czwartek, 25 października 2012

Polska tonie w urzędniczej makulaturze

Wczoraj byłem w urzędzie i zobaczyłem urzędniczkę z "toną" papierów. Wydało mi się to mocno dziwne, dlatego rozmawiając w mojej sprawie zapytałem się czy mogę to przesłać w formie elektronicznej...

W odpowiedzi otrzymałem "ciekawostkę dropsa" (co starsi pamiętają co to jest;) że oczywiście mogę przysłać wszystkie materiały na np. płytce CD, ale oni i tak muszą sobie to wydrukować...

Przypomniało mi się gdy jeden z moich wykładowców na uczelni (to jeszcze lata 90!), po powrocie z USA powiedział, że tam duże firmy szczycą się tym, że wszelkie papierowe operacje (np. rekrutacja itp.) zamienili na ich elektroniczne odpowiedniki i w ten sposób zaoszczędzili gigantyczne pieniądze, nie wspominając o ochronie środowiska.

Gdy tak patrzę na nasze urzędy, instytucje i ministerstwa to albo żyjemy w najbogatszym kraju świata, albo wszystkie wspominane funkcjonują na informatycznym poziomie kamienia gładzonego (zapewne łapówkami :P ).

Powiedzmy jasno i otwarcie: likwidacja przynajmniej tej papierowej funkcjonalności biurokracji, powinna być dokonana przynajmniej 10 lat temu, co w skali całego kraju co roku dawałoby nieprawdopodobne oszczędności (nie mówiąc o oszczędnościach wynikających z usuwania nadmiaru samej biurokracji oraz poprawiania prawa aby urzędnicy nie musieli się zajmować bzdurami i zaprzeczającymi się paragrafami).
Za taką obecną zacofaną sytuację odpowiadają wszystkie ostatnie rządy, a szczególnie obecny bo ten: 1. obiecywał nam tutaj urodzaj intelektualny i gospodarczy na miarę drugiej Irlandii 2. rządzi drugą kadencję 3. ma pełnię władzy.

Jakby tego było mało rząd i politycy odnośnie światowego kryzysu cały czas mówią o oszczędnościach, w momencie gdy wypłacają gigantyczne nagrody za np. stadiony bez odpływu deszczu (jesteśmy w Afryce?) i niedziałającym w zimie dachu (też pewnie Afryka), czy też właśnie owe urzędy puchną od ilości kolesiów jak nigdy dotąd.

Właśnie dziś obiegła kraj wiadomość, że Pani "ministra" została obroniona przez premiera...
... fajnie gdy osoby niekompetentne są chronione (wiemy że nie bez przyczyny), a osoby kompetentne muszą pisać książki i prace naukowe bo oczywistych rzeczy nie mają jak wprowadzić w życie...

Jak ktoś chce zaoszczędzić jakieś istotne kwoty to wystarczy się znać na tym co się robi, wystarczy się rozejrzeć i pomysłów wszędzie jest wiele, szczególnie że właśnie nie jesteśmy najnowocześniejszym krajem świata (znacznie łatwiej jest go modernizować, bo nie trzeba do tego być np. Stevem Jobsem itp.).

Niech no mi któryś polityk tylko powie, że w kraju potrzebne są drastyczne cięcia i oszczędności...

No niech tylko spróbuje.


Update:
Dziś (25 X) w Polsat News gościem była Pani "minista" i tłumaczyła te dziwne ostatnie błędy (słuchałem jedynie przelotnie), przy tym powiedziała dość dosadne słowa (po tym gdy została już pogłaskana przez premiera), że zabrakło im dalekowzroczności. Zdaje się że większość moich postów na tym blogu w ostatnich latach pośrednio pokazuje że tej ekipie brakuje: pomyślunku, dalekowzroczności, planowania a co najgorsze to kompetencji - więc ja jakoś specjalnie nie jestem tym zaskoczony.

Piszę o tym jednak z innej przyczyny otóż okazało się, że tym razem Pani "ministra" została podpisana jako "minister", jak widać nie wydurniają się już, bo wiedzą że nie jest nam do śmiechu...

Swoją drogą, kobiety powinny działać obecnie za dwóch, gdyż po wprowadzeniu parytetów powinny pokazać, że to było dobre posuniecie, że nie trzeba mieć zbyt dobrych układów z premierem aby być "ministrą", tylko że jest się: odpowiedzialną, doświadczoną, kompetentną, zaradną i gospodarną na danym stanowisku. A tak, to już "ministra" będzie się nam kojarzyć z gorszym dnem niż było wcześniej...

Brak komentarzy:



Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...