wtorek, 28 maja 2024

Krótki lont - przypadek bezrefleksyjny

Narwańcy to wspaniała wręcz promieniejąca część ludzkości...

...która niczym apostołowie niosą kaganek oświecenia, niczym pustelnicy są wzorem wszelkich cnót i jak misjonarze każdego dnia pełnią misję naprawy świata! Wszelcy nielogiczni i nieprawi mogą się schować, oni z wielką niecierpliwością i natarczywością nauczą wszelkich barbarzyńców (głośno i publicznie) jak świat powinien być skonstruowany!;)


Chodzę po supermarketach (przepraszam Galeriach Handlowych...) od dziesięcioleci (bo tyle czasu one u nas są, dzięki uprzejmości pana Generała Jaruzelskiego i Kiszczaka) i dopiero dziś spotkał mnie i wszystkich dookoła ten zaszczyt - stanąłem oko w oko z hałaśliwym pieniaczem.
Zwykle są oni spokojni i się nie ujawniają w takich miejscach publicznych, pewnie dlatego, że są kamery i mogą być szybciej wyprowadzeni niż jak hałasują na ulicy lub w środkach komunikacji.

Otóż przyznaję, popełniłem dziś straszliwy grzech - jestem absolutnie winny wszystkich win moich oraz wszystkich innych winnych, którzy niewątpliwie winni są - ale moja wina jest tym większa bo sumuje winy nas wszystkich:P

Następnie przeszedłem 50 m, stanąłem w kolejce, kupiłem sobie coś, przeszedłem jakieś 150 m i raptem słyszę za sobą jakieś głośne nawoływania - ale naprawdę głośne. Nie zwróciłem uwagi przeszedłem kolejne dziesiątki metrów, bo niby kto miałby do mnie wrzeszczeć.

Facet w końcu dobiegł już bardzo blisko i dalej wrzeszczy proszę panaa! Odwróciłem się i widzę jakiegoś sporo młodszego gostka, którego pierwszy raz widzę na oczy - kto to może być???

I ten na cały głos wrzeszczy do mnie, że popełniłem przestępstwo (w jego małym rozumku), ludzie dookoła zaczęli się przyglądać... a ja sobie myślę kurka wodna skąd się ten gostek urwał - nie mam pojęcia kto to jest!;)

A ten do wszystkich na cały głos - SKORZYSTAŁ PAN Z TOALETY DLA KOBIET!!

No nieźle...

NIE ROZRÓŻNIA PAN?!?!?

Odrzekłem: tak, ((mam tyle lat że jeszcze)) nie rozróżniam. I się odwróciłem.

Ten dalej coś tam wrzeszczał.

A ja się zastanawiam: kurka był w tej toalecie i czuje się przeze mnie podglądany???
Ale tam prawie nikogo nie było, poza jakimiś chłopcami i jedną kobietą - więc skąd on w ogóle mnie zna??

Powiedziałem mu, że męska toaleta jest zepsuta i zamknięta - co oczywiście w żadnym wypadku nie zakończyło sprawy.

Za chwilę rozdarł się wskazując na podłogę, że ja to bym się tutaj na środku wypróżnił... (zrobił to bardziej kwieciście:P)

No ale ja tylko umyłem ręce, nie było go tam więc nie wiedział o tym co tam robiłem.

Tu nastąpił bardzo ciekawy moment, bo ten rozejrzał się błyskawicznie obok w poszukiwaniu przypadkowych ofiar, którymi mógłby się wesprzeć w ataku na grzesznika. Ale nikogo nie było, choć faktycznie wszyscy z daleka się patrzyli. W końcu po to wrzeszczał na cały sklep, aby zwrócić uwagę wszystkich.

Narysowałem mu kółko na czole i powiedziałem, że powinien się stuknąć.

I tu... o dziwo się zaczął wycofywać...
Oczywiście cały czas coś krzyczał, ale ja się odwróciłem i nie było to już dla mnie zrozumiałe.

1. To ciekawe, że widok kółka na czole tak dobrze na niego zadziałał. Wygląda na to, że już się w swoim życiu naoglądał takich kółek duuuużo;) Ten powtarzający się widok może mieć mocne przesłanie...

Przypomina mi się akcja z The Big Bang Theory, gdy Sheldon wpraszał się do wszystkich i Howard mu mówi:
    - Wypad!
    - "Wypad"? Leonard ci powiedział?
    - Nie! Sam na to wpadłem.
    Wypad!

2. Też ciekawe, że mnie znalazł po jednak jakiś 10 minutach. Nie było go w tej łazience ani przed, nigdy go na oczy nie widziałem, ten jednak najwyraźniej latał po całym sklepie (galerii) i mnie szukał, a gdy znalazł (miałem charakterystyczny wygląd więc pewnie po tym - miałem wygląd podglądacza! :D) wrzeszczał tak jakby mnie właśnie przyłapał na gorącym uczynku, co spowodowało zainteresowanie ludzi w pobliżu.

Ale jak cenni są tacy ludzie: wynajdują zbrodnię i interweniują! Niczym klasyczny bohater!
...ale to nie ci z tych cichych bohaterów, o których milczy historia, oni są bohaterscy publicznie! :>


Przyznaję trzeba napastować nieprawość i zbrodnię!


Trik agresora


Trikiem w takich sytuacjach jest to, że do wybuchu narwańca dochodzi w momencie, gdy ten znajduje jakiś powód. Tak naprawdę chodzi o to, że to on się chce wyżyć, ale tylko czeka na powód - niech no tylko ktoś obok niego splunie nie trafiając do kosza!

Chodzi tu o usprawiedliwienie jego wybuchu, o jakiś niby logiczny powód. W moim przypadku było wejście z premedytacją do pomieszczenia, gdzie mogłem zawstydzić kobiety poprawiające makijaż i robiące głupie miny do wielkich luster - choć takich nie było.


Mistrz w akcji (Żandarm na emeryturze - Louis De Funes)

Jest to dokładnie ten sam przypadek co w przemocy domowej, krótki lont odpala gdy ma "powód", jest całkowicie usprawiedliwiony w tym aby wybuchnąć.
A następnie roznosi ofiarę na strzępy, bo uznaje, że ma publicznie przyznane carte blanche do wszelkich łajdactw.


Życie inne od wszystkich


Zdawć by się mogło, że ktoś kto co chwilę widzi widok kogoś kto mu kółka na czole rysuje - jest powodem do poważnej refleksji nad samym sobą...

Przecież on osobie durni może rysować całe szeregi niczym pilot na wojnie rysujący strącone samoloty.

Nic bardziej mylnego - tu kompletnie nie ma autorefleksji. Kompletnie nie dostrzega, że wrzaski na cały sklep (galerię) są nieadekwatne do przewinienia. Że to kompletnie nikogo nie interesuje. Że latanie po całym piętrze i szukanie zbrodniarza - jest śmieszne.

Niektórzy przejawiają takie objawy w internecie i również zdaje im się, że są jakąś elitą, a nie śmiesznymi, żałosnymi awanturnikami. Oni również wykonują to błyskawiczne spojrzenie, upewniając się czy za nimi znajdują się gapie, którzy z nim trzymają (dziecinne), w internecie jest to lepiej widoczne i zwykle chodzi o jakiegoś admina.

Kiedyś na Wikipedii jakiś półtusk, wtrącał się w moje edycje powołując się przy tym na znajomości z administratorem - no w niezły pasztet go wkopał :P Ten się oczywiście błyskawicznie odciął od awanturnika, który lepiej przecież wie co to jest nauka... a jeśli nie rozumiesz tego to znajomy admin da ci bobu!


