Zachęcam do zapoznania się z tym postem, gdyż został on mocno poszerzony, a kolejna porcja rozważań już tutaj:
Tym razem, zupełnie nie na żarty Was przestraszę. Choć oczywiście nie to jest moim celem, chcę przestawić różne ciekawe zestawienia konstrukcji otaczającej nas rzeczywistości - wszechświata i fizyki, z ich konsekwencjami.
Są to jedne z istotniejszych zagadnień związanych z tym czy faktycznie, żyjemy w symulatorze.
Na pierwszy ogień: konstrukcja kosmosu
Kwestią o kolosalnym znaczeniu jest kula ziemska. Zapewnia ona tej symulacji to czego by nie zapewniała płaska Ziemia - pozdrawiam płaskoziemców!;)
Ponownie chodzi o optymalizację wszystkich procesów w ogromnej skali, a szczególnie chodzi tutaj o informatyczne zagadnienie zwane zrównoważeniem obciążenia.
Sam kształt kuli ziemskiej zapewnia, że z jednej strony jest dzień i ludzie tam funkcjonują na pełnych obrotach, tymczasem po drugiej stronie wszyscy są (statystycznie) uśpieni. Każdy projektant systemów komputerowych w tej chwili krzyczy: genialna optymalizacja!
Jakby tego było mało słońce działa tak, że oświetla Ziemię, w sposób gładki, a nie ostrokrawędziowy. Dzięki temu wszyscy budzimy się i kładziemy spać w sposób płynny. Chodzi o to że nie ma takiego placka na ziemi, który jest mocno oświetlony a reszta jest czarna. Po pierwsze wiemy czego się spodziewać (a przy ostrych krawędziach byśmy nie wiedzieli), po drugie zmiany obciążenia symulatora Ziemi są płynne - czyli takie najbardziej użyteczne dla zbalansowanego obciążenia całego systemu.
Jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze to możemy się zastanowić nad słabościami tak skonstruowanego systemu.
Po pierwsze słabością tego systemu jest wynalezienie sztucznych źródeł światła, jak pochodnie czy lampy gazowe i elektryczne (nie bez znaczenia są latarki i oświetlenie samochodów). O wiele oszczędniej jest symulować świat bardziej uśpiony - pozbawiony sztucznych źródeł światła np. przed średniowieczem.
Ciekawym zagadnieniem jest sytuacja kilku źródeł światła, czyli kilku słońc (w filmie Gwiezdne Wojny i 2010: Odyseja kosmiczna). Taka sytuacja spowodowałaby zawalenie się całej tej koncepcji.
Dlatego jeśli faktycznie żyjemy w symulatorze, to sytuacja np. przedstawiona nam przez Arthura C. Clarke’a - nigdy nie będzie miała miejsca.
Kosmos - więzieniem
"Za" symulatorem przemawiają ogromne przestrzenie, które nas otaczają. Jeśli chce się kogoś odseparować (więzić??) to należy go zamknąć. Stawianie niewidocznych ścian i granic nie zda egzaminu (film Truman Show oraz w odniesieniu do gier: Crysis).
Jednak w wirtualnej rzeczywistości wygenerowanie dużych odległości jest najprostszym (nic nie kosztuje, a generuje zyski jako optymalizacja systemu) i bardzo skutecznym rozwiązaniem. Dodatkowo nikt się nie domyśli od razu, że jest więźniem - skoro nie widzi krat!
Ciekawy w tym kontekście jest wątek Trinity w filmie Matrix Zmartwychwstania. Niewidoczna klatka jest pułapką, czyli tzw. złotą klatką.
Na drugi ogień: Internet
Podobne znaczenie dla przeciążania symulatora jak sztuczne oświetlenie - ma fakt wynalezienia i istnienia na (prawie) całej Ziemi internetu (zaznaczę, że internet akurat jest najprostszym elementem do symulacji, co więcej ze względu na przeznaczenie komputer symulujący byłby zoptymalizowany właśnie w takich operacjach - problemem jest skala). Infrastruktura ta działa (wraz z komputerami i urządzeniami) bez względu na to czy nasza strefa geograficzna właśnie śpi czy nie.
Można zakładać, że byty obserwujące naszą symulację, są głęboko zaniepokojone takimi wynalazkami jak internet - oczywiście tylko w przypadku gdyby system ogromnie lagował bo jeśli nie to znaczyłoby, że system jest przygotowany na zwiększenie zapotrzebowania na moc obliczeniową.
Kluczowe jest to, czy nasza symulacja się wyrabia czy nie, ilość optymalizacji (mruganie, spanie itp.), może dawać nam do zrozumienia, że laguje straszliwie i że mrugania itp. są konsekwencjami wprowadzanych dawno temu optymalizacji do tego systemu.
Tu pojawia się poważne zagadnienie!
Jeśli wynalazki typu internet faktycznie powodują, że system laguje na potęgę, a do tego czekają nas kolejne wynalazki, np. ktoś wynalazł/wynajdzie (prawie) nieskończone źródło energii i powszechne stanie się posiadanie robotów, komputerów o dużych mocach w każdym domu oraz sztucznego oświetlenia na skalę jeszcze większą niż obecnie to...
...możemy się spodziewać ingerencji administratora systemu...
...to nie będzie miłe...
Najłatwiej jest w takiej sytuacji, zmniejszyć ilość ludzi na Ziemi...
Bo pamiętajmy, że symulację przeprowadza się w celu osiągnięcia wyników. Zmiana przebiegu historii - tak aby nie powstały wynalazki są zaburzeniem samej symulacji i spowodowaniem, że wynik symulacji stanie się niemiarodajny (brak adekwatności wyników).
Natomiast zmniejszenie ilości ludzi nie zaburza wyników symulacji. Przypomnę, że w matematyce (statystyce) są takie narzędzia jak: skalowanie, ekstrapolacja, rzutowanie - w tym wypadku przerażające!
Więc jeśli faktycznie mamy do czynienia z taką sytuacją to spodziewać się należy ingerencji administratora systemu!
Czyli należy się spodziewać jakiegoś gigantycznego kataklizmu i w konsekwencji drastycznego zmniejszenia populacji.
Co gorsze można nawet przez kataklizm spowodować, że cofniemy się w rozwoju aż tak, że zdobycze techniki staną się nieosiągalne - czyli właśnie o to chodziłoby administratorowi.
Nie będzie to wpływało na wyniki symulacji, gdyż (niestety!) statystycznie tak duży kataklizm dawno się nie zdarzył (np. Wybuch Wezuwiusza zniszczył miasta: Pompeje, Herkanulum i Stabie itp.), więc można matematycznie udowodnić, że może się takie zdarzenie urzeczywistnić właśnie teraz!
Jeszcze bardziej wstrząsające są ostatnie wydarzenia, mam nadzieję(!!!) że kończy się już obecnie pandemia covid-19, ale doprowadziła ona do dużego spadku ludności, który wykracza statystycznie poza to z czym mieliśmy do czynienia wcześniej.
Obecnie mamy kryzys energetyczny i planowane są w różnych krajach tzw. blackout-y (są one zapisywane (od niedawna) w ustawach np. naszych sąsiednich krajów), więc sytuacja jest obecnie poważna. Takie słowo jak blackout czy kryzys energetyczny jeszcze np. 10 lat temu były nieznane.
Może administrator systemu już ingeruje?
...jeśli to mało, to przypomnę, że atak na Ukrainę obecnie grozi głodem w wielu regionach świata (o czym pisałem już w marcu Samonapędzająca się tragedia głodu...).
Jeśli faktycznie są to ingerencje administratora systemu, to należy się spodziewać, że powyższe zagadnienia nie pozostaną w sferze rozważań, ale naprawdę np. głód (oby nie!!!) doprowadzi do drastycznej zmiany zaludnienia Ziemi.
Kryzys energetyczny również jest bardzo pożądany z punktu widzenia administratora systemu (internet, oświetlanie ulic itp.).
Jeśli te mroczne wizje się spełnią to ponownie nie będziemy mieli bezsprzecznego dowodu, że żyjemy w przeciążonym symulatorze, ale taki rozwój zdarzeń, będzie potwierdzał założenia tu przedstawione.
Kolejne rozważania o tym czy żyjemy w symulatorze z pewnością jeszcze się pojawią, bo jak widzicie to jest naprawdę temat, który narodził się w mojej głowie już w dzieciństwie (kiedy np. Matrix jeszcze nie istniał).
Zapraszam!;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz