Oglądałem właśnie na Discovery Science nowy program o strefie 51 i relacjonowano tam bardzo starą historię (dobrze mi znaną od lat) niejakiego Boba Lazara (Wikipedia).
Stwierdzono w tym filmie, że historie opowiadane przez niego w 1989 roku są dziś uznawane przez miłośników UFO za wiarygodne, gdyż do dziś przekazane informacje potwierdziły się, a nie na odwrót.
Z informacji tych wynika, np. że statki kosmiczne, które udało się przechwycić i badano je w Strefie 51 (a w przypadku Boba to obszar S-4 Poligonu Nevada) były zasilane prawie prostokątnym kryształem, który generował ogromne ilości energii.
Moja refleksja jest taka, że jeśli faktycznie to co mówi Bob Lazar jest prawdą, to tandetne filmy SF z ubiegłego wieku są znacznie bardziej bliskie prawdy niż mogliśmy się spodziewać. To właśnie tam możemy zobaczyć wiele świecących "lampek" i kryształów, jeśli ma być jakieś źródło energii to właśnie jest to jakiś wielki kryształ czy ogromny szklany przedmiot - fantazyjnie podświetlony.
Z punktu widzenia rekwizytora to jest to łatwe do wykonania a zarazem widowiskowe - czyli wszyscy są zadowoleni. Po co projektować skomplikowany mechanizm, kształt itp. skoro można dać świecidełko, migać nim i po sprawie;)
Tymczasem tak właśnie ma wyglądać technologia UFO??;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do zabierania głosu na moim blogu !:) Proszę wpisz tu coś ciekawego:
(bardzo proszę o podpisywanie się gdyż nie ma się czego wstydzić ;) oraz nikt tu nie ma zamiaru kogokolwiek obrażać)