piątek, 30 listopada 2012

Przybyłek vs Woźniak na PGA 2012

Jak ostatnio parę razy pisałem (np. tu), byliśmy w Poznaniu na PGA i ZTG. Tu jest jeden z filmików, w którym jeden z wykładowców ZTG mówi o świecie swoich książek. Jest to bardzo ciekawe, nawet pomimo że są to książki SF to jednak (w tym filmiku) Marcin zahacza o naszą obecną rzeczywistość i wyjaśnia jakie są jej wady u podstaw. W mojej ocenie warte do dalszych przemyśleń:

PGA 2012 #9 - Przybyłek vs Woźniak o nieustatniie ewoluującym świecie Gamedec.

Jeszcze nie przeczytałem książek Marcina (za dużo gier chyba robię:P), ale muszę bo po tym filmiku widać, że takich ludzi warto czytać i słuchać, nie wspominając o tym że gdy patrzę na osobę, która bez problemu myśli i wysławia się to chciałbym kogoś takiego na premiera czy prezydenta (w końcu dobrze aby na takim stanowisku reprezentował mnie ktoś kto jest do tego zdolny, a nie ktoś komu się jedynie zdaje).

piątek, 16 listopada 2012

Windows 7 i problem z dyskiem ?

Wpadłem ostatnio do znajomych i ich syn powiedział mi że ich komputer się od wczoraj nie uruchamia. Zaczął mi opowiadać o problemach z dyskiem twardym, więc powiedziałem że być może dysk nawalił i że być może utracili dane z tego dysku.

Uruchomiłem komputer, a ten się jednak uruchomił, system Windows 7 (edycja "home"), zgłosił problemy z dyskiem oraz że będzie odzyskiwał poprzedni stan systemu gdy jeszcze działał (i że jest to operacja nieodwracalna). Wykonałem wszystkie kroki tego procesu co nie było pozbawione radości, bo Windows 7 co chwilę zaskakiwał nas wyszukanymi tekstami:

Niestety wykonane zdjęcia systemu Windows 7 na razie są nie do odzyskania (więcej)

Teksty wyznaczające nową jakość polskiego słownictwa informatycznego typu "wejcie" i "wyjcie" (poprawnie powinno być wejście i wyjście), przypominają mi stare czasy Windows 95 i 98, które również w kłopotliwych sytuacjach popisywały się swym językiem, który kiedyś mój kolega określił mianem afrykańsko-polskiego. Nawet w tamtych czasach jedno z pism komputerowych 1 kwietnia zażartowało sobie, że doszło do spotkania Billa Gatesa z profesorem Janem Midkiem, aby wreszcie oprogramowanie Microsoftu zaczęło do nas mówić po polsku, a nie afrykańsku.
Co za czasy, znów się cofamy: Windows 7 tak jak Windows 9x mówi do nas językiem przodków Billa, a Microsoft Office 2008 tak jak jego wersja z lat 90 znów nie działają, nawet pomimo reklam w stylu "Madzia łać" - co za firma, wciąż musi się reklamować, że jej produkty w ogóle działają :(

Po restarcie systemu wszedłem do setupa, aby sprawdzić co się dzieje z dyskiem oraz płytą główną, tam wszystko było ok. Pocieszyłem ich, że być może z dyskiem nie jest tak źle.


Po restarcie system ten o dziwo się uruchomił, gdy ujrzałem poprawny pulpit z tapetą, powiedziałem że możemy odetchnąć z ulgą, dysk na razie jako tako się trzyma. Wtedy syn zwrócił moją uwagę na to, że ich program antywirusowy (Kaspersky) wskazuje na zagrożenie systemu, to mnie zmartwiło i moje myśli skierowało w zupełnie innym kierunku...

Kliknąłem w informację, a ten podał że system jest zagrożony, rozpocząłem skanowanie sytemu, a ten poinformował że mamy 2 wirusy oraz 2 rootkity - O! no to i mamy powód problemów - z dyskiem twardym wszystko jest jednak ok.

Walka o wolność systemu


Program rozpoczął usuwanie malware'u, wirusy szybko usunął, ale rozpoczął walkę z rootkitami. Pasek postępu przesuwał się dość szybko, doszedł aż do 90-ciu kilku procent co oceniłem za bardzo dobry wynik, gdyż w walce z tego typu zagrożeniem programy antywirusowe są właściwe bezbronne i stało się... komp się zawiesił...
Jądro jeszcze reagowało, ale nic zrobić się już nie dało...

Po restarcie ponownie rozpocząłem skanowanie, pomimo wcześniejszej porażki, uznałem że po wcześniejszym (wstępnym) usunięciu innych zagrożeń, być może coś się uda. I faktycznie tym razem system się nie zawiesił, program usunął wszystkie wirusy oraz jednego rootkita, drugi pozostał w systemie :(

I nic dziwnego pod tym względem zagrożenie jakie stanową rootkity jest takie, że usunięcie ich z systemu jest niemożliwe, gdyż mogą one być wyposażone w wiele mechanizmów ochronnych oraz sposobów ukrywania się przed programami antywirusowymi - to kompletnie nierówna walka. I tak było tym razem program poddał się przy usuwaniu ostatniego, niestety nadal aktywnego i niebezpiecznego malware'u.

Podjąłem kilka prostych prób zdiagnozowania problemu np. program Kaspersky wskazał mi źródło zagrożenia, co potem okazało się niezwykle ważne. Był to program instalacyjny, znajdujący się w katalogu Internet Explorera, a w swojej nazwie miał PDF - stary numer !;)
Plików tych już w tej lokalizacji nie było, albo ze względu na to, że program antywirusowy usunął źródło problemu albo dlatego że rootkit plik ukrywał.

Podłubałem trochę w systemie i wypaliłem płytkę z dystrybucją linuksa, mając nadzieję, że rootkity są inteligentne, ale nie na tyle aby móc uniemożliwić wypalenie lub zainfekować plik ISO - co swoją drogą byłoby perfidne, rootkit wmontowany w system Linuks :P

Do tego czasu rootkit nie tracił czasu, ściągnął i uruchomił sobie braciszka, okazało się że w systemie znów są dwa rootkity ! To ważny powód do tego aby nie uruchamiać systemów Windows, które są tak poważnie zainfekowane, po pierwsze mogą się infekować jeszcze bardziej, a po drugie mogą wykonywać wiele nielegalnych operacji, których nie chcielibyśmy gościć w swoich domach.
W najgorszym przypadku może zawitać do nas policja, a znając ich metody może to być wyjątkowo nieprzyjemne, o czym pisałem w poście Ofiary ataków internetowych – bójcie się !.

Rozpocząłem ponowne usuwanie agresorów z systemu, co zakończyło się tym samym rezultatem, 2:1 dla rootkita.

Uruchomiłem system Linuks z płytki (tzw. Live CD), zamontowałem partycję C:\ zawierającą system Windows 7 i rozpocząłem poszukiwania, plików oczywiście w podanych lokalizacjach nie znalazłem. Programy instalacyjne pewnie usunął antywirus, a reszta syfu siedziała już zainstalowana w systemie Windows.

Usuwanie malware'u w takich warunkach jest teoretycznie bardzo łatwe, gdyż zainfekowany system Windows może być pod wpływem rootkita i nie wyświetlać plików faktycznie przechowujących wroga lub blokujący jego usunięcie. Jednak gdy mamy uruchomionego Linuksa to system Windows oraz rootkit nie działają, czyli mamy dostęp do wszystkiego tego co miało być chowane i chronione przed usunięciem.

Te kroki się powiodły, co prawda odradzam robienie czegoś podobnego przez osoby, które nie znają się na budowie, strukturze i bezpieczeństwie Windows, gdyż w takich warunkach całkowite unieruchomienie i uszkodzenie systemu (dowolnego do którego mamy tak specyficzny dostęp) jest bardzo realne.

Po uruchomieniu systemu Windows, okazało się że wszystko jest ok, jednak program antywirusowy nadal twierdził, że system jest zainfekowany, ale pewnie robił to tylko dlatego, że miał to zapisane w rejestrze Windows. Właściwie jest w tym pewna logika, skoro nie usunął zagrożenia to niby dlaczego miał się spodziewać, że to samoistnie znikło, a tak właśnie teraz się stało. W pewnym momencie program zaskoczył i oświadczył, że system jest czysty.

Oczywiście w przypadku rootkitów informacja podawana przez program antywirusowy nie jest i nie powinna być dla nas wiążąca, ale zawsze jest to coś. Następnym krokiem jest jeszcze dokładniejsze przeskanowanie systemu pod kątem rootkitów (czyli najlepiej właśnie z poziomu innego systemu operacyjnego; np. dedykowanym do tego jest program Gmer) oraz wybranie się na szkolenie z bezpieczeństwa, aby potem Internet Explorer nie był powodem następnych podobnych infekcji ;)

Nazw rootkitów nie pomnę, bo miały długie i trudne nazwy - wybaczcie.


Podsumowanie


Ogólnie całą sytuację oceniam jako bardzo niepokojącą, mijają kolejne lata, a systemy Microsoftu, cały czas są tak samo podatne na infekcje i to jeszcze znów z IE, co jest już przerobione w necie na 1000 sposobów do znudzenia.

Pisałem o tej karygodnej sytuacji w poście Pretensjonalna reklama Microsoftu w PL (2010 r.), co gorsze reklama o której jest mowa bezczelnie przekonywała biednych użytkowników i potencjalnych klientów, że IE jest bezpieczny, a jak to wygląda w praktyce - doskonale widzimy w historii opowiedzianej w tym poście: jeden komp w domu wiele osób z niego korzysta i o problem nie trudno.

Doceniam jednak fakt, że system ten przynajmniej wiedział że jest poważnie uszkodzony (to dużo !), w związku z tym zaproponował procedurę odzyskiwania danego stanu systemu, co było o tyle pomocne że w ogóle umożliwiło jego uruchomienie. Jednak też nie jest to nic nadzwyczajnego bo podobne mechanizmy funkcjonują w systemach Microsoftu od dobrych 11 lat, a złośliwi powiedzieliby o następne 11 za krótko ;)

Historia ta, ponownie na wzór lat np. 90. przypomina jak dużym zagrożeniem są programy funkcjonujące w systemach Windows oraz jak bezbronne w nich są mechanizmy obronne programów antywirusowych (rootkit się bez problemów zainstalował pomimo działania najnowszej wersji programu oraz nie można go było usunąć!).

Jeszcze inną kwestią są programy firmy Microsoft, które są następnym zagrożeniem dla wątłych systemów zabezpieczeń systemów Windows, samo korzystanie z programów tej firmy stanowi poważne zagrożenie, jak widać nie chroni nas nawet dobry program antywirusowy. A do klasyki tej firmy zaliczyć należy właśnie Internet Explorer lub np. Worda czy Excela, które przykładowo kiedyś głośne były z tego, że zapisywały hasła użytkowników, a ja sam kiedyś byłem świadkiem równie absurdalnych zachowań.


W 2009 roku napisałem post Bracia: Windows i Linuks, i cóż... trudno się z tym nie zgodzić. Warto jednak podkreślić, że brat Windows nie jest nikomu do niczego potrzebny, ale za to Windowsowi brat Linuks wielokrotnie ratował skórę, a ja mogę przytoczyć całą masę przykładów to potwierdzających, wziętych oczywiście z życia;)


Przeczytaliście więc możecie już wyjć z przeglądarki internetowej :D


Info:
Post napisany w marcu br. nie opublikowany wcześniej ze względu na to że nie mogłem się dostać do fotek, które miały ilustrować ten post. Teraz niestety sprzęt uległ awarii i zdjęć już się chyba nie odzyska.
Nie udało mi się zastąpić tych fotek czymś z netu bo jeśli wierzyć wyszukiwarkom to jeszcze nikt nie zamieścił takich fotek, więc tym bardziej mobilizuje mnie to aby dostać się do pamięci smartfona.

środa, 7 listopada 2012

Humor: Star Wars + Disney

Jak pisałem ostatnio Lucasfilm stał się własnością The Walt Disney Company i jest to oczywiście powodem do wielu gorących komentarzy, dlatego zebrałem dla Was mieszankę internetową, jak to faktycznie wygląda:


źr. 'Star Wars: Episode 7' Coming in 2015 as Disney Purchases Lucasfilm for $4.05 Billion



źr. Lucasfilm/’Star Wars’ acquisition gives Disney a bright digital media future



źr. This Is What a Disney Star Wars Universe Looks Like [COMIC]



