Kolega podjął się niebagatelnego wyzwania, aby naprawić silnik. To nowoczesny silnik, który był dla niego nowością. Rozkręcił go zrobił co trzeba, a następnie popełnił klasyczny błąd (nie potępiajmy go - kto z nas go nie popełnił!;)
Oczywiście silnik jest świetny i pewnie działa, problem w tym, że zostało masę części... które nie wiadomo gdzie mają pasować...
Doradziłem mu dwa wyjścia. Pierwsze, aby rozłożył jeszcze dwa i z nich złożył kolejny nowy silnik - całkiem sensowne i opłacalne rozwiązanie;)
Ten jednak zrobił taką minę, że jakoś chyba nie wziąłby do ręki żadnego narzędzia.
W takim razie doradziłem mu, aby pozbył się dowodów porażki w jakiejś czarnej dziurze, np. w torebce żony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zachęcam do zabierania głosu na moim blogu !:) Proszę wpisz tu coś ciekawego:
(bardzo proszę o podpisywanie się gdyż nie ma się czego wstydzić ;) oraz nikt tu nie ma zamiaru kogokolwiek obrażać)