Przeglądając artykuł w Wikipedii, w rozdziale "Opis fabuły" znalazłem tzw. stub "Ta sekcja jest niekompletna. Jeśli możesz, rozbuduj ją". Dlatego usiadłem i dopisałem:
- Trzy klingońskie krążowniki zostają zniszczone podczas ataku tajemniczej mgławicy. Kapitan Kirk został awansowany do stopnia Admirała, a dowództwo na Enterprise objął kapitan Decker, co powoduje konflikt. Tym razem załoga Enterprise, do której dołącza po pobycie na Wolkanie również Spock, musi uratować Ziemię – do planety zbliża się dziwny obłok energetyczny o nazwie V'Ger – Kirk ma za zadanie dowiedzieć się, czym on jest.
Zafascynowany V'Gerem Spock ujawnia, że jest on tworem inteligentnym oraz posiada niepojęte możliwości, które mogą zniszczyć wszystko na swojej drodze. Mgławica wciąż stara się skomunikować z napotkanymi statkami, bazami i planetami, lecz te nie potrafią odebrać przekazu (co zostaje wyjaśnione), a nadawane do niej pozostają bez odpowiedzi. W ostatniej chwili udaje się rozwiązać problem braku komunikacji, a nadany sygnał ratuje załogę od zagłady.
V'Ger dopuszcza bohaterów do swojego gigantycznego i kryjącego wiele niespodzianek wnętrza. Komunikacja bezpośrednia nie jest możliwa, dlatego V'Ger błyskawicznie wykonuje szczegółową kopię deltańskiego nawigatora Enterprise (Persis Khambatta), która pełni rolę sondy oraz kanału komunikacyjnego. Mimo to dalsze porozumienie staje się niemożliwe. Okazuje się, że przy wręcz kosmicznych możliwościach odtwórczych, intelektualnych itp. V'Ger wykonuje jedynie proste zadania: komunikacji, poszukiwania oraz magazynowania informacji, ale nie tylko. Celem podróży V'Gera jest odnalezienie jego twórcy, czyli odebranie od niego sygnału. Przemierza przestrzeń wysyłając sygnały, które zrozumieć może jedynie jego twórca, stąd problemy załóg z początku filmu.
Bardzo komplikuje to położenie załogi Enterprise, gdyż nie wiedzą gdzie szukać twórcy i co odpowiedzieć V'Gerowi. Ten nie traktuje załogi jako godnego rozmówcy, uważa że są jedynie węglowymi istotami zanieczyszczającymi imponujący twór jakim jest sam statek. Trudności w zrozumieniu się wzajemnie oraz znudzenie V'Gera, stawia załogę, Ziemię oraz inne światy przed widmem zagłady. Proces ten będzie trwać aż nie zostanie odnaleziony twórca, czyli potencjalnie bez końca.
Sytuację ratuje Spock, który samotnie stara się dotrzeć do samego jądra V'Gera, umożliwiając w ten sposób załodze kolejny stopień zbliżenia się do niego oraz do prowadzenia kolejnych negocjacji, które wcześniej nie były brane pod uwagę (V'Ger uważał je za większą stratę czasu niż np. granie w gry). Odkrycia Spocka ujawniły jak wiele cywilizacji na swojej drodze już napotkał, w szczególności tę która V'Gera uznała za "swego", a następnie rozbudowała go do obecnej monumentalnej postaci. Dodano dodatkowe możliwości (np. inżynieria kosmiczna), rozbudowano elektroniczny proces myślowy oraz umożliwiając mu powrót i wiele doskonalszy sposób poszukiwania jego twórcy. Niejako przy okazji, stał się ogromnym zagrożeniem dla tych, z którymi komunikacja się nie powiedzie.
Intryga filmu oparta jest o wielowymiarowy aspekt spotkań różnych cywilizacji (bytów), które się od siebie radykalnie różnią, tak bardzo że komunikacja i wzajemne zrozumienie bywa niemożliwe. Początkowy brak możliwości odebrania sygnału od V'Gera został wprost przesadnie wyolbrzymiony, dla celów fabuły (przecież Enterprise wyposażony jest w imponującą ilość czujników).
Stanowi to istotę założeń serii stworzonej przez Gene Roddenberry'ego, który chciał ukazać do czego może doprowadzić wysłanie dowolnego obiektu stworzonego przez inteligencję (np. sondy, statku kosmicznego) w odległą podróż kosmiczną. Co może się wydarzyć jeśli dotrze ona w końcu do jakiejś zaawansowanej cywilizacji, która niekoniecznie musi być biologiczna. Do czego może doprowadzić połączenie tych technologii, jakimi wytycznymi należy się wówczas kierować by nie miało to zgubnych konsekwencji. Odnajdziemy też istotny motyw oparty na prawdziwych wydarzeniach. Ostatecznie zagadka zostaje rozwiązana, a odpowiedź jest niezwykle zaskakująca i interesująca.
Podsumowując fabuła mi się wybitnie podoba, film ma zbyt wiele dłużyzn (chciano się pochwalić na co poszła kasa w scenografii ;), a Ilia (niestety już nieżyjącej Miss India Persis Khambatta, która miała nominację do Saturna), zapadła wszystkim głęboko w pamięć.
Jeszcze podkreślę, że intryga podoba mi się znacznie bardziej niż w Gwiezdnych Wojnach, a to dlatego że często przejaskrawiane są moje upodobania do tej serii (np. w pomniejszych encyklopediach :P).