poniedziałek, 28 sierpnia 2017

5 Crazy High Tech Pinball Innovations in 'Dialed In' Pinball Machine

Mechaniczne, gumowe, bez wyświetlaczy to są (także) gry zwane pinballami. Jednak mimo, że te bez procesorów były zwane analogowymi to jednak niech nikt nie myśli, że do nich nowe technologie nie zaglądają:



5 Crazy High Tech Pinball Innovations in 'Dialed In' Pinball Machine


Podesłał Łukasz - dzięki!

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Google Mars wyczarowało bazę kosmiczną;)

W poście pt. Kto pierwszy postawi nogę na Marsie? (2013 r.) wyraziłem (pewnie dość powszechny) pogląd, że przydałyby się nowe (ludzkie) osiągnięcia w podbojach kosmosu;) (tu jeszcze nowszy post). Tymczasem Google zrobiło sobie ciekawy żart, o którym było ostatnio głośno w internecie. Wchodząc na usługę Google Mars (czyli mapa satelitarna planety), można było odnaleźć... bazę i to pięknie wyglądającą i do tego używaną(!), bo wyraźnie widoczne były drogi itp.

Zdjęcie było przesadnie realistyczne, że aż się wydawało że to nie może być możliwe, z drugiej strony zaczęły narastać teorie spiskowe, np. że przez przypadek pojawiło się to zdjęcie, mimo że nie miało, ale coś nie zadziałało i ziemianie zobaczyli to co miało być przed nimi zakryte!;) W tej chwili zdjęcie bazy zostało już usunięte (tu można zobaczyć jak to wyglądało), ale w myśl podstawowych (pejoratywnych) zasad rozprzestrzeniania się teorii spiskowych, to właśnie zniknięcie ma tylko potwierdzić, że to była prawda!;):):)
Oczywiście nie przesadzajmy, bo równie dobrze potwierdza to scenariusz, że jeśli to był żart to znikło to dlatego, że żart się udał i internet od tego huczał;)

Odpowiedzą na to pytanie jest faktyczne pochodzenie bazy, czyli Hrabstwo Mayes (Oklahoma), czyli całkowicie ziemskie pochodzenie!;)


W tym fejku fajne było to, że nie było wiadomo kto tę bazę wybudował: czy ludzie, czy marsjanie, czy może ktoś jeszcze inny? Bardzo mi się podobają takie żarty. Tak ogromna firma, mająca takie możliwości jak wykonywanie map planet, może sobie raz na jakiś czas zażartować;) (tym bardziej, że gdy jakaś stronka nie cieszy się powodzeniem lub rozpoznawalnością, to taka akcja radykalnie poprawia sytuacje, na co dowodem jest mój post, bo chyba wcześniej tu nic nie wspomniałem o Google Mars - a teraz proszę!;) ...piszę chyba bo na prawie tysiąc postów powoli tracę kontrolę nad ich treścią, a pamięć po prostu tego nie ogarnia).

Jako miłośnik kosmosu i wypraw, bardzo Wam (i sobie) życzę, aby jednak w niedalekiej przyszłości taka baza faktycznie powstała!;)

czwartek, 17 sierpnia 2017

Valerian - byłem w kinie

Reg zorganizował grupę wypadową, do której udało mi się dołączyć i obejrzeliśmy sobie film Valerian i miasto tysiąca planet (Wikipedia). Dzięki Reg, bo po tym co słyszałem o tym filmie (to jakim marzeniem i wyzwaniem był ten pomysł dla ekipy Luca Bessona) to nawet zastanawiałem się, czy nie iść do kina, ale pewnie sam bym się nie wybrał... tyle fajnych rzeczy na mnie czeka, trochę szkoda czasu na kino (aż dziw, że to ja o tym piszę! Więcej niżej...).


Film mi się nawet podobał, choć to nie jest to SF za którym przepadam (gdzie są Andromeda albo Po tamtej stronie). Nie pękłem z nudów, co prawda żartowałem, że usnąłem jak "tamten" zdradził, no ale to tylko uszczypliwości na prostą fabułę i zbyt duży nacisk na widowiskowość i wartką akcję (to jakaś zmora dzisiejszego kina, którą coraz gorzej znoszę...).

Garść ciekawostek: Luc Besson (Piąty element (Wikipedia), Lucy i Leon zawodowiec) od bardzo dawna marzył o zrobieniu tego filmu, lecz nie było takich możliwości, dlatego dziś nie dziwią takie oto fakty: "Budżet filmu jest najwyższy spośród wszystkich filmów, jakie powstały poza terytorium USA, wynosi 210 milionów dolarów".

W filmie pojawia się motyw Paradise, czyli kolejnej nowej wizji tym czym może być (choć pachniało mi to Avatarem...), jednak nie piszę o tym aby zdradzać fabułę (nic na razie nie zdradziłem!), ale po to aby zwrócić uwagę na to, że w innych filmach Luc Besson również chętnie sięga po ten motyw (np. zupełnie inne ujęcie Paradise jako kurort przyszłości w "Piątym elemencie"). Być może się tak bawi, a może właśnie bardzo go interesuje ten temat i (możliwa) różnorodność interpretacji.

Podsumowując: jeśli oczekujesz wartkiej akcji, sporo zawirowań głowy, widowiskowych efektów, podróży kosmicznych (i innych), robotów, nowych technologii, duuużej ilości fantastycznych ras (oraz w kontraście ponętnej aktorki w roli głównej), pościgów, strzelanin, stosów trupów, rozwalania planet... i... jeszcze więcej tego wszystkiego okraszonego pewnymi zagadkami - to jest to film dla Ciebie!;)

...dla mnie może niekoniecznie, ale jako rozrywka w świąteczny dzień - całkiem przyjemna;)

...swoją drogą ci twórcy filmów dwoją się i troją, (lista osób od efektów lub grafiki 3D w filmach rozrasta się w ciągu ostatnich 20 lat w ogromnym tempie - sami sprawdźcie co się obecnie dzieje na listach płac!), a mnie to po prostu nudzi... W sumie dziwna sprawa lubię: SF, lubię efekty, lubię kosmos itp. a mamy tego teraz w kinie zatrzęsienie, w pewnym sensie spełniło się moje marzenie z lat dziecięcych, jednak to wszystko jakoś się chyba współczesnemu widzowi znudziło. Chciałbym znów zobaczyć film, który by mnie zachwycił tak jak Gwiezdne Wojny, Terminator czy Obcy i jakoś się to nie udaje...


Update:
W trakcie filmu zwróciłem uwagę na fakt, że jest mowa o człowieku, który poświęcił życie danej tematyce i raptem przepadł wraz z całą wiedzą - lecz jak to możliwe? Tyle komputerów, a żaden plik nie przetrwał?? No ale ta zagadka się w końcu wyjaśnia (choć nie jest to w centrum uwagi widza i twórców filmu). Uważam to za powiedzmy(!) wyjaśnione, ale prawda jest taka, że choćby dzisiejszy internet pokazuje, że wymazać się wszystkiego tak łatwo nie da (a co z jego pracami dyplomowymi?).


Update:
Z tego co podaje Wikipedia, odbiór filmu przez krytyków jest właściwie identyczny z moimi odczuciami. Jedną z ciekawszych ocen (nie do końca zgodną z moją) jest "Valerian i miasto tysiąca planet zachwyca swą urodą, odważną intrygą oraz mądrym przesłaniem, ale rozczarowuje sylwetkami głównych bohaterów, w których nie sposób uwierzyć." (Krzysztof Walecki, Film.org.pl).
To ciekawe, że w tak przefantastycznionym filmie z masą wyssanych z palca technologii, ras itp. najbardziej niewiarygodna jest para bohaterów, tylko... ludzi! :D
Niewiarygodni bohaterowie w filmie SF to gotowy przepis na porażkę;)


Update 2022:
Napisałem tutaj, że chciałbym zobaczyć w końcu film, który mnie zachwyci i... DOCZEKAŁEM! Polecam świetne SF!

niedziela, 13 sierpnia 2017

Dziś Łotr 1. o 20:10 na HBO

Dziś w TV będzie Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie (Wikipedia), jest to film, na który wszystkich gorąco zachęcam. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem, czy miłośnikiem GW to jednak jest to zdecydowanie film wart uwagi. Najciekawsze jest to, że kompletnie nie jest to film wykonany w konwencji, właściwie już od samego początku widać, że niewiele ma wspólnego wszystko co widzimy na ekranie z prawdziwymi Gwiezdnymi Wojnami (włącznie z brakiem przestrzennych napisów wprowadzających w fabułę). Dla średnio zainteresowanych serią jest to zaleta;) Dla miłośników klasycznej trylogii, do których się zaliczam to o dziwo również nie jest to wada! Można powiedzieć, że dokonano cudu, bo po wielu filmach, które spotkały się z ogromną krytyką (włącznie z najnowszym VII epizodem, który jest przerażający - tu porównanie i aluzje;) ) w tym wreszcie (po dziesięcioleciach) udało się, zrobić coś tak karkołomnego.


Aby nie być gołosłownym to 25 stycznia 2017 napisałem:
    Mam wielką, wielką przyjemność zakomunikować, że wreszcie wielkie Gwiezdne Wojny wkroczyły na ekrany kin!
Mimo, że w filmie nie ma żadnej(!) walki na miecze świetlne, to film jest świetny, mimo że wydawać by się mogło, że to w przypadku GW nie może mieć miejsca. Jak w styczniu pisałem, (mimo i) o dziwo:
    jest to doskonałe widowisko, przesiąknięte tym wszystkim czym Gwiezdne Wojny być powinny.
Zadziwiające? Sam się musisz przekonać jak tego dokonano i dlaczego ten film mi się podoba;)

Zapraszam dziś o 20:10 na HBO HD!;)

piątek, 11 sierpnia 2017

Chamstwo w stolicy na ulicy

Jestem zbulwersowany, urodziłem się w Wawie, (mimo to) jakoś szczególnie tego miasta nie cenię, ale jednak coś takiego jeszcze mnie nigdy tu nie spotkało...

