poniedziałek, 13 grudnia 2021

Epoka Amigi przemija...

Z racji tego, że wiele razy wspominałem tu różne wydarzenia i ciekawostki związane z komputerami Amiga oraz jej demosceny (w wyszukiwarce bloga z prawej strony wystarczy wpisać Amiga, aby sprawdzić), dlatego pomyślałem, że warto odesłać Was do trudnego tekstu, który opisuje obecną sytuację - która jest dla mnie bardzo, bardzo smutna: Koniec epoki, czyli rozmyślania nad upadkiem pewnego wydawnictwa (źr. www.exec.pl).

Niestety Adama Zalepę znam osobiście od bardzo dawna - bardzo pozytywny, wesoły i inteligentny człowiek. Dlatego cała ta sytuacja jest dla mnie jeszcze bardziej przykra (kiedyś na Pixel Heaven nawet razem prowadziliśmy 2h pogadankę o komputerach z czasów PRL-u). Niestety obecnie jego telefon milczy...

środa, 6 października 2021

Jedi Fallen Order i robot BD-1

Oto cytat z czatu komentującego wielogodzinną rozgrywkę w grę Star Wars Jedi Fallen Order (Star Wars Jedi: Upadły zakon):
    Tdc: Ten robot to nieźle mu się uczepił tych pleców ;))

    Gracz: jest bardzo przydatny

    Tdc (22:50): wiem wiem ;)
    Na etapie produkcji wszczepiają mu przykazania Asimova;)
    ale przykazanie nr 0 to "Będziesz całe życie uczepiony do pleców człowieka" ;)))


Update:
Oto jak się prezentuje postać gracza wraz z robotem BD-1:

Star Wars Jedi: Fallen Order - 100% Kashyyyk - Chests, Secrets, Echoes, BD-1 Logs & Seeds

sobota, 26 czerwca 2021

Jak wróci to będzie cyrk!

W ostatnim czasie głośno mówi się o powrocie "krula europy" do polskiej polityki...
Lecz chyba nie o taki powrót chodzi;))

Wszyscy specjaliści, komentatorzy oraz myślący ludzie mówią, że nie ma takiej możliwości, aby wrócił. Faktycznie trudno się z tym nie zgodzić, szanse sondażowe są tak śmieszne (i jego, i jego kolegów partyjnych), że trzeba by być zdrowo stukniętym, aby wrócić tylko po to, aby z kretesem przegrać w np. wyborach prezydenckich itp.
Ale czy na pewno??

Absolutnie nie chcę dyskutować z powyższymi tezami bo są z całą pewnością trafne i trudno znaleźć jakiś rozsądny polityczny scenariusz, który by usprawiedliwiał plany krula. Mimo wszystko mi jednak chodzi po głowie coś innego...
...a może jednak są naprawdę ogromne szanse, że wróci??

Świta mi, z jego świty pewien zupełnie nieświatły chłystek, który obecnie ma poważne kłopoty i to tak poważne, że międzynarodowe (paradoksalnie podpadł bardzo UE - ale o tym jakoś się dziś nie mówi) - więc nie da się tego tak po prostu zwalić na polski rząd i okrutnego, złego premiera. Gdy zaczną się procesy sądowe - nie ma szans, aby nie uderzyło to w srula... krula.

Piszę to tak teoretycznie, ale on już przecież wie co się święci.
Więc może już dziś mówi poważnie o planie powrotu bo wie, że jak się to zacznie to znacznie więcej ugra, gdy wróci do Polski... a tu okropny, totalitarny reżim chce zrobić z niego chłopca do bicia albo nawet czarną owcę!

Załóżmy na chwilkę (bo przecież nie wiem jak jest!), że oni już wiedzą, że sprawa jest bardzo gruba i wielowątkowa. Co więcej kto jak kto, ale rumpelstiltskin już wie, że oni wiedzą i co wiedzą - a my tego jeszcze nie wiemy! A jeśli tak, to powrót rumpelstiltskina mamy na bank!

Dlatego zakładam teraz zupełne teoretycznie (!!!), że w tej wiedzy co on już wie i ci inni też już wiedzą, a my nie wiemy jest jedno duże zgniłe jajo, albo może kilka. W takiej sytuacji lepiej jest wrócić do kraju odpowiednio wcześniej (to zapowiadając) i zacząć grać jedyną rozsądną rolę, rolę która może mu dać osrara!

O ile bardziej wpływowe będzie wrócenie do Polski i donoszenie do koleżanek i kolegów z UE, że jest bezpodstawnie atakowany, że ten kraj to jakaś bandyterka - niż siedzieć w UE na ciepłych posadach i udawać na Twitterze, że to olewa?

Gdy mleko się już wyleje, a machina zacznie działać pełnym tempem to naprawdę bardzo słaby polityk, mógłby na tym ugrać mistrzostwa świata, czyli np. prezydenturę itp.

Może się mylę - tym bardziej, że piszę to wszystko czysto teoretycznie, ale jeśli mam rację, to naprawdę wróci!

Jak znam rumpelstiltskina, to w rolę ofiary wejdzie gładko!:P


Update:
Jasno to wyraziłem, że jak wróci to będzie cyrk, ale cyrk obecnie przeszedł nawet moje najśmielsze oczekiwania! Kapiszon wystrzelił tak, że urwał nogę i rozerwał zabawkowy pistolet: Wspólnik Falenty oskarża syna byłego premiera. W reklamówce 600 tys. euro w gotówce (businessinsider.com.pl; 19 X 2022).

poniedziałek, 14 czerwca 2021

Tajemnicza śmierć Bruce'a Lee

Pragnę Wam zaprezentować moją interpretację tego co się dawno temu wydarzyło i do dziś jest owiane tajemnicą oraz narosło wiele teorii spiskowych - ale czy na pewno??;)
Bruce Lee w 1973 r. - jego ostatni...

Gdy byłem małym chłopcem usłyszałem powtarzaną z ust do ust historię (takie to były czasy! Nie to co dziś - internet w czasach covid-19!), że Bruce'a zabił jakiś najemnik tajnym ciosem "Siły wiatru/ręki czerwonego piasku" lub "ciosu wibrującej pięści" (Wikipedia), cios ten charakteryzował się tym, że człowiek umiera dopiero po jakimś czasie - co faktycznie się stało w tym przypadku.

No ale w czasach PRL-u byliśmy odcięci od świata więc nie mieliśmy pojęcia co się w świecie zachodnim działo, a historie powtarzane były często zmyślone, np. podobno istniał jeszcze jeden film Gwiezdne Wojny pt. "Zemsta Jedi", ludzie mi takie rzeczy opowiadali zaklinając się, że to prawda, a nawet że mają ten film na VHS-ie;))) Inni mówili, że utwory Madonny tworzył Polak... wymieniać można długo;)

Dlatego skupmy się na faktach, to co wiemy to, że Bruce Lee założył swoją szkołę sztuk walki, występował w filmach, aby propagować te nieznane w Ameryce i Europie techniki oraz rozumienie ciała, walki itp.
W końcu rozwalił system filmem pt. "Wejście Smoka" (1973 r.), w którym stał się objawieniem trudnym do porównania z kimkolwiek innym;) Film miał mieć dalsze części po "Wejściu", no ale właśnie... śmierć głównego bohatera zakończyła tę historię...
Tak się składa, że nie było godnego zastępcy...
W Wikipedii czytamy:
    Lee jest uważany przez komentatorów, krytyków, media i innych twórców sztuk walki za najbardziej wpływowego mistrza sztuk walki wszech czasów i ikonę popkultury XX wieku, która wypełniła lukę między Wschodem a Zachodem. Przypisuje mu się pomoc w zmianie sposobu przedstawiania Azjatów w amerykańskich filmach. Bruce Lee (Wikipedia)
Bruce Lee jako Kato (1967 r.)

Co dalej wiemy? Wiemy, że faktycznie istniał najemnik. W fabularyzowanych filmach o życiu Bruce'a mowa jest o jakiejś chińskiej starszyźnie, która silnie naciskała, że to popularyzowanie ich tajemnych sztuk walki bardzo się im nie podoba, że to jest ich tajemnica i białym ludziom nic do tego...

Faktem jest, że Bruce się nie posłuchał, więc Ci ściągnęli najbardziej niebezpiecznego znanego im na świecie przeciwnika i chcieli rozstrzygnąć ten "spór" w walce (!) Ciekawe, samo to już jest świetną historią wartą filmu, jednak to się naprawdę wydarzyło!
Bruce Lee jako Zielony Szerszeń (1966 r.)

Powiedzmy sobie szczerze, liczyli bardzo że ten czołg rozgniecie Bruce'a, że może w chwili nieuwagi uda się mu zadać takie rany, że chłopak się już do walki nie będzie nadawał. Co do tego nie ma żadnej wątpliwości, że najemnik nie przybył w celu pokonania Bruce, ale zniszczenia go w dowolnej formie, ja jestem tego pewien, że gdyby tylko wygrał z Brucem, owa starszyzna wymusiłaby na nim, aby ten zrobił mu krzywdę...

Tak się jednak nie stało, Bruce udowodnił swój mistrzowski poziom i pokonał tego najemnika!

I tu się pojawia pole do snucia wszelkich teorii spiskowych, bo Bruce wygrał, ale w dziwny sposób później umarł (a nie został napadnięty przez kolejnych najemników), co potwierdza starą teorię o czerwonym piasku, że właśnie wykończyć go chciano w taki sposób, aby nie pozostawić śladów - więc faktycznie to wszystko pasuje.

Jednak teorie spiskowe, faktycznie nie mają tu miejsca, fantazja owszem, ale nie są to teorie spiskowe, ponieważ naprawdę wiemy, że owa starszyzna chciała go wyeliminować z dużą determinacją oraz wiemy, że do takiej walki faktycznie doszło i Bruce faktycznie ją wygrał. Dlatego to nie są teorie spiskowe, ale bardzo prawdopodobna wersja zdarzeń, która jest oparta na konkretnych faktach, które wskazują jednoznacznie na właśnie mord na zlecenie.

Oczywiście tego nie wiemy i jeśli istnieje cios czerwonego piasku lub coś podobnego to oczywiste wydaje się, że owa starszyzna nie zaprzestała swoich knowań po wcześniejszych porażkach. Podkreślmy, oni nie żartowali i byli bardzo zdeterminowani w wyeliminowaniu Bruce'a. W końcu ściągnięcie takiego najemnika słono kosztuje! To nie były żarty!
Przypomina to słynne Triady, które z pewnością było na to stać (podobno porachunki z Triadami miały miejsce, ale może jedynie chodzi o tę walkę, która nie wiadomo do końca przez kogo została zainicjowana).

Oczywiście jest niewielkie prawdopodobieństwo, że to jest zbieg okoliczności, jednak u znanych osób, sławnych, wpływowych, mających zatargi z jakimiś tajemnymi grupami - takie fenomenalne zbiegi okoliczności nie mają miejsca, zgodnie z zasadą, że "tragiczna śmierć prezydenta nigdy nie jest dziełem przypadku".

Wygląda na to, że Bruce zlekceważył jak śmiertelnie poważna jest ta sytuacja...
Z resztą po pierwszej walce powinien zrozumieć, że to nie żarty...
W końcu nie przysłali mu średniego przeciwnika, tylko takiego, który miał go rozwałkować - to wiele mówi!

Oczywiście tego nie wiemy, ale kolejny zamach na Bruce'a nie jest tutaj domniemywaniem i zmyślaniem chorych historii tylko jest to logiczne następstwo, bo tacy ludzie nie poprzestają, szczególnie, że wprost to mówili, że oni nie zgadzają się z tym co Bruce robi. Przecież po przegranej walce nie zmieniliby zdania.
Staram się jedynie podkreślić, że spychanie tego typu teorii do roli "teorii spiskowych" jest właśnie najmniej logicznym i prawdopodobnym scenariuszem. Ludzie od tak nie umierają w szczycie sławy i w trakcie wprowadzania swojego filmu do kin - filmu będącego sukcesem (o czym Bruce się już nie dowiedział... zmarł sześć dni przed premierą).
Właśnie to ponownie bardzo ważne okoliczności, oni mu zabronili robić filmy i uczyć, więc logiczne jest, że pokazali mu swój ostateczny sprzeciw właśnie w czasie premiery, czyli w momencie gdy w jasny sposób się ich nie posłuchał.
Można powiedzieć, że zbieg okoliczności, no tak, ale nie w przypadku tak jasnych wydarzeń, które poprzedziły tę śmierć... Ilu filmowców, czy autorów poczytnych książek umiera w dniu premiery?? ~33 leni człowiek też nie jest narażony na śmiertelne problemy zdrowotne - był wtedy w szczycie swojej sławy i kondycji - kondycji, której każdy z nas mu pozazdrości (co obala wszelkie teorie że nie podołał itp. temu co inni jakoś znoszą codziennie żyjąc w skrajnych warunkach, mając wątłe zdrowie). Tu jednak umiera ktoś komu wielokrotnie grożono zupełnie nie na żarty - to co innego.

Z drugiej strony nie chcę Was przekonywać, że z pewnością to było zabójstwo oraz że faktycznie istnieje cios czerwonego piasku (czy jakiś inny jego substytut). Chcę zwrócić uwagę, że fakty przemawiają za tym, że z ogromnym prawdopodobieństwem co najmniej było to na rękę owej starszyźnie...

Dlatego idźmy dalej...

Obejrzałem wiele filmów oraz niedawny duży dokument o życiu Bruce'a Lee (Bruce Lee - to ja - 2012 r. (FilmWeb)) i o dziwo nigdzie o tym nic nie mówią - więc ja to powiem!

Skupmy się ponownie na faktach...
Bruce Lee oraz jego nauczyciel Ip Man (Ye Wen)

Bruce intensywnie się szkoli, rozwija - czego efektem jest stworzenie Jeet Kune Do, czyli nowej filozofii sztuk walki. Następnie pokazuje piękno walki w licznych filmach oraz zakłada szkołę. Szkoła ta to wielki problem, bo co prawda dla Chińczyków nie było zakazane uczenie sztuk walki w USA, ale jak to wielu autorów mówi "mieli prawo" (ciekawe kto je nadał??) uczęszczać na takie zajęcia wyłącznie Chińczycy! Jednak Bruce uczył wszystkich chętnych, gotowych do zapłacenia za szkolenie.

Okazało się to poważnym problemem, bo zgłosili się do Bruce'a ludzie, którzy najprawdopodobniej za to prawo odpowiadali, jakimś cudem wszyscy się ich słuchali... z wyjątkiem Bruce'a!

Co potwierdza, że ta wiedza faktycznie była przez wszystkich Chińczyków trzymana w dużej tajemnicy - to nie są bajki z filmu akcji!

Z drugiej strony skoro wszyscy się podporządkowywali temu "prawu", a ten który nie był posłuszny, zaraz spotkał się właśnie owymi mistrzami ((czasami opisywanymi jako członkowie sekretnej grupy mistrzów sztuk walki - swoją drogą, to naprawdę gigantyczne zwycięstwo, aby wygrać w walce z sekretną grupą misrzów sztuk walk!;) )) - to sytuacja jest jasna: są reguły i nie masz wyjścia musisz się ich trzymać, widać też że oni trzymali rękę na pulsie oraz że kontrolowali sytuację w całej Ameryce! Ponownie przypomina to co najmniej sekretną grupę mistrzów lub mafię...
W obu przypadkach sytuacja jest bardzo poważna!

Jest tu w mojej ocenie bardzo ważny szczegół... właściwie dlaczego się im to nie podobało?

Bo Bruce był zbyt dobry!
On nie uczył bijatyki, on uczył czegoś więcej! Znamy jego słynne powiedzenie "bądź jak woda"!
W zachodnich szkołach np. boksu czy np. w wojsku nie uczono czegoś takiego - i to jest właśnie ta różnica!

W mojej ocenie kluczowe było to, że niedość, że Bruce miał swoją wizję to była ona tak zaawansowana, że stworzył swoją własną filozofię walki, czyli Jeet Kune Do (jako pierwsza czerpała z różnych dyscyplin walki itp.). Jeśli mam rację w tym co tutaj piszę to właśnie Jeet Kune Do - była powodem tego, że ci tajemniczy ludzie nasłali na niego najemnika.
Bruce Lee - szablon graffiti

Na czym polegała różnica, która ich tak bardzo rozwścieczyła (bo nawet jeśli go nie zgładzili to znane fakty przemawiają za ich wściekłością i tak wystarczająco dobitnie): powszechne było w dawnych czasach, że są konkretne szkoły walki, widać to też w wielu filmach karate, gdzie często jest mowa o tym, że ktoś walczy danym stylem walki, że ten styl jest lepszy ten gorszy, ten da przewagę lub nie (oraz sugeruje się że są jakieś sekretne style walk, znane nielicznym - jasne jest też to, że faktycznie zdradzenie tajemnicy spotka się z reakcją!).

Czyli wyobraźmy sobie, że od bardzo dawna Chińczycy są szkoleni w oparciu o te style, dane style są wręcz chronione jak tajemnica rodziny, szkoły itp. W tym miejscu pojawia się Bruce Lee i mówi, że style są do niczego, że na problem trzeba patrzeć całościowo i dynamicznie, w ten sposób tworzy Jeet Kune Do.

Chyba nikogo nie dziwi, że taka sytuacja może rozwścieczyć właśnie tych, którzy uważają to za tajemnicę. Tak bardzo, że są gotowi ściągnąć jakiegoś mistrza z końca świata, który dobitnie "wyłoży" czym kończy się niesłuchanie starszych i mądrzejszych!

W zaprezentowaniu mojego przekonania posłużę się przykładem: od wieków, gdy uczy się dzieci danej dzieciny wiedzy, gdy przeprowadza się ćwiczenia - to wprowadza się reguły, zasady wg. których młodzi adepci mają działać, ćwiczyć - tu trenować i walczyć.

