Mistrzyni rowerowych akrobacji tak fantastycznie się postarała, że zatrzymując się na światłach przed pasami (od wewnętrznej strony czyli po minięciu pierwszych pasów oraz torów tramwajowych), hamując przeleciała przez przednie koło a następnie znajdując się na ziemi wpadł na jej plecy fikołkując jej własny rower!
Jak ona to zrobiła???
Aby przelecieć przez własne koło to trzeba hamować przednim hamulcem, wstać i być dość mocno rozpędzonym, a tu skoro to już było na pasach to raczej dużej prędkości nie było, a sama kobieta nie stała na rowerze. Do tego tak to zrobiła, że nie upadła na pasy na jezdni tylko zrobiła to nieco wcześniej - co też jest dla mnie dziwne.
Ja ćwiczyłbym coś takiego dwa miesiące i nie zrobił bym tego !
Potem ta osoba, tak się rozpędziła, że mnie wyminęła jadąc bez trzymanki i rozmawiając przez telefon. Jak dla mnie parę mandatów się jej należy. Minęła mnie, osobę która jeździ na rowerze bezwypadkowo od kilkudziesięciu lat, samo to już jest wymowne.
Jeśli ta osoba potrafi zrobić takiego karkołomnego fikołka na równej drodze na pasach to w mojej ocenie należy jej dać nie tyle mandat co dożywotni zakaz dotykania się kierownicy!
Aż strach pomyśleć co by było gdybym jechał na rowerze za nią lub obok niej i również zacząłbym hamować przed pasami...
Ogólnie w tym roku widzę, że bardzo spadła jakość rowerzystów, są coraz bardziej bezmyślni i niebezpieczni (a rowerowa akrobatka jest tylko jednym z przykładów tego co się dzieje na naszych ulicach). Ostatnio trasę rowerową tarasowała jakaś dziewczyna na rolkach, słuchała muzyki i za nią utworzył się korek rowerowy bo ona nic nie słyszała. Potem ja mało na nią nie wpadłem gdy hamowała przed pasami, bo zahamowała bardzo ostro i o parę metrów za wcześnie co spowodowało że mnie zaskoczyła. Ostatnio też kilkuletnie dziecko wpadło mi dwa razy(!) pod koła roweru i to na oczach matki i ojca (no i na szczęście zatrzymałem się na czas, około 20 cm od dziecka), a wszystko przy przystanku obok trasy rowerowej. Ja wyhamowałem, ale jakby jechał jeszcze ktoś za mną to mogłoby być znacznie gorzej.
Niebezpieczne są też samochody i ich pasażerowie, z zasady patrzę na to co robią osoby wysiadające z samochodu bo zwykle kompletnie nie myślą. Ostatnio pod blokiem miałem taką sytuację że dwie osoby wysiadły z samochodu i następnie nachyliły się i rozmawiały z kierowcą, potem raptownie wykręciły i zaczęły się kierować w stronę budynku, czyli na środku jezdni zamiast sprawdzić czy coś nie jedzie raptem zmienili kierunek pakując się prosto pod mój rower, na szczęście bacznie ich obserwowałem i nic się nie stało.
Natomiast w zeszłym roku to była sytuacja już bardzo niebezpieczna gdzie bardzo poważnie nawalił kierowca, jechałem osiedlową ulicą, gdzie wzdłuż znajdowały się (akurat) wolne miejsca postojowe. Właśnie przejeżdżał obok mnie samochód w miejscu gdzie znajdował się tzw. leżący policjant, jednak kierowca wykombinował sobie że wykręci w stronę parkingu i wyminie go... problem tylko że ja tam wtedy jechałem rowerem...
Ja jechałem zgodnie z przepisami, ale ten kierowca był naprawdę bezmyślny zdawał się zachowywać jakby mnie nie widział (a w to trudno uwierzyć), ja ostro wykręciłem i cudem nic się nie stało (jechaliśmy równolegle do siebie i odstęp między nami był minimalny). Byłem naprawdę mocno zaskoczony tym, że samochód może skręcić prosto na mnie z jezdni, na szczęście refleks mam wyrobiony na Atari;)
Przydała się moja forma, pojechałem za nim i złapałem go gdy się zatrzymał. Objechałem go równo, a ten powiedział mi głębokie przepraszam, które mnie jedynie zirytowało. Gdyby trzeba było mnie zbierać albo spod jego kół, albo z samochodu zaparkowanego obok (na szczęście nie było tam żadnego), to jego przepraszam by mi niewiele pomogło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz