środa, 30 lipca 2008

Czy grożą nam rzesze zaburzonych ?

W środę na kanale informacyjnym (w felietonie) wypowiadał się jakiś autorytet medyczny w sprawie, która w tych kręgach jest ostatnio głośna. Chodzi o zakrojone na szeroką skalę badania (w Danii), które dowodzą, że używanie telefonów komórkowych przez matki w ciąży naraża dziecko w późniejszym okresie (po wielu latach) na zaburzenia osobowości. Wspomniany człowiek podkreślał, że wyniki te są bardzo niepokojące, gdyż owe badania dotyczyły bardzo dużej populacji, bo aż 13 tysięcy dzieci.



Dodał też, że serwisy medyczne całkiem niedawno podawały podobne wyniki odnośnie jeszcze innego niekorzystnego wpływu telefonów komórkowych na nasze zdrowie.

Ja również mogę od siebie dodać podobne stwierdzenia, które wysłuchałem na zjeździe lekarzy i fizjoterapeutów w Warszawie, gdzie przed paru laty miałem okazję uczestniczyć (tzn. prezentowałem jakieś wyniki statystyczne, bo lekarzem nie jestem). Tam pewien profesor wyjaśniał, że badał wpływ 1 godzinnego rozmawiania przez telefon komórkowy na poziom melatoniny (czyli na sen). Z tego co pamiętam 1 godzina rozmowy nie zaburzała w sposób znaczący owego poziomu, ale ilu z nas rozmawia znacznie dłużej !?
Nie pamiętam teraz dokładnie jakie osiągnął wyniki (i jak się nazywał ten prof.), ale mam to gdzieś zanotowane, więc kiedyś uzupełnię te dane.



Trzeba przyznać, że firmy produkujące telefony komórkowe cały czas wiele robią w tym kierunku aby ich sprzęt był bardziej neutralny dla zdrowia. Dla przykładu moi znajomi elektronicy, twierdzą, że emisja promieniowania w ostatnich latach się drastycznie zmniejszyła w stosunku do pierwszych telefonów, dostępnych w naszym kraju.
Pamiętać należy, że jak to mówił mój wykładowca (w PCK): „Wiele rzeczy silnie promieniuje, ale nikt ich sobie nie przykłada do głowy :->”.

Jednak zgodnie z tym co zostało ostatnio opublikowane w Danii - wygląda na to, że trzeba jednak poczynić dalsze daleko zakrojone prace w tym kierunku, bo w przeciwnym wypadku, przy dostatecznie długim czasie funkcjonowania telefonów na świecie, w końcu wszyscy będziemy zaburzeni psychicznie ;)

poniedziałek, 28 lipca 2008

Dzisiejszy powrót z copyparty :)

Party, party i po party !:(
Już dziś wróciliśmy z imprezki organizowanej przez Ryśka M. "Głuchołazy 2k8". Party było niezwykle udane pod każdym względem. A prac na Compo było zatrzęsienie w stosunku do poprzednich imprez.

Wszyscy oceniają tegoroczną edycję jako niezwykle udaną, a atrakcje oceniają jako te na najwyższym poziomie !:)

Partyzantów było wielu, więc wszystko się zgadzało:) Z drugiej strony wiele osób nie dotarło :( Były też takie które wpadły dosłownie na chwilkę 8-/ :)

Ja tym razem jestem najmniej odpowiednią osobą do relacjonowania party, gdyż na wzór dawnych imprez zaangażowałem siebie (oraz Konopa) do tworzenia demka, tak więc większość towarzyskich atrakcji mnie tym razem ominęła ;)
Jednak mimo to będę musiał coś opisać, gdyż już dobrze ponad pół roku temu obiecałem Kazowi, że opiszę specjalnie dla niego relację z tej imprezy:)

Z racji naszej zaciętej walki otrzymałem wiele niemałych komplementów. Na początku na party podszedł do mnie Epi i powiedział, że przecież ja już koduję ponad 30 godzin ?? Ja przytaknąłem, a On wyraził swój wielki podziw. Następnie na forum AA w pierwszym popartowym poście pojawiają się następne komentarze np.:
* grzybson: "Kolejny frasun dla tdc'a za wytrwałą, czy wręcz szaloną walkę o ukończenie dema (...)"
* śmigło .::. : "+szacunek dla TDC i Konopa, którzy siedzieli nad kodem chyba przeszło 30h..."
* Piguła/Shpoon: "TDC - podziwiam za wytrwałość - patrząc na Twój duet z Konopem przed oczami miałem imprezki z przed paru lat!!!"

Z rzeczy, które oddają klimat imprezki i obecnie przychodzą mi do głowy na świeżo po party to:

Sikor zauważył, że z roku na rok przybywa laptopów na naszej polskiej demoscenie. W tym roku było prawdziwe zatrzęsienie, przy obu stolikach, które były obok mnie był wykorzystany każdy 1 cm^2 na wszelkiego rodzaju laptopy !:) Może to się wyda chore, ale faktycznie były to kolejne rzędy stojących za sobą i obok siebie laptopów ! oraz oczywiście atarek ;P ;)

Wspomnę mój dzisiejszy poranny dialog z Grzybsonem:
Grzybson: "Idę wziąć prysznic"
Ja: "To weź i dla mnie"
Po jakimś czasie pojawia się Grzybson w drzwiach i mówi: "chciałeś abym Tobie przyniósł prysznic...", a w ręku trzyma prysznicową słuchawkę :):)

Inną ciekawostką było to gdy nie działała nam prosta procedurka w Action! (inna sprawa że jest to wyjątkowy język programowania, na który muszę poświęcić w przyszłości sporo miejsca - tu lub na innej stronce).
Sedno sprawy skupiało się na tym że ja ostatnio programowałem w tym języku około 1994 roku i do dziś już nic nie pamiętam :( dlatego programowałem tak na czuja. W pewnym momencie Konop powiedział mi, żebym zrobił pewną procedurę, gdy ją zrobiłem okazało się że nie działa. To było dość dziwne bo obaj nie programujemy od wczoraj.

Istota tematu polega na tym, że procedura w C/C++ wygląda w ten sposób:
    void tojestprocedura (void)
    {
    //... tu coś jest
    return; // opcjonalny
    }
Natomiast ja po tak dużym zmęczeniu i niewyspaniu napisałem coś na kształt tego co jest w C/C++, czyli zamieniłem nawiasy { i } na ich odpowiednik w Action!:
    proc tojestprocedura()
    do
    ; tu coś jest
    od
    return ;jest wymagany
Okazało się, że Action! ma wiele bardzo fajnych i unikalnych cech (niespotykanych nawet w takich językach jak C/C++ czy Java itp.), mianowicie nie wymaga dodatkowego zaznaczania bloku w procedurze - procedura jest nią bez zbędnych dodatków. Dlatego po dodaniu "do" i "od" zamiast nawiasów "{", "}", dodałem do środka pętlę ! Najgorsze jednak było to, że pętla ta była pętlą nieskończoną... ;-)
Ot cała sprawa ;-)


Wyniki kompotów (za atariarea):

Demo compo:

1. Pure / LaResistance
2. Unfused / MEC
3. MR6502 / Blowjobb
4. WTF / Animkomials

Music Compo:

1. Who knows - Raster / CPU
2. Bazaltowy Rzezimieszek - Yerzmyey / H-PRG
.. Bug in the mug - Dhor / MEC
.. Przyjacielska rada - Lisu

Graphics Compo:

1. Tempting - Powrooz / LaResistance
2. Atari z ojca na syna - Kaz
.. Beerix - Raster / CPU
.. Escape from Zion - Kozyca / Samar
.. Love is undead - Kozyca / Samar
.. Major Nemos - Kaz

Intro Compo:

1. Crossover - MaPa + PG + Raster
2. Grzybson Intro 7 - Grzybson

Music Cover Compo:

1. m4700rK4 - Epi/Tristesse
2. Flimbo`s Quest - Miker/Blowjobb/New Generation

Na uwagę zasługuje demko "Unfused" (MEC), które najbardziej mi się podobało, uważam że jest godne uwagi oraz jak to zauważył Konop posiada świetną demosceniczną muzykę.

Na razie to tyle bo padam już ze zmęczenia. Niebawem będzie więcej :)


Update:
W tym miejscu można zassać całość kompotowych prac (z atarionline.pl).

Pierwsze miejsce w kategorii demo to "Pure" (LaResistance) - zagłosuj na to demko na serwisie pouet.net. A tak się ono prezentuje:

Tu jest link do YT.

Oraz drugie miejsce "Unfused" M.E.C. - tu głosujemy na pouet.net. A tu oglądamy:

Link do stronki YT.

Dom w dolinie mgieł - YT

W ostatnim czasie znalazłem na YouTube zarejestrowany koncert z 2000 roku Pana Marka Bilińskiego, chodzi o fragment z utworem "Dom w dolinie mgieł". W mojej ocenie jest to niezwykła interpretacja tego klasycznego kawałka z zakresu el:



Zwykle na moich demoscenicznych wypadach wraz z chłopakami słuchamy sobie tego artystę. Dlatego tym razem obiecałem, że zamieszczę tutaj ten właśnie kawałek (tu link na YT).

Warte zaznaczenia jest to, że w pewnym momencie gitarzysta myli się i jest to dość dobrze widoczne, choć w mojej ocenie zaraz prostuje co zepsuł :P To jest wyraz jego profesjonalizmu, że w obliczu niedopuszczalnej porażki ten tak zmienił tonację, że całość zachowała swój sens i charakter. Potem też widać jak gitarzyści na scenie sobie gadają, bardzo prawdopodobne, że właśnie na ten temat.
Jednak mimo wszystko ten utwór (w tej wersji) jest niezwykle wartościowy i zachęcam do zapoznania się z nim - szczególnie że jakość muzyki jest nawet całkiem dobra jak na YT.

czwartek, 24 lipca 2008

Głuchołazy 2008 - ja jadę już jutro !:)

Już jutro (a właściwie dziś :P) zaczynam moją przygodę na party Głuchołazy 2k8 (tu jest wcześniejszy post na ten temat). Jesteśmy umówieni na dwa samochody już o godzinie 11:00 (co niestety dla mnie oznacza jeszcze 2h dojazdu na miejsce zbiórki).
Cieszę się niezmiernie gdyż od wielu lat tego typu wyjazdy są dla mnie jedynymi wakacjami, ale co tu dużo mówić: demoscena, komputery Atari, świetne towarzystwo (gadające w asemblerze :) - czego szukać więcej ?:)

Tym razem jak zwykle atrakcji nie będzie brakować, do największych niewiadomych zaliczyć można samo partyplace (gdyż jest nowe) oraz pobliski nocleg. Natomiast z typowo demoscenicznych atrakcji to planowany jest pokaz przeróżnych modyfikacji designu komputerów itp. Pewnego razu namawiałem aby wpadła pewna przedstawicielka sceny C-64, tak więc pewnie będzie można ją spotkać wraz z mężem oraz jej ulubionym komputerem. Nie zabraknie innych sprzętów między innymi ma się pojawić ZX 81.

No to ja spadam, bo już jutro zaczyna się dla mnie to fantastyczne wydarzenie (już w samochodzie planuję kodowanie !:), a przecież to już za kilka godzin !

Wpadajcie również !:)

niedziela, 20 lipca 2008

Stare programy – powrót do dzieciństwa

Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, dziś wraz z Sikorem zrobiliśmy sobie tzw. „Sztabik” u Mikera, którego celem była segregacja i okiełznanie moich starych dyskietek z dzieciństwa :) Celem całości przedsięwzięcia jest to aby zgrać moje stare dyskietki z mojego pierwszego komputera Atari 800 XL, które dziś z racji upłynięcia prawie 20 lat – mogą sprawiać coraz to większe problemy.

Całość zagadnienia zaczęła się klarować w oparciu o temat opisany w poście pt. „Zapomniane gry”, dzięki któremu Kaz oraz Miker nalegali, że ten materiał, który mam - to trzeba jak najszybciej zgrać z tych starych dyskietek, bo może się okazać, że niedługo wszystkie te dane przepadną jak kamfora...

Miker udostępnił swój sprzęt i teraz również podjął się zadania zgrywania owych danych – za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Dane na tych dyskietkach są dla mnie niezwykle cenne, a pewnie też wiele z nich jest bardzo unikalnych, jeżeli przepadną to możliwe, że nikt inny ich nie ma i być może już nie będą do odzyskania.


Gdy dziś wpadłem do Mikera (z dwoma plecakami dyskietek), ten zaczął pokazywać mi swoje komputerowe zbiory, między innymi kilka komputerów Elwro (w różnym stanie i różne modele), ogromne ilości wszelkiego rodzaju urządzeń do Atari oraz (chyba) nowy zakup ZX Spectrum+, który działa w zasilaczem do Atari Jaguar :)

Potem wpadł Sikor i rozpoczęliśmy już powoli przeglądanie dyskietek, które jak się dowiedziałem potem zrobiło na chłopakach nienajlepsze wrażenie bo kilka pierwszych dyskietek było wyraźnie padniętych... ale skoro nie były opisane więc nie było mi nic żal, bo pewnie naprawdę na nich nic nie było (choć myślałem, że właśnie coś jest istotnego).

Ogólnie przeglądanie dyskietek się jak najbardziej powiodło, bo dało się odczytać wszystkie najważniejsze moje dyskietki. Na około 100 przeglądniętych dyskietek tylko kilka sprawiało kłopoty, ale nie było to nic poważnego bo znaleźliśmy wszystkie te rzeczy na innych.
Ogólnie wniosek jest zadziwiający, te dyskietki naprawdę są sprawne mimo upłynięcia prawie 20 lat ! Miker dodał, że dziś wiele płytek CD po paru latach nie nadaje się do użytku, albo ma problemy z odczytem danych - co niestety już przerabiałem :-(

Odnaleźliśmy wiele programów: gier, demek oraz użytków. Znalazło się też parę dyskietek z grafikami, które były przygotowane do gier, które nigdy nawet nie zaczęły być robione (jednak ktoś je przygotował na jakieś zamówienie firmy Mirage). Jakiś miłośnik tematu, mógłby powiedzieć, że na całe szczęście ten materiał mam na dyskietkach.
Co ciekawe wiele z programów, gier oraz programów edukacyjnych kompletnie wyleciało mi z pamięci i oglądałem je jak pierwszy raz w życiu ! ;-) Właściwie to było niesamowite uczucie, ale po tych ponad ~15 latach kompletnie takie rzeczy wylatują z głowy...

Ze wspomnianych wcześniej tytułów odnaleźliśmy wiele wersji „koncepcyjnych” gry „Bomb Jack”, a ilość tych wersji wprawiła mnie w zdumienie – bo myślałem że były może dwie wersje, a jednak było ich dużo więcej.

Znaleźliśmy wiele kolejnych wersji gry „997” (oraz innych dodatków do niej) oraz nawet wczesną wersję „koncepcyjną” tej gry, o której zdążyłem już kompletnie zapomnieć. Miker stwierdził, że ta wersja koncepcyjna jest właśnie całkiem fajna.

W pewnym momencie usłyszałem ciekawy komplement: to po ile będą dyskietki Tomka na Allegro ?? :-)

Ogólnie ten powrót do czasów tamtych programów był dla mnie bardzo miły, wciągający i fascynujący (szczególnie gdy uruchamiałem jakiś program o dziwnej nazwie i kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać :P a czasami to nawet nie wiedziałem jak go uruchomić !).

Bardzo dziękuję Wam chłopaki ! A szczególnie Tobie Miker za cały sztabik oraz za zadeklarowaną pomoc, która jest niezbędna i bardzo cenna.

To do następnego dyskietkowego szaleństwa :-P ;-)

środa, 16 lipca 2008

Dziś w TV BRAINMAN !

Właśnie Adam przesłał nam info o filmie dokumentalnym na TVP1 o godz. 23:20, pt. "Na własne oczy - Geniusz pamięci" (ang. BRAINMAN).

Jak czytamy na stronie TVP:

    Cykl "Na własne oczy" prezentuje najważniejsze polskie i światowe filmy dokumentalne, wśród nich laureatów najbardziej prestiżowych międzynarodowych nagród filmowych - także Oskarów. Filmy odnoszą się do różnych okresów historycznych, także tych odległych, zawsze jednak mają swoje odnośniki we współczesności, w czasach, w których jesteśmy zatopieni: niekiedy przerażających, niekiedy trudnych, niekiedy zabawnych, ale zawsze w naszych czasach. Poruszane tematy przedstawiają złożoność ludzkiego losu i niejednokrotnie trudnych wyborów.

Jednak tym razem mowa będzie o niezwykłych umysłach... a może każdy z naszych umysłów jest niezwykły ? Zobaczymy w owym filmie, w którym mowa będzie między innymi o interesującym temacie tzw. "ludzi kalkulatorów", którzy niczym się nie wyróżniają, ale posiedli taką właśnie niezwykłą zdolność.
Kiedyś, gdy nie było jeszcze elektronicznych kalkulatorów oraz komputerów, tacy ludzie byli wykorzystywani przez wybitnych matematyków do obliczeń, czyli człowiek pełnił rolę serwera udostępniającego swoją moc obliczeniową ! ;)

Zapraszam wszystkich na ten interesujący dokument !:)
Dzięki Adam za info!:)


Update:
Podobnie jak Dak nie mogłem się oderwać od tego filmu – był bardzo interesujący. Mnie najbardziej zajmowało to że dzięki omówieniu takiego niezwykłego człowieka, dowiem się wreszcie czegoś ciekawego o tym jak właściwe ten nasz mózg funkcjonuje – i nie zawiodłem się.

Co prawda jednak film ten właściwe nie poruszał tematyki „ludzi kalkulatorów”, a raczej savantów w tym jednego szczególnego, który w niczym nie przypomina innych ludzi na ziemi (!).

Oczywiście ów młody człowiek, faktycznie potrafi świetnie liczyć, ma rewelacyjną pamięć oraz potrafi się w ciągu tygodnia nauczyć trudnego nowego języka. Jednak mimo to jest jeszcze bardziej wyjątkowy !
Mnie niezwykle poruszyła jego wypowiedź, że gdy był mały to wtedy lubił oglądać kształty liści i skomplikowane kształty kory itp. (zamiast rozwijać się na wzór innych dzieci!) stwierdził, że kojarzyły się one mu z... liczbami...

To dla mnie niezwykłe...
Co prawda nie mam z tego typu psychiką nic wspólnego i właściwe to wszystko co On mówił jest dla mnie zupełnie obce, jednak może ten człowiek faktycznie uchwycił jakiś głębszy stopień poznania naszych myśli lub nawet istoty całego świata (!?). Czy nasz świat faktycznie da się opisać za pomocą cyfr (i to nie takich jak to ma miejsce w informatyce), które są uniwersalne (lub nie), a może świat jest faktycznie z nich zbudowany ?

Oglądałem kiedyś inny program na Discovery o savantach, gdzie omawiano jedynie przeciętne przykłady ludzi o takich cechach. Czyli ludzi dość poważnie zaburzonych, a przy tym obdarzonych jakimiś niezwykłymi umiejętnościami. Odnośnie tego eksperymentalnie dowiedziono, że można każdego człowieka na krótką chwilę zamienić w takiego savanta. Za pomocą impulsów elektromagnetycznych zupełnie przeciętnemu badanemu, „zamrażano” część jednej półkuli mózgowej. Dzięki temu badany był w stanie namalować dany obraz z zachowanym dużo większym realizmem oraz dużo większą ilością szczegółów !

Wniosek z tego oraz dzisiejszego filmu jest właśnie taki, że nasza „normalna” struktura funkcjonowania mózgu ogranicza nasze zdolności !!

Zwróćmy uwagę na to jak wspomniano, że ów genialny „BRAINMAN” nabył swoje umiejętności po urazie głowy (wspominano również inne podobne przypadki). Od tamtego czasu, zaczął dostrzegać liczby jako kształty (fale), rozmiary, kolory itp. A owe kształty umożliwiły mu dokonywanie właśnie owych nieprawdopodobnych obliczeń itp.


Uproszczony schemat jednokierunkowej sieci neuronowej.
Z lewej strony widzimy tzw. wejście, czyli informacje np. ze zmysłów (np. wzrok itp.), a po prawej stronie pojawia się gotowe "rozwiązanie", czyli wyznaczona wartość będąca reakcją na np. bodźce itp.

Jak wiemy, mózg składa się z neuronów, które funkcjonują na zasadzie takiej, że każda informacja, która do nas dociera jest przez nie przyswajana ale z jakąś wagą. Następnie gdy mamy informację, która reprezentuje te zsumowane pojedyncze doświadczenia oraz sumę wszystkich (raczej wybranych) informacji zawartych we wszystkich podobnych neuronach – mózg potrafi wyznaczyć to co się mu kojarzy i często jest to rozwiązanie danego zadania (z matematycznego punktu widzenia).

Mikroskopowy obraz neuronów, powiększenie 40 razy

Ja owe kształty liczb rozumiem, jako „złamanie” klucza do rozwiązywania zadań przez mózg tego jedynego w swoim rodzaju człowieka. Za pomocą szczątkowych informacji przyswajanych przez jego mózg w dzieciństwie (o czym była w filmie mowa), on „odnalazł” wzór, który obecnie znajduje się w jego neuronach (mózg wart skopiowania ! czyli np. sklonowania i skopiowania owych danych).


Czy to faktycznie wskazuje na to że (jak to by powiedzieli ewolucjoniści), ewolucja ludzkiego mózgu poszła w złą stronę ? Po uszkodzeniu (fizycznym lub chwilowym laboratoryjnym) można bez problemu z tego samego mózgu „wcisnąć” znacznie więcej ?
A po co my chodziliśmy tyle lat do szkoły ?? Straciliśmy czas ?

Jedyne czego nie ma co zazdrościć to poważne psychiczne odchyłki od normy owych savantów. Są to ludzie bardzo odlegli od społeczeństwa oraz naturalnych stosunków międzyludzkich lub nawet kompletnie dziecinni. Często popadają w różnego rodzaju kłopoty, w tym szczególnie silne obsesje (np. pisanie, malowanie itp.). Naprawdę trudno nazwać ich normalnymi.

Jednak tytułowy „BRAINMAN” ku zdziwieniu naukowców, jakoś przezwyciężył typowe dla savantów problemy emocjonalne i społeczne. Właściwe zupełnie normalnie funkcjonuje w społeczeństwie (jest nauczycielem) i odgrywa rolę istnego geniusza.
Co prawda wg mnie On nigdy normalnym nie będzie w pełnym tego słowa znaczeniu. Zwróćmy uwagę, że okres separacji od społeczności przeżył w latach dziecięcych, w których jak podano był tak odmienny, że koledzy nawet nie wiedzieli jak mu dokuczać (!). A my ludzie rozwijamy się właśnie wraz z odbieraniem naszych doznań, zbieranych przez całe życie (w tym szczególnie istotny jest okres dzieciństwa). Każdy kto ma jakieś zaburzenie w tej materii – ten ma jakieś braki, często niemożliwe (w dorosłym życiu) do przeskoczenia. Bo jak oderwany od np. społeczeństwa człowiek może być potem np. towarzyski ? Raczej nie może (życie i nauka udowodniły tę zależność wielokrotnie). Dlatego właśnie mimo, że nie mam właściwego wykształcenia, uważam że ten człowiek nigdy normalnym nie będzie po takich właśnie doświadczeniach.

Autorzy programu dodali, że takich ludzi jak on jest na świecie około 50-ciu !
Sokoro mamy do czynienia z przypadkiem tak niezwykle rzadkim na świecie (wiele rzadkich chorób jest np. setki tysięcy razy bardziej powszechnych!), to znaczy, że może właśnie mamy do czynienia z czymś niezwykle istotnym. Może to właśnie oni wiedzą o otaczającym nas świecie znacznie więcej ?

W programie pada w pewnym momencie zdanie wypowiedziane przez jakiegoś naukowca (nie pamiętam w tej chwili jakiego – no cóż mojej pamięci jednak wiele brakuje ... :P) „on wykracza poza ludzkie zdolności”.
A może nawet to właśnie on jest „nadczłowiekiem” ?

Czy faktycznie jego mózg potrafi coś więcej niż nasz? Czy może kiedyś będzie można połknąć jedną pigułkę aby (bez żadnej operacji) każdy z nas również nabył podobne umiejętności ?
Czy on naprawdę odkrył faktyczne jestestwo oraz budowę świata ? Czy faktycznie w korze drzew widać liczby ?

Ostatnie zdanie jakie pada w programie to: savanci (tacy jak ów bohater tego filmu) dają nowe pojęcie o inteligencji oraz tym czym ona jest.

Może system oświaty faktycznie idzie drogą żywcem ze „średniowiecza”, która jest długa, kręta i bolesna, skoro istota pojmowania świata polega na odczuwaniu odpowiednich kształtów ?
A nasze mózgi rozwinęły się zupełnie nie tą drogą, która pozwala szybciej zapamiętywać, czy rozumować ?
A może właśnie tak miało być, że możemy być lepsi, szybsi – a nie jesteśmy...


PS. Jeszcze raz dzięki Adam! To był naprawdę bardzo fajny dokument !:)

Nadchodzi party Głuchołazy 2008

To już trzecia edycja party, które zostało bardzo pozytywnie przyjęte przez polską scenę, a organizowane przez Ryśka M.

Zapraszam wszystkich zainteresowanych na nadchodzące party, które będzie miało miejsce w dniach 25-27 VII 2008, czyli jest to ostatni weekend lipca. Uwaga – jednak tym razem zmianie uległo miejsce, gdzie będzie organizowana impreza.
Do zalet nowego partyplace zaliczyć można np. pobliskie schronisko, w którym można przenocować w dobrych warunkach (co na partach jest rzadkością) i to za niewielkie pieniądze.

Wszelkie informacje dostępne są na stronie zlotu, na którą zapraszam oraz dodam, że jest tam możliwość zadeklarowania swojej obecności - po wyjaśnieniu pewnych spraw, już się na tę listę wpisałem.

Od siebie dodam, że wiele osób od dawna, szykuje wiele ciekawych prac, więc są duże szanse zobaczenia czegoś ciekawego, a być może będzie tego wszystkiego znacznie więcej niż na poprzednich edycjach:) Miejmy nadzieję, choć z drugiej strony kolega Mono już zapowiedział, że On i jego demko niestety nie będą obecne na tegorocznym party – szkoda :-(

Z drugiej strony istotą każdego party są ludzie i na razie wiadomo, że szykują się Oni z Polski oraz Europy, choć niestety już wiadomo, że niektóre osoby niestety nie będą mogły dotrzeć np. Kaz, Urborg, Dak i inni. Natomiast pojawią się niektóre osoby, których zabrakło rok temu:)

Głuchołazy 2007 (autor zdjęcia: Vidol)


Obecne party będzie dla mnie moją demosceniczną rocznicą ponieważ 10 lat temu byłem na pierwszym party w Elbągu (w 1998 roku :)
Ja co prawda już wcześniej chciałem jeździć, ale jakoś jeszcze nie były organizowane takie ogólnopolskie spędy. Potem gdy się mocno ruszyło w połowie lat 90. to ja z kolei o tym nie wiedziałem :( Gdy się zdecydowałem w 1998 roku to właśnie trafiłem na koniec świetności sławnej "Ornety" QuaSTów.

niedziela, 6 lipca 2008

Relacja z Avangardy 2008

Zapraszam do zapoznania się z tą obszerną relacją z tegorocznej Avangardy 2008:)

Spider: Uroczyste otwarcie - Xaric

Avangarda 2008 rozpoczęła się moim punktem programu (to takie egocentryczne ujęcie tej imprezy ;-) :-) ), więcej o tym i innych punkach programu: tu i tu. Już w pierwszych chwilach obecności spotkałem ogromne ilości różnych znajomych, w tym wielu nowych poznanych rok temu na Polconie 2007 oraz na U-botcie 2007.
W chwili mojego pojawienia się na konwencie około godziny 14:00, byłem już 308 osobą, czyli na konwencie było już około 250 osób bez organizatorów itp. W sobotę obecnych było około 850 osób.

Przed prelekcją pojawił się Vasco, który był tak miły, że wziął moją literaturę aby na równoległej prelekcji zdobyć dla mnie autografy – co udało mu się zrobić na CELUJĄCO ! Wielkie dzięki Vasco !!:)

Spider: sala komputerowa


Moja prelekcja o pierwszych grach komputerowych



Niestety nie miałem zbytnio czasu, choć starałem się dobrze przygotować się do prelekcji oraz starałem się (co jest już tradycją :) jak w Misiu :D :D ) dodać kilka nowych informacji. W ostatniej chwili wypadły mi niestety niezwykłe głupoty życia codziennego, więc właściwie na kilka dni przed piątkiem instalowałem niezbędne oprogramowanie oraz dzień wcześniej siedziałem długo w nocy i mocno rozbudowałem i dopracowałem całość materiału. Nie zdołałem zrobić wszystkiego co chciałem, ale zdołałem zrobić znaczną część tego co zaplanowałem (w sumie kilkadziesiąt nowych slajdów).

Spider: Historia gier - Atari i Lucasfilm

Prelekcję rozpocząłem w jednej z „multimedialnych” sal dostępnych na konwencie. Niestety nie miałem dostępnego mikrofonu (a było dość głośno) i po tych 3 godzinach prawie straciłem już głos...
W połowie prelekcji okazało się, że nie działa nagłośnienie z komputera :( Z pomocą publiczności udało się w końcu uruchomić dźwięk, ale niestety brakowało masy i dźwięk był prawie niesłyszalny i bardzo kiepski...
... no i to już koniec dziegciu – teraz będę już tylko chwalił konwent ! ;-) :-)

Pytania od Kaza:
1. „coś bliżej o swojej prelekcji”

Prelekcja ogólnie była przez innych oceniana pozytywnie.

2. „ilu uczestników”

Ilość zmienna, około 20 osób.
Właściwie tak się złożyło, że właściwie wszystkie osoby, które chciały się pojawić – jednak nie mogły tego zrobić. Niektórzy nie mogli, inni byli chorzy itp.

3. „atmosfera”

Bardzo dobra:):)

4. „przykładowe pytania z tłumu”

Wiesz Kaz - „tłum” to marzenie każdego prelegenta ;-)

Ogólnie było fajnie. Jedna z osób zadała pytanie i w ten sposób poznałem Jacka (Spidera). Powiedział On, że pamięta starą grę z czołgami na automatach, gdzie był „wulkan”... Ja przerwałem i powiedziałem, że już nie musi kończyć – bo oczywiście potem pokazałem, że ta gra była oczywiście firmy Atari :)

Rozpoczęła się też krótka rozmowa o komputerach Amiga, głównie mówiliśmy o tym, że obecnie opierają się one o procesory PowerPC.

Padały też bardzo konkretne i bardzo zaawansowane pytania odnośnie dokonań firmy Lucasfilm.

Gra Star Wars (arcade)


Co się zaś tyczy spontanicznych reakcji publiki to dość często zdarza się, że ludzie owacjami przyjmują omawianie np. powstania gry Tetris - tym razem reakcja przeszła moje najśmielsze oczekiwania:) Podobna reakcja dotyczyła wizerunku RoboCopa (z Atari STE).
Ktoś z publiczności również zaczął opowiadać jaką to wspaniałą grą było "International Karate Plus" (tu chodziło o wersję z Atari ST).
Inny gdy pokazywałem pierwsze komputery Atari powiedział, że miał kiedyś Atari 800 XL:)


Śmiesznie było z odpalaniem starych gier na pececie, bo gdy odpalałem pierwszą grę to ktoś z publiczności się zapytał: czy taki pecet „da radę” takiej starej grze ?? :D
Okazało się jednak, że przy następnej grze zadanie się wywaliło... wtedy ktoś z sali powiedział, że jednak pecety są za słabe ! :D :D Następnie ktoś dodał aby spróbować jeszcze raz bo to może była tylko taka „chwilowa słabość” Windows i faktycznie ;) :) Jak widać dziś wszyscy są już mocno doświadczeni w tym co można się spodziewać po stabilności Microsoft Windows ;-)
Inna sprawa, że w takiej mobilizacji ukazane jest jak ci młodzi ludzie chcieli jednak zobaczyć te stare gry :)

Tdc: moja publiczność (autor zdj. Jacek)

Osoby znajdujące się na widowni były bardzo młode, właściwie przysłuchiwały się temu wszystkiemu jak wynurzeniom jakiegoś „dinozaura” ;) :) Co ciekawe osoby te naprawdę bardzo fajnie reagowały na tę tematykę, co przeczy założeniu, że tematyka pierwszych gier jest dla nich zupełnie odległa w dobie znacznie bardziej zaawansowanych gier !

Ciekawa była reakcja pewnej kilkunastoletniej niewiasty, która z początku stała w drzwiach... stała... aż w końcu po jakiś kilku minutach jednak się zdecydowała i usiadła sobie:) Jest to dla mnie bardzo istotne bo ta tematyka jest dla kobiet dość odległa i nudna, najchętniej bym się dwoił i troił aby jednak i płeć piękną zainteresować taką tematyką, ale to nie jest takie proste ;)
Nawiasem mówiąc była jeszcze jedna niewiasta ;)

Spider: moje marzenie z lat dziecięcych
Tdc: ten angielski komputer z 1981 roku miał AŻ 1 kb RAM :)

W trakcie trwania prelekcji kilka razy włączył się prezes Yako, stwierdził między innymi, że w przerwie możemy przywieźć od niego kilka klasycznych komputerów, o których jest mowa. Wtedy zapytałem się publiki czy faktycznie chcą zobaczyć takie komputery i co ciekawe wszyscy żywo zareagowali, że chcą oglądać.

Spider: moje marzenie z lat dziecięcych

Dlatego w przerwie wyskoczyliśmy do domu i przywieźliśmy: Apple Classic (ulubiony komputer właściciela), Amigę 600 oraz ZX 81. Innym dodatkiem była 8 calowa dyskietka.
Okazało się, że zaraz jak tylko pojawiliśmy się z tym stuffem to zleciała się zgraja ludzi w różnym wieku, którzy z ożywieniem oglądali sobie te komputery, robili z nimi zdjęcia itp. Pojawił się też wtedy Vasco i również oglądał owe historyczne okazy :)
W międzyczasie pojawił się na konwencie mój uczeń Paweł, który na moją prośbę zrobił kilka zdjęć itp.

Spider: w liceum miałem na takim kompie zajęcia z informatyki



Rozpoczęła się druga część prelekcji, w której poprowadziliśmy kontynuację tematu z części I czyli prezentowaliśmy owe komputery, pokazaliśmy ZXa, Amigę oraz uruchomiliśmy Apple, a Yako pokazywał, że to faktycznie działa i można coś na tym zrobić. Ja w międzyczasie mówiłem jak to było z tymi modelami komputerów oraz jakie były koligacje pomiędzy tymi producentami komputerów itp.

Spider: łza się w oku zakręciła...

I tu wydarzyła się niespodziewana rzecz, pojawił się konwentowy fotograf, który utrwalał wszystkich prelegentów przy pracy. Gdy wszedł to nie mógł... odejść (to był najstarszy wiekiem osobnik z mojej publiczności). Wszedł akurat gdy mówiłem o programie DMC Calamus. Powiedział, że on kiedyś zaczynał na Atari ST i że używał tego programu :) Poprosiłem go aby coś powiedział o nim, a On przyznał że program był faktycznie wartościowy i że go miło wspomina (jak wszyscy).
Następnie biegałem po całym konwencie aby go złapać (w końcu wymieniliśmy się kontaktami), powiedziałem mu, że bardzo bym chciał porozmawiać z nim o „starych dobrych czasach” :) On chętnie się zgodził, a nawet był dość mocno na czasie, bo wspominał o budowie programu oraz o tym, że ma teraz wyjść zupełnie od nowa opracowana wersja tego programu :)

Tdc: tu widoczny jest uruchomiony komputer Apple Classic

Ogólnie było fajnie, a publiczność dopisała. Wspomniany wcześniej Jacek, sporo pamiętał z dzieciństwa (bo był starszy od pozostałych osób - głównie nastolatków).

Tdc: jedno z pierwszych demek na Atari Falcon 030

Następnie zdałem salę i zgłosiłem wcześniejsze problemy i co ciekawe – pomimo bardzo nieprzychylnych relacji z zeszłorocznej imprezy – reakcja orgów była jak najbardziej prawidłowa.

Następnie pojechaliśmy z Yakiem do domu i pozostawiliśmy wspomniane komputery. Po drodze sporo sobie gadaliśmy i doskonale się bawiliśmy, gdyż Piotrek jest tak jak ja wielbicielem zarówno komputerów jak i s-f :)

W międzyczasie dołączył do nas Falcon + Fault Fett oraz niestety Vasco ze swoją połową wycofali się z powodu bardzo trudnych warunków klimatycznych. Ja również po tych 3 godzinach czułem się bardzo źle, byłem zmęczony, wyżęty przez temperaturę oraz niewyspany (bo w nocy robiłem ostatnie szlify) – jednak nie przeszkodziło mi to aby się dalej świetnie bawić !:):)

Konkurs wiedzy o SW



Następnie trafiliśmy na trwający już „Konkurs wiedzy SW”, prowadzony przez Marcina „Io Nois” Tokarskiego i Tomasza „T-pot” Potęgę.

Spider: Look sir - droids


Tdc: jury przygotowuje się do ogłoszenia wyników


Spider: konkurs wiedzy o SW - Abad o pół punktu wyprzedza Spidera i zgarnia III nagrodę


Spider: konkurs wiedzy o SW - zdobywca I nagrody


Jednak nie wszyscy byli poważni:
Spider: Head-hugger


Studium grozy w doskonałym towarzystwie ;)



Potem wyrwałem się na „Senecala studium grozy – spotkanie z Ewą Pfeifer”, byłem niezwykle zadowolony z tego punktu programu, bo gość konwentu Pani Ewa Pfeifer okazała się „klawą babką” !:) Rozmawialiśmy sobie o klasyce horroru, trochę bardziej poważnie oraz zupełnie na wesoło :)

Spider: Studium grozy - spotkanie z Ewą Pfeifer

Wnioskiem autorki oraz naszym wspólnym było to, że najstraszniejsze w horrorach jest to gdy opisują rzeczy takie, które naprawdę mogą się w każdej chwili wydarzyć z nami lub obok nas w zaciszu domu sąsiada.
Rozmawialiśmy o przerażających japońskich horrorach, po których człowiek przez wiele dni dochodzi do równowagi psychicznej oraz o tym, że nam ludziom jakoś takie straszenie jest do życia bardzo potrzebne :)

Omawialiśmy też wiele klasycznych tematów jak np. atrakcyjność wampirów i wampirzyc, co ciekawe okazało się, że obecne niewiasty miały wiele do powiedzenia na ten temat:) A wiele z poruszanych tematów było tak „dorosłych”, że nie nadają się na publikację w tym miejscu – szczególnie jeśli chodzi o pewne nasze żarty ;)

Ogólnie byłem tu dość aktywny, sporo sobie żartowaliśmy, np. kontrowałem dowcip o czytaniu nonensopedii :) Okazuje się, że wiele osób (w tym gość) czytuje sobie ową szczególną encyklopedię gdy jest jakiś smutniejszy dzień.

Po zakończeniu tego punktu programu od prowadzącej panel (Ewy „Senmara” Haferkorn) otrzymaliśmy w prezencie nowe pozycje, ja otrzymałem „Pasażera” (Patrick Senécal, Fu Kang) w przekładzie Pani Ewy Pfeifer, która również jest teraz wydawcą.

Po zakończeniu jeszcze zostałem z kilkoma osobami i kontynuowaliśmy sobie tę ciekawą tematykę. W końcu z gościem bawiłem się tak dobrze, że zostałem już tylko ja i prowadząca Ewa „Senmara” Haferkorn. Rozpadało się bardzo i Pani Ewa Pfeifer czekała na taksówkę, a my sobie rozmawialiśmy w najlepsze !:)

Tdc: ja jeszcze nie dołączyłem - pojawiłem się dopiero o zmroku jak przystało na rodowitego Drakulę ;)

Z różnych ciekawostek, Pani Ewa Pfeifer powiedziała, że tłumaczyła ostatnio jakąś pozycję encyklopedyczną dla szkół, która była z jakiegoś znanego wydawnictwa (niestety nie pamiętam nazwy – a bądźcie pewni, że gdybym pamiętał to podałbym nazwę!). Okazało się, że przy elementarnej wiedzy Pani Ewy (ze szkoły średniej – w tym zakresie) zawiera ona wiele ewidentnych bzdur ! :(
Po interwencjach Pani Ewy nic nie udało się zrobić, bo nikomu w obecnym świecie komercji nie zależy na przekazywaniu... prawdy i faktów... :( (w poście pt. „Kapitalizm rodzi "junk science" ?” - opisywałem podobny temat). Pani Ewa podsumowała to w słowach: „Atakuje się dzieci od młodych lat szkolnych, jawnymi bzdurami...:(” (cytat z pamięci).

Przy okazji też parę przysłowiowych psów powiesiliśmy na wikipedii, w której czasami trudno jest się dostać do rzetelnej wiedzy. Zarówno ja jak i Pani Ewa Pfeifer podaliśmy wiele przykładów, że nie jest tu zbyt dobrze :( Dodatkowo omawialiśmy sobie fenomen wyszukiwarki „Google” oraz fakt, że niektórzy to co w niej znajdą uważają za sprawdzone...

Rozmawialiśmy też o nowych uzależnieniach młodych ludzi, z racji mojego tematu rozmawialiśmy o grach komputerowych oraz o telefonach komórkowych itp.

Nie brakowało też przeróżnych żartów i naprawdę bardzo dobrze wspominam ten czas wspólnie spędzony i wszystkich w przyszłości bardzo zachęcam do uczestniczenia w panelach z wspomnianymi Paniami, z którymi czas spędza się fantastycznie !:)

Następnie po chyba około 30 minutach odprowadziliśmy gościa do taksówki i jeszcze chwilkę sobie porozmawiałem z Panią Ewą „Senmarą” Haferkorn oraz pozwiedzaliśmy konwent.
Co mnie mocno zaskoczyło Pani Ewa doskonale kojarzyła mnie z nazwiska, zastanawiałem się potem jak to możliwe, że osoba, która widzi mnie pierwszy raz w życiu była w stanie mnie skojarzyć. Jedyne co mi przyszło do głowy to bardzo dokładne przeanalizowanie programu konwentu (przed konwentem, bo ja nie widziałem w czasie naszych rozmów aby był czas wtedy na podobną analizę).


Konstrukcje kulinarne SW :)



Następnie załapałem się na finał punktu „Konkurs konstruktorsko – kulinarny”, który prowadzony był przez wcześniej wspomnianą parę Falcon i Fault Fett, a całość była w klimatach Gwiezdnych Wojen. Okazało się, że z ogórka można zbudować miecz świetlny ! a z wafli spokojnie wychodzi AT-ST oraz shuttle „Tydirium”. Z warzyw nieźle wychodzi R2-D2 oraz inne pojazdy: z ogórków i marchewek mogą powstać świetne X-Wingi !:) Star destroyer natomiast buduje się z kartofla oraz wafli:)
Poza konkursem wystartował Yako z sobie tylko znanym polotem z żółtego chrupka zrobił stwora, żyjącego na asteroidzie znanej z V epizodu :)
Spider: Space slug Yako


konkurs konstruktorsko-kulinarny - nieudolna wizualizacja AT-ST
Tdc: to jest ujęcie jeszcze nieukończonego

Nie byłbym sobą gdybym coś nie zmajstrował ;) :) Doradziłem autorom AT-ST jak zrobić aby ich niezwykle delikatna konstrukcja miała obrotową wieżyczkę :) Co faktycznie udało się osiągnąć:)
Niestety ich konstrukcja nie przetrwała próby czasu: w czasie ogłaszania wyników, jeden z uczestników niechcący potrącił ją i rozpadła się na drobne kawałki...
Ja się śmiałem, że zniszczył pracę laureatów :D
Spider: konkurs konstruktorsko-kulinarny - zniszczenie AT-ST


Spider: konkurs konstruktorsko-kulinarny - LAVr QH-7 Chariot, III nagroda

Drugie miejsce zajął Spider wraz z Magdą. W tym miejscu warto podziekować Spiderowi, któremu zawdzięczamy tak bogate zdjęcia, które znajdują się w tej relacji - dzięki !:)

Spider: konkurs konstruktorsko-kulinarny - Y-wing w wykonaniu Spidera i Magdy, II nagroda

Pierwsze miejsce zajął bardzo lubiany płatowiec typu Lambda, który nawiasem mówiąc wykonany był wyrafinowaną technologią nie wymagającą przebijania wafli, miał wiele szczegółów doskonale zachowany kształt i proporcje. Dodano też dwa ogórki dla kolorytu !:):)

Spider: konkurs konstruktorsko-kulinarny - prom Lambda, I nagroda


Tdc: laureaci

Obok jakiś miłośnik mangi oglądał jakieś filmy z tych klimatów – niestety pora była późna i widownia była obecna jedynie duchem ;) Wcześniej w tej sali puszczane były różne filmy, a następnego dnia odbył się nawet przedpremierowy pokaz filmu pt. „Astropia – zmień reguły gry” (choć minął mnie ten punkt programu).


Następnie udałem się do mojego brata, który mieszka niedaleko konwentu, prosił mnie o pomoc, więc trochę sobie popracowaliśmy, a następnie powróciliśmy do mnie do domu i gadaliśmy jeszcze do jakiejś 4 nad ranem ;)

Sobota



W sobotę gdy wstałem to musiałem od razu sprawdzić kilka rzeczy z mojej prelekcji, bo nie dawały mi spokoju, że być może coś zaniedbałem, ale na szczęście wszystko się zgadzało :) ;)

Spider: karaoke z Palantkami


Gdy dotarłem na konwent załapałem się na połowę punktu pt. „Zaginieni żołnierze I wojny światowej: żywi i umarli” (Anna Brzezińska, Grzegorz Wiśniewski). To była fantastyczna prelekcja prowadzona na bardzo wysokim poziomie, sporo czasu poświęcono na takie zagadnienia jak: rola armii, cenzury itp. Ja oczywiście cały czas starałem się aby nie było tam zbyt poważnie ! ;) Szczególnie gdy była mowa o zjawach umarłych żołnierzy, którzy jak zauważyłem trzymali raczej tylko z Anglikami ! Dlaczego ?? :D :D
Naprawdę bardzo fajna prelekcja, poprzez którą autorzy reklamowali swoją nową książkę.


Historia złych charakterów



Następnie trafiłem wraz ze znajomymi na 2 godzinną prelkę pt. „Historię Sithów” (Magda „Cathia” Filar, Jerzy „Gorthuar” Śmiałek), temat nieco mi znany, jednak autorzy merytorycznie byli przygotowani celująco ! Niestety coś mi w ich prelekcji nie pasowało, pewne uogólnienia, czyli brak auto weryfikacji tego co się mówi. Było to głównie związane z ich pewnym radosnym uniesieniem, a tego typu uczucia utrudniają właściwe dobieranie słów i wniosków. Ponadto oboje z tego co słyszałem należą do jakiegoś bractwa.

Po zakończeniu tego dwugodzinnego punktu złapałem autorów i powiedziałem im, że powinni się podszkolić w psychologii, aby ich prelekcja była lepsza. I tu Jerzy stwierdził, że „się nie lubi” z psychologią (bo to są bzdety itp.) i nawet pomimo odwoływania się do jakiś źródeł – myślę, że to najlepszy dowód na to, że niezwykle celnie trafiłem w sedno zagadnienia.

Spider: Kalambury SW - martwa natura z rękawicami i blasterem


Jak zbudować subtelny klimat ?



Jednak w połowie poprzedniego punktu ze znajomymi opuściliśmy Sithów, gdyż chciałem zobaczyć inny punkt programu pt. „Światło, miecz i dźwięk – czyli słów kilka o budowaniu „klimatu””, punkt bardzo sympatycznie i solidnie prowadzony przez Mariana „Wilka” Kocura oraz Agatę „Lenę” Kocur. Klimaty fantasy są dla mnie dość odległe, jednak jak się okazało byłem tu znów dość aktywnym uczestnikiem, a sam program był naprawdę rewelacyjne przemyślany oraz dokładnie przetestowany w praktyce. Nie brakowało efektów dźwiękowych generowanych na komputerach (ktoś wspomniał o unikalnych funkcjach programu foobar2000 oraz pojawił się też Media Player Classic) oraz prostych i tanich możliwościach tworzenia gadgetów (artefaktów itp.).

Między innymi w udźwiękowieniu zabawy zwróciłem uwagę na II epizod Gwiezdnych Wojen gdzie zastosowano unikalną grę ciszą, w której gigantyczna eksplozja następuje właśnie w całkowitej ciszy – a efekt jest piorunujący.

Na koniec zażartowałem sobie, że w średniowieczu jedzono z jednej miski i że można to przetestować :D Jednak o dziwo prowadzący potraktował moje słowa zupełnie poważnie (zapewne uznał, że to właśnie może zbudować właściwy klimat oraz pewnie założył, że również mam tak duże doświadczenie w temacie jak inni obecni) i stwierdził, że warto:) Oczywiście część osób (głownie płci żeńskiej) reagowała z dezaprobatą i obrzydzeniem:)

Jak powstały Gwiezdne Wojny ?



Następnie wpadłem na chwilkę do Vasców, którzy czekali na prelkę pt. „Nagroda Janusza A. Zajdla”, prowadzoną przez słynnego „Szamana”, przywitałem się z nim, następnie minąłem się po raz pierwszy na tym konwencie ze Staszkiem Mąderkiem. Jednak mimo, że interesował mnie ten temat to jednak uciekłem na „Jak powstały Gwiezdne Wojny”, czyli dwugodzinny punkt programu prowadzony przez niezwykle charyzmatycznego Łukasza „Duran” Grabczyńskiego. Stwierdziłem, że chcę się trochę podszkolić w tym temacie gdyż w mojej prelekcji – również sporo wspominam o tym samym czasie, a ponadto Duran jest osobą, która potrafi mówić o suchych faktach w sposób niezwykle barwny i interesujący – warto się uczyć od takich osób. Jednak mimo, że miałem się czegoś uczyć to okazało się szybko, że znów zacząłem żartować oraz chyba nie będzie dużym nadużyciem jeśli powiem, że w niewielkim stopniu prowadziłem ten punkt programu z autorem :) Wyszło tak głównie dlatego, że sam musiałem się dobrze przygotować do swojej prelekcji i na świeżo miałem w głowie wiele faktów, które pewnie dla innych były wprost niewiarygodne :)
I tu jeszcze wtedy nie przejąłem się za bardzo pewnym małżeństwem, które przyszło z synem i przysłuchiwało się owej prelekcji, ale o tym nieco później :)

Urwałem się po godzinie czasu, gdyż poszukiwałem dużych wrażeń ;)


Kolekcjonerski gadget Atari :)



Jednak gdy szedłem na następny punkt programu spotkałem Vasców i zaprowadziłem ich do sklepiku, w którym wcześniej odnalazłem coś takiego:

Atari GO - logo

Czyli „Atari GO” !:) w bardzo ładnym wydaniu:

Atari GO

Vasco, gdy tylko to zobaczył to nawet nie liczył ile mu zostało pieniędzy – natychmiast kupił!:)
Następnie udaliśmy się do głównej auli konwentu.

Atari GO - pudełko



Reżyseria filmu i gry komputerowej na wesoło :)



Ten (tylko!) godzinny punkt programu prowadzony był przez Staszka Mąderka, a nosił tytuł „Reżyseria filmu i gry komputerowej – podobieństwa i różnice”, w którym w niedorównany sposób autor opowiadał jak między innymi u „pepiczków” zgrywane były sekwencje tzw. motion capture do gry komputerowej oraz do kończonego kinowego filmu Staszka (Gwiazdy w czerni).
To był bardzo ciekawy technicznie punkt programu. Dowiedzieliśmy się z niego np. co to jest „tećko” !:D :D Nie wiecie co to jest ?? ;) Cała ekipa Staszka już tego określenia używa - jeśli chcecie się dowiedzieć co to jest to musicie przyjść na prelekcję Staszka i się dowiedzieć ! ;)

Spider: Staszek Mąderek - Reżyseria filmu i gry komputerowej

Jednak ja pozwoliłem sobie na żart z autora i nim ten rozpoczął swój występ, podszedłem i powiedziałem: „My tu prowadzimy teraz warsztaty z gry GO...”, a w ręce trzymałem owe pudełko z grą, Staszek dał się nabrać i zrobił taką minę jaką się robi gdy jest jakiś bałagan w programie :D :D
Następnie powiedział, „...ale ja nie umiem w to grać”, a ja ciągnąłem dalej: „To nic my Ciebie nauczymy !” :D :D
Następnie Staszek wziął do ręki grę i powiedział: „O Atari ?”, a ja wytłumaczyłem mu, w kontekście nazwy firmy, że Atari to taki „szach” w tej grze.

Cała prelekcja była pełna niedorównanych gagów, faktów i wpadek/problemów technicznych w czasie przygotowywania materiałów.
Spider: Staszek Mąderek - jak zwykle przy pełnej sali


Nie brakowało również porównywania naszego raczkującego i dziwacznego rynku rozrywki (również reklamy) z tym co mamy obecnie na zachodzie. Dla przykładu Staszek przytoczył, że u nas nikt nie ma takiego sprzętu, ale na zachodzie mają skanery 3D, które są w stanie uchwycić ruchome obiekty, takie jak np. miny na ludzkiej (i nie tylko) twarzy itp.

Z tej prelekcji wyleciałem jak z procy, bo spieszyłem się na następny punkt programu, a niestety wcześniejszy się nieco przedłużył ;) ... jak to zwykle bywa ;)


Czy istnieje wolna wola ??



Następny punkt programu na szczęście również rozpoczął się trochę później, a to dobrze bo niezwykle mi na nim zależało od samego początku i miałem rację to była istna intelektualna rozkosz ! Mowa o prelekcji pt. „Wolna wola?!! Dobre sobie!”, był to niezwykle zaawansowany, skomplikowany (wręcz akademicki) i profesjonalnie przygotowany/prowadzony punkt programu.

Autor Marcin Przybyłek przedstawił niezwykle skondensowaną treść merytoryczną pełną w np. niezwykle interesujące doświadczenia psychologiczne pokazujące np. jak człowiek się zachowuje w obliczu pewnych zachowań w grupie, np. gdy jedzie windą i wykazuje oznaki przerażenia mimo, że właściwie nic się nie dzieje itp. Następnie okazuje się, że tłum podstawionych w eksperymencie ludzi jest w stanie wywrzeć niezwykle trwałą presję w sprawach, które często są absurdalne. I tu właśnie pojawia się pytanie: czy jesteśmy świadomi tego co robimy ? czy jesteśmy wolni ?
Wygląda na to, że nie bo przecież trzymają nas w ryzach np. konwenanse itp.

Tu też pojawia się temat tzw. „bohaterów”, którzy stanowiąc ~3% społeczeństwa, są na tyle rozwinięci, że potrafią się przeciwstawiać podobnym manipulacjom (przynajmniej tym najbardziej czytelnym). Okazuje się, że takie osoby są niezwykle cenne dla całego społeczeństwa bo tylko oni są w stanie spowodować rozwój pozostałych ludzi oraz zaprowadzić jakieś zmiany.