źr. Star Wars / Disney mashup image



źr. BREAKING NEWS – Disney Buys Lucasfilm, Announces Star Wars Episode VII



źr. Top 5 Star Wars Disney Internet Trends


Ten obrazek jest zupełnie serio, choć świetnie tematycznie pasuje:


źr. OMG: Disney Buys LucasFilm for $4Billion, Promises Star Wars: Episode 7 In 2015

Ten też:


źr. George Lucas Sells Lucasfilm To Disney For $4.05 Billion, 'Star Wars Episode VII' Planned For 2015



źr. Star Wars According to Disney


Tu mamy trzy obrazki z The best of the Star Wars Disney mash up meme (www.anorak.co.uk):


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme

oraz:


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme

oraz:


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme


Kilka obrazków z Secret Disney Star Wars Movies (designyoutrust.com):


źr. Secret Disney Star Wars Movies

oraz:


źr. Secret Disney Star Wars Movies

oraz:


źr. Secret Disney Star Wars Movies



źr. Disney Characters as Star Wars Action Figures



źr. New 'Star Wars' Trilogy Will Be Original, Won't Be Adapted From Book Series



źr. POLL: How Do You Feel About Disney And STAR WARS: EPISODE VII?



źr. Concepts For How Disney Might Update Star Wars Characters



źr. Use the Force, Mickey Mouse



źr. Disney owns Star Wars? Turn down the snark, and let’s celebrate!


Tu z kolei mamy dowcip bardzo podobny do mojego (w relacji z PGA 2009):


źr. Star Wars Weekends


Dwa obrazki z Reaction to Disney now owning Star Wars(www.dadsbigplan.com):


źr. Reaction to Disney now owning Star Wars

oraz:


źr. Reaction to Disney now owning Star Wars


Dwa obrazki z 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come (www.heavy.com):


źr. 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come

oraz:


źr. 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come



źr. Disney/Star Wars Mashup Sampling



źr. Disney’s new Star Wars movie will be all original



źr. Disney Buys Lucasfilm and the Star Wars Sequels Begin


Oraz dwa z 28 Badass Disney/Star Wars Mashups (www.smosh.com):


źr. 28 Badass Disney/Star Wars Mashups

oraz:


źr. 28 Badass Disney/Star Wars Mashups


Update:
Oraz inne podobne zbiory:

- Graficzne reakcje fanów na sprzedaż Lucasfilm #1 (Bastion)

- George Lucas Sells the Empire to Disney

- Graficzne reakcje fanów na sprzedaż Lucasfilm #2 (Bastion)

Huragan Sandy w Nowym Jorku

Właśnie rozmawiałem z mieszkańcami Nowego Jorku o tym jak wygląda u nich życie po przejściu huraganu Sandy. Okazało się że im się nic nie stało gdyż znajdują się na samym środku (jedynie płot mają przekrzywiony), natomiast na wybrzeżu jest bardzo źle. Jest jedno takie miejsce gdzie wybuchł pożar i faktycznie cała okolica wygląda jak pustkowie z wystającymi gdzieniegdzie zgliszczami.


źr. Źr. New York Hit By Two Unusual Tornadoes (www.netquake.net)

Kuriozalne jest to, że najbogatsi wydawali gigantyczne pieniądze na domy, które znajdowały się najbliżej wody. Teraz właśnie tylko ci najbogatsi odczuli uderzenie żywiołu, a pozostali nie.

Druga ciekawa kwestia jest taka, że straty tym razem są znacznie większe, gdyż społeczność była niewrażliwa na apele. Wcześniej gdy szedł huragan to bardzo ostrzegano, a okazało się że straty były niewielkie. Dlatego tym razem zgodnie z typową amerykańską beztroską, większość osób zignorowała ostrzeżenia i teraz boleśnie odczuli efekty ignorancji.


Piszę o tym, gdyż nasze media piszą/mówią o: ofiarach, stratach finansowych a jak faktycznie tam jest nie mówią nic. Za co redakcje tym ludziom płacą??

wtorek, 6 listopada 2012

Drugie metro - jak klęskę przekuć w sukces?

Nie trzeba być jakoś szczególnie spostrzegawczym aby zauważyć, że obecnie w Warszawie panuje bezmyślność (oczywiście o tym pisałem wielokrotnie) oraz dziwnie pojmowany kult pieniądza. Efektem tego jest wiele mniej lub bardziej poważnych wpadek, afer i katastrof (czego efektem jest np. obrażanie polaków), jedną z nich jest niewątpliwie zalanie aktualnie wstrzymanej budowy drugiej linii metra.

linie metra w Warszawie oraz w Nowym Jorku
źr. deser.pl

Fakt ten spotkał się oczywiście z wieloma złośliwościami oraz podsumowaniami wspomnianej wcześniej bezmyślności (że teraz będziemy mieli basen narodowy i metrowy itp.). Jednak mi w tym wszystkim brakuje odpowiedzi na pytanie jak zaradzić takim klęskom, bo to że będą się zdarzać tak niefrasobliwej ekipie to jest pewne (w końcu jak ostatnio pisałem nawet sama pani "ministra" przyznała, że brakuje im dalekowzroczności - wprost strzał w dziesiątkę bo niekompetentnym i bezmyślnym brakuje właśnie dalekowzroczności).

Zalane metro w Wawie źr. www.demoty.pl

Istota zagadnienia polega na tym aby klęski przekuć w sukcesy, przykładowo słynęły z tego Stany Zjednoczone, że to co było niemal ogólnoświatową klęską zamieniali w sukces czy nawet rodzaj patriotycznej dumy. Zgoła odmienne podejście miał ZSRR (ówczesny rywal na scenie międzynarodowej), tam wychodzono z założenia że jak ktoś np. zginął to należy to przemilczeć (włącznie z wymazywaniem go z historii i zdjęć!), dziś można o tym oglądać dokumenty opisujące takie zdarzenia w szczegółach.

Bilet ZTM za 5,2 zł - ''bilet kompromitacji miejskiej'' źr. wpolityce.pl

Jednak aby przekuć porażkę w sukces to trzeba mieć choć kilka funkcjonujących komórek w mózgu, dlatego absolutnie nie wymagam tego od naszych światłych notabli. Muszę wyręczyć ich z tego niemożliwego zadania, oto moje rozwiązanie:

Wody nie należy wypompowywać (choć nie wiem dlaczego oni to stawiają jako pierwsze i priorytetowe zadanie), należy zwodować tam łódź podwodną, która będzie pełniła rolę warszawskiego metra II. Następnie dopiero w drugim kroku należy częściowo wypompować wodę, a następnie wpompować pewien brązowy płyn z bąbelkami;) Wtedy za oknem Warszawiacy będą mieli reklamę (nic nowego), a kasa od reklamodawcy będzie wpływać codziennie do kasy miasta, by mogli się oni w niej taplać (może być i nawet na stadionie).

Następnie należy namówić jakiegoś parszywego kłamcę (sporo jest ich obecnie zatrudnionych więc nie trzeba daleko szukać), aby powiedział że przecież taki plan był od samego początku...


A bardziej poważnie to w mojej ocenie nie wpadliby na to geniusze warszafki, nawet pomimo tego, że oni faktycznie obecnie promują coś co się nazywa "Miasto na sprzedaż" (tu news z gazety.pl).

niedziela, 4 listopada 2012

Star Wars by Disney?

Sikor przypomina, że przespałem spore wydarzenie, które może mieć gigantyczny wpływ na dalsze losy tego niezwykłego fenomenu, jakim niewątpliwie są Gwiezdne Wojny. Dlatego za Wikipedią podaję:
    30 października 2012 roku wytwórnia Lucasfilm odpowiedzialna za dotychczasowe epizody serii, została sprzedana korporacji The Walt Disney Company, która zapowiedziała, że w 2015 roku ukaże się film Star Wars Episode 7, a także kolejne filmy w późniejszych latach.
Jak widać już teraz jest jasne, że losy filmów się zmienią, gdyż George Lucas od kilkudziesięciu lat się upierał, że następnych filmów nie będzie, teraz jak widać jest planowany epizod 7, który był wcześniej zapowiadany już w czasach klasycznej trylogii.
He he no trudno powiedzieć co z tego będzie;) Internet huczy od komentarzy skierowanych w obu kierunkach, ja wyrażę zadowolenie że w ogóle się coś dzieje, że ma być jakiś film. No a jak się okaże że będzie kiepski, to nie będzie to dla nas żadna nowość :D :D

