Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Windows. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Windows. Pokaż wszystkie posty

sobota, 29 czerwca 2024

Wydział błędynych operacji

W Ms Windows 10 Pro jest coś takiego jak "Podgląd zdarzeń", polecam tę lekturę, bo pisali to wybitni myśliciele i znawcy języka polskiego.

Tu pokazuję klasykę gatunku, z której słynie firma Microsoft od dobrych dziesięcioleci:

Na liście zdarzeń odnalazłem wpis "Błędy" z czerwonym wykrzyknikiem (co nie jest tutaj dobrze widoczne z powodu zaznaczenia). W opisie czytamy:
    Usługa AppXSvc (...), której nie można uruchomić z powodu następującego błędu: Operacja ukończona pomyślnie.
Po dziesięcioleciach takich ciężkich zmagań z informatyką oraz wsparcia jakie daje uczelniom ta firma (w Polsce od dawna), to myślę że powinni uruchomić takie wydziały: hazard operacji błędnych - zakończonych pomyślnie.

Jestem też absolutnie pewien, że unijni komisarze są rekrutowani od dawna z szeregów pracowników tej firmy, bo zdecydowanie są oni uosobieniem unijnych wartości!


Update:
Nieco więcej odnośnie meritum problemu wewnętrznych sprzeczności: Bit urojony - wielkie zagrożenie!


Update:
Właściwie to w szpitalu psychiatrycznym również przyda się Oddział Operacji Błędnych Zakończonych Pomyślnie - będą mieli ręce pełne roboty!;)

czwartek, 19 listopada 2020

Wybory całkowicie cyfrowe w USA?

Mam wrażenie, że u nas o tym cisza, ale w USA obecnie przetacza się oburzenie związane z tym, że odkryto glitch w oprogramowaniu, co powodowało że komputery zliczały głosy na obecnego prezydenta Trumpa jako oddane na jego kontrkandydata!;) Duża afera, sprawdzanie, które właśnie doprowadziło do tego, że już wiadomo, że to właśnie glitch (dotyczy to np. Windows XP - mojego ULUBIONEGO systemu). Problemem jest skala zagadnienia, bo początkowo zaobserwowano to w jednym punkcie, potem okazało się, że to samo oprogramowanie jest w tym stanie w wielu innych okręgach, a na koniec, że dotyczy to aż 20 stanów!

Kto jak kto, ale ja kompletnie nie jestem zaskoczony tym, że ktoś z łatwością odkrył glitch i to tak "złośliwy", że może on zmienić kierunek polityki USA. Każdy z Was może nabrać tej świadomości, gdy obejrzy sobie dokument pt. KILL CHAIN: THE CYBER WAR ON AMERICA'S ELECTION (Cyberatak na demokrację) HBO, a nie jest to pierwszy dokument podający fakty dotyczące tego jakie są realia maszyn do głosowania.

Analitycy i komentatorzy już dziś mówią o poważnym kryzysie i używają naprawdę mocnych słów - nie ma się co im dziwić.

Podstawą zdrowej, przejrzystej i otwartej demokracji jest to, że obu stronom powinno zależeć na tym, aby podobne problemy zbadać (np. nowy prezydent - że nie ma żadnych wątpliwości co do swojej wygranej - silny i niepodważalny mandat. Gdy ma czyste ręce to tym bardziej będzie chciał sprawdzić proces głosowania tak dokładanie jak się da!), przeanalizować oraz wyciągnąć wnioski na przyszłość - tak aby się takie sytuacje już nigdy nie powtórzyły. Niestety obecnie nie widać w Stanach tej chęci i otwartości po obu stronach - dziwne...
Pytam: co się w ostatnim czasie porobiło z USA??

Jak tak dalej pójdzie to następne wybory w USA odbędą się w całkowicie nowym cyfrowym wymiarze: komputery pt. "Glitch-host" będą zliczały głosy, a do głosowania nie będą już potrzebni wyborcy.


Update:
Zacząłem tego posta od tego, że u nas o tym cisza - ale trzeba przyznać, że dziś w TV już nieco o powyższym temacie wspomniano. Więc jedynie wyprzedziłem tych, którzy mają siebie za pełnoprawnych dziennikarzy (inna sprawa co o nich można powiedzieć - szczególnie widać to na przestrzeni lat, na moim blogu;) ).

poniedziałek, 23 października 2017

Czy Windows 95 przeraża?

Czyli o tym jak dziś nastolatkowie reagują na niegdyś bardzo popularny system operacyjny, który rozpoczął pecetową epokę okienek oraz ogólnie nową erę, gdy to prawdziwe i fajne komputery musiały skapitulować pod agresywną presją marketingowo-ekonomiczną, czyli zalewem masy tanich (tzn. i tak droższych od Amigi ;) pecetów z Azji.

TEENS REACT TO WINDOWS 95

niedziela, 8 października 2017

wtorek, 6 czerwca 2017

Zdjęcia uratowane przez Linuxa

Nie wiem dlaczego mój Windows przestał widzieć kartę z mojego aparatu (tego lepszego). Stwierdziłem, że użyję Linuxa, okazało się że ten również karty nie widzi (być może uszkodziła się częściowo np. przez czytnik). Podłączyłem jednak aparat przez USB bo aparat kartę widzi bez najmniejszych problemów (jednak Windows aparatu nie widzi...). Okazało się że Linux widzi i aparat, i zawartość karty!

Kilka tysięcy zdjęć właśnie się kopiuje, a ja mogę powiedzieć, że nie setki razy, ale naprawdę nie wiem ile razy Linux ratował mnie w trudnej sytuacji. Ktoś kto kocha komputery i nowe technologie musi mieć Linuxa, bo bez niego, gdy są problemy to nie ma rady!;)

czwartek, 24 września 2015

BlueScreen na Windows 7 Professional

Już po raz kolejny informuję, że zwalił mi się system Microsoft Windows... problem w tym że wiele straciłem :(

To nowy komputer, który nie wykorzystuję do swojej codziennej pracy, ale wykorzystywałem go do internetu, był ciągle włączony, jak podawał "Menedżer zadań Windows" do dziś pracował dobrze ponad 100 dni!

Otwartych miałem wiele okienek, a w tym zebrała się spora ilość notatników z różnymi notatkami, które po tylu miesiącach nazbierały się i teraz nawet nie pamiętam co straciłem ! :-(
Choć część z plików była zapisana, ale teraz nie wiem które z nich...

System Windows 7 Professional z tygodnia na tydzień tracił stabilność, o ile podstawowe funkcje jądra jakoś się trzymały, to niektóre nawet podstawowe operacje przestawały działać. Przykładowo:
- szybko przestała działać funkcja hibernacji systemu, cały czas musiałem usypiać system
- po jakimś czasie system stracił zdolność zmieniania nazw plików i katalogów (nie reagował na F2 oraz na wszystkie inne próby zmiany nazwy za pomocą systemu Windows - inne oprogramowanie działało)
- pod koniec nie uruchamiał się Microsoft Paint ! Wywalał okienko, że nie może utworzyć dokumentu! Na całe szczęście działał bez problemu GIMP więc jakoś nie przeszkadzało mi to (mam screenshot z tego)

środa, 10 grudnia 2014

Święta wojna Windows i Linux

Nie mogę wyjść z podziwu jak wiele osób kibicuje systemom Microsoft Windows, mimo że nie mają za wiele argumentów przemawiających za tym, że system ten nadaje się do pracy (a że się nie nadaje to zwykle się przekonuję o tym wtedy gdy usuwam 300 programów szpiegujących z czyjegoś kompa). Do takich bzdurnych argumentów, zaliczyć można wiele mitów i absurdów np. że ponoć Microsoft swoim użytkownikom daje jakieś gwarancje, na cokolwiek...
ja się o tym przekonałem, że nie daje gdy z pracy kupiono mi (do domu) mój pierwszy system Windows czyli 95 OSR2. Zaraz po zainstalowaniu wystąpił problem, skontaktowałem się z Microsoftem, a ci o dziwo powiedzieli, abym się pocałował w...

Teraz miałem kolejną taką rozmowę, chodziło między innymi o to, że systemy Windows mają różnego rodzaju zabezpieczenia, gdy się coś przykrego wydarzy (np. nazbiera się tyle wirusów że system nie działa). Naprawdę chcę zapewnić, że po około 20 latach, systemy Windows stały się o tyle mniej awaryjne, że gdy nastąpi poważna awaria, te można jeszcze odratować, o czym pisałem w poście Windows 7 i problem z dyskiem?.

Warto jednak aby ci wszyscy ślepi miłośnicy Microsoft Windows zwrócili uwagę na fakty oraz powiązania między nimi:

1. Faktycznie obecnie systemy Windows mają wiele systemów zabezpieczeń przed uszkodzeniami systemu, np. tzw. "punkty przywracania systemu" itp.

2. Jednak skomplikowanie i ilość tego typu zabezpieczeń, nie świadczą o tym jak bardzo dobry jest ten system, lecz o tym jak bezsilni są jego twórcy, jak niezwykle awaryjny jest on (jak łatwo się sam uszkadza)

3. Wielu jest tak zakręconych, że albo nie zauważają systemów Linux, albo nawet twierdzą że te są tak samo złe jak Windows...

4. Warto zauważyć że systemy Linux nie uszkadzają się i nie infekują się tylko dlatego że użytkownik chce jedynie poklikać (bo na systemach operacyjnych czy informatyce się nie zna).

5. Istnienie oraz potrzeba używania wspomnianych kaskad systemów zabezpieczeń systemów Windows świadczy jasno, że Linux ich nie potrzebuje

6. No i tak na koniec: brak stabilności systemów Microsoft Windows nie wynika z uszkodzeń pamięci czy dysków twardych, bo systemy Linux działają na tych samych komputerach (np. u mnie). Przykładowo mój najstarszy pecet (około 12 lat) ma oczywiście i Windows, i Linux, i nie muszę mówić jak bardzo i jak dawno temu jeden z tych systemów zdechł, natomiast drugi trzyma się wyśmienicie.

Ufff... wszystko jasne?;)

piątek, 15 listopada 2013

The Force Unleashed II w Empiku

Wczoraj (14 listopada) widziałem grę dla peceta Star Wars: The Force Unleashed II (Wikipedia) za 19,99 zł. Miało to miejsce w Empiku "Złote Tarasy". Normalna cena tej gry (w Empiku) to 69,99 zł i chyba nawet pierwsza część jest sporo droższa;)

Zaciekawiony tym faktem odwiedziłem jeszcze jeden Empik i tam niestety okazało się że gra ta kosztuje pełne 69,99 zł. Dlatego jeśli komuś zależy, albo na grze albo na cenie to trzeba udać się przede wszystkim do Złotych Tarasów, choć może jeszcze w innych miejscach gra ma promocyjną cenę. Niestety nie wiem też do kiedy taka cena będzie obowiązywać.


Update:
Wcześniej wielokrotnie na wiele sposobów wspominałem o tej serii gier:
- Zwiastun: The Force Unleashed 2
- Star Wars: The Force Unleashed - opis
- The Force Unleashed: Ultimate Sith Edition - opis
- Kolejny błąd w grze The Force Unleashed
- 2008 - nowa era gier komputerowych !:)
- Havok/euphoria fizyczny engine dla SW

piątek, 16 listopada 2012

Windows 7 i problem z dyskiem ?

Wpadłem ostatnio do znajomych i ich syn powiedział mi że ich komputer się od wczoraj nie uruchamia. Zaczął mi opowiadać o problemach z dyskiem twardym, więc powiedziałem że być może dysk nawalił i że być może utracili dane z tego dysku.

Uruchomiłem komputer, a ten się jednak uruchomił, system Windows 7 (edycja "home"), zgłosił problemy z dyskiem oraz że będzie odzyskiwał poprzedni stan systemu gdy jeszcze działał (i że jest to operacja nieodwracalna). Wykonałem wszystkie kroki tego procesu co nie było pozbawione radości, bo Windows 7 co chwilę zaskakiwał nas wyszukanymi tekstami:

Niestety wykonane zdjęcia systemu Windows 7 na razie są nie do odzyskania (więcej)

Teksty wyznaczające nową jakość polskiego słownictwa informatycznego typu "wejcie" i "wyjcie" (poprawnie powinno być wejście i wyjście), przypominają mi stare czasy Windows 95 i 98, które również w kłopotliwych sytuacjach popisywały się swym językiem, który kiedyś mój kolega określił mianem afrykańsko-polskiego. Nawet w tamtych czasach jedno z pism komputerowych 1 kwietnia zażartowało sobie, że doszło do spotkania Billa Gatesa z profesorem Janem Midkiem, aby wreszcie oprogramowanie Microsoftu zaczęło do nas mówić po polsku, a nie afrykańsku.
Co za czasy, znów się cofamy: Windows 7 tak jak Windows 9x mówi do nas językiem przodków Billa, a Microsoft Office 2008 tak jak jego wersja z lat 90 znów nie działają, nawet pomimo reklam w stylu "Madzia łać" - co za firma, wciąż musi się reklamować, że jej produkty w ogóle działają :(

Po restarcie systemu wszedłem do setupa, aby sprawdzić co się dzieje z dyskiem oraz płytą główną, tam wszystko było ok. Pocieszyłem ich, że być może z dyskiem nie jest tak źle.


Po restarcie system ten o dziwo się uruchomił, gdy ujrzałem poprawny pulpit z tapetą, powiedziałem że możemy odetchnąć z ulgą, dysk na razie jako tako się trzyma. Wtedy syn zwrócił moją uwagę na to, że ich program antywirusowy (Kaspersky) wskazuje na zagrożenie systemu, to mnie zmartwiło i moje myśli skierowało w zupełnie innym kierunku...

Kliknąłem w informację, a ten podał że system jest zagrożony, rozpocząłem skanowanie sytemu, a ten poinformował że mamy 2 wirusy oraz 2 rootkity - O! no to i mamy powód problemów - z dyskiem twardym wszystko jest jednak ok.

Walka o wolność systemu


Program rozpoczął usuwanie malware'u, wirusy szybko usunął, ale rozpoczął walkę z rootkitami. Pasek postępu przesuwał się dość szybko, doszedł aż do 90-ciu kilku procent co oceniłem za bardzo dobry wynik, gdyż w walce z tego typu zagrożeniem programy antywirusowe są właściwe bezbronne i stało się... komp się zawiesił...
Jądro jeszcze reagowało, ale nic zrobić się już nie dało...

Po restarcie ponownie rozpocząłem skanowanie, pomimo wcześniejszej porażki, uznałem że po wcześniejszym (wstępnym) usunięciu innych zagrożeń, być może coś się uda. I faktycznie tym razem system się nie zawiesił, program usunął wszystkie wirusy oraz jednego rootkita, drugi pozostał w systemie :(

I nic dziwnego pod tym względem zagrożenie jakie stanową rootkity jest takie, że usunięcie ich z systemu jest niemożliwe, gdyż mogą one być wyposażone w wiele mechanizmów ochronnych oraz sposobów ukrywania się przed programami antywirusowymi - to kompletnie nierówna walka. I tak było tym razem program poddał się przy usuwaniu ostatniego, niestety nadal aktywnego i niebezpiecznego malware'u.

Podjąłem kilka prostych prób zdiagnozowania problemu np. program Kaspersky wskazał mi źródło zagrożenia, co potem okazało się niezwykle ważne. Był to program instalacyjny, znajdujący się w katalogu Internet Explorera, a w swojej nazwie miał PDF - stary numer !;)
Plików tych już w tej lokalizacji nie było, albo ze względu na to, że program antywirusowy usunął źródło problemu albo dlatego że rootkit plik ukrywał.

Podłubałem trochę w systemie i wypaliłem płytkę z dystrybucją linuksa, mając nadzieję, że rootkity są inteligentne, ale nie na tyle aby móc uniemożliwić wypalenie lub zainfekować plik ISO - co swoją drogą byłoby perfidne, rootkit wmontowany w system Linuks :P

Do tego czasu rootkit nie tracił czasu, ściągnął i uruchomił sobie braciszka, okazało się że w systemie znów są dwa rootkity ! To ważny powód do tego aby nie uruchamiać systemów Windows, które są tak poważnie zainfekowane, po pierwsze mogą się infekować jeszcze bardziej, a po drugie mogą wykonywać wiele nielegalnych operacji, których nie chcielibyśmy gościć w swoich domach.
W najgorszym przypadku może zawitać do nas policja, a znając ich metody może to być wyjątkowo nieprzyjemne, o czym pisałem w poście Ofiary ataków internetowych – bójcie się !.

Rozpocząłem ponowne usuwanie agresorów z systemu, co zakończyło się tym samym rezultatem, 2:1 dla rootkita.

Uruchomiłem system Linuks z płytki (tzw. Live CD), zamontowałem partycję C:\ zawierającą system Windows 7 i rozpocząłem poszukiwania, plików oczywiście w podanych lokalizacjach nie znalazłem. Programy instalacyjne pewnie usunął antywirus, a reszta syfu siedziała już zainstalowana w systemie Windows.

Usuwanie malware'u w takich warunkach jest teoretycznie bardzo łatwe, gdyż zainfekowany system Windows może być pod wpływem rootkita i nie wyświetlać plików faktycznie przechowujących wroga lub blokujący jego usunięcie. Jednak gdy mamy uruchomionego Linuksa to system Windows oraz rootkit nie działają, czyli mamy dostęp do wszystkiego tego co miało być chowane i chronione przed usunięciem.

Te kroki się powiodły, co prawda odradzam robienie czegoś podobnego przez osoby, które nie znają się na budowie, strukturze i bezpieczeństwie Windows, gdyż w takich warunkach całkowite unieruchomienie i uszkodzenie systemu (dowolnego do którego mamy tak specyficzny dostęp) jest bardzo realne.

Po uruchomieniu systemu Windows, okazało się że wszystko jest ok, jednak program antywirusowy nadal twierdził, że system jest zainfekowany, ale pewnie robił to tylko dlatego, że miał to zapisane w rejestrze Windows. Właściwie jest w tym pewna logika, skoro nie usunął zagrożenia to niby dlaczego miał się spodziewać, że to samoistnie znikło, a tak właśnie teraz się stało. W pewnym momencie program zaskoczył i oświadczył, że system jest czysty.

Oczywiście w przypadku rootkitów informacja podawana przez program antywirusowy nie jest i nie powinna być dla nas wiążąca, ale zawsze jest to coś. Następnym krokiem jest jeszcze dokładniejsze przeskanowanie systemu pod kątem rootkitów (czyli najlepiej właśnie z poziomu innego systemu operacyjnego; np. dedykowanym do tego jest program Gmer) oraz wybranie się na szkolenie z bezpieczeństwa, aby potem Internet Explorer nie był powodem następnych podobnych infekcji ;)

Nazw rootkitów nie pomnę, bo miały długie i trudne nazwy - wybaczcie.


Podsumowanie


Ogólnie całą sytuację oceniam jako bardzo niepokojącą, mijają kolejne lata, a systemy Microsoftu, cały czas są tak samo podatne na infekcje i to jeszcze znów z IE, co jest już przerobione w necie na 1000 sposobów do znudzenia.

Pisałem o tej karygodnej sytuacji w poście Pretensjonalna reklama Microsoftu w PL (2010 r.), co gorsze reklama o której jest mowa bezczelnie przekonywała biednych użytkowników i potencjalnych klientów, że IE jest bezpieczny, a jak to wygląda w praktyce - doskonale widzimy w historii opowiedzianej w tym poście: jeden komp w domu wiele osób z niego korzysta i o problem nie trudno.

Doceniam jednak fakt, że system ten przynajmniej wiedział że jest poważnie uszkodzony (to dużo !), w związku z tym zaproponował procedurę odzyskiwania danego stanu systemu, co było o tyle pomocne że w ogóle umożliwiło jego uruchomienie. Jednak też nie jest to nic nadzwyczajnego bo podobne mechanizmy funkcjonują w systemach Microsoftu od dobrych 11 lat, a złośliwi powiedzieliby o następne 11 za krótko ;)

Historia ta, ponownie na wzór lat np. 90. przypomina jak dużym zagrożeniem są programy funkcjonujące w systemach Windows oraz jak bezbronne w nich są mechanizmy obronne programów antywirusowych (rootkit się bez problemów zainstalował pomimo działania najnowszej wersji programu oraz nie można go było usunąć!).

Jeszcze inną kwestią są programy firmy Microsoft, które są następnym zagrożeniem dla wątłych systemów zabezpieczeń systemów Windows, samo korzystanie z programów tej firmy stanowi poważne zagrożenie, jak widać nie chroni nas nawet dobry program antywirusowy. A do klasyki tej firmy zaliczyć należy właśnie Internet Explorer lub np. Worda czy Excela, które przykładowo kiedyś głośne były z tego, że zapisywały hasła użytkowników, a ja sam kiedyś byłem świadkiem równie absurdalnych zachowań.


W 2009 roku napisałem post Bracia: Windows i Linuks, i cóż... trudno się z tym nie zgodzić. Warto jednak podkreślić, że brat Windows nie jest nikomu do niczego potrzebny, ale za to Windowsowi brat Linuks wielokrotnie ratował skórę, a ja mogę przytoczyć całą masę przykładów to potwierdzających, wziętych oczywiście z życia;)


Przeczytaliście więc możecie już wyjć z przeglądarki internetowej :D


Info:
Post napisany w marcu br. nie opublikowany wcześniej ze względu na to że nie mogłem się dostać do fotek, które miały ilustrować ten post. Teraz niestety sprzęt uległ awarii i zdjęć już się chyba nie odzyska.
Nie udało mi się zastąpić tych fotek czymś z netu bo jeśli wierzyć wyszukiwarkom to jeszcze nikt nie zamieścił takich fotek, więc tym bardziej mobilizuje mnie to aby dostać się do pamięci smartfona.

środa, 10 sierpnia 2011

Uszkodzenie Duke Nukem Forever (not run)

Jak ostatnio pisałem obecnie katuję Duke Nukem Forever, jest jednak z grą poważny problem.

Chodzi o to że czasami gra potrafi się niemal uszkodzić, tzn. pojawia się ekran gry po wczytaniu lecz nie można sterować grą ani klawiaturą ani myszką (raz udało mi się sterować myszką choć z dużymi problemami), charakterystyczne dla tego uszkodzenia jest to, że na ekranie pojawia się dodatkowy kursor myszki i tylko on się porusza po ekranie (świat gry funkcjonuje ale nie można się nawet po nim rozglądać), a wygląda to tak:

Pojawienie się drugiego kursora
nie oznacza nic dobrego...

Grą nie można sterować, nie można przejść do głównego menu, więc jeśli chcemy kontrolować ten program choć w minimalnym zakresie to musimy przejść do trybu okienka co można zrobić naciskając kombinację klawiszy lewy Alt + Enter. Następnie aby odzyskać kursor systemu Windows naciskamy kombinację klawiszy lewy Alt + Tab aby przełączyć się na inne okienko systemu Windows. Wtedy możemy np. kliknąć X aby zamknąć to okienko, choć oczywiście gra zostanie przerwana w sposób być może nie przewidziany przez autorów.

Co nie działa:
Gry nie można, uruchomić od ostatniego checkpointu, ale można rozpocząć ją od nowa (?!?), choć to bardzo niefajne. W trybie multiplayer nie działa również My digs.

Rozwiązanie:
Sporo dłubałem po systemie i grze aby namierzyć problem, jednak okazuje się że rozwiązanie jest niezwykle proste... wystarczy jedynie zrestartować system Windows :P

Jeśli to rozwiązanie Tobie nie pomoże, to przeinstaluj podstawowe składniki systemu Windows (np. DCO, DirectX, VC (np. 2008) itp.) i dopiero wtedy zrestartuj go - mimo, że Windows nie będzie tego wymagał (tu chodzi o wymuszony restart gry, po zmianach w systemie, które nie są tak poważne aby Windows sam poprosił o swój restart - w końcu informatyk wsiada i wysiada z samochodu :P).

Ja uruchamiam grę pod Windows XP Professional 32 bit, z najnowszymi łatkami i innymi dodatkami. Podobno problem nie występuje pod Windows 7, albo występuje, ale w innych okolicznościach.

Powód:
Trudno powiedzieć co jest powodem tego problemu, ja podejrzewam błąd w systemie Windows, który jest w kolejnych systemach od lat 90. Rozwiązanie problemu sugeruje, że jest to problem z systemem Windows lub pośrednio z samą grą.

Co do samego powodu pojawiania się tego problemu w grze to mi się coś podobnego robi, gdy zaraz po wczytaniu gry (gdy jest czarny ekran) nacisnę klawisz ESC.

poniedziałek, 28 marca 2011

Piszemy własnego Gmaila ;)

Szukałem ostatnio kilku rzeczy na cudzym koncie Gmail i okazało się że zrobiłem przypadkiem, w bardzo szybkiej pracy coś zupełnie niezwykłego, co do tej pory nie udało mi się zrobić, nawet pomimo korzystania z usługi nagminnie od lat w domu i w pracy.

Kliknąłem w pole wyszukiwania wiadomości i wkleiłem adres e-mail, ale udało się go wkleić obok:


Jak widać, wklejony tekst nie stał się wartością wpisaną w formularzu, ale integralną częścią stronki WWW, czyli interfejsu Gmail !;)

Zrobiłem to tak szybko, że zupełnie prawdopodobne jest to, że ja faktycznie kliknąłem nieco przed tym polem, ale dlaczego udało mi się tam wkleić cokolwiek ??


Od tej pory tekst ten nie można było usunąć, zachowywał się jak treść strony WWW, czyli dało się go zaznaczyć, ale już nie było można go modyfikować. Pole formularza obok zachowywało się normalnie. Pracowałem dość długo i intensywnie, a wklejony adres pozostał w tym miejscu niezmiennie ;)


Ot, kolejna ciekawostka jaką znalazłem dla Was;)

Widoczny jest tutaj Firefox w najnowszej wersji, czyli 3.6.16, system Windows XP Professional z SP3.


Update:
Poprzednio o zadziwiającej rzeczy jaką dokonałem w Firefox (w. 3.0.3) bez Gmail, pisałem w tym miejscu.


Update:
Dziś próbowałem powtórzyć ten trik na mojej skrzynce, ale się nie udało... w przyszłości jeszcze będę próbował to powtórzyć;)

niedziela, 20 lutego 2011

Jak chłodzić gorącą... GeForce GTX470 ;)

Jakiś czas temu DAK zamieścił na Benchmark.pl bardzo ciekawy artykuł o tym jak zamocować nowe, lepsze chłodzenie do karty GeForce GTX470. Całość bardzo użyteczna, solidnie opisana i sfotografowana znajduje się w tym miejscu: ZALMAN VF3000F - sposób na gorący GeForce GTX470.

DAK nam się rozwija;) czekamy na więcej!

środa, 16 lutego 2011

Internet Explorer 9 - wrzuć banknot !

Pisałem ostatnio o poważnych problemach IE8 w stosunku do konkurencyjnych przeglądarek i pomyślałem sobie, że może zainstaluję sobie Internet Explorer 9.

Dlatego po raz chyba 3 raz w życiu wszedłem sobie na odpowiednią stronkę firmy Microsoft, gdzie dowiedziałem się, że jest co prawda do pobrania IE9 w wersji beta, jednak:
    Na komputerze jest zainstalowany system Windows XP, dlatego nie można zainstalować programu Internet Explorer 9. Aby było to możliwe, należy uaktualnić system Windows do najnowszej wersji [czyli Windows 7].
Okazuje się, że aby jedynie przetestować najnowszą wersję IE to trzeba za to słono zapłacić !

Jeszcze inną stratą są oczywiście straty wynikające z wyjątkowo ograniczonej funkcjonalności Windows 7 nawet w stosunku do Windows XP, o czym wspominałem np. w tym miejscu oraz będę jeszcze nie raz o tym pisał, bo możliwości systemu są żałosne.

Jednym słowem ktoś sobie wymyślił, że aby skorzystać z najnowszego programu IE lub innego tej firmy trzeba nabyć nowszy system - zupełnie tak jakby był on nam do czegoś potrzebny (innymi słowy działają tak że mamy mieć powody do tego aby się on nam faktycznie stał potrzebny - o ile faktycznie potrzebujemy np. IE9 itp.). Kiedyś pisałem też o podobnej sytuacji z Windows, ale odnośnie sprzętu.


Dlatego ze mną zawsze było tak, że firmy z takimi zapędami jak Microsoft mogą mnie pocałować w nos, na Windows 7 i IE9 skuszę się za kilka lat kiedy ta firma być może w końcu doprowadzi ten system do elementarnej używalności.

Do niekupowania Windows 7 namawiam wszystkich, gdyż cena tego systemu jest zbyt duża, aby w zamian dostać możliwość używania tego czy innego programu.


Update:
W serwisie Dobreprogramy.pl czytamy Internet Explorer 9 pobrany 20 milionów razy.


Update:
News: Internet Explorer 9 RC do pobrania!

czwartek, 13 stycznia 2011

Microsoft Windows - zniszczył moją pracę !!! :-(

Ostanie tygodnie mój pecet pracował okrągło przez 24h na dobę (nocami przesyłał, przetwarzał itp.). W końcu uzbierało się sporo pootwieranych okien różnych programów, notatek i zakładek w przeglądarkach WWW (3 równocześnie) - niestety wszystko co wartościowe straciłem !! :-(


W pewnym momencie gdy podszedłem do komputera system Windows XP Professional SP3 pokazał mi dialog, że a minutę zrestartuje komputer w celu instalacji nowej aktualizacji, wyłączyłem to i z ulgą zastanawiałem się co by się stało gdybym nie zdążył...
Zacząłem się też zastanawiać, czy system poczekałby na monity programów, że pliki są niezapisane...

Poszedłem coś zjeść i po powrocie zastałem uruchomiony system Linux, co świadczyło o restarcie. Co się mogło stać ? Prąd był bo obok pracował komputer Atari i nic mu się nie stało. Widocznie Windows gdy odszedłem od komputera ponowił próbę wymuszonego restartu...

Straty są gigantyczne:
1. w notatniku miałem otwartych 8 zakładek gdzie pracowałem i notowałem różne rzeczy – udało się (chyba) odratować jedną którą zapisałem
2. treści wpisywane do formularzy stron WWW
3. w przeglądarkach miałem pootwierane w kolejnych zakładkach moje biznesowe statystyki, wszystkie co prawda się odtworzyły, ale wartości w nich prezentowane nie pochodziły z różnych dni, tylko były identyczne – aktualne...
4. utraciłem też moją pracę z kilku okienek emulatorów...
5. miałem też pootwieranych około 80 okienek, w których coś robiłem (np. przygotowywałem zdjęcia do publikacji itp.)
6. nowe (liczne) ustawienia firewalla również się nie zapisały...
7. straciłem rozgrywkę w strategicznej grze online – każdy baaardzo lubi stracić gigantyczną armię...
8. uruchomiłem ale nie rozpocząłem instalacji aktualizacji javy (teraz pewnie gdzieś na dysku straszą jakieś pliki)

Jedynie udało się odzyskać kolejne okienka programu Open Office, na szczęście ten program ma zapewnione mechanizmy odzyskiwania dokumentów po AWARII systemu operacyjnego.

Straty są tak duże, że nawet trudno jest mi je oszacować. Jest to praca kilku tygodni, w czasie których przy małej ilości czasu przygotowywałem wiele artykułów itp. więc nawet nie miałem czasu za bardzo myśleć i pamiętać, po prostu wszystko to na co nie miałem czasu trafiało do jakiejś zakładki lub jako notatka – teraz nie pamiętam co tam było ! :-(

WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA WSPANIAŁEJ FIRMY MICROSOFT !

Muszę zweryfikować sytuację, że płacę za to aby oni mnie tak traktowali...


