Jak czytamy:
- Groźny wirus, który w listopadzie został rozesłany do pół miliona internautów na całym świecie pochodził najprawdopodobniej z podbiałostockiego Wasilkowa lub z Rzeszowa. Wirus został wykryty przez patrol internetowy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Okazuje się że mamy w PL jakieś patrole internetowe i to dość kompetentne bo potrafiące namierzyć agresora rozsyłającego wirusa (a jest on najczęściej osobą, która najlepiej stara się nie dać namierzyć).
Trwało to wiele lat, ale w końcu mamy patrol internetowy.
- Z policyjnych ustaleń wynika, że na jednym z popularnych towarzyskich portali ktoś założył 20 fikcyjnych kont. Za ich pośrednictwem rozsyłał do internautów wiadomości typu: "cześć, wydaje mi się, że chyba mam twoje stare zdjęcie. Czy to ty?".
hmmm... ten phishing (Wikipedia) staje się ostatnio jakoś coraz bardziej popularny :(
- Gdy użytkownik serwisu klikał na zdjęcie, na jego komputerze instalował się niebezpieczny wirus, który - niewykrywalny przez programy antywirusowe - czekał na zdalne instrukcje nieznanego operatora. W wybranym przez niego momencie mógł przejąć kontrolę nad komputerem.
Jest tu elementarne pouczenie: program antywirusowy może napotkać taki kod, który jest „niewykrywalny”. Co niestety przeciętnego Pana Kowalskiego napawa przerażeniem oraz mniejszą chęcią do wchodzenia do internetu. Więc nim przestaniemy korzystać z internetu – może lepiej np. podszkolić się co to jest phishing itp. oraz stosować żelazną zasadę: przede wszystkim rozsądek !
Wspomniane przejęcie kontroli nad komputerem wskazuje na to, że to jednak nie był atak lub żart Script kiddie. Przejmowanie kontroli nad komputerem jest wybitnie uwielbiane przez crackerów.
- Policjanci wyśledzili w sieci miejsca, gdzie znajdowały się wykorzystane w tym celu komputery. W Wasilkowie przeszukane zostały trzy mieszkania. Tam policjanci zabezpieczyli dwa komputery, dwa twarde dyski i kilkadziesiąt płyt z nielegalnym oprogramowaniem. W Rzeszowie zabezpieczono cztery komputery i sześć dysków twardych.
Zabrane (pewnie bezprawnie) dwa+cztery komputery i dwa+sześć dysków twardych to jest sytuacja, w której żaden miłośnik informatyki nie chciał by się znaleźć (zakładając oczywiście, że jest niewinny).
Zastanawiające jest to stwierdzenie „i kilkadziesiąt płyt z nielegalnym oprogramowaniem.” - oczywiście jest to najistotniejsze w momencie gdy poszukuje się crackera zarażającego i przejmującego komputery na całym świecie...
Jeżeli panowie z internetowego patrolu (oraz grup interwencyjnych) nie rozumieją, że np. pirat oprogramowania i cracker to dwie różne profesje to wyjaśniam: to są dwie różne rzeczy i na 99% jeśli ktoś jest piratem to nie jest crackerem (i na odwrót).
No i oczywiście skoro tyle osób (w praktyce) ma w domu nielegalne oprogramowanie (i pewnie nawet często nie jest tego świadoma) to też nie oznacza to od razu, że mamy do czynienia z piratem.
- Policjanci ustalają czy właściciele zabezpieczonego sprzętu brali udział w tym procederze, czy też stali się ofiarami przestępców.
I tu jest właśnie przerażające sedno tematu jak cytuję „Policjanci ustalają”... a komputerów nie ma !
Wiemy, że atakujący crackerzy zwykle wykorzystują niezliczone ilości komputerów (tzw. komputer zombie) w całym internecie do ukrycia swojej lokalizacji - to wygląda na to, że policja może sobie wejść do każdego z nas i zarekwirować komputer tylko dlatego, że... jesteśmy kompletnie niewinni, a jedynie jesteśmy ofiarami ataku !
A to że praca dyplomowa lub inny ważny projekt jest na dysku twardym, to oczywiście nikogo nie interesuje !
- Policja radzi, żeby nie otwierać załączników od nieznanych osób lub firm.
Pod czym się oczywiście podpisuję ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz