W tym ostatnim można przeczytać zdanie, które musi znaleźć się na moim blogu:
- W jednych tylko "Szrankach i konkurach" jest więcej akcji i ciekawych pomysłów niż w sześciu "Asteriksach" razem wziętych.
Słowa te są parafrazą recenzji książek Roberta Ludluma, a dotyczą odwiecznego problemu, czy Kajko i Kokosz są plagiatem Asteriksa. Otóż nie są, choćby z tego co wynika z powyższego cytatu, a dodatkowo zachodnie komiksy w dawnych socjalistycznych czasach nie były nigdzie dostępne również dla naszego rodzimego autora jakim był Janusz Christa.
14 komentarzy:
Równie dobrze można by powiedzieć że Asterix jest klonem Flipa i Flapa ;)
Tak, ale jednak pokutuje takie przekonanie w naszym społeczeństwie, nawet zupełnie przypadkiem się na to ostatnio natknąłem choć już nie pamiętam gdzie, może to było na YouTube? nie pamiętam...
Wydaje mi się że to jest ogólny polski problem, ludzie często mają jakieś dziwne poczucie niższości i wyższości innych krajów. Jednak gdy się przeanalizuje zagadnienie, nieco na chłodno podsumuje wszystkie plusy i minusy to się okazuje, że mamy wiele naprawdę fajnych osiągnięć, które nie mają swoich odpowiedników na świecie.
W tym temacie warto wspomnieć o Kajku i Koku w kosmosie, to bardzo fajny i najdłuższy polski komiks w naszej historii. Paradoksalnie jest najmniej znany, bo przykładowo było mało dodruków, były one niepełne (pierwsze pełniejsze wydanie pojawiło się dopiero 2001 roku mimo, że komiks jest z lat 1968-1972, bo tak stary komiks powinien być wielokrotnie drukowany i przez to dobrze znany pokoleniom).
Przede wszystkim - najpierw był Kajtek i Koko, dopiero później wyewaulowali w Kajka i Kokosza, o ile pamiętam w drodze żartu (jako praprzodkowie Kajtka i Koka - wtedy troszkę inaczej wyglądali). A potem,cóż... Stali się głównymi bohaterami ;)
Poza tym - są tu nawiązania do naszej historii (a raczej wierzeń), jest smok Miluś, jest zbój Łamignat... Trzeba by jeszcze sprawdzić lata powstania komiksów (obu), ale wydaje mi się mało prawdopodobne, aby Christa korzystał z doświadczeń Gościnnego i Uderzo, o ile dobrze pamiętam nazwiska twórców...
Tak Sikor, właśnie o tym mówi link podany w tym poście Kajko i Kokosz: Świat dzielnych wojów (plik PDF).
Miłej lektury!;)
Oooo,ciekawa pozycja... Jakby sięznalazło kilka osób - można by wydrukować cyfrowo... Przeczytałem z przyjemnością.
Bardzo fajna lektura, ja bardzo, bardzo chcę to sobie wydrukować. Kto jeszcze chętny ?
Nawiązując do tytułu artykułu pozwolę sobie na dokonanie pewnego porównania:
https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcQcVYQYYhtdGt6r-cFecda3yy79muErzlFk4SEqW44vS1UuPekw - Kajko i Kokosz
- https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcSGYB9YUTePEw3HH4kgmne89UEiMAwiTpQLgV8rRCethdEPAenn-A - Asteriks i Obeliks
Z szybkiego wglądu widzimy, że Asteriks cały się zmieści w Kajku, za to Obeliks jest dużo szerszy od Kokosza, więc w niego nie wejdzie. Ale może się schować za nim, bo jest nieco niższy... ;)
Ciekawostką są szczegóły. Zauważcie, że A i O nie mają właściwie mięśni, czego nie można powiedzieć o K i K. Widocznie A i O nie służy dieta związana z magicznym napojem (którego, jak pamiętamy, O napił się w dzieciństwie wpadając do kotła).
Jest jeszcze jedna zasadnicza różnica - brak Idefixa (piesek) w K i K (Miluś pojawił się tylko w kilku zeszytach).
To tak tytułem uzupełnienia ;P
Ale Miluś jest zdecydowanie fajniejszy! Nawet od strony graficznej jest perfekcyjny;)
Noo, to dotykamy tematu kultowego :)
Nie wdając się w dyskusję o zapożyczeniach z Zachodu, zwrócę uwagę na ciekawy dla mnie aspekt K&K.