Załóżmy zgodnie z moją teorią, że w Chinach właśnie tak uczono, że specjalnie "krępowano" pospólstwo stylami walki (ograniczenia!) - wiedząc, że to jest lipa, która jedynie ma służyć trenowaniu na wczesnym etapie. W tym momencie starszyzna (nie musi to być mafia) wyłapuje szczególnie uzdolnionych i jedynie im wyjawia prawdę, że nie istnieją żadne style walki, prawdziwa walka polega na czymś innym.

Tymczasem Bruce Lee sam do tego doszedł i rozwijał to tak dobrze, że niejako niechcący zaczął zdradzać tajemnice, które były strzeżone od wieków!;)
To z całą pewnością by straszliwie rozwścieczyło tych sekretnych mistrzów - aż tak bardzo, że warto ściągać skądś jakiegoś najemnika!

Całość tej wersji historii przypomina japońskich ninja lub siły specjalne w dzisiejszych wojskach, tyle że tutaj miało to charakter bardziej narodowo-tradycyjny, charakter tajemnicy sięgającej może nawet tysiącleci.

Jeśli mam rację, to ktoś kto zdradza tajemnice rodzimej formacji commando - jest do natychmiastowego wyeliminowania!
Proste?



Na koniec posłużę się przykładem, pochodzącym z czasów wczesnego internetu: wojsko amerykańskie opublikowało na swojej stronie sposób poruszania się jednostki specjalnej podczas ataku. Zaowocowało to wieloma niepowodzeniami tych jednostek, bo wrogowie wiedzieli gdzie jest każdy żołnierz oraz wiedzieli co robi i będzie robił! Materiały szybko usunięto, a szkolenia zmodyfikowano, aby żołnierze inaczej się poruszali, co innego robili, na co innego zwracali uwagę;) Trzeba to było im teraz wpoić w długich ćwiczeniach. Tak się kończy ujawnienie tajnej wiedzy.


Nigdy nie spotkałem się z taką interpretacją tych wydarzeń, w wielu filmach itp. jest mowa o wspomnianych faktach, ale nie są omawiane wynikające z nich wnioski.
Pomnik Bruce'a Lee w Hong Kongu

To w mojej ocenie jedyne sensowne wnioski jakie można wyciągnąć z powszechnie znanych faktów.

sobota, 29 maja 2021

Kobiety to małpy

    Kobiety to małpy
    Nie uwierzyła bym gdybym nie zobaczyła.
Komentarz do zachowania pewnej żony na sprawie rozwodowej (i przed również).

Warto brać takie słowa ku przestrodze, tym bardziej, że są to słowa kobiety!

czwartek, 22 kwietnia 2021

Przełomowe Atarowe odkrycie w Action!;)

Wczoraj dokonałem przełomowego odkrycia, coś czego się kompletnie nikt nie spodziewał.

Odkrycie dotyczy rewelacyjnego języka programowania Action! z 1983 roku(!) ACS, który był prawdopodobnie pierwszym językiem, który był stworzony z myślą o tworzeniu profesjonalnych gier i dem. Do dziś nie poznałem języka szybszego i lepiej przemyślanego - naprawdę niezwykłe!

Wrato zaznaczyć, że do dziś wszyscy pamiętają, że Action! to znaczy szybkość i że nie ma możliwości odnalezienia innego języka, który byłby prawie tak szybki jak asembler.

Wyjaśnię czego dotyczy odkrycie: gdy pracowałem kiedyś w Mirage Software z Jaśkiem, to rozgryźliśmy w tym języku bardzo ciekawą rzecz, mianowicie język zezwala na to, aby utworzyć tablicę o adresie 0. Kiedyś na party podszedł do mnie koder z innego komputera, czyli Sqward i zapytał co to za potworek? Tablica bez wartości tylko z jakimś zerem??
Genialność tego rozwiązania jest niesamowita, bo skraca i upraszcza dostęp do pamięci. We wszystkich innych językach programowania mamy dwa rozkazy (+ inne wariacje tak jak w Action!), czyli POKE i PEEK. Natomiast ta tablica powoduje, że nie potrzeba już żadnych procedur, a dostęp do tablicy posiada funkcjonalność ich obu!;)
Dodatkowo każdy kompilator wykonuje skok do procedury, a następnie powrót - czym traci masę czasu CPU. Jednak przy dostępie do tablicy nie ma żadnego skoku (szczególnie czasochłonny jest na pecetach x86) i nie ma żadnego powrotu!;)

Korzystaliśmy z tego rozwiązania latami, będąc przekonanymi, że nie ma w żadnym języku czegoś szybszego i bardziej sprytnego;)

No i tak było do wczoraj:P

Odkryłem coś co powoduje, że przenosimy się o kilka poziomów wyżej w programowaniu zaawansowanych animacji (w grach/demach) na Atari w Action!
Trudno w to uwierzyć, no ale po dziesięcioleciach od 1983 roku - dziś udało mi się coś w tak stareńkim języku odkryć!;)

Udało mi się opracować bardzo podobny mechanizm tablicy, z którego korzysta się w prawie identyczny sposób, jednak jego wydajność jest naprawdę imponująca!