Ciekawie (choć ponuro) to wygląda z perspektywy żony takiego krótkiego lontu - bo niestety, ale niektórzy po pewnym czasie przekonują się, że jego druga połówka jest takim przypadkiem. Taka żona potrafi z dużym wyprzedzeniem rozpoznać, że zaraz taki wybuch nastąpi. Ona go tak dobrze zna - jest jak taki prosty automat (przewidywalny w działaniu).

Jednak refleksji nie ma - żona potem cały wieczór słucha kazań o tym jaki to on jest prawy, jak to on miał całkowitą słuszność w awanturze jaką wszczął (no i trudno mu odmówić że nie miał, bo miał nieco na początku, ale to nie usprawiedliwia dalszych szalonych działań)... z człowiekiem którego pierwszy raz na oczy widział...

Takie tępe powtarzanie komuś ma uspokoić samego siebie, że jednak miało się w tej awanturze rację... smutny los tej rodziny...


Inny przypadek


Pewien buc został błyskawicznie wywalony za szkodliwe działanie - można się spierać, czy faktycznie był to wystarczający powód do tego, aby go od razu zwalniać, jednak można mimo to zrozumieć, że ci co go zwalniali byli tak bardzo przejęci stratami, że nie mieli żadnych obiekcji.

Ów palant zrobił awanturę na cały świat (tu nawet prawie dosłownie), że to wszystko są kłamstwa (choć przecież wszystko jest rejestrowane i dowodów nie brak) i co to są za idiotyczne ataki na niego, wyzywał ich od kłamców itp.

Zrobiło się zamieszanie, w które włączyli się z pełną uwagą i zaangażowaniem wszyscy pobliscy, a dyrektorzy i członkowie zarządu czuli się w obowiązku załagodzić sytuację (a szkoda bo szkoda czasu na dupków).

I tu wydarzyła się ciekawa rzecz, zastępca prezesa okazał się niezwykle mądrym człowiekiem, który z ogromną kulturą starał się uspokoić emocje i wyjaśnić sytuację z którą tak naprawdę nie miał nic do czynienia.

Jego słowa były tak mądre, wypowiadane z taką klasą, że mimo że go nie znam potem mu pogratulowałem, bo wiedziałem, że przypadkiem dowiedziałem się, że to jest jakiś niezwykły jegomość!


I co myślicie, że buc się czymś przejął? Że wyciągnął jakieś wnioski na przyszłość??
Na początku, gdy z nim rozmawiałem f2f powiedział, że on tak żartował!

No ręce opadają...

Wyjaśniłem mu jaki cyrk zrobił i że siarę odwalił potężną...

Nasz szef powiedział do mnie na boku tak:
    Ten burdę odwala, a ja się czuję za to odpowiedzialny... czy to jest właściwy podział obowiązków???

Nie odezwał się do mnie przez ponad miesiąc. Dziś napisał, że cudownie się czuje wśród nowych ludzi (a trafił naprawdę super! nie będę podawał szczegółów, ale ubawiłem się setnie) i stwierdził, że nie ma tu żadnych pseudopsychologów...

Tak, wśród agresorów i hien z pewnością nie ma psychologów, bo oni o takich prace dyplomowe piszą.

Kiedyś pewien znany admin powiedział do mnie publicznie, że ja robię pseudoprezentacje - dziwnie mi to podobnie brzmi!


Odpisałem temu bucowi, że to nie są żadni pseudopsycholodzy, tylko zupełnie przypadkiem okazało się, że mieliśmy okazję obcować z jakimś nieprawdopodobnym mistrzem serca i intelektu - czego się kompletnie nie spodziewałem! Że nie powinien gardzić tymi ludźmi, którzy się wtedy zaangażowali w te jego wrzaski tylko:

powinien docenić, że ten jeden raz wszyscy mogliśmy porozmawiać z być może najmądrzejszym człowiekiem jakiego w życiu spotkaliśmy!

że do końca życia możemy wspominać, że w ogóle mieliśmy to szczęście!

Pewnie nie doceni...

...nawet w takich okolicznościach...