Ale George Lucas jest właśnie bardzo krytykowany za swoje podejście do sagi (kasy) oraz swoje "kosmiczne" wizje, przykładowo zwróćcie uwagę, że najbardziej lubiany film z serii, nie został wyreżyserowany przez papę Lucasa (oczywiście chodzi o Imperium kontratakuje z 1980 roku). Wiele osób podkreśla, że to nie był przypadek :P:):)

Pozostawiając złośliwości, trzeba przyznać że coś w tym jest bo faktem jest że plany George'a Lucasa zwykle były bardzo ekscentryczne. Przykładowo nie wiadomo dlaczego przez chyba 10 lat papa twierdził, że nie będzie filmów w wersji DVD i faktycznie nie było (wystarczała mu wersja VHS??). Skoro wszystkie inne filmy zostały już dawno wydane w wydaniu DVD, efekt tej niemal żelaznej decyzji był taki, że cały świat tonął w pirackich kopiach filmów, widocznie piraci wychodzili z założenia, że jak Lucas nie wyda wersji DVD to my to zrobimy :D
Sprawa zakończyła się wtedy gdy papa smerf zdał sobie sprawę, że cały świat ogląda jego filmy na pirackich płytach DVD, wtedy się przełamał i w końcu mogliśmy zobaczyć oficjalną wersję DVD, która trzeba przyznać była wydarzeniem.
Oczywiście to tylko jeden z przykładów poczynań papy ekscentryka:P


Natomiast wczoraj Adam podesłał mi taki filmik, który przypadkiem jest dobrym komentarzem do tego handlu własnościami:

'The Star Wars That I Used To Know' - Gotye 'Somebody That I Used To Know' Parody

Tradycyjnie przesyłam podziękowania dla Sikora i Adama (choć do tego po raz pierwszy i mam nadzieję że nie po raz ostatni;)


Update:
Dodam do powyższego opisu kilka istotnych cytatów, które przybliżą ten temat, bo jednak potraktowałem go bardzo pobieżnie:

    Tak o tej transakcji wypowiedział się Robert A. Iger CEO, czyli głównodowodzący The Walt Disney Company: ”Lucasfilm odzwierciedla nadzwyczajną pasję, wizję i umiejętność opowiadania historii ich założyciela, George'a Lucasa. Ta transakcja łączy światowej klasy portfolio znakomitych materiałów, włączając w to Star Wars, jedną z największych franczyz rozrywki dla całej rodziny, z unikalną i niepowtarzalną kreatywnością Disneya, na przekroju wielu platform, biznesów i rynków, które pozwalają na utrzymanie stabilnego rozwoju i prowadzenia długoterminowych zysków.”

    Źr. Disney kupuje Lucasfilm, będzie Epizod VII (Bastion Polskich Fanów Star Wars)
Odnośnie ostatniego zdania to te długoterminowe zyski, wzbudzają u mnie niesmak...

    (...) pamiętajmy, że one istniały gdzieś w pajęczynie niedomówień prawie 40 lat! 29 grudnia 1975, podczas rozmowy z Alanem Deanem Fosterem o adaptacji powieściowej „Gwiezdnych wojen” Lucas wspomniał o trylogii prequeli, tak samo jak o tym ,co potem stało się Epizodem V i VI (...)

    Źr. Długie i powolne kształtowanie się Epizodów VII, VIII i IX (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

Oraz bardzo ciekawe o tym co mówił George Lucas:
    Jednak i tak najciekawsze wypowiedzi miał w tym roku sam George Lucas, który dwukrotnie zaprzeczał planom kolejnych filmów. W styczniu George Lucas był w Daily Show u Jona Stewarta. Panowie znają się i lubią (...) Jon Stewart zapytał Lucasa o to, czy możemy się spodziewać sequelu „Red Tails”. Lucas zaś odparł, że do tego jest nawet bliżej niż do siódmej części „Gwiezdnych Wojen”. Co oczywiście było żartem.

    (...)

    Jednak najbardziej stanowcze stwierdzenie Lucasa o trzeciej trylogii padło w marcu, kiedy to George’a dopadli fani i pytali o trzecią trylogię. George tylko stwierdził: „Nigdy. Jestem na emeryturze.” Gwiezdne Wojny są martwe. Ale to już nieaktualne! Tak niby brzmiało oficjalnie ostatnie zaprzeczenie, ale jak to mówią nigdy nie mów nigdy.


    oraz

    Potem przy innych wywiadach, przy okazji „Red Tails” Lucas wspomniał, o emeryturze i o tym jak odbierają go fani. Być może właśnie w tym tkwi niechęć twórcy do trzeciej trylogii. (...)

    Źr. Jak nas ściemniano o trzeciej trylogii (Bastion Polskich Fanów Star Wars)


Update:
Pomimo tego że w necie nie brakuje siarczystych i ostrych ocen Lucasa (na które sobie zasłużył, jak przemawiają fakty), okazuje się że jego cele są naprawdę istotne, a ja jako wykładowca szczególnie to doceniam. Zapraszam do lektury: Co Lucas planuje zrobić z pieniędzmi.


Update:
Tu mamy istotniejsze z newsów, które poszerzają temat przejęcia oraz nowych filmów:
- Disney kupuje Lucasfilm, będzie Epizod VII (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Długie i powolne kształtowanie się Epizodów VII, VIII i IX (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Disney kupił Gwiezdne Wojny - komentarz redakcji Bastionu (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Pablo Hidalgo o sprzedaży Lucasfilmu (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Jak nas ściemniano o trzeciej trylogii (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Disney+Star Wars - komentarz Steve`a Sansweeta (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Trzecia trylogia opowie o Luke'u w średnim wieku? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Mark Hamill wypowiada się o przyszłości Gwiezdnych Wojen (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Co chcieli ukryć Lucas i Disney? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Epizod VII w produkcji jako „1952”? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)


Update:
Jak widać z powyższych linków, oceny sytuacji są różne, choć redakcja Bastionu, jest raczej zgodna co do tego, że tchnie to w Gwiezdne Wojny nową energię i że należy się z tego cieszyć.

Ja też się z tym zgodzę, George Lucas jest osobą ekscentryczną, która zrobiła wiele złego dla Gwiezdnych Wojen (np. Vader w grze Galactic Battlegrounds itp.) oraz mocno je spowalniał w rozwoju, choćby planując początkowo 12 epizodów i kończąc na 6 itp. (oraz to co wyżej opisywałem z wydaniem DVD). Fakty są takie że mogliśmy doczekać wielu fantastycznych filmów do dzisiaj, a nie doczekaliśmy. Mogliśmy się doczekać nowych filmów reżyserowanych przez np. Irvina Kershnera, a nie doczekaliśmy, gorzej Lucas objechał go za jego absolutnie przecież rewelacyjną wizję świata SW :-/


źr. I DON'T EVER WANT NEW STAR WARS FILMS TO BE MADE AFTER I OR RETIRE. (...)

To nikt inny tylko George Lucas mówił co będzie robione i kiedy, a jego wizje były takie że Gwiezdne Wojny mają się rozwijać bardzo powoli, oczywiście rozumiem że miał takie czy inne problemy, ale to go nawet w 50% nie tłumaczy. Dlatego też uważam, że mądrze poprowadzony Lucasfilm (i pozostałe firmy) mogą pokazać faktyczny swój potencjał, teraz nowe fajne rzeczy mogą powstawać (od filmów po gry), bez magicznego "nie", które papa wypowiadał jak cesarz, którego wszyscy się słuchali... niestety...

Dlatego jest się z czego cieszyć, bo Gwiezdne Wojny zostały kupione nie przez Myszkę Miki, tylko Disneya który wielokrotnie pokazał że wie po co kupuje czyiś dorobek.


Z drugiej strony bardzo spostrzegawczy jak zwykle Falcon napisał na Facebooku, że od tej pory Gwiezdne Wojny nie będą miały tej czołówki co zawsze, że to jednak już nie będzie ten film. Trudno się z tym nie zgodzić, mogę jedynie powiedzieć, że życzyłbym sobie i Wam aby czołówka filmu była dla nas jedynym zmartwieniem :)


Update:
Pisałem ostatnio, że przespałem to wydarzenie... no cóż... powiem jedynie tyle że obecnie cały wolny czas poświęcam na kilka ciekawych rzeczy;) A jakie to rzeczy to dowiecie się pewnie już niebawem, w każdym razie jestem usprawiedliwiony;)


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...