Następnie Marcin przedstawił fakty z zakresu fizyki (np. kwantowej) odnośnie tego jak definiowana jest rzeczywistość, czwarty wymiar i wiele innych – to było prowadzone dość trudnym naukowym językiem co mogło być bardzo męczące dla niektórych osób, ale jakie fascynujące !:)
Dzięki takiemu dualnemu opisowi problemu Marcin przedstawił nam całkiem pełny obraz świata: z jednej strony psychologia, a z drugiej ograniczenia wynikające z budowy naszego świata oraz nas samych:)

Razem powstał z tego zlepek przeróżnych teorii naukowych (psychologicznych i fizycznych), które się właściwie często kompletnie zaprzeczają/wykluczają. I w tym miejscu autor naprowadza nas na zupełnie inny element, który jednak układa to wszystko w całość, która ma sens (tak mniej więcej podsumowałem to na końcu). Co to było ? Przekonajcie się sami na prelekcjach Marcina !:)


Bawiłem się na tym punkcie programu wyśmienicie ! Byłem dość aktywny więc z tego powodu, w pewnym momencie musiałem wyjaśnić, że się kompletnie nie znam na psychologii, bo niestety swoimi wnioskami i pytaniami wyprzedzałem treść prelekcji i wyglądało na to, że jestem jakimś psychologiem, który z nudów przeszkadza w prelekcji :-/
Inna sprawa, że potem spotkało mnie kilka miłych komplementów.

Jeszcze jednym wnioskiem jest to, że psychologia jest niezwykłą nauką. Z tą wiedzą, jak człowiek postępuje (np. autor wspominał o relacjach między pracownikami w pracy itp.), właściwie odpowiednio inteligentna osoba może z łatwością manipulować ludźmi, a nawet swym małżonkiem(!), choć my akurat mieliśmy te wnioski o wiele bardziej optymistyczne :)

To była niezwykle interesująca prelekcja i wszystkich bardzo zachęcam aby kiedyś w niej wzięli udział bo jest tam przedstawione wiele zadziwiającej wiedzy o naturze każdego z nas !:) Mi oczywiście było mało więc (to już jest tradycja) po prelekcji oczywiście jeszcze wiele czasu spędziłem z Marcinem jego córką oraz Yakiem:) Autora musiałem jeszcze przepytać odnośnie moich różnych analiz i wniosków wiążących się z prelekcją :)


Marcin był tak miły, że dał mi wtedy część z materiałów, w których znajdują się bardzo interesujące cytaty z człowieka, który mnie bardzo zainteresował: Brian Greene (profesor fizyki na Uniwersytecie Kolumbijskim), mianowicie stwierdził on, że z jednej strony „(...) musi upłynąć pewien czas potrzebny mózgowi na przetworzenie informacji”, a z drugiej zastanawia się nad tym czy to co odczuwamy jest faktycznie skorelowane z reakcjami w danym momencie. Niestety nie mam tego akurat cytatu, ale wniosek jego jest taki, że w bochenku czasoprzestrzeni (to taki przyjęty model), w którym się znajdujemy zapisane są informacje odnośnie właśnie naszych reakcji – stawiając jednocześnie pod znakiem zapytania rolę naszych połączeń nerwowych (całego ciała) z mózgiem (czyli jego rolą przetwarzania sygnałów). O podobnym zagadnieniu wspominałem ostatnio w tym miejscu: „Ludzki mózg nadal zagadkowy”.
Ufff... może trochę nieudolnie, ale może jednak udało mi się przybliżyć te zagadnienia, które Marcin Przybyłek przedstawiał z niezwykłą łatwością :)


Następnie wszyscy pozwiedzaliśmy sobie cały konwent, gdyż Marcin, swojej córce młodziutkiej fance Gwiezdnych Wojen chciał pokazać jak ludzie grają sobie w gry itp. Okazało się, że udało się nawet odnaleźć bardzo interesującą grę dla owej córeczki. Byliśmy wszyscy pod wrażeniem gry, która polega na rozkładaniu na planszy bardzo silnych magnesów, należy je tak rozmieszczać aby się one nie połączyły samoistnie, bo połączone musimy zdjąć z planszy. Wygrywa ten który nie będzie miał już magnesów. Pomysł prosty, a genialny w swej prostocie !:)

Spider: Rattlesnake

To od razu przywiodło nas do tematu, który był również poruszany na prelekcji, czyli naukowego badania tego czego nie widać, czyli tak naprawdę czegoś co nie wiadomo czy w ogóle istnieje ! Takim przykładem mogą być np. prowadzone badania nad kolorami, które już wiadomo, że istnieją, a jednak są niewidoczne...
...niech się tym zajmują właściwi naukowcy ;)


Starcie VIPów



Następnie po odprowadzeniu Marcina, udałem się do Vasca, który uczestniczył w „Avangarda - starcie VIPów” (Błażej "Woland" Żywiczyński. Zaczęliśmy się z Vaskiem umawiać na spotkanie po konwencie w Paradox Cafe, jednak to nie było takie proste bo oni chcieli jeszcze sobie posiedzieć i poobserwować wyszukane starcia w stylu: obrony Jasnej Góry czy A. Fredro :)
Więc wstępnie się umówiliśmy, że spotkamy się na miejscu.


Aktorzy oraz VIPy



Z chłopakami spotkałem się na przygotowywanym następnym równoległym punkcie programu, który jednak się nie odbył z racji braku zainteresowania - wybitnie na Avangardzie ludzie znikali na ostatnich punktach programu.

Tu spotkałem mego starego kolegę, którego znałem jeszcze chyba z Alderaanu 2003. Zabrałem go ze sobą na wcześniejszy punkt programu, na którym bawił się Vasco. Kolega zasłonił sobie twarz włosami, założył okulary i wyglądał niczym Wookiee.

Z racji tego, że nic nie widział to wprowadziłem go w centrum zamieszania i ludzie przywitali go gromkim śmiechem :) Następnie odgrywający VIPowie scenę z „Zemsty”, wciągnęli go i okazało się, że ów „żyd” przypomina właśnie owego zarośniętego fana !:) Wszyscy bawili się doskonale, a ja robiłem w międzyczasie zdjęcia.

Wszyscy byliśmy zadowoleni, a następnie spotkałem miłośniczkę fantastyki poznaną na U-botcie 2007, która również pochwaliła się swoimi bujnymi włosami - teraz robiłem już zdjęcia dwóm Wookiee'm :)

(niestety na razie nie mam tych fotek, ale jak tylko będę miał to zamieszczę)


Niezwykłe spotkanie



Teraz konwent się już dla nas skończył, powoli zbieraliśmy się do Paradox Cafe, gdy pod szkołą spotkaliśmy (ja z Yako) rodzinkę Durana !:) I tu się zaczęło... !:)

Miło sobie chwilkę porozmawialiśmy jednak gdy rozpocząłem wątek Atari - to rozmowa się przedłużyła z kilku minut do kilkudziesięciu !:) Okazało się, że Oni oboje byli niegdyś bardzo mocno związani z Atari (w Polsce) oraz z jego promowaniem.

Jako jedni z pierwszych mieli już Atari w roku około 1981. Następnie oboje (!!) się dobrze bawili przy Atari - między innymi przepisywali programy z pism komputerowych. Takie czasy wielu zna i wspomina, ale Oni robili to znacznie wcześniej niż większość z właścicieli (i dzisiejszych fanów) Atari. Mianowicie miało to miejsce jeszcze na długo przed powstaniem pierwszych polskich pism komputerowych (np. Bajtka itp.). Dlatego wykorzystywane były tu pisma niemieckie, udało się wyjaśnić, że pisma te zachowały się do dziś i jeśli ktoś jest chętny to można je udostępnić do zeskanowania!:)

Mniej więcej w tym momencie pojawiła się właściwa osoba czyli Vasco właśnie wybierał się do Paradoxu, ale szybko zmieniłem mu trasę:) W tym momecie wszyscy zaczęliśmy sobie wspominać tamte czasy oraz trochę wspominaliśmy, że teraz wiele się dzieje w temacie Atari!:) Co było przyjmowane z niemałym zadziwieniem:)

Okazało się, że żona i jednocześnie mama Durana, kopiowała programy z kasety na kasetę a równocześnie „nogą kołysała syna” :) Innym zagadnieniem był np. Pewex (który wtedy sprzedawał komputery Atari), gdyż oni oboje mieli cały czas coś wspólnego z Atari. Wszystkie komputery (które teraz są relikwiami dla wielu) przeszły przez ręce tej przemiłej kobiety !:)

Natomiast jeszcze więcej do powiedzenia miał ojciec Durana, który we wczesnym etapie istnienia firmy pracował w Karenie, udzielał się w „Radio komputerze” oraz prezentował (jako pewnie pierwszy w Polsce) komputer Atari ST w telewizyjnym programie (legendarnym) pt. „Sonda”. Przy okazji tego tematu rozpoczęły się wspomnienia związane z tym programem, na którym się właściwie wychowałem:)

Ci Państwo do dziś mają tę kolekcję Atari (zapewne serie x00), sporo cartów z grami i to nawet nietknięte w folii :):)

Okazało się też, że kiedyś pojawił się pomysł stworzenia muzeum Atari - na pewno będzie to temat, który dobrze przegadam z nimi bo do dziś nie brakuje osób (takich jak ja), które są gotowe do współudziału.

Rozmawiało się nam doskonale, bo to naprawdę są ludzie bardzo blisko związani z Atari, to nie było jakieś tam zwykłe wspominanie, obaj z Vaskiem mieliśmy wrażenie, że mamy do czynienia z legendą Atari!:)

Koniecznie trzeba przeprowadzić z nimi wywiad, kontakt ze sobą mamy, a ja bardzo chętnie przejrzę te zachowane w piwnicy zasoby:) Vasco już zamówił sobie naklejki "Atari" z tamtych lat:)

Wstępnie zaprosiłem całą rodzinkę na nadchodzące party Głuchołazy 2k8 - czy będą ? Na razie jeszcze nie otrzymałem odpowiedzi.

Właściwie gdybym nie przerwał nam tej miłej rozmowy to pewnie przegadalibyśmy całą noc !:) Więc udaliśmy się w końcu do Paradoxa, którym Vasco był zachwycony:)

Paradox Cafe



W paradoxie spotkało się wiele osób z konwentu. Spotkałem: Aleksandrę Janusz, Staszka Mąderka, Ewę „Senmara” Haferkorn, pogadałem chwilkę z Witoldem Jabłońskim oraz wieloma innymi osobami.
Jedną z nich był Michał W. D., który był fotoreporterem oraz dawnym użytkownikiem DMC Calamus :) Chwilkę pogadaliśmy wymieniliśmy się kontaktami oraz trochę powspominaliśmy jego Atari 1040 ST:)

Następnie z racji długiej wspomnianej rozmowy, musiałem się szybko zmywać do domu (bo ostatni autobus już mi pozostał), na przystanek odprowadził mnie Vasco, po drodze sobie chwilkę pogadaliśmy i okazało się, że nawet nie mieliśmy czasu pogadać o wspomnianej Atarowej rodzince - bo interesowało mnie co On ma do powiedzenia odnośnie tak niezwykłej rozmowy :)

W tym momencie konwent się dla mnie skończył. Następnego dnia wszystkie atrakcje kończyły się już o godzinie 14:00, więc ja nie planowałem się tam zjawić. Przesiedziałem dość sporą część nocy i napisałem tę relację.

Następnego dnia obudziłem się o... ~14:00 :) I właśnie zadzwonił do mnie Vasco, bo go o to prosiłem w nocy na forum - chciałem go skierować gdzie w Warszawie może znaleźć Atari ;) :)

Konwentowa kasa

Vasco telefonicznie powiedział mi, że miał właśnie to szczęście, że w losowaniu ankiet został wylosowany i otrzymał pokaźną sumkę "Złych szelągów", które natychmiast wymienił na interesujące pozycje książkowe - ale się chłopakowi trafiła gratka !:)


Podsumowanie



Ogólnie bawiłem się doskonale, dzięki wspomnianym osobom i ich punktom programu. Gdyby nie Oni to na pewno byłoby znacznie nudniej:)

Jednak teraz już niektórzy poważnie szykują się na nadchodzące atrakcje:

Spider: Tredo prezentuje swoje przyszłoroczne dzieło

Bardzo się cieszę z nadchodzącego Polconu 2009 i postaram się na nim być. A dla Tredo (u którego gościłem rok temu) ślę wszelkie pozdrowienia oraz życzę wiele siły, ambicji i odwagi bo organizowanie największego konwentu w Polsce to nie jest byle co !

W czasie trwania konwentu dostałem propozycję, aby aktywnie wesprzeć imprezy organizowane przez SWAT (Star Wars Artistic Team). Właściwie nie mam doświadczenia w takiej dziedzinie, ale skoro poszukują kogoś, a ja będę akurat miał chwilkę czasu - no to zobaczymy !:)


Na zakończenie chcę bardzo podziękować osobom, które pomogły mi w mojej prelekcji oraz w np. tej relacji, byli to: Yako, Paweł oraz Jacek (Spider). Bardzo dziękuję Wam za przesłane fotografie, filmy i sprzęt ! :)


Update:
Spider nadesłał nam adresy fotorelacji z przeróżnych konwentów:
- XXI LDF-y
- Imladris 2007
- U-bot 2007
- Imladris 2007
- Dni Jakuba Wędrowycza 2007
- KresKon 2007
- ConStar 2007
- R-kon 2007

oraz relacje:
- Biały Kruk 2007
- ConStar 2007
- R-kon 2007

Dzięki to bardzo interesująca lektura:)


Update:
Spider nadsyła nam relację w bardziej oficjalnym tonie z serwisu www.paradoks.net.pl.


Update 13 VII 2008:
Na serwisie Atarionline.pl pojawił się dziś skrót tej relacji pt. „Raport z "Avangardy 2008"”, przygotowany specjalnie dla owej społeczności. Dzięki Kaz za opracowanie i zamieszczenie tego tekstu :)

czwartek, 3 lipca 2008

Avangarda 2008 już jutro !:)

Zapraszam wszystkich na konwent Avangarda 2008.

Właśnie zostało opublikowane info o mojej (i nie tylko mojej) prelekcji pt. „Historia komputerowych gier 3D przez pryzmat firm ATARI i LUCASFILM” na serwisie Atarionline.pl, dzięki uprzejmości Kaza - dzięki !:)


Ten punkt programu będzie miał miejsce w piątek, o godzinie 14:00 w sali P1. Oto info ze stronki konwentu.

Więcej informacji o konwencie na stronce konwentu oraz w moim wcześniejszym info.

Konwent odbędzie się w Warszawie (w Zespole Szkół nr 37 im. Agnieszki Osieckiej przy al. Stanów Zjednoczonych 24 w Warszawie.) w tym miejscu:

Serdecznie zapraszam wszystkich i życzę dobrej zabawy !:)

środa, 2 lipca 2008

Zapomniane gry

Ciekawa sprawa wypłynęła w ostatnich dniach. Zgłosił się do mnie Miker, osoba mocno związana z polską demosceną: wspaniały muzyk oraz pasjonat – jak zaraz się okaże – niemałej miary.

Napisał do mnie list o tytule „Bomb Jane(?)”, tytuł ten wprost powalił mnie na ziemię ! Ale najpierw treść listu:

    Tak sobie pokojarzyłem fakty z atari.online oraz anonse pochodzące z Mirage'u...

    Podobno masz gdzieś u siebie dyskietkę/dyskietki z grafiką do tego nigdy nie wydanego klona Bomb Jacka.

    Dało by się tego poszukać? - spróbuj przynajmniej (ludziki z Atarimanii nawet pytają)

    I jeszcze jedno - czy jakieś informacje na temat tytułu "997" są Ci znane.


Otóż, gry „997” oraz „Bomb Jane” były nigdy niewydanymi/nieukończonymi grami opracowywanymi w firmie Mirage (polski producent gier na Atari). Właściwie nikt nie powinien wiedzieć o ich istnieniu. Dlatego jak przeczytałem ten list to nie mogłem oczom uwierzyć ! Skąd ludzie (internauci) wiedzą o tych tytułach ??
...i jeszcze na dodatek Miker pisze o tym właśnie do mnie :)

Sprawa polega na tym, że „Bomb Jane” to gra wymyślona przeze mnie (chyba) w 1989 roku. Pisałem jej pierwsze testowe wersje, a następnie ostateczną wersję pisał Bzyk. Niestety wskutek awarii stacji CA-2001, stracił swoją pracę i projekt upadł...
Oryginalna gra „Bomb Jack” z automatów arcade

Natomiast gra „997”, jest również mojego autorstwa i dlatego wiem, że właściwie nikt nic nie powinien wiedzieć o tych grach – a tu takie zaskoczenie !:)

Cały temat rozpoczął się od „Geografii Polski” (link do forum AtariArea), której również jestem autorem wraz z Bzykiem (choć nie jest to podane oficjalnie w programie). Innym razem opiszę perypetie związane z tym tematem.
Tu jest info na atarimania (a tu co to jest Atarimania).


Fajne jednak jest to, jak pozytywnie mnie zaskoczyła nieprawdopodobna wiedza i doświadczenie takich ludzi jak Miker !:) Który nie dość, że wiedział o co chodzi to jeszcze do mnie z tym się zgłosił :):)
Naprawdę podziwiam jego oraz jemu podobnych ludzi z Atarimanii.


Wygląda na to, że będę musiał wszystko dokładnie opowiedzieć jak to było, kiedy i gdzie – bo jest wielu takich, których takie tematy interesują. A ja chętnie się podzielę tą wiedzą :)


Update:
W 2010 roku nastąpiła publikacja wstępnej wersji (z 1989 roku) gry 997.

Przenośna karta graficzna ?

DAK przesłał nam ciekawostkę ze świata sprzętu komputerowego EVGA UV Plus+ 16. Jest to o tyle interesujące rozwiązanie, że za pomocą podobnych algorytmów co zdalne (np. internetowe) pulpity, owo urządzenie buduje obraz poprzez kabel USB.

Dzięki temu do dowolnego komputera (np. przenośnego), możemy podłączyć dodatkowy monitor lub rzutnik za pomocą wyjścia DVI-I. Zapewne do zaawansowanej grafiki się to za bardzo nie nadaje, ale jest to ciekawe rozwiązanie i bardzo chętnie przetestowałbym coś takiego właśnie w bardziej zaawansowanych zastosowaniach :)

Dzięki DAK!:)


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...