Cel czy środek


Czy głośne wrzaski zwracające uwagę gapiów, są tutaj celem działania takiego człowieka? Otóż zwracanie uwagi, czy też nawet wciąganie w awanturę postronnych ludzi jest tutaj środkiem (wracając do mojego dzisiejszego zdarzenia w sklepie).

Po pierwsze jest to środek do większej eskalacji. Po pierwszej eskalacji dochodzi do drugiej eskalacji (u mnie wrzaski ze skrajną pogardą o wypróżnianiu się na środku) oraz do trzeciej eskalacji, do której w moim przypadku nie doszło.

Może się wydawać, że to zwracanie uwagi na siebie pod pozorem zwracania uwagi na złoczyńcę, jest celem, ale to tylko środek.

Celem agresora jest po pierwsze uzyskanie w miarę sensownego powodu do awantury, ale o to oni zawsze dobrze zadbają, a wraz z tym mogą zrealizować kolejny cel jakim jest czerpanie kompletnie niezrozumiałej dla normalnych ludzi przyjemności z wybuchów emocji jakie będą inni wykazywać np. jeśli ja bym się zaczął rzucać do bitki, a to spowodowałoby np. emocje u ludzi postronnych itp.

To może trudne do zrozumienia, ale te emocje otaczających ich ludzi normalnych ich napędzają. Jakieś wkręcanie normalnych jest dla nich wyzwaniem i niezwykle silną motywacją do samozapłonu.

Może bardziej zrozumiałe będzie w tym kontekście to dlaczego uspokoił się i wycofał, gdy pokazałem mu zasłużone kółko na czole - bo on zupełnie nie tych emocji tu szukał...


Żerowanie na emocjach


W przypadku relacji rodzinnych to wygląda właśnie w taki sposób, najgorzej jeśli taki delikwent znajdzie w rodzinie osobę, która idealnie współgra swoimi emocjami z jego oczekiwaniami. Tzn. daje mu te emocje, których on w danej chwili oczekuje, wtedy może dochodzić na niewinnych imieninkach do autentycznie groźnych sytuacji niczym z patologicznej rodziny.

Dlatego często tego typu ludzie nazywani są emocjonalnymi wampirami, gdzie słowo wampir należy naprawdę rozumieć dosłownie, bo oni się tym karmią i nigdy nie jest im mało!

W szerszym znaczeniu emocjonalnymi wampirami w białych rękawiczkach są politycy i "dziennikarze". Oni również się karmią wyjątkowo durnymi emocjami, ale oni to robią w określonym celu.

W poście Bohemian Rhapsody i nikczemność toksyków napisałem również o "dziennikarzach":
    Warto zwracać uwagę w swoim otoczeniu, czy w mediach na osoby, które zbyt zajmują się cudzym życiem, konsekwencje ich działań są bardzo agresywne, ale oni zadbali o to, że robią to wszystko w białych rękawiczkach ("Eksperci"). Nie możemy się wtedy łudzić, że ci ludzie mają jakiś intymny "certyfikat", który ich do tego uprawnia. Tu powinna się nam zapalić czerwona lampka - on nie miał prawa mówić o szczegółach intymnych kontaktów grupowych Freddiego! Nie miał i koniec!

Wielokrotnie widziałem, gdy dany cyniczny polityk wydawał rozkaz swojemu rottweilerowi - bierz ich! Co mądrzejsi dziennikarze mieli tego świadomość....

Jednak nie każdy ma rottweilerów, więc wtedy swoich (najczęściej jeszcze nieopierzonych) kolegów wysyła na specjalne szkolenie np. niszczenie wizerunku oponenta politycznego itp.

Dlatego trzeba mieć świadomość, że polityk nie musi mieć krótkiego lontu, on może dostać tylko rozkaz ("dziennikarz" też), następnie nałyka się czegoś i materiał do onetu gotowy.

Z tego powodu warto zastanowić się, czy jak dany dziennikarzyna opisuje nam wybryki jakiegoś nafaszerowanego polityka to czy on jedynie czyha na nasze emocje??