Pewnie wielu osobom przytrafiło się wpaść na kogoś przechodzącego lub ktoś wpadł. Wczoraj wychodziłem właśnie z bardzo dużego centrum handlowego i tam w przejściu (ściśle zaraz za jego końcem) wpadła na mnie około 20 letnia dziewczyna... Wpadła z takim impetem, że naprawdę bardzo mocno się zderzyliśmy, tylko przypadkowe ułożenie naszych ciał spowodowało, że po pierwszym zderzeniu doszło do ześlizgnięcia się nas, natomiast gdybyśmy szli w innej fazie to być może doszłoby do bardziej ostrego zderzenia i może nawet doszłoby to poważniejszych rezultatów jak np. wybicia, zwichnięcia itp.

Problem polega jednak na tym, że ja dla niej kompletnie nie istniałem(!): wpadła i nie zauważyła, a następnie nie zatrzymała się, nie odwróciła i nie przeprosiła... po prostu jestem niewidoczny/nie istnieję!

Tak jak zacząłem niczego dobrego po Warszawie nie mam zamiaru się spodziewać (bo różne "przygody" miałem), jednak urodziłem się tutaj, mieszkam ponad 40 lat i nigdy coś podobnego mnie nie spotkało i to jeszcze od kobiety...

Naprawdę nie rozumiem tego jak można w ten sposób hodować dzieci... żyjemy w centrum Europy, jesteśmy cywilizowanym krajem o bogatej historii kultury, dyplomacji, etykiety, języka itp. A tu okazuje się, że mieszka/przebywa zwykła dzicz...

Ja tę dziewczynę widziałem z pewnej odległości (dzięki szybom), nawet zakładając że ona mnie nie widziała, to jednak podstawowe zasady ruchu (to nawet nie jest kultura!) polegają na tym, że wychodzący ma pierwszeństwo.

Jeszcze inną kwestią jest to, że może ja naprawdę sobie coś zrobiłem, a może jestem bardzo chory (siwy jestem więc nic nie wiadomo), może potrzebowałbym pomocy? I co?? Zostawiła by mnie tak leżącego i poszła nawet nie odwracając się??
Niestety mam pewność że tak, bo właśnie poszła i miała mnie w głębokim poważaniu...
...a przecież zdarza się, że ludzie umierają na ulicy... z jakiej planety pochodzą takie wyzute z człowieczeństwa dziewczyny?? :-(
(warto dodać, że zwierzę, gdy kogoś uderzy to też się spojrzy! miałem wiele zwierząt więc jestem tego absolutnie pewien. Tak jak pisałem bliskie spotkanie (bez dotyku) spowodowało, że dzikie zwierzę przez chwilę na mnie patrzyło!)

Dziewczyna... a czołg... idzie i biada tym co jej wlezą pod gąsienice...

Z psychologicznego punktu widzenia, są tutaj jakieś zaburzenia w komunikacji międzyludzkiej (brak ludzkich odruchów; o empatii nie wspominając) oraz jakieś skrzywienie ego, w kierunku "ja tu idę i nikt się nie liczy". To ostatnie jest dość często spotykane w pewnych grupach społecznych, czyli gdy ktoś się na chodniku, jezdni czuje najważniejszy.

To ostatnie jest bardzo ważne, bo kultura osobista ma wiele aspektów praktycznych, np. taka zdziczała jednostka być może ma już 18 lat więc może zrobić prawo jazdy i wniesie te swoje skrzywienia na ulicę! Dlatego warto, aby takie dzieciaki oraz ich rodzice pamiętali o tym, że nie tyle przepuszczamy ludzi w drzwiach itp. ale stosując takie zasady na jezdni oczywiście możemy kogoś stuknąć i będzie mandat, ale też można się zabić lub zranić, albo kogoś! Pomyśl o tym drogi rodzicu, kultura to nie jest przeżytek, a takie zachowania są po prostu bardzo niebezpieczne! A co by było gdybym właśnie trzymał w ręce długopis lub widelec? Mógłbym ją (i siebie przy okazji) przebić na wylot! (nie żebym jakoś specjalnie płakał, bo strata dla społeczeństwa jest raczej żadna, a właściwie jest to zysk bo znika zagrożenie z ulic itp.).
Należy też pamiętać, że inni uczestnicy ruchu spodziewają się elementarnych ludzkich zachowań od innych kierowców, gdy ktoś nie zachowuje się jak człowiek to raczej zaskakuje, nikt się tego nie spodziewa, a to kolejne zagrożenie w ruchu drogowym (typu "no przecież oczywiste, że obie strony hamują", a dopiero potem po śladach widać, że hamowała tylko jedna itp. a nawet jeżeli to większość by zakładała, że może zasłabła, może jest chora bo naprawdę mało komu przyszłoby do głowy, że nie hamowała bo taki ma zwyczaj...).

Drodzy rodzice, do roboty! Pracować nad kolejnym pokoleniem, niech dzieciaki budują lepszą przyszłość, a nie nieludzkie zdziczenie!


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...