Otóż fascynujące samo w sobie jest prześledzenie ewolucji rysunkowej, jaką przeszedł ten komiks i jego bohaterowie. Od czarno-białych Szranków i Pucharu, przez genialnych Wojów i Rozprawę (przemiana Jagi!), z etapem pośrednim we Wczasach, Turnieju i Szkole, aż po późne, "klasyczne" (dla mnie, bo te poznałem najpierw) tytuły z lat 80 - myślę, że każda z tych faz ma swoich amatorów i przeciwników.
Jak dla mnie, etap ostatni był nieco rozmiękły, pozbawiony ostrości gagów, co znalazło nawet odzwierciedlenie w kresce: np. Kokosz z pierwotnego zadufanego w sobie mocarza staje się strachliwym, słabym grubasem... Pomijam już schyłek, czyli Mirmiła w opałach - najsłabszą w ogóle (również przez fakt silenia się na aluzje do rzeczywistości PRL) część cyklu.
Etap pośredni wygląda dziś jak próba skręcenia w jakimś nowym kierunku, wprowadzenia nowych postaci, nowego sposobu rysowania. Miejscami fajne, ale jednak "pośrednie".
Absolutnym mistrzostwem jest za to wczesny dwuksiąg Woje Mirmiła i Rozprawa z Dajmiechem. Brak słabych punktów, scenariusz majstersztyk, humor genialnie dyskretny, rysunki sugestywne, jakby ręka osiągnęła tu szczyt możliwości po latach ćwiczeń na Kajtku i Koku. Scena meczu z plemieniem Omsów do dziś powala mnie na kolana :) Wszystko to powoduje, że nie brak mi w nich nawet postaci Milusia, który jest z kolei najmocniejszym punktem etapu późniejszego. Choć nie! - moim faworytem ostatniej fazy są jednak zbójcerze.
A skoro o nich mowa - mój typ na oscara jeśli chodzi o sceny zbiorowe: bitwa zbójcerzy i piratów w grodzie Mirmiła w tomie Na wczasach :)
Takie moje trzy grosze.
A może ktoś by się pokusił o porównanie kultowych już dziś postaci z polskich komiksów. Na przykład:
- Kajko i Kokosz oraz Tytus, Romek i A'Tomek - wbrew pozorom mają wiele wspólnego
- Kleks oraz Antresolka Nerwosolka Profesorka
A nawiązując do tytułu posta:
- Ile jest "Binio Billa" w "Lucky Luck-u" ;P
Jako lekturę uzupełniającą do "Świata dzielnych wojów" polecam artykuły: "Między nami kuzynami" i Łupy z kraju Gotów".
Witam Kaprala!;)
Niech co krwawy karal ? Eeee... jakoś inaczej to było :P:):)
Dzięki za linki, w wolnej chwili z przyjemnością się z nimi zapoznam;)
Pozdrawiam
Oryginalne "Asteriksy" w czasach PRL-u w Trójmieście były dostępne np w roku 69, i 70 na różnego rodzaju targach "staroci" i innych . Zdobycie ich nie było trudne. Wystarczyło dysponować gotówką odpowiedniej wielkości i przejść się na jeden czy drugi ryneczek (Przymorze, Oliwa, Sopot). Skąd one? Polscy marynarze przywozili wiele dobra wszelakiego, w tym komiksy dla swoich dzieciaków, jak również na sprzedaż.Tą drogą trafiały na targowiska. Były też przedmiotem wymiany koleżeńskiej. Jako 6 -latek miałem takie francuskie cuda w swojej kolekcji pochodzące właśnie z jakiegoś ryneczku. Zatem nie jet to tak do końca prawdą, że Janusz Christa nie mógł mieć dostęu do Asteriksów. A już od roku 70 do 75 to był prawdziwy zalew, również komiksów amerykańskich. W ogólnej wymowie zgadzam się z wypowiedzią Bitera. W oficjalnym obiegu rzeczywiście nie było. No ale jeśli ktoś pamięta te czasy to wie, że w drugim obiego można było dostać właściwie wszystko.
ZD
"zachodnie komiksy w dawnych socjalistycznych czasach nie były nigdzie dostępne również dla naszego rodzimego autora jakim był Janusz Christa."
To akurat nie jest do końca prawdą :). Za komuny masa dzieł z Zachodu była dostępna, tylko w nieoficjalnym obiegu. Można by było go nazwać "piractwem", gdyby wówczas obowiązywała ustawa o prawach autorskich. Do tego mamy tu do czynienia z wybitnym twórcą komiksów. Czy naprawdę ktoś wierzy, że Christa nie wiedział o istnieniu takiego hitu jakim był Asteriks i Obeliks? Oczywiście nie przesądzam, ze Kajko i Kokosz to plagiat - tym bardziej, że zaczęło się od serii SF, która pojawiła się przed Asteriksem. Ale jakaś inspiracja z pewnością była obecna.
Prześlij komentarz