Bo jeśli tak - to w mojej ocenie jest to manipulacja i powinno być to karalne. Manipulacja polega na tym, że nie podaje się faktów, nie wyjaśnia się kto kogo tu zaatakował, a już zupełnie na odległym planie jest to po co jest poseł w sejmie i co od niego wyborcy by oczekiwali. Dla takich miernot istotne jest to kto komu tu bardziej nagadał - co ma właśnie w nas wywoływać emocje, które nie mają nic wspólnego z meritum tego do czego służy sejm.

To manipulacja bo za pomocą ogranych trików ze szkoleń, próbuje się nam mieszać w głowach za pomocą emocji.

To jest bardzo poważna rzecz, bo jest to bardzo poważny atak na politykę (w dobrym tego słowa znaczeniu), niszczenie tego czym jest demokracja (bo nie zajmujemy się najważniejszymi sprawami dla nas wszystkich tylko jakąś wyreżyserowaną bitką politykierów), a o roli mediów w tym wszystkim to już....

Warto umieć rozróżniać polityka od manipulanta i krętacza oraz dziennikarza od jakiejś sprzedajnej więc usłużnej gnidy.

Przypadkiem omówiłem tu sedno współczesnej demokracji.


Kółko na czole a stan umysłu


Warto przeanalizować moment, w którym to zrobiłem.

Facet początkowo wyskoczył do mnie - całkowicie obcego człowieka z jakimś faktem (podstawą do uzasadnienia interwencji jaśnie-oświeconego).

Jednak to było tylko pretekstem do eskalacji (robienia na środku przy wszystkich).

Tu przypomina mi się wypowiedź kolegi:
    我之前在公平叫它洗好屁股了maj
(przetłumaczcie sobie, bo to co z tego zrobi translator - będzie waszą radością;))))

Wracając, czyli wychodzimy od faktu, którego nie był świadkiem, aby dojść do kompletnej fikcji i absurdu w rodzaju połączenia mycia rąk z wypróżnianiem się publicznym.
...no ale skoro nie był świadkiem to nie wiedział, że mycie rąk ma się nijak z wypróżnianiem...

No a jeśli faktycznie by chodziło o to, to co liczył że mu publicznie powiem że już nie mogłem i na schodach bym popuścił???? :P

Czyli jesteśmy teraz w momencie kompletnej fikcji, którą facet błyskawicznie wymyślił na poczekaniu w celu jakiegoś niesamowitego wyolbrzymienia sytuacji.

Bardzo istotne jest to, że ten etap całkowicie odbywał się już tylko w jego głowie.

Nikomu z postronnych coś podobnego nie przyszłoby do głowy.

Tym bardziej gdyby wiedzieli, że on to wydedukował z faktu minutowego pobytu przed kranem.

Ten niezwykły wytrysk... nie wody... o nie! ...bogatej pomysłowości i polotu, połączony z niezwykle dogłębną znajomością tematów sedesowych + wnikliwą analizą mojej psychiki (że tak właśnie chciałem i bym zrobił) opisuje nam go lepiej niż niejedna dysertacja psychologiczna;)

To bardzo charakterystyczne, jak szybko po eskalacji opartej o fakt lub jakąś logiczną trudną do zbicia tezę wchodzimy w etap oderwania od rzeczywistości.

Jeśli ktoś w tym momencie da się wciągnąć (emocje wezmą górę!) to będzie jedynie brnąć w coraz to bardziej zmyślone i kontrowersyjne bzdury.

Dlatego ja od razu narysowałem kółko na czole, aby całkowicie odciąć się od pomysłów, które właśnie nakreślił - oczywiście tak, aby wszyscy słyszeli.

No niezły aparat!
Zero wstydu...

Moje zachowanie było adekwatne do stanu jego umysłu. Pamiętajmy, aby trzeźwo stać na nogach, wtedy kiedy inni odlatują.


