Star Wars: Return of The Jedi - MODERN TRAILER | 4K (40th Anniversary)
Janusz ZajdelMamy tutaj po prostu doskonale kontrolowany bałagan, stwarzający pozory (...) porządku (...)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gwiezdne Wojny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Gwiezdne Wojny. Pokaż wszystkie posty
sobota, 13 maja 2023
piątek, 30 grudnia 2022
Unijny prokurator - zdecydowanie straszniejszy! (wyjaśniam o co chodzi)
Wczoraj podano w TVP informację, że telewizja została podana do sądu przez rumpelstiltskina za wyemitowanie dokumentu (straszna zbrodnia!) pt. „Nasz człowiek w Warszawie”, gdzie jego własne cytaty i strategie zostały użyte przeciw niemu samemu (jeszcze większa zbrodnia!:P). Przykładowy news: Donald Tusk pozwał TVP. Chodzi o głośny film (dorzeczy.pl)
Ja lata temu tu pisałem, że najgorszym obywatelem, blogerem jest dla wielu polityków ten kto ma dobrą pamięć :P
Mówi się o tym pozwie dziś wszędzie, jednak nikt nie wyjaśnia dlaczego do tego doszło...
Jednak jest tutaj zadziwiająco zgrywająca się koincydencja wydarzeń oraz ich kolejności występowania:
Po pierwsze wybuchła barbarzyńska wojna, która poza tradycyjnymi konsekwencjami - dodatkowo np. skompromitowała wielu polityków czy nawet całe państwa, w tym ze szczytów władzy w UE.
Od tej pory ludzie i politycy ( ;-) ) są wyzywani od onuc, agentów itp. Dodatkowo zagadnienie to rozszerza się z dnia na dzień, w końcu na poważnie trafiając do opinii publicznej, a nawet działań w ramach UE.
Po drugie nieźle umoczył koleżka rumpela, bo od dłuższego czasu mówi się o tym (i to nie tylko u nas, ale co gorsze w UE!), że gostek inkasuje 800 tys. euro rocznie z 12 różnych źródeł:
Po trzecie: bardzo sprawnie przyczyniła się do tego afera wiceszefowej PE, o czym pisałem w poście: UE "psuje się od góry".
O tym że tak jest oraz jak to działa pisałem ponad dwa miesiące temu w poście: Imperator vs. desputin, gdzie analizowałem różne mechanizmy polityczne w przystępny sposób, posługując się treścią Gwiezdnych Wojen;)
Jeśli oni zaczną szukać, a do tego powołają jakąś europejską komisję, trybunał lub służbę - to zacznie się robić gorąco, bo jak głosi tytuł tego posta unijny prokurator to zupełnie co innego. Oczywiście absolutnie to popieram - powinni się za to wziąć, bo są to zbyt istotne zagadnienia dla całej Europy.
Po czwarte mamy ten dokument, który jest o tyle cieeekawyyy... że jego tytuł jest cytatem prokremlowskich dziennikarzy z czasów, w których ów owczy-czarek był premierem...
Taka szefowa Urszula von der jeleń podejdzie do tego pyszałka i zapyta: o co chodzi z tym dokumentem??
Będzie wtedy bardziej owczy czy bardziej owczarek??
Byłby wtedy w poważnych opałach. To będzie gigantyczny lęk, że straci brukselskie apanaże itp.
Możemy założyć, że już dziś za kulisami UE jest gorąco, a cała atmosfera idzie w kierunku takimi, że za kilka miesięcy to dopiero zacznie się dziać. Tymczasem kto jak kto, ale rumpel najlepiej wie co w trawie piszczy i w którym kierunku wszystko w zakulisowych rozgrywkach UE idzie.
Dlatego teraz pozwał do sądu szefów TVP, ze względu na to, że bezprawnie używają prawa do cytatu;)))
Jednak jest to obrona przez atak z wyprzedzeniem!
Od wczoraj jak Urszula von der jeleń zapyta się go o dokument, to ten będzie mógł powiedzieć: to są pomówienia - procesuję się z nimi.
...i oczywiście Urszulka uwierzy... bo niby co ma zrobić biedactwo;)
Dziwne jest jednak to, że dokument w TVP mu nie przeszkadzał przez długi czas, dopiero teraz kiedy nawet my wiemy, że w UE się zrobiło gorąco po aferze Evy - on zaczął działać.
W mojej ocenie jest to kluczowe w zrozumieniu całej sytuacji.
Również należy odczytać to, że jest to potwierdzenie, że tam na szczytach UE się bardzo przestraszyli...
Jak wiemy ponad rok temu Urszula grzmiała w UE:
...jednak ciekawe jest, że obecnie w dobie ponad 300 dni trwania wojny w Europie, jakoś nie słyszałem, aby powiedziała, że brutalna, bestialska i barbarzyńska wojna na Ukrainie spowodowanej przez mordor - jest strefą wolną od ludzkości...
Ciekawe dlaczego tak nie mówi???
Warto podkreślić, że to o czym mówi to czysta fikcja (happening), tymczasem wojna jest jak najbardziej realna!
Przypomnę Urszuli, że: ludzie tam giną, głodują, ziębną, są gwałceni - to zupełnie nie na żarty!
Wrażliwość Urszuli takich rzeczy nie obejmuje???
oraz:
...ale takie wtedy były cele...
Jest to wystarczający powód, aby mnie pozwać, bo nie dość że cytuję, to jeszcze zbyt dobrze pamiętam co tamta czy tamten mówili rok temu...
Więc jak myślicie - uwierzy mu?
Bo mi wygląda to tak, że Urszula von der jeleń, uwierzy w każdą brednię, nawet w złotych kosmitów z serowego księżyca.
Update:
Upłynęło 5 dni od publikacji tego posta i cały czas serwowana jest nam w TV i internetach ta sama bajka. Np. średniej klasy dziennikarz, nieco nabija się z inteligencji rumpela, podkreślając, że od tego czasu w internecie bardzo wzrosła oglądalność tego dokumentu - pytając: on nie wiedział, że to tak działa?
Jednak zgodnie z moją interpretacją tych wydarzeń, rumel chce ocalić swój tyłek i względy, więc jakiś milion obejrzeń w tę czy w tamtą nie robią żadnej różnicy!;)
Ja lata temu tu pisałem, że najgorszym obywatelem, blogerem jest dla wielu polityków ten kto ma dobrą pamięć :P
Mówi się o tym pozwie dziś wszędzie, jednak nikt nie wyjaśnia dlaczego do tego doszło...
Jednak jest tutaj zadziwiająco zgrywająca się koincydencja wydarzeń oraz ich kolejności występowania:
Po pierwsze wybuchła barbarzyńska wojna, która poza tradycyjnymi konsekwencjami - dodatkowo np. skompromitowała wielu polityków czy nawet całe państwa, w tym ze szczytów władzy w UE.
Od tej pory ludzie i politycy ( ;-) ) są wyzywani od onuc, agentów itp. Dodatkowo zagadnienie to rozszerza się z dnia na dzień, w końcu na poważnie trafiając do opinii publicznej, a nawet działań w ramach UE.
Po drugie nieźle umoczył koleżka rumpela, bo od dłuższego czasu mówi się o tym (i to nie tylko u nas, ale co gorsze w UE!), że gostek inkasuje 800 tys. euro rocznie z 12 różnych źródeł:
- Radosław Sikorski (59 l.), były szef MSZ, a obecnie europoseł (...) znalazł się pod lupą pozarządowej organizacji Transparency International EU. Chodzi o ponad 800 tys. euro, które deputowany do Parlamentu Europejskiego miał w ciągu roku uzyskać (...). W sprawie polityk wydał już oficjalne oświadczenie.
źr. Tajemnicze 800 tys. euro Radosława Sikorskiego. Przygląda mu się organizacja od transparentności (polityka.se.pl; 28 IX 2022)
Po trzecie: bardzo sprawnie przyczyniła się do tego afera wiceszefowej PE, o czym pisałem w poście: UE "psuje się od góry".
- W artykule opublikowanym przez brukselski portal Politico przypomniano, że eurodeputowany PO Radosław Sikorski zarabiał 40 tys. euro miesięcznie "za nieokreślone "konsultacje". Tekst opisuje szereg kontrowersyjnych praktyk europosłów, które w końcu - według autorów - musiały skończyć się skandalem, tj. aresztowaniem wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego Evy Kaili.
źr. Kontrowersje wokół zarobków europosłów. Radosław Sikorski pod lupą (www.pulshr.pl; 21 XII 2022)
O tym że tak jest oraz jak to działa pisałem ponad dwa miesiące temu w poście: Imperator vs. desputin, gdzie analizowałem różne mechanizmy polityczne w przystępny sposób, posługując się treścią Gwiezdnych Wojen;)
Jeśli oni zaczną szukać, a do tego powołają jakąś europejską komisję, trybunał lub służbę - to zacznie się robić gorąco, bo jak głosi tytuł tego posta unijny prokurator to zupełnie co innego. Oczywiście absolutnie to popieram - powinni się za to wziąć, bo są to zbyt istotne zagadnienia dla całej Europy.
Po czwarte mamy ten dokument, który jest o tyle cieeekawyyy... że jego tytuł jest cytatem prokremlowskich dziennikarzy z czasów, w których ów owczy-czarek był premierem...
Taka szefowa Urszula von der jeleń podejdzie do tego pyszałka i zapyta: o co chodzi z tym dokumentem??
Będzie wtedy bardziej owczy czy bardziej owczarek??
Byłby wtedy w poważnych opałach. To będzie gigantyczny lęk, że straci brukselskie apanaże itp.
Możemy założyć, że już dziś za kulisami UE jest gorąco, a cała atmosfera idzie w kierunku takimi, że za kilka miesięcy to dopiero zacznie się dziać. Tymczasem kto jak kto, ale rumpel najlepiej wie co w trawie piszczy i w którym kierunku wszystko w zakulisowych rozgrywkach UE idzie.
Dlatego teraz pozwał do sądu szefów TVP, ze względu na to, że bezprawnie używają prawa do cytatu;)))
Jednak jest to obrona przez atak z wyprzedzeniem!
Od wczoraj jak Urszula von der jeleń zapyta się go o dokument, to ten będzie mógł powiedzieć: to są pomówienia - procesuję się z nimi.
...i oczywiście Urszulka uwierzy... bo niby co ma zrobić biedactwo;)
Dziwne jest jednak to, że dokument w TVP mu nie przeszkadzał przez długi czas, dopiero teraz kiedy nawet my wiemy, że w UE się zrobiło gorąco po aferze Evy - on zaczął działać.
W mojej ocenie jest to kluczowe w zrozumieniu całej sytuacji.
Również należy odczytać to, że jest to potwierdzenie, że tam na szczytach UE się bardzo przestraszyli...
Jak wiemy ponad rok temu Urszula grzmiała w UE:
- - Strefy wolne od LGBTQI są strefami wolnymi od ludzkości.
źr. Von der Leyen: Nie ma miejsca dla "stref wolnych od LGBT" w UE (www.rp.pl; 16 IX 2020 )
...jednak ciekawe jest, że obecnie w dobie ponad 300 dni trwania wojny w Europie, jakoś nie słyszałem, aby powiedziała, że brutalna, bestialska i barbarzyńska wojna na Ukrainie spowodowanej przez mordor - jest strefą wolną od ludzkości...
Ciekawe dlaczego tak nie mówi???
Warto podkreślić, że to o czym mówi to czysta fikcja (happening), tymczasem wojna jest jak najbardziej realna!
Przypomnę Urszuli, że: ludzie tam giną, głodują, ziębną, są gwałceni - to zupełnie nie na żarty!
Wrażliwość Urszuli takich rzeczy nie obejmuje???
oraz:
- UE nigdy nie zaakceptuje „stref wolnych od LGBT". Ostre słowa von der Leyen w orędziu o stanie Unii
Dalej czytamy:
Ursula von der Leyen w PE o wyzwaniach Unii: Zielony Ład, redukcja emisji CO2 do 55 proc. w 2030 roku, cyfryzacja, płaca minimalna, migracja i przede wszystkim prawa człowieka. Mają być sankcje dla łamiących je poza Unią, a dla łamiących je wewnątrz wspólnoty nie będzie żadnej taryfy ulgowej
źr. UE nigdy nie zaakceptuje „stref wolnych od LGBT". Ostre słowa von der Leyen w orędziu o stanie Unii (oko.press, 16 IX 2020)
...ale takie wtedy były cele...
Jest to wystarczający powód, aby mnie pozwać, bo nie dość że cytuję, to jeszcze zbyt dobrze pamiętam co tamta czy tamten mówili rok temu...
Więc jak myślicie - uwierzy mu?
Bo mi wygląda to tak, że Urszula von der jeleń, uwierzy w każdą brednię, nawet w złotych kosmitów z serowego księżyca.
Update:
Upłynęło 5 dni od publikacji tego posta i cały czas serwowana jest nam w TV i internetach ta sama bajka. Np. średniej klasy dziennikarz, nieco nabija się z inteligencji rumpela, podkreślając, że od tego czasu w internecie bardzo wzrosła oglądalność tego dokumentu - pytając: on nie wiedział, że to tak działa?
Jednak zgodnie z moją interpretacją tych wydarzeń, rumel chce ocalić swój tyłek i względy, więc jakiś milion obejrzeń w tę czy w tamtą nie robią żadnej różnicy!;)
wtorek, 29 listopada 2022
Czy żyjemy w symulatorze? Cz. 2 Optymalizacja
Ostatnio wspominałem o artykule zawartym w miesięczniku Astronomia, w długim i myślę, że fascynującym poście zatytułowanym Czy żyjemy w symulatorze?
Zachęcam do zapoznania się z tym postem, gdyż został on mocno poszerzony, a kolejna porcja rozważań już tutaj:
Tym razem, zupełnie nie na żarty Was przestraszę. Choć oczywiście nie to jest moim celem, chcę przestawić różne ciekawe zestawienia konstrukcji otaczającej nas rzeczywistości - wszechświata i fizyki, z ich konsekwencjami.
Są to jedne z istotniejszych zagadnień związanych z tym czy faktycznie, żyjemy w symulatorze.
Kwestią o kolosalnym znaczeniu jest kula ziemska. Zapewnia ona tej symulacji to czego by nie zapewniała płaska Ziemia - pozdrawiam płaskoziemców!;)
Ponownie chodzi o optymalizację wszystkich procesów w ogromnej skali, a szczególnie chodzi tutaj o informatyczne zagadnienie zwane zrównoważeniem obciążenia.
Sam kształt kuli ziemskiej zapewnia, że z jednej strony jest dzień i ludzie tam funkcjonują na pełnych obrotach, tymczasem po drugiej stronie wszyscy są (statystycznie) uśpieni. Każdy projektant systemów komputerowych w tej chwili krzyczy: genialna optymalizacja!
Jakby tego było mało słońce działa tak, że oświetla Ziemię, w sposób gładki, a nie ostrokrawędziowy. Dzięki temu wszyscy budzimy się i kładziemy spać w sposób płynny. Chodzi o to że nie ma takiego placka na ziemi, który jest mocno oświetlony a reszta jest czarna. Po pierwsze wiemy czego się spodziewać (a przy ostrych krawędziach byśmy nie wiedzieli), po drugie zmiany obciążenia symulatora Ziemi są płynne - czyli takie najbardziej użyteczne dla zbalansowanego obciążenia całego systemu.
Jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze to możemy się zastanowić nad słabościami tak skonstruowanego systemu.
Po pierwsze słabością tego systemu jest wynalezienie sztucznych źródeł światła, jak pochodnie czy lampy gazowe i elektryczne (nie bez znaczenia są latarki i oświetlenie samochodów). O wiele oszczędniej jest symulować świat bardziej uśpiony - pozbawiony sztucznych źródeł światła np. przed średniowieczem.
Ciekawym zagadnieniem jest sytuacja kilku źródeł światła, czyli kilku słońc (w filmie Gwiezdne Wojny i 2010: Odyseja kosmiczna). Taka sytuacja spowodowałaby zawalenie się całej tej koncepcji.
Dlatego jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze, to sytuacja np. przedstawiona nam przez Arthura C. Clarke’a - nigdy nie będzie miała miejsca.
Kosmos - więzieniem
"Za" symulatorem przemawiają ogromne przestrzenie, które nas otaczają. Jeśli chce się kogoś odseparować (więzić??) to należy go zamknąć. Stawianie niewidocznych ścian i granic nie zda egzaminu (film Truman Show oraz w odniesieniu do gier: Crysis).
Jednak w wirtualnej rzeczywistości wygenerowanie dużych odległości jest najprostszym (nic nie kosztuje, a generuje zyski jako optymalizacja systemu) i bardzo skutecznym rozwiązaniem. Dodatkowo nikt się nie domyśli od razu, że jest więźniem - skoro nie widzi krat!
Ciekawy w tym kontekście jest wątek Trinity w filmie Matrix Zmartwychwstania. Niewidoczna klatka jest pułapką, czyli tzw. złotą klatką.
Podobne znaczenie dla przeciążania symulatora jak sztuczne oświetlenie - ma fakt wynalezienia i istnienia na (prawie) całej Ziemi internetu (zaznaczę, że internet akurat jest najprostszym elementem do symulacji, co więcej ze względu na przeznaczenie komputer symulujący byłby zoptymalizowany właśnie w takich operacjach - problemem jest skala). Infrastruktura ta działa (wraz z komputerami i urządzeniami) bez względu na to czy nasza strefa geograficzna właśnie śpi czy nie.
Można zakładać, że byty obserwujące naszą symulację, są głęboko zaniepokojone takimi wynalazkami jak internet - oczywiście tylko w przypadku gdyby system ogromnie lagował bo jeśli nie to znaczyłoby, że system jest przygotowany na zwiększenie zapotrzebowania na moc obliczeniową.
Kluczowe jest to, czy nasza symulacja się wyrabia czy nie, ilość optymalizacji (mruganie, spanie itp.), może dawać nam do zrozumienia, że laguje straszliwie i że mrugania itp. są konsekwencjami wprowadzanych dawno temu optymalizacji do tego systemu.
Tu pojawia się poważne zagadnienie!
Jeśli wynalazki typu internet faktycznie powodują, że system laguje na potęgę, a do tego czekają nas kolejne wynalazki, np. ktoś wynalazł/wynajdzie (prawie) nieskończone źródło energii i powszechne stanie się posiadanie robotów, komputerów o dużych mocach w każdym domu oraz sztucznego oświetlenia na skalę jeszcze większą niż obecnie to...
...możemy się spodziewać ingerencji administratora systemu...
...to nie będzie miłe...
Najłatwiej jest w takiej sytuacji, zmniejszyć ilość ludzi na Ziemi...
Bo pamiętajmy, że symulację przeprowadza się w celu osiągnięcia wyników. Zmiana przebiegu historii - tak aby nie powstały wynalazki są zaburzeniem samej symulacji i spowodowaniem, że wynik symulacji stanie się niemiarodajny (brak adekwatności wyników).
Natomiast zmniejszenie ilości ludzi nie zaburza wyników symulacji. Przypomnę, że w matematyce (statystyce) są takie narzędzia jak: skalowanie, ekstrapolacja, rzutowanie - w tym wypadku przerażające!
Więc jeśli faktycznie mamy do czynienia z taką sytuacją to spodziewać się należy ingerencji administratora systemu!
Czyli należy się spodziewać jakiegoś gigantycznego kataklizmu i w konsekwencji drastycznego zmniejszenia populacji.
Co gorsze można nawet przez kataklizm spowodować, że cofniemy się w rozwoju aż tak, że zdobycze techniki staną się nieosiągalne - czyli właśnie o to chodziłoby administratorowi.
Nie będzie to wpływało na wyniki symulacji, gdyż (niestety!) statystycznie tak duży kataklizm dawno się nie zdarzył (np. Wybuch Wezuwiusza zniszczył miasta: Pompeje, Herkanulum i Stabie itp.), więc można matematycznie udowodnić, że może się takie zdarzenie urzeczywistnić właśnie teraz!
Jeszcze bardziej wstrząsające są ostatnie wydarzenia, mam nadzieję(!!!) że kończy się już obecnie pandemia covid-19, ale doprowadziła ona do dużego spadku ludności, który wykracza statystycznie poza to z czym mieliśmy do czynienia wcześniej.
Obecnie mamy kryzys energetyczny i planowane są w różnych krajach tzw. blackout-y (są one zapisywane (od niedawna) w ustawach np. naszych sąsiednich krajów), więc sytuacja jest obecnie poważna. Takie słowo jak blackout czy kryzys energetyczny jeszcze np. 10 lat temu były nieznane.
...jeśli to mało, to przypomnę, że atak na Ukrainę obecnie grozi głodem w wielu regionach świata (o czym pisałem już w marcu Samonapędzająca się tragedia głodu...).
Jeśli faktycznie są to ingerencje administratora systemu, to należy się spodziewać, że powyższe zagadnienia nie pozostaną w sferze rozważań, ale naprawdę np. głód (oby nie!!!) doprowadzi do drastycznej zmiany zaludnienia Ziemi.
Kryzys energetyczny również jest bardzo pożądany z punktu widzenia administratora systemu (internet, oświetlanie ulic itp.).
Jeśli te mroczne wizje się spełnią to ponownie nie będziemy mieli bezsprzecznego dowodu, że żyjemy w przeciążonym symulatorze, ale taki rozwój zdarzeń, będzie potwierdzał założenia tu przedstawione.
Kolejne rozważania o tym czy żyjemy w symulatorze z pewnością jeszcze się pojawią, bo jak widzicie to jest naprawdę temat, który narodził się w mojej głowie już w dzieciństwie (kiedy np. Matrix jeszcze nie istniał).
Zapraszam!;)
Zachęcam do zapoznania się z tym postem, gdyż został on mocno poszerzony, a kolejna porcja rozważań już tutaj:
Tym razem, zupełnie nie na żarty Was przestraszę. Choć oczywiście nie to jest moim celem, chcę przestawić różne ciekawe zestawienia konstrukcji otaczającej nas rzeczywistości - wszechświata i fizyki, z ich konsekwencjami.
Są to jedne z istotniejszych zagadnień związanych z tym czy faktycznie, żyjemy w symulatorze.
Na pierwszy ogień: konstrukcja kosmosu
Kwestią o kolosalnym znaczeniu jest kula ziemska. Zapewnia ona tej symulacji to czego by nie zapewniała płaska Ziemia - pozdrawiam płaskoziemców!;)
Ponownie chodzi o optymalizację wszystkich procesów w ogromnej skali, a szczególnie chodzi tutaj o informatyczne zagadnienie zwane zrównoważeniem obciążenia.
Sam kształt kuli ziemskiej zapewnia, że z jednej strony jest dzień i ludzie tam funkcjonują na pełnych obrotach, tymczasem po drugiej stronie wszyscy są (statystycznie) uśpieni. Każdy projektant systemów komputerowych w tej chwili krzyczy: genialna optymalizacja!
Jakby tego było mało słońce działa tak, że oświetla Ziemię, w sposób gładki, a nie ostrokrawędziowy. Dzięki temu wszyscy budzimy się i kładziemy spać w sposób płynny. Chodzi o to że nie ma takiego placka na ziemi, który jest mocno oświetlony a reszta jest czarna. Po pierwsze wiemy czego się spodziewać (a przy ostrych krawędziach byśmy nie wiedzieli), po drugie zmiany obciążenia symulatora Ziemi są płynne - czyli takie najbardziej użyteczne dla zbalansowanego obciążenia całego systemu.
Jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze to możemy się zastanowić nad słabościami tak skonstruowanego systemu.
Po pierwsze słabością tego systemu jest wynalezienie sztucznych źródeł światła, jak pochodnie czy lampy gazowe i elektryczne (nie bez znaczenia są latarki i oświetlenie samochodów). O wiele oszczędniej jest symulować świat bardziej uśpiony - pozbawiony sztucznych źródeł światła np. przed średniowieczem.
Ciekawym zagadnieniem jest sytuacja kilku źródeł światła, czyli kilku słońc (w filmie Gwiezdne Wojny i 2010: Odyseja kosmiczna). Taka sytuacja spowodowałaby zawalenie się całej tej koncepcji.
Dlatego jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze, to sytuacja np. przedstawiona nam przez Arthura C. Clarke’a - nigdy nie będzie miała miejsca.
Kosmos - więzieniem
"Za" symulatorem przemawiają ogromne przestrzenie, które nas otaczają. Jeśli chce się kogoś odseparować (więzić??) to należy go zamknąć. Stawianie niewidocznych ścian i granic nie zda egzaminu (film Truman Show oraz w odniesieniu do gier: Crysis).
Jednak w wirtualnej rzeczywistości wygenerowanie dużych odległości jest najprostszym (nic nie kosztuje, a generuje zyski jako optymalizacja systemu) i bardzo skutecznym rozwiązaniem. Dodatkowo nikt się nie domyśli od razu, że jest więźniem - skoro nie widzi krat!
Ciekawy w tym kontekście jest wątek Trinity w filmie Matrix Zmartwychwstania. Niewidoczna klatka jest pułapką, czyli tzw. złotą klatką.
Na drugi ogień: Internet
Podobne znaczenie dla przeciążania symulatora jak sztuczne oświetlenie - ma fakt wynalezienia i istnienia na (prawie) całej Ziemi internetu (zaznaczę, że internet akurat jest najprostszym elementem do symulacji, co więcej ze względu na przeznaczenie komputer symulujący byłby zoptymalizowany właśnie w takich operacjach - problemem jest skala). Infrastruktura ta działa (wraz z komputerami i urządzeniami) bez względu na to czy nasza strefa geograficzna właśnie śpi czy nie.
Można zakładać, że byty obserwujące naszą symulację, są głęboko zaniepokojone takimi wynalazkami jak internet - oczywiście tylko w przypadku gdyby system ogromnie lagował bo jeśli nie to znaczyłoby, że system jest przygotowany na zwiększenie zapotrzebowania na moc obliczeniową.
Kluczowe jest to, czy nasza symulacja się wyrabia czy nie, ilość optymalizacji (mruganie, spanie itp.), może dawać nam do zrozumienia, że laguje straszliwie i że mrugania itp. są konsekwencjami wprowadzanych dawno temu optymalizacji do tego systemu.
Tu pojawia się poważne zagadnienie!
Jeśli wynalazki typu internet faktycznie powodują, że system laguje na potęgę, a do tego czekają nas kolejne wynalazki, np. ktoś wynalazł/wynajdzie (prawie) nieskończone źródło energii i powszechne stanie się posiadanie robotów, komputerów o dużych mocach w każdym domu oraz sztucznego oświetlenia na skalę jeszcze większą niż obecnie to...
...możemy się spodziewać ingerencji administratora systemu...
...to nie będzie miłe...
Najłatwiej jest w takiej sytuacji, zmniejszyć ilość ludzi na Ziemi...
Bo pamiętajmy, że symulację przeprowadza się w celu osiągnięcia wyników. Zmiana przebiegu historii - tak aby nie powstały wynalazki są zaburzeniem samej symulacji i spowodowaniem, że wynik symulacji stanie się niemiarodajny (brak adekwatności wyników).
Natomiast zmniejszenie ilości ludzi nie zaburza wyników symulacji. Przypomnę, że w matematyce (statystyce) są takie narzędzia jak: skalowanie, ekstrapolacja, rzutowanie - w tym wypadku przerażające!
Więc jeśli faktycznie mamy do czynienia z taką sytuacją to spodziewać się należy ingerencji administratora systemu!
Czyli należy się spodziewać jakiegoś gigantycznego kataklizmu i w konsekwencji drastycznego zmniejszenia populacji.
Co gorsze można nawet przez kataklizm spowodować, że cofniemy się w rozwoju aż tak, że zdobycze techniki staną się nieosiągalne - czyli właśnie o to chodziłoby administratorowi.
Nie będzie to wpływało na wyniki symulacji, gdyż (niestety!) statystycznie tak duży kataklizm dawno się nie zdarzył (np. Wybuch Wezuwiusza zniszczył miasta: Pompeje, Herkanulum i Stabie itp.), więc można matematycznie udowodnić, że może się takie zdarzenie urzeczywistnić właśnie teraz!
Jeszcze bardziej wstrząsające są ostatnie wydarzenia, mam nadzieję(!!!) że kończy się już obecnie pandemia covid-19, ale doprowadziła ona do dużego spadku ludności, który wykracza statystycznie poza to z czym mieliśmy do czynienia wcześniej.
Obecnie mamy kryzys energetyczny i planowane są w różnych krajach tzw. blackout-y (są one zapisywane (od niedawna) w ustawach np. naszych sąsiednich krajów), więc sytuacja jest obecnie poważna. Takie słowo jak blackout czy kryzys energetyczny jeszcze np. 10 lat temu były nieznane.
Może administrator systemu już ingeruje?
...jeśli to mało, to przypomnę, że atak na Ukrainę obecnie grozi głodem w wielu regionach świata (o czym pisałem już w marcu Samonapędzająca się tragedia głodu...).
Jeśli faktycznie są to ingerencje administratora systemu, to należy się spodziewać, że powyższe zagadnienia nie pozostaną w sferze rozważań, ale naprawdę np. głód (oby nie!!!) doprowadzi do drastycznej zmiany zaludnienia Ziemi.
Kryzys energetyczny również jest bardzo pożądany z punktu widzenia administratora systemu (internet, oświetlanie ulic itp.).
Jeśli te mroczne wizje się spełnią to ponownie nie będziemy mieli bezsprzecznego dowodu, że żyjemy w przeciążonym symulatorze, ale taki rozwój zdarzeń, będzie potwierdzał założenia tu przedstawione.
Kolejne rozważania o tym czy żyjemy w symulatorze z pewnością jeszcze się pojawią, bo jak widzicie to jest naprawdę temat, który narodził się w mojej głowie już w dzieciństwie (kiedy np. Matrix jeszcze nie istniał).
Zapraszam!;)
Etykiety:
architektura komputerów,
astrofizyka,
film,
fizyka,
futurologia,
Gwiezdne Wojny,
haking,
komentarze,
kontrowersje,
kosmos,
pionierzy,
świat,
wydajność
poniedziałek, 10 października 2022
Imperator vs. desputin
Pisałem już, że czas ostatnio bardzo przyspieszył, a problemy nam kompletnie nieznane (w praktyce) są niestety codziennością - na całe szczęście nie dla wszystkich (mowa o tym była w poście Wieści z Ukrainy - dramat rodzin).
Opiszę dziś bardzo ciekawy mechanizm, który obserwowaliśmy na własne oczy w ostatnich ~30 latach!
Epizody od I do III Gwiezdnych Wojen może nie są powszechnie doceniane, ale ich silną stroną jest polityka, która dziś na naszych oczach staje się faktami. To było przedstawione tak dobitnie, że w USA pojawiły się głosy protestów, że G. Lucas przesadził, że ukazał świat polityki nieprawdziwy, czyli szkodliwy.
...no może szkodliwy, ale skoro otaczająca nas wojenna rzeczywistość jest szkodliwa - to co na to poradzić??
Pierwszy raz opisywałem II epizod Gwiezdnych Wojen od strony polityki w 2011 roku, w poście: Komu są potrzebni głupcy w sejmie?
Planeta Naboo (źr. Biblioteka Ossus)
Dziś na ruszt pójdzie intryga imperatora, zwróćcie uwagę na to, że jest to mistrz rozgrywania sytuacji na swoją korzyść, genialny strateg, planista i oczywiście nie brudzi sobie rąk krwią...
...on zabija miliony!
Pierwsze co go spotkało (po wielu sukcesach wdrażania planów - choć my jako widzowie jeszcze o tym nie wiemy) to mocne rozczarowanie...
Solą w oku okazała się kilkunastoletnia królowa (od 13 roku życia) odległej planety Naboo, czyli Padmé Amidala, którą jeszcze nie imperator, ale senator miał pewność rozegrać bez najmniejszych problemów... tymczasem była samodzielna, waleczna i świetnie zorganizowana (coś jak dziś Ukraina i jej prezydent).
Podjęła miecz, na wojnie którą jej ugotował (właściwie to swojej własnej planecie!). Jednak warto podkreślić, że nie było to dla niego duże rozczarowanie, bo w planach miał wojnę na skalę galaktyki, więc jakiś mały konflikt miał jedynie zaognić sytuację polityczną w senacie (użyteczny konflikt!), a nie był rozstrzygający.
Dodatkowo mądry strateg postępuje tak, że bez względu na to czy bitwa zostanie wygrana czy przegrana - to on i tak wygrywa. Oczywiście tak było i w tym przypadku - cały Palpatine.
Królowa Amidala osobiście walczy o swoje państwo (źr. Biblioteka Ossus)
Mimo wygrania bitwy o planetę przez królową Amidalę, nic z tego nie wyszło... dowiadujemy się o tym w II epizodzie, gdzie okazało się, że machina sądowa działa opieszale i zakleszczyła się na jakiś kwestiach - choć mieszkańcy Naboo oczekiwali skazania pojmanego wicekróla oraz odpłacenia za wyrządzone szkody wojenne.
Nikt nie poniósł odpowiedzialności za konflikt, za śmierć, nikt nie zapłacił za to co zabrał? Zupełnie jak w życiu!
Można wnosić, że podobnie będzie w konflikcie mordoru - niestety. Ukraińcy oczekują kar i odpłacenia za wyrządzone szkody, ale są to raczej płonne nadzieje - choć ja oczywiście trzymam kciuki, aby to był ten pierwszy raz, kiedy naprawdę odpowiedzą z całą surowością i adekwatnością!
Na samym końcu I epizodu widzimy przyszłego imperatora, który jest uśmiechnięty od ucha do ucha i wprost szczęśliwy, łaskawym okiem patrzy na młodego Anakina... Widać że senator Palpatine, spodziewał się takiego obrotu wydarzeń oraz wiedział, że teraz nadchodzi dokładnie to co zaplanował... wojna - wojną, ale nie o to się tutaj bijemy - front jest przez niego przygotowany w zupełnie innym miejscu.
Królowa Amidala oraz senator Palpatine podczas parady w centrum stolicy (źr. Biblioteka Ossus)
W dodatkach DVD do II epizodu pojawia się scena, jakby narodzin sojuszu, czyli przyszłej rebelii (w której prym wiodła Leia). Senator Amidala przychodzi do kanclerza Paplatine'a i zabiega o działania na korzyść zakończenia problemów, które przeżerają republikę i grożą rozwojem konfliktu do ogromnej skali. Ona jest naprawdę zaniepokojona przyszłością i dziś chce coś z tym zrobić.
Kanclerz Palpatine zbywa ją, że wszyscy robią co w ich mocy oraz że oczywiście(!!) całkowicie ją popiera!
Zupełnie jak dzisiejsza polityka, jak to powiedział w dwóch skeczach Benny Hill: po czym poznać, że polityk kłamie - rusza ustami.
Tu mamy sedno tematu, o którym jest ten post. Obejrzyjcie sobie te trzy pierwsze części Gwiezdnych Wojen i zwróćcie uwagę na to, że Padmé Amidala wierzy, że żyje w wolnym świecie, gdzie jest demokracja, a więc może działać w jej ramach, aby zrobić coś ważnego, a w realiach wojennych - w zasadzie można zrobić nawet coś dziejowego.
Tymczasem niedawny senator Palpatine jakiejś planetki Naboo, tak wszystkim pokierował, skorumpował, oszukał i rozegrał senatorów, że stał się Wielkim Kanclerzem(!). Czyli na nieznaczącej dla republiki bitwie zyskał bardzo dużo!
To coś jak w ziemskich warunkach zostać prezydentem, zwierzchnikiem sił zbrojnych lub szefem dużej organizacji jak UE itp. Duży skok osoby, o której wcześniej pewnie niewielu słyszało.
Podkreślam: zarówno senator Amidala jak jej starszy kolega senator Palpatine działają w ramach tego samego systemu republiki, wykorzystują jego możliwości do realizowania odmiennych celów.
Kto tu wygrywa? Senator Amidala i jej stronnicy nic nie zyskali (z wyjątkiem kariery senatora - niestety bez namacalnych sukcesów), tymczasem Palpatine został Wielkim Kanclerzem, założył wojska republiki, czyli przygotował republikę do realizacji swojego głównego planu - wojny.
To zestawienie jest szokujące - ale prawdziwe!
Takie życiowe...
Budynek Senatu Republiki (źr. Biblioteka Ossus)
Podkreślę to dobitnie: oboje działają wg. zasad obowiązujących w ramach republiki, każdy działa (niemal) otwarcie i w zgodzie z obowiązującym prawem, zwyczajami (kulturą polityczną). Trudno obojgu cokolwiek zarzucić (oczywiście do momentu, gdy Palpatine odkrywa karty). Przypomnę, że kanclerz Palpatine cieszył się szacunkiem i uznaniem chyba całego senatu, włącznie z rycerzami Jedi. Nie kto inny, ale sam Yoda osobiście uczestniczył i obserwował wydarzenia w senacie (choć i Jedi zaczynali się tym brzydzić, o czym mówił Ben w II i III epizodzie).
To ważny sygnał - nie może istnieć polityk: premier, prezydent, który jest równocześnie szanowany przez idealistów i krwawe bestie (lub zwykłe kanalie).
Tu coś musi śmierdzieć!
Podsumowując: senator i potem kanclerz Palpatine, działa w większości legalnie i otwarcie, wykorzystuje doskonale znane rozgrywki polityczne na skalę co najmniej połowy senatu republiki (w II epizodzie mówi o tym Ben) oraz obowiązujące prawo i sądy.
Na podstawie tych działań, otrzymuje specjalne uprawnienia - oczywiście tylko na czas wojny - oczywiście! Następnie obala samą republikę oraz wszelkie prawa w niej obowiązujące. W epizodzie VI (Powrót Jedi) widzimy, że dokładnie tego chciał i bardzo cieszy go taki stan rzeczy - intensywnie działa, aby utrzymać władzę (czyli status quo).
Ostatecznie w III epizodzie, zostaje imperatorem pierwszego galaktycznego imperium, a wcześniej mówi do rycerza Jedi, który mu grozi: ja jestem senatem!
...i faktycznie się nim stał.
Legalnie! Czyli za otwartą zgodą senatu. Geeenialnie komentuje to Amidala:
Oczywiście wiele w tym co robił było nielegalnych działań, szczególnie na samym końcu republiki, jednak były to na początku działania bardzo subtelne, takie za które nie można go było złapać za rękę. Potem były to skryte działania, również skrytobójcze. Od czarnej roboty miał swoich ludzi, jemu nic zarzucić nic nie można było aż do samego końca - końca wolnej cywilizacji i tysiące-letniej tradycji i kultury.
Przypomina to ostatnie ~30 lat, gdzie mordor zakładał ogromne firmy w Europie, był (jest!!!) członkiem ONZ, sponsorował, wręcz finansował wiele organizacji na dużą skalę, mniejszą skalę, a nawet chodziło o duże organizacje sportowe, gdzie przecież mieliśmy w ostatnich latach wiele afer z nielegalną chemią itp. Dziś wiemy, że to wszystko to nie był przypadek... kwestia sięga wysoko w europejskich państwach np. Robota u Putina. Zachodni politycy na rosyjskiej liście płac (www.tvp.info; 22 VII 2021).
Mordor działał tak jak Palpatine, pod przykryciem, zgodnie z obowiązującymi w wolnym świecie zasadami, bo kto komu broni założyć organizację wspierającą ochronę środowiska, demokrację, dialog, transfery międzynarodowe itp.
W obu przypadkach wolność państw/republiki, praw była wykorzystywana do rozpierania ich od środka. To były z szyderczą radochą realizowane z całą premedytacją działania, miało się wrażenie, że ten robak chce się śmiać nam w twarz!
Ja przynajmniej nie miałem co do tego wątpliwości - o czym pisałem (i mówiłem) już naście lat temu na tym blogu np. Nic nowego...
Zwróćmy uwagę na to, że Palpatine działał w senacie republiki, aż w końcu w samym jego centrum - zostając Wielkim Kanclerzem. Przypomina to fakt funkcjonowania mordoru w ramach ONZ. Czyli obecność i działania od początku były zaplanowane do zablokowania tej organizacji w kluczowych kwestiach, do których była ona powołana(!!!). Kto wie czy za sprawą mordoru nie zostały łagodzone prawa, a inne przesadnie zaostrzane - w taki sposób, aby dziś skutecznie działać, czyli blokować co się da.
Kilka dni temu, w już linkowanym poście napisałem o tym:
Senat - sala posiedzeń (źr. Biblioteka Ossus)
Dziś wszyscy mogą w internecie lub telewizorze zobaczyć, że nawet w obliczu oczywistej wojny, działania mordoru nadal mają na celu blokowanie wszelkich działań ONZ wymierzonych w ten podły kraj (bulwersuje to Amidalę podczas wystąpienia w senacie w I epizodzie). Nie są to teoretyczne rozważania, głosowania dają jasność działań np. Rosja zawetowała rezolucję RB ONZ potępiającą aneksję ukraińskich terytoriów (www.rp.pl; 30 IX 2022). Podkreślam to w postach od dawna, że zatrważające są tak liczne poparcia innych krajów - z którymi bratano się od dawna.
Natomiast republikę i np. UE postrzegać należy tutaj jako naiwnych głupców - niestety nieświadomych tego co się dzieje z szyderczym śmiechem mordoru w tle(!). W przypadku ONZ to mówić tu należy już nie o naiwnych głupcach (Ogarnięci Natarczywym Ziewem), ale o dzieciach we mgle, działających na rzecz autodestrukcji.
Dziś w niemieckiej prasie piszą o tym wprost, że to był fatalny błąd, a na arenie UE przyznają, że byliśmy ślepi - nie słuchaliśmy dobrych rad (Ursula von der Leyen: Mamy nauczkę. Trzeba było się wsłuchać w głosy z Polski i krajów bałtyckich (tvn24.pl)).
Oczywiście w polityce nie ma przypadków, głupota i naiwność są umiejętnie podsycane, manipulowani są ci, którzy są podatni itp. O korupcji w UE pisałem już w 2008 roku(!), w poście: Dobrze wykształcone... ogórki !;)
Ostatnie dziesięciolecia pokazują, że zarówno imperator jak morodor są mistrzami takiej podchodowej gry, zakulisowej walki, rozbijania systemu od środka. Przypomnę, że niedługo przed wybuchem tej wojny, z różnych krajów Europy nadchodziły informacje o radykalnych działaniach obronnych, czyli demaskowaniu agresywnych działań agentury mordoru:
Warto podkreślić, że o pomówieniach o korupcję mowa jest w Gwiezdnych Wojnach na długo przed wybuchem wojny. Co oznacza, że korupcja jest działaniem wyprzedzającym działania wojenne, mimo że bez wojny kwestie te wydają się błahe i na tyle mało znaczące, że często się z nich śmiejemy... mimo że chodzi o bardzo duże sumy - bo oczywiście mówimy o korupcji na szczytach władzy państwowej lub nawet większej czyli np. UE lub Senatu Republiki w Gwiezdnych Wojnach.
Jednak w tym przypadku nie należy się wyśmiewać, bo błahe sprawy (tak wyglądające na pierwszy rzut oka) w rzeczywistości realizują bardzo istotne cele, które nie są jasne nim dojdzie do faktycznej wojny.
Update:
No i mamy! Oto życie ponownie dogoniło uniwersalne przesłanie Lucasa w Gwiezdnych Wojnach - jak odtajnił amerykański wywiad: (Brudny Lobbing) Porażająca korupcja w PE rodzi pytania, dokąd trafiło 300 mln dolarów z Rosji. Miały wpływać na decyzje polityczne (wpolityce.pl; 16 XII 2022).
Jak widać 300 mln dolarów to wystarczająca kwota, aby przekupić polityków w Europie. To dokładnie to o czym pisałem tutaj dwa miesiące temu. (Tu jeszcze inny aktualny korupcyjny przykład UE "psuje się od góry").
Gdy Wielki Kanclerz Palpatine zostaje w końcu upragnionym imperatorem, ponownie w skrytości podejmuje decyzję o czystce, czyli wydaje rozkaz 66. Zleca też specjalne zadanie swojemu uczniowi Vaderowi. Do tego mami go, że gdy sumiennie wykona zadanie stanie się "dostatecznie silny" - aby zasłużyć na kolejne łaski (taka manipulacja w czystej postaci).
Rozkaz 66 (źr. Biblioteka Ossus)
Mamienie, manipulacje, kłamstwa i śmierć. Tak to wygląda w praktyce (i to właśnie wzbudzało kontrowersje w USA). Wiemy, że desputin od dziesięcioleci wycinał w pień niewygodnych ludzi, zatruwał (w tym także w Polsce - przykładowo mój nauczyciel historii z liceum, można było wtedy powiedzieć że rusofob - choć właśnie ja wiem, że szalenie inteligentny i mądry, z pewnością stojący mocno na nogach naukowiec, zginął niedawno w niewyjaśnionych okolicznościach - tak jak wiele innych podobnych mu osób). Dziś również mówi się o czystkach w obliczu wojny realizowanych na różne sposoby (np. Gorąco NA KREMLU! "Głowy PŁYNĄ RYNSZTOKIEM" (YT) oraz ostatni news w tej materii).
Istotniejsze jest to, że śmierć spotyka ze strony swoich totalitarnych władców - ich własny naród. Podobnie jak wspominałem, że Palpatine wywołał konflikt zbrojny i okupację swojej własnej planety - Naboo.
Czyli bandziory tego kalibru są najbardziej niebezpieczni dla swojego narodu...
Atak sił Federacji Handlowej na Naboo (źr. Biblioteka Ossus)
Przypomnę: Hitler, gdy wojska kierowały się na Berlin, posyłał do walki z zimną krwią dzieciaki, miasta ogłaszał twierdzami, tych co kapitulowali - zdrajcami. Chciał zabić każdego Niemca, który okaże choć trochę zdrowego rozsądku, którego sam był pozbawiony, np. wydawał rozkazy kompletnego niszczenia infrastruktury swojego własnego kraju... który wybrał go w demokratycznych wyborach - znajomo brzmi?
Gwiezdne Wojny nie są takie głupie;)
Finałowa scena z I epizodu (źr. Biblioteka Ossus)
Update X 2022:
Jak się wczoraj okazało nie będzie rezolucji Parlamentu Europejskiego uznającej Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Przykładowy news: Rezolucja ws. uznania Rosji za państwo terrorystyczne. Jest decyzja Parlamentu Europejskiego (polskieradio24.pl; 13 X 2022).
Pisałem w tym poście o gigantycznej korupcji w strukturach i państwach UE. Takie wyniki, że nawet nie można przyjąć rezolucji bo jest ona odrzucona przez większość parlamentarzystów UE - to jawny przykład bardzo, bardzo głębokiej korupcji na rzecz mordoru ((a pisałem te słowa jeszcze przed linkowanymi wyżej aferami w UE - przyp. mój)).
Wyobraźmy sobie kongres na rzecz mynocków (dla osób nie pamiętających Gwiezdnych wojen niech to będzie kongres psów ;) ), w którym nie da się przegłosować elementarnych uchwał itp. na rzecz mynocków/psów... jak to możliwe? Tymczasem głosowania na rzecz wampów (kotów) przechodzą jakoś bez problemu...
W takim wypadku oczywiste jest, że kongres mynocków/psów został druzgocząco zinfiltrowany i przekupiony przez wampy/koty. Jeśli korupcja jest bardzo głęboka, to objawem tego jest niemożność przejścia najważniejszych i najbardziej fundamentalnych ustaleń/rezolucji/ustaw itp.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że przy tak jaskrawych faktach, mogło dojść do całkowitego przejęcia kongresu mynocków/psów przez wampy/koty. Jest takie fajne określenie: wrogie przejęcie.
To właśnie są czyste objawy tego o czym pisałem w tym poście. Problem w tym, że to nie jest film w kinie, ale aktualne wydarzenia z UE. Tak się porobiło...
To samo zostało przedstawione w III epizodzie Gwiezdnych Wojen, gdzie przegłosowano, że republika zostanie "zreorganizowna" i przemieniona w pierwsze galaktyczne imperium.
Czyli senatorowie zagłosowali zgodnie z (wypowiedzianą wprost) "sugestią" przyszłego imperatora - powodując zaprzestanie istnienia tysiącletniej republiki. Zagłosowali tak jak te mynocki/psy, na rzecz wamp/kotów...
Mieliśmy też inny ciekawy przykład podstępnych działań, mających na celu ukrycie prawdy. Ostatnio odbyło się głosowanie: ONZ potępia Rosję za próbę aneksji części Ukrainy. Cztery państwa poparły Rosjan (www.rp.pl; 12 X 2022).
Mówią o tym dziś wszystkie media, jednak ciekawostką jest to, że nim doszło do tego głosowania, mordor prężył się i mocno zabiegał o to, aby ukryć wyniki tego głosowania. Czyli cały czas działają na korzyść samych siebie: wiadomo, że przegramy głosowanie, więc ukryjmy spodziewany wynik. Na szczęście im się nie udało i wyniki głosowania są jawne.
To jest dokładnie to co zostało opisane przeze mnie w tym poście:
Update:
Napisałem w tym poście:
Witold Jurasz: Putin jest jak Rosja. On nie jest wytworem KGB, jest z petersburskiego podwórka.
Opiszę dziś bardzo ciekawy mechanizm, który obserwowaliśmy na własne oczy w ostatnich ~30 latach!
Epizody od I do III Gwiezdnych Wojen może nie są powszechnie doceniane, ale ich silną stroną jest polityka, która dziś na naszych oczach staje się faktami. To było przedstawione tak dobitnie, że w USA pojawiły się głosy protestów, że G. Lucas przesadził, że ukazał świat polityki nieprawdziwy, czyli szkodliwy.
...no może szkodliwy, ale skoro otaczająca nas wojenna rzeczywistość jest szkodliwa - to co na to poradzić??
Pierwszy raz opisywałem II epizod Gwiezdnych Wojen od strony polityki w 2011 roku, w poście: Komu są potrzebni głupcy w sejmie?
"Każda saga ma swój początek..."
Dziś na ruszt pójdzie intryga imperatora, zwróćcie uwagę na to, że jest to mistrz rozgrywania sytuacji na swoją korzyść, genialny strateg, planista i oczywiście nie brudzi sobie rąk krwią...
...on zabija miliony!
Pierwsze co go spotkało (po wielu sukcesach wdrażania planów - choć my jako widzowie jeszcze o tym nie wiemy) to mocne rozczarowanie...
Solą w oku okazała się kilkunastoletnia królowa (od 13 roku życia) odległej planety Naboo, czyli Padmé Amidala, którą jeszcze nie imperator, ale senator miał pewność rozegrać bez najmniejszych problemów... tymczasem była samodzielna, waleczna i świetnie zorganizowana (coś jak dziś Ukraina i jej prezydent).
Podjęła miecz, na wojnie którą jej ugotował (właściwie to swojej własnej planecie!). Jednak warto podkreślić, że nie było to dla niego duże rozczarowanie, bo w planach miał wojnę na skalę galaktyki, więc jakiś mały konflikt miał jedynie zaognić sytuację polityczną w senacie (użyteczny konflikt!), a nie był rozstrzygający.
Dodatkowo mądry strateg postępuje tak, że bez względu na to czy bitwa zostanie wygrana czy przegrana - to on i tak wygrywa. Oczywiście tak było i w tym przypadku - cały Palpatine.
Mimo wygrania bitwy o planetę przez królową Amidalę, nic z tego nie wyszło... dowiadujemy się o tym w II epizodzie, gdzie okazało się, że machina sądowa działa opieszale i zakleszczyła się na jakiś kwestiach - choć mieszkańcy Naboo oczekiwali skazania pojmanego wicekróla oraz odpłacenia za wyrządzone szkody wojenne.
Nikt nie poniósł odpowiedzialności za konflikt, za śmierć, nikt nie zapłacił za to co zabrał? Zupełnie jak w życiu!
Można wnosić, że podobnie będzie w konflikcie mordoru - niestety. Ukraińcy oczekują kar i odpłacenia za wyrządzone szkody, ale są to raczej płonne nadzieje - choć ja oczywiście trzymam kciuki, aby to był ten pierwszy raz, kiedy naprawdę odpowiedzą z całą surowością i adekwatnością!
Na samym końcu I epizodu widzimy przyszłego imperatora, który jest uśmiechnięty od ucha do ucha i wprost szczęśliwy, łaskawym okiem patrzy na młodego Anakina... Widać że senator Palpatine, spodziewał się takiego obrotu wydarzeń oraz wiedział, że teraz nadchodzi dokładnie to co zaplanował... wojna - wojną, ale nie o to się tutaj bijemy - front jest przez niego przygotowany w zupełnie innym miejscu.
W dodatkach DVD do II epizodu pojawia się scena, jakby narodzin sojuszu, czyli przyszłej rebelii (w której prym wiodła Leia). Senator Amidala przychodzi do kanclerza Paplatine'a i zabiega o działania na korzyść zakończenia problemów, które przeżerają republikę i grożą rozwojem konfliktu do ogromnej skali. Ona jest naprawdę zaniepokojona przyszłością i dziś chce coś z tym zrobić.
Kanclerz Palpatine zbywa ją, że wszyscy robią co w ich mocy oraz że oczywiście(!!) całkowicie ją popiera!
Zupełnie jak dzisiejsza polityka, jak to powiedział w dwóch skeczach Benny Hill: po czym poznać, że polityk kłamie - rusza ustami.
Kluczowa rozgrywka
Tu mamy sedno tematu, o którym jest ten post. Obejrzyjcie sobie te trzy pierwsze części Gwiezdnych Wojen i zwróćcie uwagę na to, że Padmé Amidala wierzy, że żyje w wolnym świecie, gdzie jest demokracja, a więc może działać w jej ramach, aby zrobić coś ważnego, a w realiach wojennych - w zasadzie można zrobić nawet coś dziejowego.
Tymczasem niedawny senator Palpatine jakiejś planetki Naboo, tak wszystkim pokierował, skorumpował, oszukał i rozegrał senatorów, że stał się Wielkim Kanclerzem(!). Czyli na nieznaczącej dla republiki bitwie zyskał bardzo dużo!
To coś jak w ziemskich warunkach zostać prezydentem, zwierzchnikiem sił zbrojnych lub szefem dużej organizacji jak UE itp. Duży skok osoby, o której wcześniej pewnie niewielu słyszało.
Podkreślam: zarówno senator Amidala jak jej starszy kolega senator Palpatine działają w ramach tego samego systemu republiki, wykorzystują jego możliwości do realizowania odmiennych celów.
Kto tu wygrywa? Senator Amidala i jej stronnicy nic nie zyskali (z wyjątkiem kariery senatora - niestety bez namacalnych sukcesów), tymczasem Palpatine został Wielkim Kanclerzem, założył wojska republiki, czyli przygotował republikę do realizacji swojego głównego planu - wojny.
To zestawienie jest szokujące - ale prawdziwe!
Takie życiowe...
Podkreślę to dobitnie: oboje działają wg. zasad obowiązujących w ramach republiki, każdy działa (niemal) otwarcie i w zgodzie z obowiązującym prawem, zwyczajami (kulturą polityczną). Trudno obojgu cokolwiek zarzucić (oczywiście do momentu, gdy Palpatine odkrywa karty). Przypomnę, że kanclerz Palpatine cieszył się szacunkiem i uznaniem chyba całego senatu, włącznie z rycerzami Jedi. Nie kto inny, ale sam Yoda osobiście uczestniczył i obserwował wydarzenia w senacie (choć i Jedi zaczynali się tym brzydzić, o czym mówił Ben w II i III epizodzie).
To ważny sygnał - nie może istnieć polityk: premier, prezydent, który jest równocześnie szanowany przez idealistów i krwawe bestie (lub zwykłe kanalie).
Tu coś musi śmierdzieć!
Podsumowując: senator i potem kanclerz Palpatine, działa w większości legalnie i otwarcie, wykorzystuje doskonale znane rozgrywki polityczne na skalę co najmniej połowy senatu republiki (w II epizodzie mówi o tym Ben) oraz obowiązujące prawo i sądy.
Na podstawie tych działań, otrzymuje specjalne uprawnienia - oczywiście tylko na czas wojny - oczywiście! Następnie obala samą republikę oraz wszelkie prawa w niej obowiązujące. W epizodzie VI (Powrót Jedi) widzimy, że dokładnie tego chciał i bardzo cieszy go taki stan rzeczy - intensywnie działa, aby utrzymać władzę (czyli status quo).
Ostatecznie w III epizodzie, zostaje imperatorem pierwszego galaktycznego imperium, a wcześniej mówi do rycerza Jedi, który mu grozi: ja jestem senatem!
...i faktycznie się nim stał.
Legalnie! Czyli za otwartą zgodą senatu. Geeenialnie komentuje to Amidala:
- A więc tak umiera wolność... Przy grzmiącym aplauzie.
Oczywiście wiele w tym co robił było nielegalnych działań, szczególnie na samym końcu republiki, jednak były to na początku działania bardzo subtelne, takie za które nie można go było złapać za rękę. Potem były to skryte działania, również skrytobójcze. Od czarnej roboty miał swoich ludzi, jemu nic zarzucić nic nie można było aż do samego końca - końca wolnej cywilizacji i tysiące-letniej tradycji i kultury.
Korupcja - destrukcja
Przypomina to ostatnie ~30 lat, gdzie mordor zakładał ogromne firmy w Europie, był (jest!!!) członkiem ONZ, sponsorował, wręcz finansował wiele organizacji na dużą skalę, mniejszą skalę, a nawet chodziło o duże organizacje sportowe, gdzie przecież mieliśmy w ostatnich latach wiele afer z nielegalną chemią itp. Dziś wiemy, że to wszystko to nie był przypadek... kwestia sięga wysoko w europejskich państwach np. Robota u Putina. Zachodni politycy na rosyjskiej liście płac (www.tvp.info; 22 VII 2021).
Mordor działał tak jak Palpatine, pod przykryciem, zgodnie z obowiązującymi w wolnym świecie zasadami, bo kto komu broni założyć organizację wspierającą ochronę środowiska, demokrację, dialog, transfery międzynarodowe itp.
W obu przypadkach wolność państw/republiki, praw była wykorzystywana do rozpierania ich od środka. To były z szyderczą radochą realizowane z całą premedytacją działania, miało się wrażenie, że ten robak chce się śmiać nam w twarz!
Ja przynajmniej nie miałem co do tego wątpliwości - o czym pisałem (i mówiłem) już naście lat temu na tym blogu np. Nic nowego...
Zwróćmy uwagę na to, że Palpatine działał w senacie republiki, aż w końcu w samym jego centrum - zostając Wielkim Kanclerzem. Przypomina to fakt funkcjonowania mordoru w ramach ONZ. Czyli obecność i działania od początku były zaplanowane do zablokowania tej organizacji w kluczowych kwestiach, do których była ona powołana(!!!). Kto wie czy za sprawą mordoru nie zostały łagodzone prawa, a inne przesadnie zaostrzane - w taki sposób, aby dziś skutecznie działać, czyli blokować co się da.
Kilka dni temu, w już linkowanym poście napisałem o tym:
- Czy tam w np. ONZ-cie to w ogóle ktoś jeszcze ma (...) wolę przeciwdziałania tej wojnie???
Dziś wszyscy mogą w internecie lub telewizorze zobaczyć, że nawet w obliczu oczywistej wojny, działania mordoru nadal mają na celu blokowanie wszelkich działań ONZ wymierzonych w ten podły kraj (bulwersuje to Amidalę podczas wystąpienia w senacie w I epizodzie). Nie są to teoretyczne rozważania, głosowania dają jasność działań np. Rosja zawetowała rezolucję RB ONZ potępiającą aneksję ukraińskich terytoriów (www.rp.pl; 30 IX 2022). Podkreślam to w postach od dawna, że zatrważające są tak liczne poparcia innych krajów - z którymi bratano się od dawna.
Natomiast republikę i np. UE postrzegać należy tutaj jako naiwnych głupców - niestety nieświadomych tego co się dzieje z szyderczym śmiechem mordoru w tle(!). W przypadku ONZ to mówić tu należy już nie o naiwnych głupcach (Ogarnięci Natarczywym Ziewem), ale o dzieciach we mgle, działających na rzecz autodestrukcji.
Dziś w niemieckiej prasie piszą o tym wprost, że to był fatalny błąd, a na arenie UE przyznają, że byliśmy ślepi - nie słuchaliśmy dobrych rad (Ursula von der Leyen: Mamy nauczkę. Trzeba było się wsłuchać w głosy z Polski i krajów bałtyckich (tvn24.pl)).
Oczywiście w polityce nie ma przypadków, głupota i naiwność są umiejętnie podsycane, manipulowani są ci, którzy są podatni itp. O korupcji w UE pisałem już w 2008 roku(!), w poście: Dobrze wykształcone... ogórki !;)
Ostatnie dziesięciolecia pokazują, że zarówno imperator jak morodor są mistrzami takiej podchodowej gry, zakulisowej walki, rozbijania systemu od środka. Przypomnę, że niedługo przed wybuchem tej wojny, z różnych krajów Europy nadchodziły informacje o radykalnych działaniach obronnych, czyli demaskowaniu agresywnych działań agentury mordoru:
- Rosyjski podpułkownik nie wiedział, że jego rozmówca ma podsłuch. Jest nagranie (www.o2.pl)
- Kryzys relacji czesko-rosyjskich siedem lat po wybuchach w Vrběticach (pism.pl)
- Polska wydala 45 rosyjskich szpiegów udających dyplomatów (www.gazetaprawna.pl)
Warto podkreślić, że o pomówieniach o korupcję mowa jest w Gwiezdnych Wojnach na długo przed wybuchem wojny. Co oznacza, że korupcja jest działaniem wyprzedzającym działania wojenne, mimo że bez wojny kwestie te wydają się błahe i na tyle mało znaczące, że często się z nich śmiejemy... mimo że chodzi o bardzo duże sumy - bo oczywiście mówimy o korupcji na szczytach władzy państwowej lub nawet większej czyli np. UE lub Senatu Republiki w Gwiezdnych Wojnach.
Jednak w tym przypadku nie należy się wyśmiewać, bo błahe sprawy (tak wyglądające na pierwszy rzut oka) w rzeczywistości realizują bardzo istotne cele, które nie są jasne nim dojdzie do faktycznej wojny.
Update:
No i mamy! Oto życie ponownie dogoniło uniwersalne przesłanie Lucasa w Gwiezdnych Wojnach - jak odtajnił amerykański wywiad: (Brudny Lobbing) Porażająca korupcja w PE rodzi pytania, dokąd trafiło 300 mln dolarów z Rosji. Miały wpływać na decyzje polityczne (wpolityce.pl; 16 XII 2022).
Jak widać 300 mln dolarów to wystarczająca kwota, aby przekupić polityków w Europie. To dokładnie to o czym pisałem tutaj dwa miesiące temu. (Tu jeszcze inny aktualny korupcyjny przykład UE "psuje się od góry").
Finał
Gdy Wielki Kanclerz Palpatine zostaje w końcu upragnionym imperatorem, ponownie w skrytości podejmuje decyzję o czystce, czyli wydaje rozkaz 66. Zleca też specjalne zadanie swojemu uczniowi Vaderowi. Do tego mami go, że gdy sumiennie wykona zadanie stanie się "dostatecznie silny" - aby zasłużyć na kolejne łaski (taka manipulacja w czystej postaci).
Mamienie, manipulacje, kłamstwa i śmierć. Tak to wygląda w praktyce (i to właśnie wzbudzało kontrowersje w USA). Wiemy, że desputin od dziesięcioleci wycinał w pień niewygodnych ludzi, zatruwał (w tym także w Polsce - przykładowo mój nauczyciel historii z liceum, można było wtedy powiedzieć że rusofob - choć właśnie ja wiem, że szalenie inteligentny i mądry, z pewnością stojący mocno na nogach naukowiec, zginął niedawno w niewyjaśnionych okolicznościach - tak jak wiele innych podobnych mu osób). Dziś również mówi się o czystkach w obliczu wojny realizowanych na różne sposoby (np. Gorąco NA KREMLU! "Głowy PŁYNĄ RYNSZTOKIEM" (YT) oraz ostatni news w tej materii).
Istotniejsze jest to, że śmierć spotyka ze strony swoich totalitarnych władców - ich własny naród. Podobnie jak wspominałem, że Palpatine wywołał konflikt zbrojny i okupację swojej własnej planety - Naboo.
Czyli bandziory tego kalibru są najbardziej niebezpieczni dla swojego narodu...
Przypomnę: Hitler, gdy wojska kierowały się na Berlin, posyłał do walki z zimną krwią dzieciaki, miasta ogłaszał twierdzami, tych co kapitulowali - zdrajcami. Chciał zabić każdego Niemca, który okaże choć trochę zdrowego rozsądku, którego sam był pozbawiony, np. wydawał rozkazy kompletnego niszczenia infrastruktury swojego własnego kraju... który wybrał go w demokratycznych wyborach - znajomo brzmi?
Gwiezdne Wojny nie są takie głupie;)
Update X 2022:
Jak się wczoraj okazało nie będzie rezolucji Parlamentu Europejskiego uznającej Rosję za państwo sponsorujące terroryzm. Przykładowy news: Rezolucja ws. uznania Rosji za państwo terrorystyczne. Jest decyzja Parlamentu Europejskiego (polskieradio24.pl; 13 X 2022).
Pisałem w tym poście o gigantycznej korupcji w strukturach i państwach UE. Takie wyniki, że nawet nie można przyjąć rezolucji bo jest ona odrzucona przez większość parlamentarzystów UE - to jawny przykład bardzo, bardzo głębokiej korupcji na rzecz mordoru ((a pisałem te słowa jeszcze przed linkowanymi wyżej aferami w UE - przyp. mój)).
Wyobraźmy sobie kongres na rzecz mynocków (dla osób nie pamiętających Gwiezdnych wojen niech to będzie kongres psów ;) ), w którym nie da się przegłosować elementarnych uchwał itp. na rzecz mynocków/psów... jak to możliwe? Tymczasem głosowania na rzecz wampów (kotów) przechodzą jakoś bez problemu...
W takim wypadku oczywiste jest, że kongres mynocków/psów został druzgocząco zinfiltrowany i przekupiony przez wampy/koty. Jeśli korupcja jest bardzo głęboka, to objawem tego jest niemożność przejścia najważniejszych i najbardziej fundamentalnych ustaleń/rezolucji/ustaw itp.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że przy tak jaskrawych faktach, mogło dojść do całkowitego przejęcia kongresu mynocków/psów przez wampy/koty. Jest takie fajne określenie: wrogie przejęcie.
To właśnie są czyste objawy tego o czym pisałem w tym poście. Problem w tym, że to nie jest film w kinie, ale aktualne wydarzenia z UE. Tak się porobiło...
To samo zostało przedstawione w III epizodzie Gwiezdnych Wojen, gdzie przegłosowano, że republika zostanie "zreorganizowna" i przemieniona w pierwsze galaktyczne imperium.
Czyli senatorowie zagłosowali zgodnie z (wypowiedzianą wprost) "sugestią" przyszłego imperatora - powodując zaprzestanie istnienia tysiącletniej republiki. Zagłosowali tak jak te mynocki/psy, na rzecz wamp/kotów...
Mieliśmy też inny ciekawy przykład podstępnych działań, mających na celu ukrycie prawdy. Ostatnio odbyło się głosowanie: ONZ potępia Rosję za próbę aneksji części Ukrainy. Cztery państwa poparły Rosjan (www.rp.pl; 12 X 2022).
Mówią o tym dziś wszystkie media, jednak ciekawostką jest to, że nim doszło do tego głosowania, mordor prężył się i mocno zabiegał o to, aby ukryć wyniki tego głosowania. Czyli cały czas działają na korzyść samych siebie: wiadomo, że przegramy głosowanie, więc ukryjmy spodziewany wynik. Na szczęście im się nie udało i wyniki głosowania są jawne.
To jest dokładnie to co zostało opisane przeze mnie w tym poście:
- Dziś wszyscy mogą (...) zobaczyć, że nawet w obliczu oczywistej wojny, działania mordoru nadal mają na celu blokowanie wszelkich działań ONZ (...)
Update:
Napisałem w tym poście:
-
republikę i np. UE postrzegać należy tutaj jako naiwnych głupców
Witold Jurasz: Putin jest jak Rosja. On nie jest wytworem KGB, jest z petersburskiego podwórka.
Etykiety:
bezpieczeństwo,
cytaty,
edukacja,
futurologia,
Gwiezdne Wojny,
historia,
komentarze,
kontrowersje,
polityka,
szum informacyjny,
świat,
wydarzenia
sobota, 13 sierpnia 2022
Czy żyjemy w symulatorze?
Takie pytanie zadaje sobie i czytelnikom autor obszernego artykułu dostępnego w aktualnym numerze Astronomii, która właśnie obchodzi swoje 10-cio lecie! Gratulacje!;)
Wracając do tematu, to bardzo ciekawe zagadnienie, a jest tym ciekawsze, że ostatnie osiągnięcia nauki oraz rozwój naszej technologii przyczynił się do tego, że z jednej strony coraz więcej wiemy o istocie świata, w którym żyjemy a z drugiej strony mnożą się argumenty przemawiające za tym, że to jednak symulacja.
Hmmm... no skoro stwórca tworzy świat, to oczywiście o wiele łatwiej jest go stworzyć wirtualnie;)
(jest to również bezpieczniejsze - również dla samego twórcy!)
Pytanie to jest o tyle istotne, że skoro dziś naukowcy mają dowody na zjawiska, które mogą potwierdzać, że faktycznie żyjemy w świecie wirtualnym - to przemawia to za tym, że to właśnie dziś, jak nigdy w historii człowiek może zadawać sobie to pytanie!
I oczywiście zadaje. We wspomnianym artykule cytowane są najsławniejsze głowy naszej cywilizacji, które snują rozważania na ten temat. Znajduje się tam też wprowadzenie, które wyjaśnia dlaczego właśnie dziś możemy sobie zadawać to pytanie i jak nigdy dotąd nie znajdzie się taki, który powie, że to z całą pewnością nie prawda - bo wspomnianych dowodów naukowych jest coraz więcej, zamiast coraz mniej...
I cóż z tym począć?;)
Ja mogę nieco rozwinąć treść tego arcyciekawego artykułu:
W aktualnej "Astronomii" możemy przeczytać wiele teorii, omawiane są koncepcje oraz toczące się naukowe przepychanki, gdzie padają bardzo ciekawe stwierdzenia, które bądź tezę tę potwierdzają bądź nie.
Do jednej z ciekawszych można zaliczyć podany w artykule argument sceptyków, że to nie jest symulacja, gdyż wymagałaby ona ogromnych mocy obliczeniowych.
Przy pierwszym zastanowieniu faktycznie argument wydaje się sensowny. Spopularyzował wizję życia w symulacji film Matrix z lat 90. i właśnie choćby na jego przykładzie widać wyraźnie, że faktycznie symulowanie takiego świata wymaga ogromnych mocy obliczeniowych, które dziś są niepojęte. (przy okazji: jestem bardzo rozczarowany filmem Matrix, który kulał na obie nogi tego intelektu, który go stworzył - niestety! Pisałem o tym niedawno w tym poście).
Jeszcze innym zagadnieniem, jest nadwyrężenie mocy obliczeniowej takiego świata, chyba po raz pierwszy w masowej rozrywce temat został zaprezentowany (całkiem sprawnie) w 3 sezonie serialu Westworld (Wikipedia), gdzie uczestniczka celowo doprowadza do takiej sytuacji.
To bardzo ciekawe, bo jednocześnie jest to fajny test na to czy żyjemy w wirtualnej rzeczywistości. My obecnie żyjemy w przekonaniu, że nie da się nadwyrężyć mocy obliczeniowej tego świata - o ile on faktycznie jest cyfrowy.
Nie jest to jednak takie proste, bo może właśnie wiele rzeczy, które są dla nas oczywiste są właśnie objawem tej niewydolności? Posługując się przykładem wspomnianego filmu Matrix, to może właśnie deja vu?
Z fizyki znane od dawna (a w skali kosmicznej to od niedawna:P) zjawisko dylatacji czasu (Wikipedia), może właśnie jest taką sytuacją, w której procesy tak szybkie prześcigają możliwości systemu? Właśnie tak mi to wygląda...
Informatyk powiedziałby na to: system jest niewłaściwie zbalansowany, bo różne jego części wymagają drastycznie różnych mocy obliczeniowych.
Jeśli faktycznie dochodzi tutaj do takiego zjawiska, to mówimy tutaj o takich chwilowych zatrzymaniach symulacji, które są niezbędne do nadrobienia tych utraconych - "klatek symulacji" - jak utracone klatki animacji w grach.
To baaardzo problematyczne, ponieważ każdy z nas wyposażony jest w oczy, które bardzo często mrugają, a nasze mózgi są tak skonstruowane, że nie dostrzegamy tych chwil, w których mamy wyłączoną wizję!
Czytałem kiedyś szacunki ile czasu z życia nam wypada, właśnie poprzez ten brak wizji - ponoć kobiety tracą go więcej. Może to taki naturalny i działający na szeroką skalę system, który ma zapewnić, że jeśli system się nie wyrabia to my nie mamy żadnych szans się zorientować, że system zamarł(!)
Uwaga! Uświadomcie sobie, że każdy z nas jest wyposażony w mechanizm mrugania, który wyłącza nas!
...i być może wyłącza nas cały czas i my nie mamy żadnych szans się zorientować, że system symulacji właśnie miał laga!
Z punktu widzenia projektanta sytemu to genialne rozwiązanie! Bo gdy w grze grafika się przytnie to widzimy zamrożony obraz i to razi, a jeśli lag jest potężny to można w międzyczasie zginąć i nie zauważyć tego itp.
Tu jednak nie mamy szans się zorientować, że lagi są na porządku dziennym;)
Jest jeszcze jedno zjawisko, które jest opisywane jako wskazówka zegara, która zatrzymuje się w czasie. Naukowcy tłumaczą nam, że gdy spojrzymy na zegar to pierwsza sekunda jest dłuższa. Tłumaczą to po swojemu, ale to też wygląda wypisz wymaluj na jakiegoś laga...
To jest oczywiście kluczowa kwestia. Pytanie jednak, czy jest prawdą, że nie opłaca się tworzyć tak bardzo złożonej symulacji. Ponownie przechodząc do świata Matrixa - można powiedzieć: ok, no ale czy ludzie są tutaj wystarczająco wydajni? Może produkują za mało prądu, aby uruchomić taką symulację? A przecież mają jeszcze zasilać maszyny...
Coś w tym jest...
Jednak ja się z tym nie zgadzam.
Przykładowo mruganie, może być też przełączeniem się "zadań" w naszych mózgach - np. podczas mrugnięcia nie myślimy, nie mamy świadomości bo np. moce obliczeniowe naszego mózgu są przeznaczane w całości na rzecz samego symulatora.
Jest to o tyle użyteczne rozwiązanie z punktu widzenia nadrzędnego systemu, że jeśli potrzeba więcej mocy obliczeniowej, to dłużej przymykamy oczy i wszystko jest nadganiane - a my (po podmianie zadań w mózgu) nie możemy mieć bladego pojęcia: czy i jak długo!
Jeszcze innym wariantem jest sytuacja, w której system symulatora jest wyposażony w dostatecznie duże źródło energii (np. zasilanie Bazy Starkiller w Gwiezdnych Wojnach epizod VII lub jakaś zimna fuzja itp.), wtedy moce obliczeniowe nie są tak istotnym problemem, jak my to współcześnie rozumiemy.
Jednak załóżmy, że tak nie jest, że brakuje energii albo komputer symulatora ma za mało mocy obliczeniowej w tak rozrośniętym systemie i populacji.
Jednym z najbardziej ciekawych przykładów jest to o czym wspominałem na początku, że obecny rozwój nauki oraz dzisiejszych gier pokazuje ogromne podobieństwo. W skrócie chodzi o to, że obecnie w grach, generowany jest tylko ten świat, na który właśnie patrzymy, cała reszta jest pomijana. W początkowych czasach, czyli jakoś około lat 80. i 90. odkryciem stulecia było to, że genialną optymalizacją wydajności generowania światów 3D jest renderowanie wyłącznie tego na co patrzymy. Zyski były ogromne. Zaczęło się sprawdzanie pola widzenia, sortowanie obiektów itp.
Tymczasem doświadczenia naszych fizyków, dowodzą że nasz świat działa podobnie, już od dawna mówiło się o tym, że to na co nie patrzymy być może nie istnieje. To nie jest dobry przykład, ale może być on obrazowy: problem kota Schrödingera (Wikipedia), który jest co najmniej infantylny, ale wyobraźmy sobie, że z punktu widzenia systemu komputerowego, niech ten kot naprawdę nie istnieje skoro nikt na niego nie patrzy?
Właśnie tak się to obecnie robi w grach, to czego nie widzimy jest wyłączane z procesu renderowania sceny np. gry czy innej symulacji.
Warto więc zadać pytanie: no to może naprawdę znajdujemy się w symulacji?
To co teraz opisałem jest oczywiste i najczęściej podawane w tym zagadnieniu. Jednak teraz napiszę coś o czym się zwykle nie mówi.
Takich optymalizacji naszego świata jest cała masa i właśnie ta ilość zaczyna być zastanawiająca!
Po pierwsze wszyscy jesteśmy ograniczeni - choć niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę na co dzień. W liceum koleżanka mówiąc do nauczyciela powiedziała, że człowiek nie jest ograniczony, a ja na to przy całej klasie: właśnie jest baaardzo ograniczony: jesteśmy teraz w klasie - czyli zamkniętym pudle: widzimy tylko to co się tutaj dzieje, słyszymy również głownie to co tutaj się rozgrywa oraz w ograniczonym zakresie to co za drzwiami oraz za oknem. Ale nie słyszymy i nie widzimy tego co się dzieje po drugiej stronie tego budynku.
Jak widać, niektórzy mogą żyć w przekonaniu, że to nie są ograniczenia - choć koleżanki nie chcę teraz obrażać, bo naprawdę jest bardzo inteligentną i interesującą osobą;)
Ponownie, z punktu widzenia projektanta systemu to genialne, że nie jesteśmy duchami, które mogą przenikać ściany, widzieć przez nie i słyszeć - fantastyczna optymalizacja.
(samo ustawienie podłoża-Ziemi pod nami (konstrukcja naszego świata) oraz grawitacji, która nas dokleja do podłoża, już ucina pół świata(!), w przeciwieństwie do sytuacji, w której żylibyśmy w 3D jak kosmonauci - mocna optymalizacja systemu!
Należy to rozumieć w ten sposób, że im większa, im powszechniejsza, im silniejsza siła przyciąga nas do podłoża-ograniczenia (tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś się temu przeciwstawi) tym większa szansa, że jesteśmy w symulatorze!
Zwróćcie uwagę, na to o ile częściej możemy latać w grach, niż w życiu!)
Ktoś może powiedzieć: ok, ale przecież na świecie jest kilka miliardów ludzi, a każdy jest wyposażony w mózg - czyli komputer - to ogromne moce obliczeniowe, które są niezbędne do takiej symulacji.
To nie jest takie proste, bo moc obliczeniowa potrzebna jest na boty (np. zwierzęta), ale jeśli tam po drugiej stronie jest prawdziwy człowiek to jego biologiczny mózg z jednej strony może niwelować potrzebę zużywania mocy obliczeniowej na symulowanie działania mózgu, a z drugiej strony część mocy obliczeniowej mózgu może być na stałe wykorzystywana jako część mocy niezbędnej do funkcjonowania samej symulacji.
Bardzo istotne jest też zagadnienie: jak działają nasze mózgi. Wszyscy o tym wiemy, choć może sobie cały czas tego nie uświadamiamy (uświadamiamy, gdy już się złapiemy:P), że mózg ciągle chodzi na skróty. Dosłownie również, bo np. do domu wracamy tą samą drogą.
To takie lenistwo naszego mózgu, skoro coś powtarzamy to robimy to na autopilocie. To się tyczy chodzenia, wykonywania złożonych czynności a nawet mówienia (niektóre zaburzenia mózgu powodują bardzo widoczne objawy takich uproszczeń mowy, słownictwa itp.). Do tego zaliczyć można błąd w rodzaju wkręcenia papierosa do zamka, zamiast klucza;) Gdy się połapiemy to mówmy: co ja robię??
To pokazuje, że nasze mózgi również stosują wiele optymalizacji (są to oszczędności CODZIENNE, czyli na masową skalę w systemie!), czyli oszczędności mocy obliczeniowej mózgu - oszczędności energii oraz jego wydajności na dalsze ważniejsze czynności.
Czy mózg jest symulowany, czy nie jest skonstruowany tak, aby był maksymalnie wydajny. Niech to będzie właśnie lenistwo mózgu.
...a niektórzy to prawdziwi prymusi lenistwa!;)))
Nie będę wskazywał palcem, ale miałem tutaj napady hord trolli - więc wiadomo;) Ostatnio zaproponowałem konkurs, najpierw podlinkowano rozwiązanie z internetu, a potem gdy powiedziałem, że oczekuję na inne rozwiązanie (może być to moje) to od roku nikt się nie zgłosił...
To też takie lenistwo - po co mam pisać program, skoro w Google może znajdę gotowy kod, który ktoś już kiedyś napisał!
I w tym wypadku nie obrażam tutaj takich ludzi (choć z punktu widzenia nauki - to właśnie jest takie rozróżnienie, że ten kto znalazł kod w internecie nie może siebie nazwać programistą... ale to inny temat) - jednak właśnie nasz mózg kiedy tylko trafi się okazja - oszczędza!
Nasze mózgi nie tylko są leniwe, ale też mają coś zupełnie innego!
Wiecie co?
Mają wbudowane ograniczenia, które działają niesamowicie sprawnie - i podobnie jak jest z mruganiem oczami - tutaj najczęściej kompletnie nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Kiedyś na pewnym wykładzie (jest do znalezienia na YT) powiedziałem, że to jak nasze myśli błądzą w naszych głowach to jest takie pomieszczenie, ale każdy z nas ma je inne: jedni mają bardzo wąskie, inni bardzo niskie, a inni bardzo długie itp. Problem w tym, że nasze myśli nigdy nie przekraczają tych ścian i my kompletnie nie jesteśmy tego świadomi!
Warto to podkreślić: nie wiemy gdzie się kończy świat naszych myśli na współrzędnej x, y i z. Nie jesteśmy świadomi tego czy nasze myśli doszły już do takiej ściany czy może jeszcze mają do niej daleko - ale już kompletnie nie jesteśmy świadomi tego, że przez całe życie nasze myśli nie przekroczyły tej ściany!
Nie opowiadam tu żadnych bajek - zapewniam!;)
To wieloaspektowe zagadnienie, niemniej jest naukowo dowiedzione, że każdy z nas ma swoją osobowość. Tymczasem właśnie osobowość to faktycznie jest zbiór naszych ograniczeń - ograniczenia bywają piękne, to nie jest wada, ale też jednocześnie uniemożliwiają nam lub baaardzo utrudniają przekraczanie owych granic.
Jeśli przeczytaliście sobie (choć pobieżnie) jak rozumiemy kolejne osobowości jakie rozróżnia psychologia, to nie wiem czy zwróciliście uwagę na pewien automatyzm (znów mózg idzie na skróty!) oraz ograniczenia, które opisują danego osobnika.
Podkreślam to nie jest źle, że tak jest - że jesteśmy ograniczeni... paradoksalnie...
(przykładowo dziś w epoce internetu jesteśmy przeładowywani informacjami (tzw. przeciążenie informacyjne (Wikipedia)), możemy spędzić całą dobę na czytaniu newsów tylko z jednego portalu... Dlatego dziś jak nigdy wcześniej wiemy, że mózg może zostać przeładowany informacjami i wiemy jak się tym męczymy. Dlatego nie trudno wytłumaczyć, że gdyby dochodziło do mózgu zbyt wiele obrazów, zbyt wiele dźwięków np. z całej dzielnicy (film Lucy) - to nie wytrzymalibyśmy tego - też zastanawiające...)
...jednak z punktu widzenia projektanta systemu - wprowadzamy do systemu ludzi: ograniczonych, a przez to optymalnych oraz ... UWAGA! ... przewidywalnych!
To projektant jest w domu?;)
Co więcej optymalizacje sięgają maksimum, bo przykładowo są takie zaburzenia psychiczne, które zdrowi nazywają właśnie automatycznymi, wręcz robotami - tak mówią o takich ludziach!
Nie jest to przesadą, są takie osobowości - tacy ludzie, którzy są wyjątkowo automatyczni w różnych czynnościach i naprawdę zachowują się jak roboty.
Co więcej niektóre osobowości są takie, że posługują się bardzo ograniczoną ilością dostępnych opcji, czyli mówimy tu o ludziach niezwykle przewidywalnych.
Często żony, mówią że ich mężowie są przewidywalni (o jakie to niebezpieczne!:P), ale zapewniam was, że są takie osobowości, które są naprawdę przewidywalne na każdym kroku. Pisałem o tym ostatnio na przykładzie kaputina, że jest przewidywalny np. w swojej agresji itp. Tacy ludzie są niesamowicie przewidywalni, co nie przeszkadzało w tym, że większość ekspertów i komentatorów nie przewidziała jego ostatniego ataku - ciekawe;)
Jeśli człowiek jest przewidywalny to nawet jeśli system ma co chwilę lagi, których nie dostrzegamy bo mrugamy powiekami - to o wiele łatwiej jest wszystko nadgonić w trakcie mrugnięcia...
Ok są nas miliardy, ale jesteśmy bardzo przewidywalni...
Przewidywalne jest coś jeszcze... Mówiłem o mruganiu powiekami... ale przecież każdy z nas MUSI spać!
To ponownie GRUBA RZECZ!
Jeśli założymy, że każdy z miliardów ludzi musi spać raz na dobę minimum 6 godzin - to wynosi to 1/4 doby. Nie muszę Was przekonywać, że ponownie pasuje to idealnie do naszych rozważań o optymalizacji systemu!
(w pracy programista, który dokonał optymalizacji systemu o 1/4 - dostaje premię, a koledzy będą go nosić na rękach;)) )
Czyli mamy system, w którym wszyscy mają ograniczone mózgi (osobowość, zaburzenia), co chwilę mrugają oczami... i jeszcze śpią!
Nie byłoby to aż tak istotne, gdyby nie słowo "musi"...
To reguła i jednocześnie potężne ograniczenie.
Jakby tego było mało, system nas karze, gdy zmuszamy się do niespania. Człowiek, który długo nie spał doskonale wie, że jest karany, jego reakcje są spowolnione, jest senny - cierpi. Im dłużej nie śpi np. dobę, tym bardziej zachowuje się jak zombie - nie można mu dać nawet prostego zadania matematycznego do rozwiązania, nie mówiąc o bardziej złożonych operacjach, które często na co dzień wykonujemy (to zagraża naszemu życiu! Czyli szantaż!).
Brzmi znajomo?
Ponownie zastanówcie się nad tym, że podobnie do systemu mrugania powiekami (również jesteśmy karani, gdy tego nie robimy!), system obowiązkowego snu jest znaczącą optymalizacją systemu na ogromną skalę.
To bardzo poważna rzecz, nasze mózgi są tak skonstruowane, że da się je wyłączyć(!) i... musimy robić to często i regularnie!
To przypomina uśpienie/hibernację komputera. Komputer ma wbudowany mechanizm, dzięki któremu możemy uśpić każde zadanie w systemie oraz całość systemu!
Widzieliśmy to w filmach: Dark City oraz Lucy.
Jednak zdajcie sobie sprawę, że nasze mózgi zostały tak skonstruowane, że nie potrafią inaczej funkcjonować jak z długim i częstym snem?
Elektronikowi mógłbym w tej chwili powiedzieć, że ten procesor ma doprowadzoną linię HALT.
Jeśli wszyscy mamy doprowadzoną linię HALT, która notorycznie jest włączana, to znaczy że kompletnie nic nie wiemy o tym w jakim systemie żyjemy!
Co więcej tak jak komputer nie ma pojęcia, czy zostanie uśpiony na 5 minut czy na 5 miesięcy - podobnie my nie wiemy co się dzieje jak śpimy (film Dark City) i jak długo śpimy....
Przerażające?;)
Dla nas przerażające, ale dla twórcy systemu śmieszne i oczywiste, przecież programy (zadania/procesy) w systemie komputerowym też możemy usypiać;)
Jeszcze innym zagadnieniem, nieco podobnym do snu, jest nasz rozwój. Najpierw jesteśmy niemowlęciem, potem dzieckiem i nastolatkiem. We wszystkich tych etapach mamy bardzo ograniczone możliwości mózgów, początkowo nie potrafimy mówić, a nawet jeśli już potrafimy to mamy ubogie słownictwo i zwykle nie mówimy nic wartościowego czy odkrywczego - żaden profesor nie przychodzi na konsultację do dziecka;)
U nastolatków to pomieszczenie naszych krążących myśli się znacznie poszerza, jest to ciekawy etap i bardzo ważny (np. aby się nie zatrzymał lub aby się rozwijał w zrównoważony sposób po wszystkich osiach). No ale podkreślmy, jeśli coś się rozwija, nawet szybko to znaczy, że średnio nie jest w tym okresie mocno rozwinięte.
Okres dzieciństwa to bardzo proste reakcje, uproszczone (lub brak) słownictwo i bardzo ograniczone myślenie i rozumowanie. Warto podkreślić, że znajduje to od dziesięcioleci potwierdzenie w badaniach mózgów (tzw. fal mózgowych) - więc nie są to jedynie obserwacje, ale naukowe pewniki.
Fajna optymalizacja?;)
To jeszcze nie koniec, bardzo podobne procesy zachodzą w przeciwnym kierunku, gdy osoba się starzeje!
Mamy tu dwa istotne okresy ludzkiego życia (dwa z trzech!), w których absolutnie nie wykorzystujemy całego potencjału naszego mózgu! Bardzo silny argument przemawiający za tym, że nasze mózgi są symulowane. Są zbudowane w optymalny sposób z ograniczonymi etapami życia - czyli zaoszczędzone zasoby systemu symulatora mogą być przekierowane do ważniejszych zadań.
33% oszczędności to ponownie ogromna optymalizacja!
...i nikt z nas nie może przed tymi etapami uciec...
Mamy coś takiego jak powszechnie obowiązujące prawa natury, fizyki oraz chemii.
Z naszego punktu widzenia to proza codzienności - jak jabłko Isaaca Newtona, ale z punktu widzenia projektanta systemu - ważne ograniczenia - czyli optymalizacje systemu!
Piszę o tym wszystkim z prostego powodu: tych ograniczeń, czyli optymalizacji systemu jest tak wiele... za wiele!
...że niestety, ale tak się projektuje duże systemy i jest to może nie dowód, ale naprawdę poważny argument przemawiający za tym, że faktycznie żyjemy w symulatorze...
Powiedzieliśmy sobie już, że system taki nie wymaga takich dużych mocy obliczeniowych jak się zakłada, bo wszystko zostało zaprojektowane optymalnie, czyli zostało wprowadzone wiele uproszczeń, ułatwień, prekalkulacji zapisywanych na bieżąco w bazach danych itp.
Argument stanowiący o tym, że symulator z samej swojej natury jest tak bardzo wymagający pod względem mocy obliczeniowej (czyli energii) ma jeszcze jeden słaby punkt.
Nasze komputery działają w oparciu o procesory takie jak np. ARM, Intel, AMD itp. To są klasyczne procesory, których działanie jest bardzo proste, a obecny bardzo duży przyrost mocy obliczeniowej np. kart graficznych (które obecnie są centrum szybkiego przetwarzania danych) oparty jest nie na zmianie tego jak powinien działać program i procesor, ale jedynie na zwielokrotnieniu takich jednostek, które najlepiej aby pracowały równolegle, czyli niezależnie od siebie (co często nie jest możliwe z wielu względów - innym razem wyjaśnię).
Tymczasem, gdy zmienimy sposób myślenia o komputerze to natkniemy się np. na komputer kwantowy (Wikipedia), który zaskakująco może dla niektórych dostarcza o wiele rzędów większe moce obliczeniowe.
Dlatego należy zmienić myślenie: jeśli żyjemy w symulatorze, to jest on z pewnością uruchamiany na komputerach o wiele, wiele, wiele razy większej mocy obliczeniowej niż te, które obecnie mamy - czyli są w tym systemie symulowane.
To oczywiste - dla wydajności, lepiej symulować działanie komputerów prostszych, niż te na których symulator jest uruchamiany;)
Tu ponownie pojawia się problem, umyślnego przeciążenia systemu z serialu Westworld. Czyli mamy zoptymalizowany i zbalansowany symulator, ale w ramach tej symulacji jednostki działają złośliwie, czyli wykorzystując wiedzę o samym systemie (my niestety obecnie niewiele o nim wiemy - ale jeśli mam rację w tym co tu napisałem to może niedługo będziemy o tym wiedzieć więcej!) powodują, że nadwyrężają te części systemu, które są najsłabsze lub robią to z czym system radzi sobie najmniej wydajnie - z założenia.
To oczywiste, że takiej sytuacji żaden system nie udźwignie, bo bez względu jaka jest jego moc obliczeniowa - to zawsze (jeśli wiemy co robimy) możemy ten system nawet zawiesić (ciekawe czy zawieszenie to jest takie dłuższe przymknięcie powiek - taki wielogodzinny sen??).
Oczywiście nie jestem w stanie przekonać Was na 100%, ale przyznacie, że tych przypadków podobieństw do tego jak się dziś projektuje symulatory (np. gry komputerowe) - jest jakoś zbyt podobne do tego co dziś naukowcy, fizycy mówią o naszym świecie.
Pod koniec autor tego artykułu zadaje ciekawe pytanie... ok, mamy bardzo zaawansowany symulator, doskonale dostosowany do naszych mózgów, działanie naszych mózgów doskonale jest zgrane z wadami tego symulatora czyli np. z ciągłym mruganiem i cyklicznym snem. Ale co jest za zasłoną symulacji?
Wg autora artykułu, możemy mieć problem w zrozumieniu tego świata, który faktycznie znajduje się po drugiej stronie. Jak dowiodłem podstawy naszej egzystencji są oparte o zasady i reguły, które faktycznie są ograniczeniami systemu - być może wprowadzone specjalnie w celu zrównoważenia i zminimalizowania obciążenia obliczeniowego.
To sugeruje, że świat w którym działa symulator naszej rzeczywistości - kompletnie nie przystaje do tego co my znamy jako codzienność!
To jest też kolejny argument odnośnie wydajności, te ograniczenia wydajności komputerów, które my znamy, po tamtej stronie po prostu nie istnieją!
Nasuwa się tutaj porównanie: Bóg i boski świat w kontrze do naszego ograniczonego i zamkniętego.
Zgadzam się z sugestią autora: naprawdę tamten świat może być radykalnie i drastycznie inny, a zarazem może być kompletnie nie do przewidzenia i wyobrażenia - dla nas przyzwyczajonych do ograniczeń, które prawie do końca nas definiują!
...cóż na to poradzę...
Jednak, ja bym tego pytania tak nie zadał. Mózg jest od tego, aby wszystko zrozumieć, choć przyznam to może nie być łatwe.
Jak trudno jest się przestawić, nauczyć czegoś wie każdy, kto się uczył czegoś nowego, np. jeżdżenia na Segway-u;)
Jak żyć, bez prawa powszechnego ciążenia? Jak żyć bez pojęcia góry i dołu? Jak żyć w niefizycznym świecie, czyli takim który będzie w opozycji do tego, który najlepiej znamy?
Trudności z pewnością są, ale pragnę zwrócić Waszą uwagę na rewolucje jakie ostatnio dokonały się na naszych oczach. Z łatwością zapadamy się w całkowicie fikcyjne światy książek, potem kina i telewizji, obecnie od kilkudziesięcioleci w różnorodne światy gier komputerowych. Idzie nam naprawdę dobrze.
Obecne lata pandemii są rekordowe w ilości czasu jaki spędzamy w wirtualnych światach (czy społecznościach). Sam stworzyłem z kolegą specjalny kanał, na którym spotykamy się i obecnie jest ekipa, która niemal regularnie się tam spotyka i rozmawiamy tam np. na takie tematy jak ten.
Świat internetu jest światem: fikcyjnym, sztucznym - wirtualnym. To pokazuje, że nasze mózgi doskonale odnajdują się w zupełnie odmiennych rzeczywistościach.
Nie wiedzieliście tego?
Może jednak zrozumienie i ogarnięcie nadrzędnej rzeczywistości do naszej - nie będzie takie trudne?;)
Byłoby fajnie!;)
Chciałbym kiedyś znaleźć odpowiedź na to pytanie...
...na razie odpowiedzi na niektóre z nich dostarczają: symulacje i wirtualna rzeczywistość;)
Polecam artykuł (oraz inne ciekawe w tym numerze - np. super wyprawa dla fanów Star Wars!) oraz magazyn "Astronomia" - jedyny polski miesięcznik astronomiczny;)
Update:
Rozważania powyższe są możliwe i obecnie powszechnie zrozumiałe głównie za sprawą rozwoju dzisiejszej informatyki oraz gier komputerowych.
To interesujące, jak nasze dokonania naukowe i inżynieryjne doprowadzają nas do czegoś kompletnie niespodziewanego.
Granie się do niczego nie przydaje?
Warto wspomnieć o osobach posiadających bardzo ograniczone możliwości myślenia (czyli tak jak wcześniej pisałem osoby nie tylko nie wiedzą gdzie znajdują się ściany, ale niestety te ściany są bardzo wąskie i niskie dając małą przestrzeń), które jak to często bywa mają najwięcej do powiedzenia i najgłośniej tak,aby wszyscy to usłyszeli (Zgroza!).
Taki przykład (niereprezentatywny - choć kto wie;) ), czyli post Granie się do niczego nie przydaje.
Tak jak cytuję w jednym z komentarzy, gry komputerowe to szczególny przypadek z dziedziny tzw. symulacji komputerowej. To bardzo zaawansowana (np. matematycznie i informatycznie) dziedzina wiedzy i informatyki.
Może zszokuje to osoby, które uważają że gry się do niczego nie przydają, ale w mojej ocenie gry komputerowe to najbardziej wymagająca i trudna dziedzina informatyki.
Dodatkowo jak widać otwiera nam wszystkim oczy na świat, życie i jego fundamenty.
Innymi słowy dzięki grom dowiedzieliśmy się o otaczającym nas świecie, zadziwiająco dużo - tak dużo, że nikt by tego nie przewidział np. 200 lat temu.
Życie w symulatorze jeszcze 200 lat temu było niemal nieistniejącym tematem, a dziś dzięki filmom i grom - temat jest powszechnie znany.
Update:
Kolejny odcinek cyklu we wstrząsającym poście: Czy żyjemy w symulatorze? Cz. 2 Optymalizacja.
Wracając do tematu, to bardzo ciekawe zagadnienie, a jest tym ciekawsze, że ostatnie osiągnięcia nauki oraz rozwój naszej technologii przyczynił się do tego, że z jednej strony coraz więcej wiemy o istocie świata, w którym żyjemy a z drugiej strony mnożą się argumenty przemawiające za tym, że to jednak symulacja.
Hmmm... no skoro stwórca tworzy świat, to oczywiście o wiele łatwiej jest go stworzyć wirtualnie;)
(jest to również bezpieczniejsze - również dla samego twórcy!)
Pytanie to jest o tyle istotne, że skoro dziś naukowcy mają dowody na zjawiska, które mogą potwierdzać, że faktycznie żyjemy w świecie wirtualnym - to przemawia to za tym, że to właśnie dziś, jak nigdy w historii człowiek może zadawać sobie to pytanie!
I oczywiście zadaje. We wspomnianym artykule cytowane są najsławniejsze głowy naszej cywilizacji, które snują rozważania na ten temat. Znajduje się tam też wprowadzenie, które wyjaśnia dlaczego właśnie dziś możemy sobie zadawać to pytanie i jak nigdy dotąd nie znajdzie się taki, który powie, że to z całą pewnością nie prawda - bo wspomnianych dowodów naukowych jest coraz więcej, zamiast coraz mniej...
I cóż z tym począć?;)
Ja mogę nieco rozwinąć treść tego arcyciekawego artykułu:
W aktualnej "Astronomii" możemy przeczytać wiele teorii, omawiane są koncepcje oraz toczące się naukowe przepychanki, gdzie padają bardzo ciekawe stwierdzenia, które bądź tezę tę potwierdzają bądź nie.
Do jednej z ciekawszych można zaliczyć podany w artykule argument sceptyków, że to nie jest symulacja, gdyż wymagałaby ona ogromnych mocy obliczeniowych.
Przy pierwszym zastanowieniu faktycznie argument wydaje się sensowny. Spopularyzował wizję życia w symulacji film Matrix z lat 90. i właśnie choćby na jego przykładzie widać wyraźnie, że faktycznie symulowanie takiego świata wymaga ogromnych mocy obliczeniowych, które dziś są niepojęte. (przy okazji: jestem bardzo rozczarowany filmem Matrix, który kulał na obie nogi tego intelektu, który go stworzył - niestety! Pisałem o tym niedawno w tym poście).
Jeszcze innym zagadnieniem, jest nadwyrężenie mocy obliczeniowej takiego świata, chyba po raz pierwszy w masowej rozrywce temat został zaprezentowany (całkiem sprawnie) w 3 sezonie serialu Westworld (Wikipedia), gdzie uczestniczka celowo doprowadza do takiej sytuacji.
To bardzo ciekawe, bo jednocześnie jest to fajny test na to czy żyjemy w wirtualnej rzeczywistości. My obecnie żyjemy w przekonaniu, że nie da się nadwyrężyć mocy obliczeniowej tego świata - o ile on faktycznie jest cyfrowy.
Nie jest to jednak takie proste, bo może właśnie wiele rzeczy, które są dla nas oczywiste są właśnie objawem tej niewydolności? Posługując się przykładem wspomnianego filmu Matrix, to może właśnie deja vu?
Z fizyki znane od dawna (a w skali kosmicznej to od niedawna:P) zjawisko dylatacji czasu (Wikipedia), może właśnie jest taką sytuacją, w której procesy tak szybkie prześcigają możliwości systemu? Właśnie tak mi to wygląda...
Informatyk powiedziałby na to: system jest niewłaściwie zbalansowany, bo różne jego części wymagają drastycznie różnych mocy obliczeniowych.
Jeśli faktycznie dochodzi tutaj do takiego zjawiska, to mówimy tutaj o takich chwilowych zatrzymaniach symulacji, które są niezbędne do nadrobienia tych utraconych - "klatek symulacji" - jak utracone klatki animacji w grach.
To baaardzo problematyczne, ponieważ każdy z nas wyposażony jest w oczy, które bardzo często mrugają, a nasze mózgi są tak skonstruowane, że nie dostrzegamy tych chwil, w których mamy wyłączoną wizję!
Oooooo! To gruba kwestia!
Czytałem kiedyś szacunki ile czasu z życia nam wypada, właśnie poprzez ten brak wizji - ponoć kobiety tracą go więcej. Może to taki naturalny i działający na szeroką skalę system, który ma zapewnić, że jeśli system się nie wyrabia to my nie mamy żadnych szans się zorientować, że system zamarł(!)
Uwaga! Uświadomcie sobie, że każdy z nas jest wyposażony w mechanizm mrugania, który wyłącza nas!
...i być może wyłącza nas cały czas i my nie mamy żadnych szans się zorientować, że system symulacji właśnie miał laga!
Z punktu widzenia projektanta sytemu to genialne rozwiązanie! Bo gdy w grze grafika się przytnie to widzimy zamrożony obraz i to razi, a jeśli lag jest potężny to można w międzyczasie zginąć i nie zauważyć tego itp.
Tu jednak nie mamy szans się zorientować, że lagi są na porządku dziennym;)
Jest jeszcze jedno zjawisko, które jest opisywane jako wskazówka zegara, która zatrzymuje się w czasie. Naukowcy tłumaczą nam, że gdy spojrzymy na zegar to pierwsza sekunda jest dłuższa. Tłumaczą to po swojemu, ale to też wygląda wypisz wymaluj na jakiegoś laga...
Wydajność systemu symulacji
To jest oczywiście kluczowa kwestia. Pytanie jednak, czy jest prawdą, że nie opłaca się tworzyć tak bardzo złożonej symulacji. Ponownie przechodząc do świata Matrixa - można powiedzieć: ok, no ale czy ludzie są tutaj wystarczająco wydajni? Może produkują za mało prądu, aby uruchomić taką symulację? A przecież mają jeszcze zasilać maszyny...
Coś w tym jest...
Jednak ja się z tym nie zgadzam.
Przykładowo mruganie, może być też przełączeniem się "zadań" w naszych mózgach - np. podczas mrugnięcia nie myślimy, nie mamy świadomości bo np. moce obliczeniowe naszego mózgu są przeznaczane w całości na rzecz samego symulatora.
Jest to o tyle użyteczne rozwiązanie z punktu widzenia nadrzędnego systemu, że jeśli potrzeba więcej mocy obliczeniowej, to dłużej przymykamy oczy i wszystko jest nadganiane - a my (po podmianie zadań w mózgu) nie możemy mieć bladego pojęcia: czy i jak długo!
Jeszcze innym wariantem jest sytuacja, w której system symulatora jest wyposażony w dostatecznie duże źródło energii (np. zasilanie Bazy Starkiller w Gwiezdnych Wojnach epizod VII lub jakaś zimna fuzja itp.), wtedy moce obliczeniowe nie są tak istotnym problemem, jak my to współcześnie rozumiemy.
Jednak załóżmy, że tak nie jest, że brakuje energii albo komputer symulatora ma za mało mocy obliczeniowej w tak rozrośniętym systemie i populacji.
Po pierwsze: wszędobylska optymalizacja
Jednym z najbardziej ciekawych przykładów jest to o czym wspominałem na początku, że obecny rozwój nauki oraz dzisiejszych gier pokazuje ogromne podobieństwo. W skrócie chodzi o to, że obecnie w grach, generowany jest tylko ten świat, na który właśnie patrzymy, cała reszta jest pomijana. W początkowych czasach, czyli jakoś około lat 80. i 90. odkryciem stulecia było to, że genialną optymalizacją wydajności generowania światów 3D jest renderowanie wyłącznie tego na co patrzymy. Zyski były ogromne. Zaczęło się sprawdzanie pola widzenia, sortowanie obiektów itp.
Tymczasem doświadczenia naszych fizyków, dowodzą że nasz świat działa podobnie, już od dawna mówiło się o tym, że to na co nie patrzymy być może nie istnieje. To nie jest dobry przykład, ale może być on obrazowy: problem kota Schrödingera (Wikipedia), który jest co najmniej infantylny, ale wyobraźmy sobie, że z punktu widzenia systemu komputerowego, niech ten kot naprawdę nie istnieje skoro nikt na niego nie patrzy?
Właśnie tak się to obecnie robi w grach, to czego nie widzimy jest wyłączane z procesu renderowania sceny np. gry czy innej symulacji.
Warto więc zadać pytanie: no to może naprawdę znajdujemy się w symulacji?
To co teraz opisałem jest oczywiste i najczęściej podawane w tym zagadnieniu. Jednak teraz napiszę coś o czym się zwykle nie mówi.
Takich optymalizacji naszego świata jest cała masa i właśnie ta ilość zaczyna być zastanawiająca!
Po pierwsze wszyscy jesteśmy ograniczeni - choć niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę na co dzień. W liceum koleżanka mówiąc do nauczyciela powiedziała, że człowiek nie jest ograniczony, a ja na to przy całej klasie: właśnie jest baaardzo ograniczony: jesteśmy teraz w klasie - czyli zamkniętym pudle: widzimy tylko to co się tutaj dzieje, słyszymy również głownie to co tutaj się rozgrywa oraz w ograniczonym zakresie to co za drzwiami oraz za oknem. Ale nie słyszymy i nie widzimy tego co się dzieje po drugiej stronie tego budynku.
Jak widać, niektórzy mogą żyć w przekonaniu, że to nie są ograniczenia - choć koleżanki nie chcę teraz obrażać, bo naprawdę jest bardzo inteligentną i interesującą osobą;)
Ponownie, z punktu widzenia projektanta systemu to genialne, że nie jesteśmy duchami, które mogą przenikać ściany, widzieć przez nie i słyszeć - fantastyczna optymalizacja.
(samo ustawienie podłoża-Ziemi pod nami (konstrukcja naszego świata) oraz grawitacji, która nas dokleja do podłoża, już ucina pół świata(!), w przeciwieństwie do sytuacji, w której żylibyśmy w 3D jak kosmonauci - mocna optymalizacja systemu!
Należy to rozumieć w ten sposób, że im większa, im powszechniejsza, im silniejsza siła przyciąga nas do podłoża-ograniczenia (tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś się temu przeciwstawi) tym większa szansa, że jesteśmy w symulatorze!
Zwróćcie uwagę, na to o ile częściej możemy latać w grach, niż w życiu!)
Ktoś może powiedzieć: ok, ale przecież na świecie jest kilka miliardów ludzi, a każdy jest wyposażony w mózg - czyli komputer - to ogromne moce obliczeniowe, które są niezbędne do takiej symulacji.
To nie jest takie proste, bo moc obliczeniowa potrzebna jest na boty (np. zwierzęta), ale jeśli tam po drugiej stronie jest prawdziwy człowiek to jego biologiczny mózg z jednej strony może niwelować potrzebę zużywania mocy obliczeniowej na symulowanie działania mózgu, a z drugiej strony część mocy obliczeniowej mózgu może być na stałe wykorzystywana jako część mocy niezbędnej do funkcjonowania samej symulacji.
Bardzo istotne jest też zagadnienie: jak działają nasze mózgi. Wszyscy o tym wiemy, choć może sobie cały czas tego nie uświadamiamy (uświadamiamy, gdy już się złapiemy:P), że mózg ciągle chodzi na skróty. Dosłownie również, bo np. do domu wracamy tą samą drogą.
To takie lenistwo naszego mózgu, skoro coś powtarzamy to robimy to na autopilocie. To się tyczy chodzenia, wykonywania złożonych czynności a nawet mówienia (niektóre zaburzenia mózgu powodują bardzo widoczne objawy takich uproszczeń mowy, słownictwa itp.). Do tego zaliczyć można błąd w rodzaju wkręcenia papierosa do zamka, zamiast klucza;) Gdy się połapiemy to mówmy: co ja robię??
To pokazuje, że nasze mózgi również stosują wiele optymalizacji (są to oszczędności CODZIENNE, czyli na masową skalę w systemie!), czyli oszczędności mocy obliczeniowej mózgu - oszczędności energii oraz jego wydajności na dalsze ważniejsze czynności.
Czy mózg jest symulowany, czy nie jest skonstruowany tak, aby był maksymalnie wydajny. Niech to będzie właśnie lenistwo mózgu.
...a niektórzy to prawdziwi prymusi lenistwa!;)))
Nie będę wskazywał palcem, ale miałem tutaj napady hord trolli - więc wiadomo;) Ostatnio zaproponowałem konkurs, najpierw podlinkowano rozwiązanie z internetu, a potem gdy powiedziałem, że oczekuję na inne rozwiązanie (może być to moje) to od roku nikt się nie zgłosił...
To też takie lenistwo - po co mam pisać program, skoro w Google może znajdę gotowy kod, który ktoś już kiedyś napisał!
I w tym wypadku nie obrażam tutaj takich ludzi (choć z punktu widzenia nauki - to właśnie jest takie rozróżnienie, że ten kto znalazł kod w internecie nie może siebie nazwać programistą... ale to inny temat) - jednak właśnie nasz mózg kiedy tylko trafi się okazja - oszczędza!
To jeszcze nie koniec oszczędności
...czyli uproszczeń - optymalizacji systemu.Nasze mózgi nie tylko są leniwe, ale też mają coś zupełnie innego!
Wiecie co?
Mają wbudowane ograniczenia, które działają niesamowicie sprawnie - i podobnie jak jest z mruganiem oczami - tutaj najczęściej kompletnie nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Kiedyś na pewnym wykładzie (jest do znalezienia na YT) powiedziałem, że to jak nasze myśli błądzą w naszych głowach to jest takie pomieszczenie, ale każdy z nas ma je inne: jedni mają bardzo wąskie, inni bardzo niskie, a inni bardzo długie itp. Problem w tym, że nasze myśli nigdy nie przekraczają tych ścian i my kompletnie nie jesteśmy tego świadomi!
Warto to podkreślić: nie wiemy gdzie się kończy świat naszych myśli na współrzędnej x, y i z. Nie jesteśmy świadomi tego czy nasze myśli doszły już do takiej ściany czy może jeszcze mają do niej daleko - ale już kompletnie nie jesteśmy świadomi tego, że przez całe życie nasze myśli nie przekroczyły tej ściany!
Nie opowiadam tu żadnych bajek - zapewniam!;)
To wieloaspektowe zagadnienie, niemniej jest naukowo dowiedzione, że każdy z nas ma swoją osobowość. Tymczasem właśnie osobowość to faktycznie jest zbiór naszych ograniczeń - ograniczenia bywają piękne, to nie jest wada, ale też jednocześnie uniemożliwiają nam lub baaardzo utrudniają przekraczanie owych granic.
Jeśli przeczytaliście sobie (choć pobieżnie) jak rozumiemy kolejne osobowości jakie rozróżnia psychologia, to nie wiem czy zwróciliście uwagę na pewien automatyzm (znów mózg idzie na skróty!) oraz ograniczenia, które opisują danego osobnika.
Podkreślam to nie jest źle, że tak jest - że jesteśmy ograniczeni... paradoksalnie...
(przykładowo dziś w epoce internetu jesteśmy przeładowywani informacjami (tzw. przeciążenie informacyjne (Wikipedia)), możemy spędzić całą dobę na czytaniu newsów tylko z jednego portalu... Dlatego dziś jak nigdy wcześniej wiemy, że mózg może zostać przeładowany informacjami i wiemy jak się tym męczymy. Dlatego nie trudno wytłumaczyć, że gdyby dochodziło do mózgu zbyt wiele obrazów, zbyt wiele dźwięków np. z całej dzielnicy (film Lucy) - to nie wytrzymalibyśmy tego - też zastanawiające...)
...jednak z punktu widzenia projektanta systemu - wprowadzamy do systemu ludzi: ograniczonych, a przez to optymalnych oraz ... UWAGA! ... przewidywalnych!
To projektant jest w domu?;)
Co więcej optymalizacje sięgają maksimum, bo przykładowo są takie zaburzenia psychiczne, które zdrowi nazywają właśnie automatycznymi, wręcz robotami - tak mówią o takich ludziach!
Nie jest to przesadą, są takie osobowości - tacy ludzie, którzy są wyjątkowo automatyczni w różnych czynnościach i naprawdę zachowują się jak roboty.
Co więcej niektóre osobowości są takie, że posługują się bardzo ograniczoną ilością dostępnych opcji, czyli mówimy tu o ludziach niezwykle przewidywalnych.
Często żony, mówią że ich mężowie są przewidywalni (o jakie to niebezpieczne!:P), ale zapewniam was, że są takie osobowości, które są naprawdę przewidywalne na każdym kroku. Pisałem o tym ostatnio na przykładzie kaputina, że jest przewidywalny np. w swojej agresji itp. Tacy ludzie są niesamowicie przewidywalni, co nie przeszkadzało w tym, że większość ekspertów i komentatorów nie przewidziała jego ostatniego ataku - ciekawe;)
Jeśli człowiek jest przewidywalny to nawet jeśli system ma co chwilę lagi, których nie dostrzegamy bo mrugamy powiekami - to o wiele łatwiej jest wszystko nadgonić w trakcie mrugnięcia...
Ok są nas miliardy, ale jesteśmy bardzo przewidywalni...
"Shut down forever!"
Przewidywalne jest coś jeszcze... Mówiłem o mruganiu powiekami... ale przecież każdy z nas MUSI spać!
To ponownie GRUBA RZECZ!
Jeśli założymy, że każdy z miliardów ludzi musi spać raz na dobę minimum 6 godzin - to wynosi to 1/4 doby. Nie muszę Was przekonywać, że ponownie pasuje to idealnie do naszych rozważań o optymalizacji systemu!
(w pracy programista, który dokonał optymalizacji systemu o 1/4 - dostaje premię, a koledzy będą go nosić na rękach;)) )
Czyli mamy system, w którym wszyscy mają ograniczone mózgi (osobowość, zaburzenia), co chwilę mrugają oczami... i jeszcze śpią!
Nie byłoby to aż tak istotne, gdyby nie słowo "musi"...
To reguła i jednocześnie potężne ograniczenie.
Jakby tego było mało, system nas karze, gdy zmuszamy się do niespania. Człowiek, który długo nie spał doskonale wie, że jest karany, jego reakcje są spowolnione, jest senny - cierpi. Im dłużej nie śpi np. dobę, tym bardziej zachowuje się jak zombie - nie można mu dać nawet prostego zadania matematycznego do rozwiązania, nie mówiąc o bardziej złożonych operacjach, które często na co dzień wykonujemy (to zagraża naszemu życiu! Czyli szantaż!).
Brzmi znajomo?
Ponownie zastanówcie się nad tym, że podobnie do systemu mrugania powiekami (również jesteśmy karani, gdy tego nie robimy!), system obowiązkowego snu jest znaczącą optymalizacją systemu na ogromną skalę.
To bardzo poważna rzecz, nasze mózgi są tak skonstruowane, że da się je wyłączyć(!) i... musimy robić to często i regularnie!
To przypomina uśpienie/hibernację komputera. Komputer ma wbudowany mechanizm, dzięki któremu możemy uśpić każde zadanie w systemie oraz całość systemu!
Widzieliśmy to w filmach: Dark City oraz Lucy.
Jednak zdajcie sobie sprawę, że nasze mózgi zostały tak skonstruowane, że nie potrafią inaczej funkcjonować jak z długim i częstym snem?
Elektronikowi mógłbym w tej chwili powiedzieć, że ten procesor ma doprowadzoną linię HALT.
Jeśli wszyscy mamy doprowadzoną linię HALT, która notorycznie jest włączana, to znaczy że kompletnie nic nie wiemy o tym w jakim systemie żyjemy!
Co więcej tak jak komputer nie ma pojęcia, czy zostanie uśpiony na 5 minut czy na 5 miesięcy - podobnie my nie wiemy co się dzieje jak śpimy (film Dark City) i jak długo śpimy....
Przerażające?;)
Dla nas przerażające, ale dla twórcy systemu śmieszne i oczywiste, przecież programy (zadania/procesy) w systemie komputerowym też możemy usypiać;)
Jeszcze innym zagadnieniem, nieco podobnym do snu, jest nasz rozwój. Najpierw jesteśmy niemowlęciem, potem dzieckiem i nastolatkiem. We wszystkich tych etapach mamy bardzo ograniczone możliwości mózgów, początkowo nie potrafimy mówić, a nawet jeśli już potrafimy to mamy ubogie słownictwo i zwykle nie mówimy nic wartościowego czy odkrywczego - żaden profesor nie przychodzi na konsultację do dziecka;)
U nastolatków to pomieszczenie naszych krążących myśli się znacznie poszerza, jest to ciekawy etap i bardzo ważny (np. aby się nie zatrzymał lub aby się rozwijał w zrównoważony sposób po wszystkich osiach). No ale podkreślmy, jeśli coś się rozwija, nawet szybko to znaczy, że średnio nie jest w tym okresie mocno rozwinięte.
Okres dzieciństwa to bardzo proste reakcje, uproszczone (lub brak) słownictwo i bardzo ograniczone myślenie i rozumowanie. Warto podkreślić, że znajduje to od dziesięcioleci potwierdzenie w badaniach mózgów (tzw. fal mózgowych) - więc nie są to jedynie obserwacje, ale naukowe pewniki.
Fajna optymalizacja?;)
To jeszcze nie koniec, bardzo podobne procesy zachodzą w przeciwnym kierunku, gdy osoba się starzeje!
Mamy tu dwa istotne okresy ludzkiego życia (dwa z trzech!), w których absolutnie nie wykorzystujemy całego potencjału naszego mózgu! Bardzo silny argument przemawiający za tym, że nasze mózgi są symulowane. Są zbudowane w optymalny sposób z ograniczonymi etapami życia - czyli zaoszczędzone zasoby systemu symulatora mogą być przekierowane do ważniejszych zadań.
33% oszczędności to ponownie ogromna optymalizacja!
...i nikt z nas nie może przed tymi etapami uciec...
Te wszystkie ograniczenia to cały czas mało!
Mamy coś takiego jak powszechnie obowiązujące prawa natury, fizyki oraz chemii.
Z naszego punktu widzenia to proza codzienności - jak jabłko Isaaca Newtona, ale z punktu widzenia projektanta systemu - ważne ograniczenia - czyli optymalizacje systemu!
Piszę o tym wszystkim z prostego powodu: tych ograniczeń, czyli optymalizacji systemu jest tak wiele... za wiele!
...że niestety, ale tak się projektuje duże systemy i jest to może nie dowód, ale naprawdę poważny argument przemawiający za tym, że faktycznie żyjemy w symulatorze...
Po drugie: moc, mocy nie równa
Powiedzieliśmy sobie już, że system taki nie wymaga takich dużych mocy obliczeniowych jak się zakłada, bo wszystko zostało zaprojektowane optymalnie, czyli zostało wprowadzone wiele uproszczeń, ułatwień, prekalkulacji zapisywanych na bieżąco w bazach danych itp.
Argument stanowiący o tym, że symulator z samej swojej natury jest tak bardzo wymagający pod względem mocy obliczeniowej (czyli energii) ma jeszcze jeden słaby punkt.
Nasze komputery działają w oparciu o procesory takie jak np. ARM, Intel, AMD itp. To są klasyczne procesory, których działanie jest bardzo proste, a obecny bardzo duży przyrost mocy obliczeniowej np. kart graficznych (które obecnie są centrum szybkiego przetwarzania danych) oparty jest nie na zmianie tego jak powinien działać program i procesor, ale jedynie na zwielokrotnieniu takich jednostek, które najlepiej aby pracowały równolegle, czyli niezależnie od siebie (co często nie jest możliwe z wielu względów - innym razem wyjaśnię).
Tymczasem, gdy zmienimy sposób myślenia o komputerze to natkniemy się np. na komputer kwantowy (Wikipedia), który zaskakująco może dla niektórych dostarcza o wiele rzędów większe moce obliczeniowe.
Dlatego należy zmienić myślenie: jeśli żyjemy w symulatorze, to jest on z pewnością uruchamiany na komputerach o wiele, wiele, wiele razy większej mocy obliczeniowej niż te, które obecnie mamy - czyli są w tym systemie symulowane.
To oczywiste - dla wydajności, lepiej symulować działanie komputerów prostszych, niż te na których symulator jest uruchamiany;)
Tu ponownie pojawia się problem, umyślnego przeciążenia systemu z serialu Westworld. Czyli mamy zoptymalizowany i zbalansowany symulator, ale w ramach tej symulacji jednostki działają złośliwie, czyli wykorzystując wiedzę o samym systemie (my niestety obecnie niewiele o nim wiemy - ale jeśli mam rację w tym co tu napisałem to może niedługo będziemy o tym wiedzieć więcej!) powodują, że nadwyrężają te części systemu, które są najsłabsze lub robią to z czym system radzi sobie najmniej wydajnie - z założenia.
To oczywiste, że takiej sytuacji żaden system nie udźwignie, bo bez względu jaka jest jego moc obliczeniowa - to zawsze (jeśli wiemy co robimy) możemy ten system nawet zawiesić (ciekawe czy zawieszenie to jest takie dłuższe przymknięcie powiek - taki wielogodzinny sen??).
Oczywiście nie jestem w stanie przekonać Was na 100%, ale przyznacie, że tych przypadków podobieństw do tego jak się dziś projektuje symulatory (np. gry komputerowe) - jest jakoś zbyt podobne do tego co dziś naukowcy, fizycy mówią o naszym świecie.
Czy jest do pojęcia?
Pod koniec autor tego artykułu zadaje ciekawe pytanie... ok, mamy bardzo zaawansowany symulator, doskonale dostosowany do naszych mózgów, działanie naszych mózgów doskonale jest zgrane z wadami tego symulatora czyli np. z ciągłym mruganiem i cyklicznym snem. Ale co jest za zasłoną symulacji?
Wg autora artykułu, możemy mieć problem w zrozumieniu tego świata, który faktycznie znajduje się po drugiej stronie. Jak dowiodłem podstawy naszej egzystencji są oparte o zasady i reguły, które faktycznie są ograniczeniami systemu - być może wprowadzone specjalnie w celu zrównoważenia i zminimalizowania obciążenia obliczeniowego.
To sugeruje, że świat w którym działa symulator naszej rzeczywistości - kompletnie nie przystaje do tego co my znamy jako codzienność!
To jest też kolejny argument odnośnie wydajności, te ograniczenia wydajności komputerów, które my znamy, po tamtej stronie po prostu nie istnieją!
Nasuwa się tutaj porównanie: Bóg i boski świat w kontrze do naszego ograniczonego i zamkniętego.
Zgadzam się z sugestią autora: naprawdę tamten świat może być radykalnie i drastycznie inny, a zarazem może być kompletnie nie do przewidzenia i wyobrażenia - dla nas przyzwyczajonych do ograniczeń, które prawie do końca nas definiują!
...cóż na to poradzę...
Jednak, ja bym tego pytania tak nie zadał. Mózg jest od tego, aby wszystko zrozumieć, choć przyznam to może nie być łatwe.
Jak trudno jest się przestawić, nauczyć czegoś wie każdy, kto się uczył czegoś nowego, np. jeżdżenia na Segway-u;)
Jak żyć, bez prawa powszechnego ciążenia? Jak żyć bez pojęcia góry i dołu? Jak żyć w niefizycznym świecie, czyli takim który będzie w opozycji do tego, który najlepiej znamy?
Trudności z pewnością są, ale pragnę zwrócić Waszą uwagę na rewolucje jakie ostatnio dokonały się na naszych oczach. Z łatwością zapadamy się w całkowicie fikcyjne światy książek, potem kina i telewizji, obecnie od kilkudziesięcioleci w różnorodne światy gier komputerowych. Idzie nam naprawdę dobrze.
Obecne lata pandemii są rekordowe w ilości czasu jaki spędzamy w wirtualnych światach (czy społecznościach). Sam stworzyłem z kolegą specjalny kanał, na którym spotykamy się i obecnie jest ekipa, która niemal regularnie się tam spotyka i rozmawiamy tam np. na takie tematy jak ten.
Świat internetu jest światem: fikcyjnym, sztucznym - wirtualnym. To pokazuje, że nasze mózgi doskonale odnajdują się w zupełnie odmiennych rzeczywistościach.
Nie wiedzieliście tego?
Może jednak zrozumienie i ogarnięcie nadrzędnej rzeczywistości do naszej - nie będzie takie trudne?;)
Byłoby fajnie!;)
Chciałbym kiedyś znaleźć odpowiedź na to pytanie...
...na razie odpowiedzi na niektóre z nich dostarczają: symulacje i wirtualna rzeczywistość;)
Polecam artykuł (oraz inne ciekawe w tym numerze - np. super wyprawa dla fanów Star Wars!) oraz magazyn "Astronomia" - jedyny polski miesięcznik astronomiczny;)
Update:
Rozważania powyższe są możliwe i obecnie powszechnie zrozumiałe głównie za sprawą rozwoju dzisiejszej informatyki oraz gier komputerowych.
To interesujące, jak nasze dokonania naukowe i inżynieryjne doprowadzają nas do czegoś kompletnie niespodziewanego.
Granie się do niczego nie przydaje?
Warto wspomnieć o osobach posiadających bardzo ograniczone możliwości myślenia (czyli tak jak wcześniej pisałem osoby nie tylko nie wiedzą gdzie znajdują się ściany, ale niestety te ściany są bardzo wąskie i niskie dając małą przestrzeń), które jak to często bywa mają najwięcej do powiedzenia i najgłośniej tak,aby wszyscy to usłyszeli (Zgroza!).
Taki przykład (niereprezentatywny - choć kto wie;) ), czyli post Granie się do niczego nie przydaje.
Tak jak cytuję w jednym z komentarzy, gry komputerowe to szczególny przypadek z dziedziny tzw. symulacji komputerowej. To bardzo zaawansowana (np. matematycznie i informatycznie) dziedzina wiedzy i informatyki.
Może zszokuje to osoby, które uważają że gry się do niczego nie przydają, ale w mojej ocenie gry komputerowe to najbardziej wymagająca i trudna dziedzina informatyki.
Dodatkowo jak widać otwiera nam wszystkim oczy na świat, życie i jego fundamenty.
Innymi słowy dzięki grom dowiedzieliśmy się o otaczającym nas świecie, zadziwiająco dużo - tak dużo, że nikt by tego nie przewidział np. 200 lat temu.
Życie w symulatorze jeszcze 200 lat temu było niemal nieistniejącym tematem, a dziś dzięki filmom i grom - temat jest powszechnie znany.
Update:
Kolejny odcinek cyklu we wstrząsającym poście: Czy żyjemy w symulatorze? Cz. 2 Optymalizacja.
Etykiety:
architektura komputerów,
astrofizyka,
film,
fizyka,
futurologia,
Gwiezdne Wojny,
haking,
komentarze,
kontrowersje,
kosmos,
pionierzy,
świat,
wydajność
piątek, 17 czerwca 2022
Jak poprawić Mroczne widmo? (film)
Tu macie odpowiedź, pierwszy epizod Gwiezdnych Wojen został na nowo złożony jako "Cloak-of deception", myślę że jest fajniej:
Star Wars episode 01 Cloak-of deception 2021 ENG.
Star Wars episode 01 Cloak-of deception 2021 ENG.
wtorek, 31 maja 2022
Star Wars SC 38 Reimagined (ANH)
To jedna z najbardziej dziwnych scen (wiele pytań zadawanych przez dziesięciolecia), ale też bardzo istotna dla filmu ANH, która dziś wymaga wielu poprawek. I oto jest!
Tak całość powinna wyglądać dziś:
Star Wars SC 38 Reimagined
Podoba się Wam taka interpretacja i realizacja?;)
Update:
Jest rok 2023 (czyli 3 lata od premiery) i mamy odpowiedz: filmik ma 45 milionów wyświetleń oraz około 110 tysięcy komentarzy. Oto jeden z nich:
Tak całość powinna wyglądać dziś:
Star Wars SC 38 Reimagined
Podoba się Wam taka interpretacja i realizacja?;)
Update:
Jest rok 2023 (czyli 3 lata od premiery) i mamy odpowiedz: filmik ma 45 milionów wyświetleń oraz około 110 tysięcy komentarzy. Oto jeden z nich:
- there is more love and understanding for what Star Wars is in this 6 min clip then anything Disney has ever made and ever will make!
Jens Jürgensen 3 months ago
sobota, 28 maja 2022
poniedziałek, 17 stycznia 2022
Wojna Gwiazd z 1978 roku!
"Polska Kronika Filmowa" - oryginał z 1978 roku!;)
KINOTEKA- Gwiezdne Wojny jako Wojna Gwiazd
...dodałem tag "kosmos" - bo to prawdziwy "kosmos"!;)
KINOTEKA- Gwiezdne Wojny jako Wojna Gwiazd
...dodałem tag "kosmos" - bo to prawdziwy "kosmos"!;)
wtorek, 11 stycznia 2022
Dobry dotyk za pomocą pewnych czynności
Witam Was w Nowym Roku 2022! Jak tu zacząć Nowy Rok??
Oczywiście od humoru!;)
Oto co przeczytałem na Allegro:
Nie?????
Ja też!
Na Allegro wprowadzono właśnie boty, które odpowiadają nam automatycznie zamiast człowieka (sprzedawcy). Jednak uwierzcie mi - to co tutaj zacytowałem to nie jest automatycznie odpowiadający Allegro-bot!;)
To opis aukcji, na której można nabyć fantastyczną, samobieżną maszynę kroczącą z Gwiezdnych Wojen - Imperium Kontratakuje - tym razem jest to nowy producent klocków (cytuję "klocków zabawek"), konkurencyjnych do tych LEGO. Oto aukcja: https://allegro.pl/oferta/klocki-star-wars-60004-ciezka-maszyna-kroczaca-11546822114
Trudno w to uwierzyć, ale sformułowania takie jak:
Kolejne ciekawe cytaty:
Nie ma to jak solidna porcja pisarstwa artystycznego!;)
Update:
Firma (obecna na Allegro od 3 miesięcy) znajduje się w Chengdu, czyli w prowincji Syczuan - jak podaje Google - "nowoczesna i zamożna stolica prowincji Syczuan", zamieszkanej przez ponad 16 milionów Chińczyków.
Update:
Kolejna ciekawa aukcja: Klocki dla dzieci Kosmici z Gwiezdnych Wojen - widocznie zawsze się można czegoś nauczyć;)))
Mają tu:
...ale kiedyś te firmy osiągną taki poziom, że będzie bardzo ciekawie!;)
Update:
Tutaj znalazłem też niezły bełkot - choć nie wiem skąd jest ta firma (jest na Allegro od ponad 3 lat). Czytamy:
Oczywiście od humoru!;)
Oto co przeczytałem na Allegro:
-
Przetwarzaj wizualne dane wejściowe za pomocą pewnych czynności. Dobry dotyk dłoni i koordynacja oczu sprzyjają również ogólnej koordynacji ciała i równowadze.
Nie?????
Ja też!
Na Allegro wprowadzono właśnie boty, które odpowiadają nam automatycznie zamiast człowieka (sprzedawcy). Jednak uwierzcie mi - to co tutaj zacytowałem to nie jest automatycznie odpowiadający Allegro-bot!;)
To opis aukcji, na której można nabyć fantastyczną, samobieżną maszynę kroczącą z Gwiezdnych Wojen - Imperium Kontratakuje - tym razem jest to nowy producent klocków (cytuję "klocków zabawek"), konkurencyjnych do tych LEGO. Oto aukcja: https://allegro.pl/oferta/klocki-star-wars-60004-ciezka-maszyna-kroczaca-11546822114
Trudno w to uwierzyć, ale sformułowania takie jak:
- "Przetwarzaj wizualne dane wejściowe"
- "za pomocą pewnych czynności."
- "Dobry dotyk dłoni"
- "i koordynacja oczu"
- "sprzyjają również ogólnej koordynacji ciała"
- "i równowadze."
Kolejne ciekawe cytaty:
- Dzieci nieustannie badają układ i strukturę klocków zabawek, co pomaga im (...) uchwycić dwuwymiarową i trójwymiarową przestrzeń (...)
- Pomóż dzieciom nauczyć się wyciągać wnioski poprzez rozumowanie, w tym rozumowanie matematyczne, logiczne, analizę naukową i inne formy myślenia.(...)
Nie ma to jak solidna porcja pisarstwa artystycznego!;)
Update:
Firma (obecna na Allegro od 3 miesięcy) znajduje się w Chengdu, czyli w prowincji Syczuan - jak podaje Google - "nowoczesna i zamożna stolica prowincji Syczuan", zamieszkanej przez ponad 16 milionów Chińczyków.
Update:
Kolejna ciekawa aukcja: Klocki dla dzieci Kosmici z Gwiezdnych Wojen - widocznie zawsze się można czegoś nauczyć;)))
Mają tu:
-
Zalecany wiek do splatania: 7+
...ale kiedyś te firmy osiągną taki poziom, że będzie bardzo ciekawie!;)
Update:
Tutaj znalazłem też niezły bełkot - choć nie wiem skąd jest ta firma (jest na Allegro od ponad 3 lat). Czytamy:
-
Star Wars Mandalorian Rey
- Akcesoria inspirowane filmami: Ta figurka z serii Gwiezdnych Wojen The Black Series jest wyposażona w zainspirowane światłem Rey (Dark Side Vision), które stanowi świetny dodatek do każdej kolekcji Gwiezdnych Wojen
- Najwyższej jakości grafika i szczegóły: Fani i kolekcjonerzy Gwiezdnych Wojen mogą pokazać tę wysoce pozycyjną, w pełni przegubową figurę, z wysokiej jakości materiałów, w swojej figurze i kolekcji pojazdów
- Szukaj innych graczy z galaktycznej odległości: Szukaj filmów i rozrywki figurek z serii Star Wars The Black Series do tworzenia galaktyki Gwiezdnych Wojen (każdy sprzedawany osobno). W zależności od dostępności)
środa, 6 października 2021
Jedi Fallen Order i robot BD-1
Oto cytat z czatu komentującego wielogodzinną rozgrywkę w grę Star Wars Jedi Fallen Order (Star Wars Jedi: Upadły zakon):
Update:
Oto jak się prezentuje postać gracza wraz z robotem BD-1:
Star Wars Jedi: Fallen Order - 100% Kashyyyk - Chests, Secrets, Echoes, BD-1 Logs & Seeds
-
Tdc: Ten robot to nieźle mu się uczepił tych pleców ;))
Gracz: jest bardzo przydatny
Tdc (22:50): wiem wiem ;)
Na etapie produkcji wszczepiają mu przykazania Asimova;)
ale przykazanie nr 0 to "Będziesz całe życie uczepiony do pleców człowieka" ;)))
Update:
Oto jak się prezentuje postać gracza wraz z robotem BD-1:
wtorek, 28 stycznia 2020
World's First Protosaber! (REAL BURNING LIGHTSABER)
W krótkim czasie 11 milionów wyświetleń:
World's First Protosaber! (REAL BURNING LIGHTSABER)
Update X 2020:
...i już mamy prawie 14 milionów wyświetleń;))
World's First Protosaber! (REAL BURNING LIGHTSABER)
Update X 2020:
...i już mamy prawie 14 milionów wyświetleń;))
niedziela, 5 maja 2019
Upust 65% na Star Wars
Obecnie z racji święta Star Wars na Steam są fantastyczne obniżki na wszystkie tytuły z serii - w tym najstarsze klasyki (upusty są różnej wielkości, ale w większości znaczące!).
Jednak jest jeden upust, który nie ma sensu! ;)
Na dodatek do gry STAR WARS™ Jedi Knight - Mysteries of the Sith dano upust -65%
i co?
I regularna cena wynosi 10,99 zł!
Gdy odejmiemy upust, sklep proponuje cenę: 3,84 zł !;)
Czy to ma sens?;):)
Update:
Ta starwarsowa promocja będzie jeszcze trwała do 9 maja! ;)
Jednak jest jeden upust, który nie ma sensu! ;)
Na dodatek do gry STAR WARS™ Jedi Knight - Mysteries of the Sith dano upust -65%
i co?
I regularna cena wynosi 10,99 zł!
Gdy odejmiemy upust, sklep proponuje cenę: 3,84 zł !;)
Czy to ma sens?;):)
Update:
Ta starwarsowa promocja będzie jeszcze trwała do 9 maja! ;)
niedziela, 7 stycznia 2018
Inne prawa fizyki
Czy zastanawiało Was kiedyś to co się znajduje poza obserwowalnym obszarem Wszechświata?
Może dalej są inne prawa fizyki? (odpowiedź dzisiejszej nauki na dole tekstu)
Wg. obecnych szacunków sfera owej "widzialności" ma średnicę około 92 miliardów lat świetlnych, czyli 8,8 ×1026 metrów.
Zachodzą tutaj też zadziwiające zależności, niektóre z nich to:
Fizyka (astrofizyka) zajmuje się tymi zagadnieniami od dawna i to bardzo szczegółowo, kiedyś nie potrafiono odpowiedzieć na pytanie (choć teoretycznie): czy prawa fizyki mogą się zmieniać tam gdzie nie widzimy, bo jak nie widzimy to możemy jedynie ekstrapolować nasze dotychczasowe doświadczenia. Czyli wróżyć, nie mając faktycznie pojęcia i żadnych faktów, które by to potwierdziły lub zaprzeczyły.
Nietrudno sobie wyobrazić, że świat jest znacznie większy niż obecnie dający się zaobserwować. Owa sfera w ostatnich stuleciach wciąż się powiększała (obecnie np. dzięki teleskopowi Hubble'a 1990 r.). Skoro cały czas obserwowaliśmy zależność, że im dalej spojrzymy tym więcej światów zobaczymy (taki WYSYWIG (Wikip.), czyli tu IDSTWŚZ :P ) to przyzwyczailiśmy się, że dalej wciąż czekają na nas nowe światy/galaktyki.
No dobrze, ale ile razy większy jest świat, którego jeszcze nie znamy?
Dziesięć razy? Tysiąc? Kwadrylion?
Znając obecne wielkości kosmiczne można spokojnie założyć, że może być o wiele większy... np. nawet o tyle razy, że ilość zer nie zmieściłaby się na stadionie;) A może jest nieskończony?
A jeżeli jest skończony, ale np. bardzo, bardzo duży, np. 999999x×10999999999 (tak z głowy;) ) to chyba nikt rozsądny nie da sobie głowy uciąć, że wszędzie jest ta sama fizyka co u nas...
Może się to zmienia? Może nawet np. co 5 czy 15 takich wielkości?
Zgodnie ze zdaniem Alberta Einsteina warto zadawać takie pytania. Warto sobie też zdawać sprawę z tego jak mało wiemy i jak niewiele możemy zakładać.
Ja takie pytanie zadałem sobie na studiach, miałem bardzo nudne (w ogromnej ilości) zajęcia z fizyki, nasz fizyk sprzedał nam swój skrypt, a ja chyba byłem jedynym studentem na roku, który ten skrypt w dużej mierze przeczytał;)
W nim między innymi był rozdział dotyczący astrofizyki oraz garść wzorów dotyczących właśnie tej sfery.
Na jakimś ustnym zaliczeniu (na każdych laborkach miałem takie do bólu) zapytałem się go o to co się znajduje poza tą sferą, czy mogą się gdzieś tam daleko zmieniać zasady fizyki?
Od tej rozmowy moje zaliczenia zaczęły zupełnie inaczej wyglądać!;) Po prostu wykładowca nabrał do mnie pewnego zaufania i dzięki temu nie dopytywał do samego dna, bo wierzył bardziej w to co mówię i piszę. To była spora ulga, bo zwykle to bardzo cisnął i maglował wszystkich, a jak ktoś czegoś nie wiedział to wrzeszczał bardzo głośno...
(w sumie to miał sporo racji bo jednak po wstępnej edukacji wszyscy powinni znać matamę, a mnie to nawet z chemii przepytywał...)
Wracając do pytania o to czy prawa fizyki mogą się zmieniać i jaki może być tego powód, to okazuje się, że nauka dziś zna odpowiedz na to pytanie - choć na razie tylko teoretycznie (tak jak wcześniej pisałem: nie widzimy, nie mierzymy - nic nie wiemy na pewno), ale i to jest już sporo:
Inne prawa fizyki? Rozbudza to moją wyobraźnię;)
Może kiedyś zrobię o tym grę;)
Może dalej są inne prawa fizyki? (odpowiedź dzisiejszej nauki na dole tekstu)
Wg. obecnych szacunków sfera owej "widzialności" ma średnicę około 92 miliardów lat świetlnych, czyli 8,8 ×1026 metrów.
Zachodzą tutaj też zadziwiające zależności, niektóre z nich to:
- rząd wielkości stosunku promienia obserwowalnego Wszechświata do promienia protonu wynosi 1039
- rząd wielkości liczby atomów w obserwowalnym Wszechświecie jest równy około 10(2x39)
Fizyka (astrofizyka) zajmuje się tymi zagadnieniami od dawna i to bardzo szczegółowo, kiedyś nie potrafiono odpowiedzieć na pytanie (choć teoretycznie): czy prawa fizyki mogą się zmieniać tam gdzie nie widzimy, bo jak nie widzimy to możemy jedynie ekstrapolować nasze dotychczasowe doświadczenia. Czyli wróżyć, nie mając faktycznie pojęcia i żadnych faktów, które by to potwierdziły lub zaprzeczyły.
Nietrudno sobie wyobrazić, że świat jest znacznie większy niż obecnie dający się zaobserwować. Owa sfera w ostatnich stuleciach wciąż się powiększała (obecnie np. dzięki teleskopowi Hubble'a 1990 r.). Skoro cały czas obserwowaliśmy zależność, że im dalej spojrzymy tym więcej światów zobaczymy (taki WYSYWIG (Wikip.), czyli tu IDSTWŚZ :P ) to przyzwyczailiśmy się, że dalej wciąż czekają na nas nowe światy/galaktyki.
No dobrze, ale ile razy większy jest świat, którego jeszcze nie znamy?
Dziesięć razy? Tysiąc? Kwadrylion?
Znając obecne wielkości kosmiczne można spokojnie założyć, że może być o wiele większy... np. nawet o tyle razy, że ilość zer nie zmieściłaby się na stadionie;) A może jest nieskończony?
A jeżeli jest skończony, ale np. bardzo, bardzo duży, np. 999999x×10999999999 (tak z głowy;) ) to chyba nikt rozsądny nie da sobie głowy uciąć, że wszędzie jest ta sama fizyka co u nas...
Może się to zmienia? Może nawet np. co 5 czy 15 takich wielkości?
Zgodnie ze zdaniem Alberta Einsteina warto zadawać takie pytania. Warto sobie też zdawać sprawę z tego jak mało wiemy i jak niewiele możemy zakładać.
Ja takie pytanie zadałem sobie na studiach, miałem bardzo nudne (w ogromnej ilości) zajęcia z fizyki, nasz fizyk sprzedał nam swój skrypt, a ja chyba byłem jedynym studentem na roku, który ten skrypt w dużej mierze przeczytał;)
W nim między innymi był rozdział dotyczący astrofizyki oraz garść wzorów dotyczących właśnie tej sfery.
Na jakimś ustnym zaliczeniu (na każdych laborkach miałem takie do bólu) zapytałem się go o to co się znajduje poza tą sferą, czy mogą się gdzieś tam daleko zmieniać zasady fizyki?
Od tej rozmowy moje zaliczenia zaczęły zupełnie inaczej wyglądać!;) Po prostu wykładowca nabrał do mnie pewnego zaufania i dzięki temu nie dopytywał do samego dna, bo wierzył bardziej w to co mówię i piszę. To była spora ulga, bo zwykle to bardzo cisnął i maglował wszystkich, a jak ktoś czegoś nie wiedział to wrzeszczał bardzo głośno...
(w sumie to miał sporo racji bo jednak po wstępnej edukacji wszyscy powinni znać matamę, a mnie to nawet z chemii przepytywał...)
Wracając do pytania o to czy prawa fizyki mogą się zmieniać i jaki może być tego powód, to okazuje się, że nauka dziś zna odpowiedz na to pytanie - choć na razie tylko teoretycznie (tak jak wcześniej pisałem: nie widzimy, nie mierzymy - nic nie wiemy na pewno), ale i to jest już sporo:
- Teoria strun sugeruje, że „energia próżni” naszego Wszechświata może nie być „prawdziwą” energią próżni absolutnego Wszechświata. W takim wypadku mówi się o próżni fałszywej. Mogą również istnieć inne wszechświaty o innej wartości energii próżni i, co za tym idzie, innych prawach fizyki. Energia próżni może spaść ze swojego lokalnego minimum do innego minimum i mówi się wtedy o rozpadzie próżni. Taki rozpad może zajść samoistnie dzięki fluktuacjom kwantowym lub może zostać wymuszony przez bardzo wysoką energię. Według teorii strun, Wielki Wybuch był właśnie rozpadem próżni w innym wcześniejszym Wszechświecie.
Rozpad próżni występuje też w teorii inflacji. Według niej, nasz Wszechświat miał się narodzić z polem Higgsa w stanie próżni fałszywej. Pole to następnie rozpadło się, co skutkowało wykładniczą ekspansją Wszechświata oraz uzyskaniem masy przez niektóre cząstki elementarne.
Inne prawa fizyki? Rozbudza to moją wyobraźnię;)
Może kiedyś zrobię o tym grę;)
poniedziałek, 27 listopada 2017
Rarytas: wygraj LEGO R2-D2 z platyny!
LEGO organizuje do końca roku konkurs, w którym rozlosuje szczęśliwców, którzy zdobędą jedynie dwie wyprodukowane sztuki R2-D2 z platyny! Wartość jednej figurki to 12 tysięcy złotych lub 2,5 tys. £!
Jak wieść niesie, aby wziąć udział w konkursie, należy zapisać się do newslettera na oficjalnym sklepie LEGO - nie trzeba nic kupować.
Fantastyczna gratka dla kolekcjonerów i miłośników drogich unikatów, już widzę jak na całym świecie ludziom się oczy świecą i kolekcjonerska ślinka cieknie na myśl o tym rarytasie!;)
Jak wieść niesie, aby wziąć udział w konkursie, należy zapisać się do newslettera na oficjalnym sklepie LEGO - nie trzeba nic kupować.
Fantastyczna gratka dla kolekcjonerów i miłośników drogich unikatów, już widzę jak na całym świecie ludziom się oczy świecą i kolekcjonerska ślinka cieknie na myśl o tym rarytasie!;)
niedziela, 26 listopada 2017
Konkurs jubileuszowy;)
Właśnie świętujemy 10 lat bloga Smakowitości Tdc i z tej okazji gorąco zapraszam do wzięcia udziału w konkursie jubileuszowym oraz ankiecie dotyczącej samego bloga;)
Oto pytania konkursowe, jakie dla Was przygotowałem:
1. Czym się zajmuje Rada Europejska wraz z Trybunałem Edukacji: Co chcą dokształcać?
(prawidłowa odpowiedź musi spełniać zasadę "7 w 1").
6. W klasycznej trylogii Gwiezdnych Wojen znajduje się niezwykle zaawansowana jednostka, posługująca się niepojętą technologią, tak zaawansowaną, że kompletnie nieznaną w uniwersum SW. Podaj film, minutę filmu oraz opisz: scenę, w której występuje, jak wygląda i co robi (level: hiper, extra hard!).
Przyznaję, że pytania są trudne, ale też należy do nich podchodzić czasem z poczuciem humoru. Większość z odpowiedzi nie da się wygooglować, ale już znaleźć na tym blogu lub gdzieś w necie już tak. Jak nie wiesz i nie ma w necie to strzelaj! bo kto pierwszy ten lepszy;)
Nagrodę otrzymuje osoba, która jako pierwsza podeśle rozwiązanie konkretnego zadania/pytaniana adres e-mail @pl lub za pomocą facebooka. Nadesłane e-maile będą weryfikowane więc proszę się podpisywać, używać bieżących skrzynek i podać adres na jaki zostanie wysłana nagroda (może być identyfikator paczkomatu, numer telefonu i e-mail - dane wymagane do wysłania przesyłki).
Na odpowiedzi czekam do 31 grudnia 2017, opublikuję imiona/nicki osób, które wygrały;) W trakcie trwania będę podawał (tu na blogu), na które pytanie padła już prawidłowa odpowiedź. Opublikuję też najciekawsze Wasze odpowiedzi, jeśli będą w jakiś sposób interesujące, wesołe itp.
Ponieważ niektóre pytania są ekstremalnie trudne, w ostateczności nagroda zostanie przydzielona osobie, której odpowiedź była najbardziej zbliżona do poprawnej np. w przypadku daty - rozstrzyga matematyka;) W przypadku innego typu odpowiedzi, arbitralnie uznam czy dana odpowiedź nadaje się do zaliczenia - moja swoboda wynika wyłącznie z tego, że nagrody chcę rozdać, a obawiam się, że niektóre pytania są zbyt trudne;)
Sponsorami głównych nagród są:
Pixel
Retronics (fb)
Dziękuję za 10 wspólnie spędzonych lat i życzę wszystkim uczestnikom powodzenia i dobrej zabawy w poszukiwaniach!;)
Update:
Pierwsze odpowiedzi już spływają!;) Fajnie, fajnie!;)
Update:
Już mamy pierwsze poprawne odpowiedzi, oto lista na które pytania padła już prawidłowa odpowiedź:
1. pytanie
oraz dodatkowe pytanie nr 7 dostępne jedynie na serwisie Atarionline.pl.
Na pytanie nr 1 padło kilka poprawnych odpowiedzi, w tym pierwsza poprawna to zwycięzca. Wiele niepoprawnych odpowiedzi jakie już padły świadczy, że google nie jest dobrym źródłem wiedzy w tym konkursie;)
Na pytanie nr 3 padły już najbardziej oczywiste odpowiedzi, i oczywiście bardzo lubię te filmy, ale niestety to nie są poprawne odpowiedzi - przyznaję to trudne pytanie, ale nie jest niemożliwe.
Szukajcie dalej!;)
Update:
Konkurs zakończony!
Mamy już 2018 rok, czyli termin nadsyłania odpowiedzi już upłynął!;)
Dziękuję za wzięcie udziału w konkursie (bardzo trudnym!), mam nadzieję że się dobrze bawiliście;) Natomiast zwycięzcom gratuluję!;)
Pełna lista zwycięzców niebawem.
Update:
Wręczenie nagrody za pierwsze pytanie konkursowe;)
Oto pytania konkursowe, jakie dla Was przygotowałem:
1. Czym się zajmuje Rada Europejska wraz z Trybunałem Edukacji: Co chcą dokształcać?
(prawidłowa odpowiedź musi spełniać zasadę "7 w 1").
- Nagroda: Półroczna prenumerata magazynu PIXEL
- Nagroda: wejściówka na Giełdę Pixela (27 stycznia sobota 2018, Warszawa), dawniej zwana giełdą Bajtka
- Nagroda: płyta CD z muzyką KATOD Fusion64
6. W klasycznej trylogii Gwiezdnych Wojen znajduje się niezwykle zaawansowana jednostka, posługująca się niepojętą technologią, tak zaawansowaną, że kompletnie nieznaną w uniwersum SW. Podaj film, minutę filmu oraz opisz: scenę, w której występuje, jak wygląda i co robi (level: hiper, extra hard!).
- Nagroda: złote, limitowane wydanie filmu DVD: pt. "Powrót Jedi", 2*DVD. Jest to unikalne wydanie, którego nigdzie się nie dostanie! Na dwóch płytach znajdują się dwie wersje filmu, pierwsza oryginalna z 1983 roku oraz późniejsza z poprawkami tzw. Special Edition, czyli uznawana oficjalnie za tą aktualną;)
Przyznaję, że pytania są trudne, ale też należy do nich podchodzić czasem z poczuciem humoru. Większość z odpowiedzi nie da się wygooglować, ale już znaleźć na tym blogu lub gdzieś w necie już tak. Jak nie wiesz i nie ma w necie to strzelaj! bo kto pierwszy ten lepszy;)
Nagrodę otrzymuje osoba, która jako pierwsza podeśle rozwiązanie konkretnego zadania/pytania
Na odpowiedzi czekam do 31 grudnia 2017, opublikuję imiona/nicki osób, które wygrały;) W trakcie trwania będę podawał (tu na blogu), na które pytanie padła już prawidłowa odpowiedź. Opublikuję też najciekawsze Wasze odpowiedzi, jeśli będą w jakiś sposób interesujące, wesołe itp.
Ponieważ niektóre pytania są ekstremalnie trudne, w ostateczności nagroda zostanie przydzielona osobie, której odpowiedź była najbardziej zbliżona do poprawnej np. w przypadku daty - rozstrzyga matematyka;) W przypadku innego typu odpowiedzi, arbitralnie uznam czy dana odpowiedź nadaje się do zaliczenia - moja swoboda wynika wyłącznie z tego, że nagrody chcę rozdać, a obawiam się, że niektóre pytania są zbyt trudne;)
Sponsorami głównych nagród są:
Dziękuję za 10 wspólnie spędzonych lat i życzę wszystkim uczestnikom powodzenia i dobrej zabawy w poszukiwaniach!;)
Update:
Pierwsze odpowiedzi już spływają!;) Fajnie, fajnie!;)
Update:
Już mamy pierwsze poprawne odpowiedzi, oto lista na które pytania padła już prawidłowa odpowiedź:
1. pytanie
oraz dodatkowe pytanie nr 7 dostępne jedynie na serwisie Atarionline.pl.
Na pytanie nr 1 padło kilka poprawnych odpowiedzi, w tym pierwsza poprawna to zwycięzca. Wiele niepoprawnych odpowiedzi jakie już padły świadczy, że google nie jest dobrym źródłem wiedzy w tym konkursie;)
Na pytanie nr 3 padły już najbardziej oczywiste odpowiedzi, i oczywiście bardzo lubię te filmy, ale niestety to nie są poprawne odpowiedzi - przyznaję to trudne pytanie, ale nie jest niemożliwe.
Szukajcie dalej!;)
Update:
Konkurs zakończony!
Mamy już 2018 rok, czyli termin nadsyłania odpowiedzi już upłynął!;)
Dziękuję za wzięcie udziału w konkursie (bardzo trudnym!), mam nadzieję że się dobrze bawiliście;) Natomiast zwycięzcom gratuluję!;)
Pełna lista zwycięzców niebawem.
Update:
Wręczenie nagrody za pierwsze pytanie konkursowe;)
wtorek, 31 października 2017
Problemy z LEGO Falconem UCS 75192
Ostatnio wspominałem w poście pt. Nowy MILLENNIUM FALCON LEGO UCS o tym, że ma się pojawić kolejny gigantyczny Falcon, tym razem jeszcze większy (czyli największy zestaw LEGO w historii).
Zestaw od pewnego czasu jest dostępny w Polsce, ale nie ma go na półkach sklepowych, a jest jedynie rozsyłany do zainteresowanych, którzy wcześniej zapisali się na listę chętnych (z QTZ mieliśmy okazję zobaczyć taką wysyłkę).
Jednak obecnie zestaw jest niedostępny, na stronie LEGO (sklep) jest obecnie napis:
Instrukcja ta uczy jeszcze jednej rzeczy: na stronie 463 pokazane jest jak ten model podnosić! Nic dziwnego model składający się z 7541 elementów (klocków) należy ostrożnie podnosić bo dziecko nawet samą wagą pojazdu może sobie zrobić krzywdę!
Więc to unikalne, że instrukcja LEGO uczy jak trzymać pojazd!;)
Gorąco polecam największy zestaw LEGO w historii, ale oczywiście... gdy już będzie dostępny :-P
Zestaw od pewnego czasu jest dostępny w Polsce, ale nie ma go na półkach sklepowych, a jest jedynie rozsyłany do zainteresowanych, którzy wcześniej zapisali się na listę chętnych (z QTZ mieliśmy okazję zobaczyć taką wysyłkę).
Jednak obecnie zestaw jest niedostępny, na stronie LEGO (sklep) jest obecnie napis:
- Wkrótce dostępne
W czwartek 14 września Grupa LEGO umożliwiła uczestnikom programu VIP zakup zestawu Sokół Millenium™ z kolekcji LEGO® Star Wars™. Ogromnie nas ucieszyło pozytywne przyjęcie tego zestawu — największego z dotychczas przygotowanych. Chcemy zapewnić wszystkich naszych miłośników z całego świata, że dołożymy wszelkich starań, aby uszczęśliwić konstruktorów LEGO, udostępniając więcej zestawów.
Instrukcja ta uczy jeszcze jednej rzeczy: na stronie 463 pokazane jest jak ten model podnosić! Nic dziwnego model składający się z 7541 elementów (klocków) należy ostrożnie podnosić bo dziecko nawet samą wagą pojazdu może sobie zrobić krzywdę!
Więc to unikalne, że instrukcja LEGO uczy jak trzymać pojazd!;)
Gorąco polecam największy zestaw LEGO w historii, ale oczywiście... gdy już będzie dostępny :-P
poniedziałek, 2 października 2017
Tajemnica wzrostu Snoke i LEGO
Snoke to leciwy przywódca nowego imperium poznany dopiero w VII epizodzie, otwierającym nową trylogię (choć jest tak stary, że obserwował powstawanie imperium). Pierwszy film ledwo co wprowadził nas w realia, dlatego cały internet huczy od pytań, kto jest kto i jaką rolę pełni itp. A co ze Snoke? Ostatnio zgłosiłem na konwent prześmiewczy punkt o VII epizodzie, oto fragment opisu:
Ja w powyższym opisie zasugerowałem, że jest "zwyczajny", ale ego ma tak duże, że powiększa sobie hologram, aby patrzeć na wszystkich z góry;)
Jednak jak jest naprawdę? Przecież z filmu nic się nie dowiedzieliśmy, a pytań jest dużo więcej - widzowie liczą, że niebawem w kinie wiele się wyjaśni;)
Odpowiedz już padła, obecnie w niektórych sklepach (w stolicy) pojawiły się najnowsze zestawy LEGO z VIII epizodu Star Wars. W jednym z nich jest figurka (pierwsza w historii LEGO) właśnie Snoke'a, więc teraz już wiadomo, że jest ludzkich rozmiarów (choć oczywiście nie jest to 100%).
Warianty były dwa, a padło na ten najgłupszy. Teraz autorzy filmu będą musieli wejść na grząski grunt i wyjaśnić dlaczego on jest mały, a hologram ma taki ogromniasty!;) W końcu wiadomo, że jak ktoś ma kompleksy dotyczące wyglądu, to czasami miewa hopla w tym jak go inni widzą:P
Kiepsko to widzę, bo w tym temacie nie da się tego racjonalnie wyjaśnić, a wszelkie próby mogą filmy ośmieszyć (choć ten został już wystarczająco ośmieszony!).
No nic, pożyjemy zobaczymy... jednak nie ma żadnej pewności, że temat zostanie poruszony właśnie w zbliżającym się filmie (epizod VIII).
- To historia o trollu, czy gnomie, który zawieruszył się z Władców Pierścieni i za pomocą przerośniętego holo (ego) stara się posklejać imperium. (...)
Ja w powyższym opisie zasugerowałem, że jest "zwyczajny", ale ego ma tak duże, że powiększa sobie hologram, aby patrzeć na wszystkich z góry;)
Jednak jak jest naprawdę? Przecież z filmu nic się nie dowiedzieliśmy, a pytań jest dużo więcej - widzowie liczą, że niebawem w kinie wiele się wyjaśni;)
Odpowiedz już padła, obecnie w niektórych sklepach (w stolicy) pojawiły się najnowsze zestawy LEGO z VIII epizodu Star Wars. W jednym z nich jest figurka (pierwsza w historii LEGO) właśnie Snoke'a, więc teraz już wiadomo, że jest ludzkich rozmiarów (choć oczywiście nie jest to 100%).
Warianty były dwa, a padło na ten najgłupszy. Teraz autorzy filmu będą musieli wejść na grząski grunt i wyjaśnić dlaczego on jest mały, a hologram ma taki ogromniasty!;) W końcu wiadomo, że jak ktoś ma kompleksy dotyczące wyglądu, to czasami miewa hopla w tym jak go inni widzą:P
Kiepsko to widzę, bo w tym temacie nie da się tego racjonalnie wyjaśnić, a wszelkie próby mogą filmy ośmieszyć (choć ten został już wystarczająco ośmieszony!).
No nic, pożyjemy zobaczymy... jednak nie ma żadnej pewności, że temat zostanie poruszony właśnie w zbliżającym się filmie (epizod VIII).
wtorek, 26 września 2017
Gwiazda Śmierci w realu !
Nie wszyscy wiedzą, że w naszym układzie słonecznym znajduje się ciało niezwykle podobne do stacji kosmicznej znanej z filmów Gwiezdne Wojny !

Mimas jest bardzo małym księżycem Saturna, odkrytym w 1789 roku. Mimo swych niewielkich rozmiarów, jego drobna grawitacja jest w stanie utrzymać go w kształcie bliskim sferycznemu. Nazwa Mimas pochodzi z mitologii greckiej, w której Mimas był jednym z gigantów.
Nietrudno zauważyć, że najbardziej charakterystyczną jego cechą jest gigantyczny krater o nazwie Herschel. Ma on średnicę 139 km, co stanowi około 1/3 średnicy całego Mimasa. Po jego środku znajduje się wzniesienie o wysokości 6 km. Krater ten jest pozostałością po gigantycznym zderzeniu, które nie ma sobie równych pod względem rozmiarów (w stosunku do wielkości całego księżyca). Przy takim stosunku po uderzeniu może nastąpić całkowity rozpad ciała niebieskiego.
Mapa Mimasa (NASA)
Wielu może zastanawiać niezwykłe podobieństwo Mimasa do Gwiazdy Śmierci, czyli gigantycznej stacji kosmicznej o sile rażenia zdolnej niszczyć całe planety. Pytanie, czy twórcy filmu chcieli się wzorować na znanych nam ciałach niebieskich, czy może był to zbieg okoliczności ?
A może celowo G. Lucas chciał zasiać w naszych głowach strach ??
Mimo, że Mimas (:D) znany był już w XVIII wieku, to jednak Twórcy filmu nic o jego wyglądzie nie wiedzieli, gdyż pierwsze jego zdjęcia pochodzą z roku 1980 czyli 3 lata po premierze pierwszej części Gwiezdnych Wojen.
Ciekawe czy Lucasowi przeszły ciarki po plecach... ;):)
Tematem podobieństwa Mimasa do Gwiazdy Śmierci zajął się serwis astrobio.net, w wymownym tekście pt. "Tiny Moon is No Space Station" :)
(News z 26 X 2008! Może nie uwierzycie, ale takich tekstów po latach uzbierało się obecnie czterysta! Serio, bez jaj! Mogę sobie codziennie przez ponad rok publikować gotowe posty;)
Mimas jest bardzo małym księżycem Saturna, odkrytym w 1789 roku. Mimo swych niewielkich rozmiarów, jego drobna grawitacja jest w stanie utrzymać go w kształcie bliskim sferycznemu. Nazwa Mimas pochodzi z mitologii greckiej, w której Mimas był jednym z gigantów.
Nietrudno zauważyć, że najbardziej charakterystyczną jego cechą jest gigantyczny krater o nazwie Herschel. Ma on średnicę 139 km, co stanowi około 1/3 średnicy całego Mimasa. Po jego środku znajduje się wzniesienie o wysokości 6 km. Krater ten jest pozostałością po gigantycznym zderzeniu, które nie ma sobie równych pod względem rozmiarów (w stosunku do wielkości całego księżyca). Przy takim stosunku po uderzeniu może nastąpić całkowity rozpad ciała niebieskiego.
Wielu może zastanawiać niezwykłe podobieństwo Mimasa do Gwiazdy Śmierci, czyli gigantycznej stacji kosmicznej o sile rażenia zdolnej niszczyć całe planety. Pytanie, czy twórcy filmu chcieli się wzorować na znanych nam ciałach niebieskich, czy może był to zbieg okoliczności ?
A może celowo G. Lucas chciał zasiać w naszych głowach strach ??
Mimo, że Mimas (:D) znany był już w XVIII wieku, to jednak Twórcy filmu nic o jego wyglądzie nie wiedzieli, gdyż pierwsze jego zdjęcia pochodzą z roku 1980 czyli 3 lata po premierze pierwszej części Gwiezdnych Wojen.
Ciekawe czy Lucasowi przeszły ciarki po plecach... ;):)
Tematem podobieństwa Mimasa do Gwiazdy Śmierci zajął się serwis astrobio.net, w wymownym tekście pt. "Tiny Moon is No Space Station" :)
(News z 26 X 2008! Może nie uwierzycie, ale takich tekstów po latach uzbierało się obecnie czterysta! Serio, bez jaj! Mogę sobie codziennie przez ponad rok publikować gotowe posty;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.
Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.
W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...