W przykładzie:
    ; Zapisanie 21 bajtów w graphics 15 za pomocą tablicy P:
    [173 $D40B 201 40 208 249]
    GG=6
    QQ=$9000
    FOR Q=0 TO 20 DO
    P(QQ)=255 QQ==+1
    OD
    GG=0
trwa 22 linie rastra...
Do wczoraj każdy by powiedział, że jest to bardzo szybko jak na język tak stary i język który nie jest asemblerem, ale kompilatorem.

Jednak jak wykorzystamy mój nowy pomysł np. tak:
    [173 $D40B 201 80 208 249]
    GG=6
    FOR Q=0 TO 20 DO
    FastP(Q)=255
    OD
    GG=0
Zajmuje to 10 linii rastra!
Czyli ponad dwukrotnie szybciej!;)


Widzimy wykresy wydajności rastra, dla zaprezentowanych tu przykładów kodu wykorzystujących oba rozwiązania.

(oczywiście obie wersje programu da się napisać wydajniej - ale to takie proste obrazowe przykłady)

Rewolucyjne jest również to, że o kilka poziomów zmniejsza to też rozmiar kodu!;)

Do tej pory w moich grach były liczne procedury, które animowały przeciwników w najszybszy możliwy sposób, czyli za pomocą tablicy P. Niestety procedury te były bardzo duże, zajmowały wiele kilobajtów, więc nie byłem z tego zadowolony.

Więc co daje nowe rozwiązanie?

W zależności od sytuacji mamy tu: od ~2,9 do 4,2 razy krótszy kod! Oczywiście względem zwykłej tablicy P!

To naprawdę duża oszczędność.
Naprawdę zawadzały mi te procedury, gdy będą mogły być 3 - 4 krotnie krótsze to jest coś!;)

Okazało się, że myk jaki wymyśliłem - Action! kompiluje do 5 bajtów kodu dla stałej i do 8 bajtów przy zmiennym adresie (animacji). Jest to najmniejszy rozmiar kodu jaki da się wygenerować, więc krócej i szybciej na Atari się już nie da;))

Coś niesamowitego, naprawdę sądziłem przez kilkadziesiąt lat, że szybciej się już nie da... A jednak!;)

Tu zaprezentowany jest najszybszy powszechnie znany sposób, dzięki któremu można najszybciej zmodyfikować w Action! komórkę pamięci - wydajność 100% asemblera (tu modyfikacja adresu $9000 w trybie 15). Niżej znajduje się mój nowo odkryty trick FastP, który nie dotyczy tylko jednego adresu jak w pierwszym przypadku, ale nadaje się do robienia animacji - jednak jak widać czas wykonania obydwu jest ten sam!

Ten zaawansowany i niebezpieczny trick jaki zastosowałem spowoduje, że moje gry, które do tej pory grały na nosie wszystkim np. strzelankom, ze wszystkich możliwych komputerów 8-bitowych, teraz będą od 70% do 80% szybsze!;) a miejscami i 100% szybsze;)
...i to bez grama asemblera! Bo trzeba podkreślić, że na innych komputerach nie było tak zaawansowanego i profesjonalnego języka programowania, więc nie dało się zrobić profesjonalnej strzelanki w żadnym kompilatorze - takie gry robiło się wyłącznie w asemblerach.

W mojej ocenie Atari i Action! pokazały tutaj pazur!;)


A wszystko dzięki temu, że właśnie pracuję nad grą na konkurs Sikora tzw. 16 Kb Cart 2021;) Natomiast to odkrycie Sikor! pewnie nie zostałoby odkryte, gdyby nie Twój konkurs;)
Dzięki Sikor!;)

Jakbym komuś powiedział w latach 80. że uda mi się dziś coś podobnego odkryć - to pewnie nikt by mi nie uwierzył!:))) Ja wtedy bym zareagował: to daj mi maszynę czasu bo chcę wiedzieć jak to zrobić!;)


Update: 9 VI 2022:
Tak... mój blog przeszedł kolejny najazd rządnych krwi trolli (26 komentarzy! nie licząc licznych wątków na forach - obłęd!), jednak leci obecnie już 14 miesiąc od czasu tego postu i nikt (ABSOLUTNIE NIKT!) nie wpadł na to co konkretnie odkryłem.

(w czasie najazdu obleśnych szyderców to posiłkowano się kodem, który został kiedyś opublikowany, jednak gdy wyjaśniłem że nie o to mi chodzi, to jakoś wszyscy zamilkli - nawet nikt nie próbował dojść o co chodzi...
Choć jak mniemam, podstawy obsługi wyszukiwarek internetowych mają wszyscy w małym palcu, więc założyć można że w internecie rozwiązana znaleźć nie można...)

Przypominam, że umiejętność znalezienia cudzego kodu w internecie, nie jest przesłanką do tego żeby siebie uważać za wielkiego programistę, bo jak mniemam wszyscy trolle w komentarzach pod tym postem - za takich siebie mają...


Update:
Ciekawe! Dziś jest już 1 IX 2022 a ja nadal nie otrzymałem ŻADNEGO rozwiązania tego zadania! Jak pokrzyczeć w komentarzach i na forach to jest wielu chętnych, ale jak napisać parę linijek kodu samodzielnie (a nie wkleić z google'a) to jakoś nikogo nie ma...

To bardzo ciekawe, że jak można dowalić mi to w ciągu kilku minut, pojawiają się komentarze, ale jak trzeba coś napisać z sensem - to nikogo nie ma... ABSOLUTNIE NIKOGO!

To istotne, bo ktoś mógłby napisać, że nie ma ze mną kontaktu, a próbował się ze mną skontaktować i podesłać rozwiązanie - ale jak tu w coś takiego wierzyć, gdy zestawia się ze sobą tollowanie w szybkim czasie (jakoś znaleźć mnie wszyscy mogą?!?) z tym jak upłynęło blisko 1,5 roku!!!

Naprawdę znaleźć mnie nie możecie? A może paluszki się połamały lub klawiatura gdzieś się zapodziała??

Jesteście mali i żałośni!

sobota, 23 stycznia 2021

Żegnamy Papcia Chmiela!

Niestety 21 stycznia br. zmarł Henryk Jerzy Chmielewski (Wikipedia), autor uwielbianych przez wszystkich komiksów "Tytus Romek i A'Tomek" i innych publikacji. Była to niezwykła i nietuzinkowa postać, zachęcam do zajrzenia do hasła w Wikipedii, gdyż wielu może się zaskoczyć, tym co ten człowiek w życiu osiągnął!;)
Tak na marginesie dodam, że nie wiadomo, czy Papcio Chmiel zmarł wskutek epidemii, gdyż obecnie w przypadku osób znanych - nie jest podawana taka informacja. Ciekawe...
Niemniej dożył 97 lat - co jest naprawdę nie lada osiągnięciem!;)

Historia o uczłowieczaniu Tytusa de Zoo przemawia do wszystkich w każdym wieku, ale szczególnie do dzieci. Dziś pokolenia wychowały się na komiksach Chmielewskiego, a i dziś dzieciaki uwielbiają trójkę bohaterów;) Właśnie Mary mi o tym mówiła, że jej komiksy również obecnie nie kurzą się na półce;)

W mojej ocenie twórczość Papcia Chmiela jest okraszona dużą dozą fikcji i absurdu, w połączeniu z przekazem edukacyjnymi, kulturalnym, wychowawczym - w szczególności fantastycznym poczuciem humoru, czyli ucząc bawi, bawiąc uczy. Jak podaje Wikipedia:
    Świat w komiksie jest bardzo absurdalny i odznacza się błyskotliwym humorem
    źr. Tytus, Romek i A’Tomek (Wikipedia)
Faktycznie świat jest absurdalny, ale za to go kochamy, bo kto nie wie co to są Wyspy Nonsensu?;) Kto nie wie skąd w westernach lecą strzały?
Właśnie! Treść i przekaz "Tytusów" są ponadczasowe!;)

Ja uwielbiam poczucie humoru, jak to cytowałem "błyskotliwe", teksty Henryka Chmielewskiego pamiętam do dziś wyśmienicie;) mogę nimi żonglować;) Pamiętam je z czasów, gdy komiksy z Tytusem czytali mi rodzice oraz babcia, a potem jak podrosłem - czytałem je sobie sam;) Trochę czasu upłynęło do dziś, a mimo to - nic się nie zestarzały!;)

Oto mniej znany cytat, gdy A'Tomek uznał, że trzeba zrobić Tytusowi zaawansowany test z matematyki:
    Znaleźć cztery takie liczby, których różnica kwadratów poprzedników, drugiego stopnia, jest odwrotnie proporcjonalna do następników ixowo-igrekowych pierwszego stosunku.
albo
    Pierwsze pytanie matematyczno - humanistyczne: ile liter "o z kreską" zawiera trylogia H. Sienkiewicza?

    Tytus komentuje:

    Leżę na siedządzo
Następnie bohaterowie uznają, że Tytus ma przepełniony mózg bzdetami, dlatego więcej wiedzy już mu się nie zmieści. Wtedy profesor T'alent używa elektroantycymbałofalografu do wyjałowienia jego mózgu do zera. Tytus siedząc w tym absurdalnym (jak mówiliśmy) urządzeniu, mówi:
    Zostawcie mi chociaż w pamięci listę goli i kto w której minucie strzelił...
Genialne!;)
Nie bez przyczyny cytuję tutaj księgę XIV (o zaginionych oryginałach, ponoć wartych 300 tys. zł), zatytułowana "Tytus Uczniem" (w której Tytus dostał fioła - dosłowanie!), gdyż jest fenomenalna, porusza wiele tematów związanych z edukacją, a co najważniejsze była aktualna, gdy nademną pastwiły się nauczycielki w szkole i pozostała aktualna do dnia dzisiejszego!;)

Fantastyczna wyobraźnia (np. Tytusa rakietowy strój ucznia wyposarzony był w jakże praktyczny pochłaniacz dwójek!) i fenomenalne poczucie humoru, którego nie da się zapomnieć;)
Ja np. najbardziej cenię to jak Tytus w XII księdze myślał, myślał i wymyślił bezmyślnik;))
Źr. Secret Servis (Facebook)

Henryk J. Chmielewski - nie stronił od tematów poważnych (przypominam tu specjalną serię komiksów np. rycerze Bolesława Krzywoustego, warszawscy powstańcy 1944, w bitwie warszawskiej 1920 oraz wiele innych). Z resztą tematyka naprawdę istotna pojawiała się zawsze i wszędzie, a zwykle była przedstawiana właśnie z przekorą i poczuciem humoru np. genialny jest dla mnie pojazd tankowany denną literaturą;) lub redaktorzy tygodnika Trele Morele, którzy hodują kaczkę dziennikarską, w redakcji ukrywa się im mały chochlik, a jak nie wiedzą co pisać to wysysają wiadomości z gigantycznego palca;)) W dobie powszechnych fakenewsów sprzedawanych nam zupełnie poważnie (i dotyczących ważnych zagadnień) - temat ten jest jeszcze bardziej aktualny niż kiedykolwiek wcześniej.
    ~~Nikt nie pamięta Tytusa
Ci którzy czytali moją książkę, wiedzą że tak jak Papcio Chmiel jestem Warszawiakiem z dziada pradziada. Pan Henryk Chmielewski ubolewał nad tym, że po wojnie w Warszawie pozostała już tylko garstka rodowitych Warszawiaków. Dołączam się do tego bólu...

Skoro już wspomniałem o pojazdach, to i o nich nie można zapomnieć!;) Kto nie zna: Wkrętacza, Wannolotu, Rozalii, Slajdolotu oraz innych (ja naliczyłem 28!). Na moją dziecięcą wyobraźnię niezwykle silnie wpłynął Rakietowóz, który wywołał u mnie ooogromną chęć wybudowania podobnego pojazdu!;) Gdybym nie żył wtedy w szarym, biednym PRL-u to z pewnością bym taki wybudował w skali 1:1, no ale... jednak żyłem i nie miałem nawet garażu, w którym mógłbym się za to zabrać.
Ciekawe było też to, że na wystawie "Zbudujmy to!" na Pixel Heaven widziałem Prasolot wraz z bohaterami zbudowany z klocków LEGO!;)
W 2013 roku organizowałem blok tematyczny na Polconie i tam zaczepiła mnie redakcja takiego pisma: "Na czelni - periodyk dla homo regressus";)

Papcia Chmiela poznałem osobiście, gdy dawał mi autografy. Można powiedzieć, że poznałem go znacznie lepiej niż chciałem, gdyż tak naprawdę nie był taką osobą, za jaką można go brać po samej lekturze komiksów. Co nie jest tajemnicą Pan Henryk nie lubił dzieci... nie wiem - wpadły do niego do pracowni i rozlały farby, czy co?:D :D


W mojej ocenie Henryk Jerzy Chmielewski był postacią wybitną, która w znacznym stopniu kształtowała mnie jako dziecko, ale można szerzej powiedzieć, kształtowała nas jak byliśmy dziećmi. Naprawdę wielki szacunek i mogę powiedzieć, że Papcio Chmiel będzie nadal żył w naszej pamięci!


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...