Misja życia


Niestety ci ludzie mają życiową misję nauczania maluczkich, naprawiania świata pięściami, a wszystko dla prawdy i boju o tak potrzebny rozsądek!

Kiedyś tutaj na blogu zaatakował mnie taki jegomość, nazwałem go tu smokiem internetowym i wyprosiłem. Odgrażał się, że ma na mnie jakieś papiery, ale upłynęło kilkanaście lat i jakoś się nie znalazły (stały motyw, który tu już parę razy przerabiałem: atak że mamy fakty i cisza forever).

Odpisałem wtedy jellonkowi:
    Stawiasz się tu w roli sędziego (przy równoczesnym atakowaniu mnie odnośnie posta, action! itp.), który oceni moją prawdomówność oraz kompetencję...
    Czy ty czasami za bardzo nie bujasz w obłokach ??

    Poza tym skąd się u Ciebie biorą takie nieprzebrane pokłady ostrej konfrontacji (...)

Jakoś wtedy jell przygotował sobie piękną stronę główną na facebooku. Nie było tam zdjęcia ukochanej, nie było tam gry, którą obiecał zrobić prawie dwadzieścia lat temu - tak żeby nam wszystkim szczęki poopadały... była tam niezwykle wzniosła i obszerna inwokacja mówiąca właśnie to jakim to on jest unikatowym bojownikiem prawdy i rozsądku!

Uśmiałem się naprawdę nieźle!;)
a właśnie do mnie pisał w komentarzu (nie o mnie) o dbaniu o swoje przerośnięte (w domyśle) ego...


Nie miejcie żadnych wątpliwości to są nieustraszeni i niestrudzeni bojownicy! Przeciwko ciemnocie i zacofaniu walczą o nasze wspólne lepsze jutro!
...po trupach!


Update:
Po miesiącu odezwał się do mnie ów gostek (bo chciał się pochwalić jak mu dobrze idzie, jaki ma prestiż itp.). Oto co do mnie napisał odnośnie opisanej tutaj sytuacji:
    (...) i nikt po chińsku nie napierdala i nie ma tu pseudopsychologów :-) i pojebów a to najwaźniejsze (...)
Warto zaznaczyć, że ludzie którzy mu nic nie zrobili, a jedynie zaangażowali się w konflikt, który wywołał i starali się go kulturalnie załagodzić - są przez niego wyzywani od "pseudopsychologów :-) i pojebów"...

8-O ???


O mnie napisał:
    ślepiec
    (...)
    jestes tylko zwykłym chińskim lach .. o ... ciągie.... m .wiec nie pisz juz do mnie . nara hehhehe :-)
    w wojnie polsko ruskiej bys sie pewnie ruskim oddał
Odpisałem mu, że spotkanie z tym okropnym chińskim "pseudopsychologiem" to doświadczenie wręcz duchowe. Że większość osób do końca życia wspominać będzie, że miała kiedyś taką okazję, że kogoś takiego spotkała jedyny raz i z nim rozmawiała.

Kim jest osoba, która spotyka niezwykle mądrego, szlachetnego człowieka, którego wielu nigdy nie będzie miało okazji poznać - i go nie zauważa...
...wyzywa go?????

Mi napisał, że jestem ślepy - aż nieprawdopodobne że to się naprawdę zdarzyło!

Człowiek, który nie widzi, nie rozumie i nie docenia tego co jest naprawdę wartością na tym świecie...
Człowiek, który naprawdę nie dostrzega tego co inni ludzie widzą i rozumieją... doświadczają... przeżywają!

Naprawdę w takiej sytuacji "głupiec" to za mało...

2 komentarze:

Bca pisze...

Ej Napisz czy Niedziele robocze są dobre czy złe

Tdc pisze...

Wolne niedziele to pryszcz! Obecnie jest nam szykowana maksymalna forma niewolniczej pracy w corpo... już niebawem obudzimy się w nowej Polsce...



Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...