Co ciekawe system Windows po uruchomieniu domagał się następnego restartu, tak jakby tamten był jakiś nieudany :)

piątek, 7 stycznia 2011

Windows 7 i aparaty cyfrowe

W ostatnim czasie uczestniczyłem w różnych wydarzeniach w kraju, w czasie których zbierałem nowe doświadczenia, niestety niekoniecznie dobre :/

Dziś chciałbym opisać sytuację, w której na jednej z największych imprez w kraju (obyła się kilka miesięcy temu) podłączyłem system Windows 7 z moim aparatem.

Dzięki temu, że wiele osób ostatnio kupuje laptopy z systemem Windows 7, ostatnio bardzo dotkliwie odczułem na sobie (inni również) jak bardzo słaby jest to system (o czym jeszcze będę pisał więcej w przyszłości).

Tym razem kolega poprosił mnie aby zgrać fotki z imprezy na jego laptopa, ja co prawda nie byłem do tego przygotowany, ale okazało się że on miał pod ręką odpowiedni kabelek, więc podłączyliśmy i... nic ! Dla systemu Windows 7 mój aparat Canon (seria EOS) jest najwyraźniej urządzeniem, którego nie powinienem chcieć podłączać...

Byłem tym nieco zdziwiony, bo bardzo często podłączałem ten aparat nawet do Linuksa i nie było żadnego problemu*. Tutaj najnowszy i "najwspanialszy" system Microsoftu, poległ na tak prostej operacji. Dlatego nie mamy wątpliwości, że po pierwsze lepiej nie wybierać Windows 7 jeśli chcesz robić coś poza klikaniem w okienka (i to lepiej nie te w programach Microsoftu bo mogą się zawiesić - to nie złośliwość ale fakt). Po drugie zawsze dobrze jest mieć zainstalowany system Linuks bo tam, gdzie polegnie Windows, konkurent nie ma problemów, o czym pisałem np. w poście Bracia: Windows i Linuks.

Niedawno, kupowałem laptopa i sprzedawca był zdziwiony, "jak to bez Windows 7 ??". Tak drogi Panie, ja wymagam aby mój system przede wszystkim działał.


---
    * do Linuksa podłączałem wiele aparatów i nie było najmniejszych problemów, jeden co prawda nie wiem dlaczego zgłaszał się jako dwa urządzenia, ale nie miało to żadnego wpływu na zgrywanie zdjęć i filmów)

niedziela, 28 listopada 2010

Zadziwiający błąd w Internet Explorer 8 na YouTube

Dopiero co chwaliłem IE8 (wobec Opery), a tu dziś gigantyczna wpadka !

Oto co dziś zobaczyłem w wielu filmach jakie chciałem zobaczyć:

Jako obronę trzeba dodać, że otwartych mam w tej przeglądarce wiele okienek oraz YT na kartach (na których do tej pory wszystko działało), a w tym są funkcjonujące jedne z najbardziej zaawansowanych stron jak edytory wideo itp.

Ale z drugiej strony to z internetu korzystam od lat 90. wykorzystuję (jak widać) wiele przeglądarek oraz wiele systemów operacyjnych i jeszcze czegoś takiego nie widziałem !
W dodatku widoczna w tle Opera bez problemu otwiera wszystkie stronki.

Mowa jest tutaj o Windows Internet Explorer 8 w wersji 8.0.6001.18702IS oraz Operze w wersji 10.63 - oba w Windows XP prof z wszelkimi łatami, sp itp.

Aby sprawdzić dokładną wersję IE8, musiałem zapoznać się z treścią zawartą w okienku "Internet Explorer - informacje", w którym jest też taki zapis:
    Ostrzeżenie: Ten program komputerowy jest chroniony prawem autorskim i umowami międzynarodowymi. Kopiowanie bądź rozpowszechnianie tego programu lub jakiejkolwiek jego części bez upoważnienia może spowodować pociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej i karnej w maksymalnym zakresie dopuszczalnym przez prawo.
Czyli z tej nieprawdopodobnej bzdury wynika, że jak ktoś z nas skopiuje sobie kawałek IE8 (np. jeden bajt) to firma Microsoft ma wszelkie prawo nas zaskarżyć i dążyć do maksymalnej kary dopuszczalnej przez prawo...
Właściwie bzdurą jest już samo to, że kolejne wersje Internet Explorera są darmowe, a mimo to nie możemy ich (podobno) kopiować...

Naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem pomysłów i rozwiązań producenta IE8.


Update:
He, he, niezrażony tym problemem dalej korzystałem z internetu za pomocą tej przeglądarki... i w pewnym momencie zobaczyłem uparcie zgłaszany komunikat (nie na YT):


To bardzo dziwny błąd, bo pamięć operacyjna komputera jest wolna w 80%, dlatego jest to jakiś wewnętrzny błąd IE8 (zgłaszany zapewne przez kod JavaScript danej stronki).

Jak już wcześniej wspominałem, przeglądarka ta była bardzo obciążona i bardzo intensywnie używana, a jak wiemy różne przeglądarki różnie się zachowują w takich sytuacjach (np. w Firefox czasami warto kasować cache bo potrafi zwalniać, szczególnie na starszych komputerach).

Trzeba jednak podkreślić, że przecież wraz z uruchomionym IE8 równolegle korzystałem z innych przeglądarek i jakoś nie zgłaszały problemów z pamięcią, nie zwalniały pracy oraz bez problemu wyświetlały filmy z YT.

Czasami bardzo obciążałem Firefoxa oraz Operę, ale jeszcze nigdy nie zgłosiły mi braku pamięci... natomiast wiele programów Microsoftu mi to już robiło, od Windows zaczynając, a na np. Office kończąc.

Podsumujmy, nawet jeśli dany program jest bardzo obciążony i wykorzystywany intensywnie od wielu dni, to o ile pamięć w komputerze jest to przecież widocznie użytkownikowi na tym zależy, aby wykorzystać dostępną pamięć i bezproblemowo pracować...


Update:
Nie zrestartowałem systemu Windows (co zwykle doradza firma Microsoft), a jedynie zamknąłem wszystkie okienka programu IE8. W tym momencie zwolniła się pamięć do wielkości 100%, co świadczy, że IE zajmował naprawdę sporo pamięci operacyjnej (!) w stosunku do pozostałych programów (które cały czas są otwarte i nie wymagają takich zabiegów).

Jednak cel został osiągnięty, po ponownym uruchomieniu IE8 wszystko na razie działa jak powinno.


Update 7 grudnia:
Sytuacja się powtarza i wiem jakie strony WWW doprowadzają IE8 do szybkiego zgonu jak ten opisany. Za każdym razem jest to samo, czyli IE8 najpierw nie działa, ale chodzi właśnie o to, że nie widzi wolnej pamięci dla siebie, inne okna przeglądarki się często zawieszają (jak przesyłanie plików itp.), ale nie chodzi tu o zawieszenie się zadania w systemie (bo ono reaguje), jednak na przerwaniu rozpoczętych operacji i nie możności dalszego działania. Rozwiązaniem problemu jest ponownie uruchomienie przeglądarki, na szczęście nie całego systemu (jak to bywało wielokrotnie w przypadku systemów Windows).

Pojawiają się głosy "a u mnie IE8 działa", u mnie też ale do czasu ;) Ja jestem bardzo wymagającym użytkownikiem, przykładowo teraz system działa bez przerwy przez całe tygodnie i właśnie po kilku dniach pojawia się ten problem. Warto dodać, że otwarte są równocześnie inne przeglądarki (równie obciążone) i jakoś nie musiałem ich restartować.

Ja jestem po prostu takim użytkownikiem, większość systemów operacyjnych oraz programów w moich rękach szybko ukazuje swoje słabe strony (przypominam sprawę nowej wtedy gry Crysis). Szczególnie systemy Microsoft Windows od 3.x zaczynając a na Windows 7 kończąc, są wyjątkowo słabe, ale też nie raz w Linuksie i innych systemach wiele ciekawych rzeczy odkryłem i będę to z czasem publikował.


Update:
Wcześniej o IE8 pisałem w postach:
- Pretensjonalna reklama Microsoftu w PL - ujęciu bezpieczeństwa IE8 oraz innych produktów tej firmy.
- Premiera Microsoft Internet Explorer 8

czwartek, 25 listopada 2010

Problemy Opery z YouTube

Wczoraj starałem się zgrać cztery razy plik na YouTube, który miał zaledwie 700 KiB. Niestety szybko przesyłanie się przerywało, co było oznajmiane komunikatem:
    Przesyłanie nie powiodło się ze względu na nieznany błąd.


Odnosi się to do najnowszej wersji tej przeglądarki, czyli: 10.63, kompilacja 3516, platforma Win32.

Ze względu na to, że w końcu udało mi się przesłać również znacznie dłuże pliki za pomocą np. IE8 to zakładam, że to jedynie problem z przeglądarką, a nie z YouTube (choć niewątpliwie ich serwery nie działają zbyt stabilnie).


Update:
Wcześniej wspominałem o problemach z tą przeglądarką w poście Błędy w DnD w przeglądarce Opera.

piątek, 3 września 2010

Ogonki w filmie Priorytety Gmail

Coraz bardziej popularna i ceniona usługa Google Gmail co jakiś czas wprowadza zupełnie nowe rozwiązania, które znacząco usprawniają korzystanie z tej rewolucyjnej skrzynki e-mail. Dziś użytkownikom zaprezentowano nową usługę mianowicie wstępne selekcjonowanie nadchodzącej poczty na ważną i mniej ważną (oczywiście tak jak to ma firma Google w zwyczaju jest to wersja beta :-P).

Wraz z informacją został udostępniony film (co się chwali), na którym możemy się przekonać czy rozwiązanie to nas interesuje. Materiał jest czytelny i w języku Polskim, choć co do tego ostatniego mam pewne wątpliwości:


Skrzynka priorytetowa w Gmailu

Błędy możemy zaobserwować w wielu miejscach np. 0:50, 1:33 i innych.


Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że tego typu problemy z prawidłowym wyświetlaniem i drukowaniem znaków to typowy problem pecetów od samego początku ich powstania, już w czasach MS/DR DOSa w pismach komputerowych były niekończące się cykle artykułów jak osiągnąć polskie znaki itp. Potem w rozpoczynającej się erze Windows, np. w MS Word w wersji 2.0 (którą testowałem) powstawały wprost kosmiczne problemy. Pod koniec lat 90. niewiele uległo zmianie (poza tym, że oprogramowanie zaczynało mieć choć tyle funkcji co u konkurencji).

A dziś ?
Cóż... nadal problem został nierozwiązany (np. tu o tym wspominałem w części update).
Warto podkreślić, że jest to problem tylko pecetów i tylko oprogramowania dla Windows.

niedziela, 6 czerwca 2010

Wyszukiwarka Skype ślepa ?

Mam Skype w wersji 4.2.0.155 i próbowałem znaleźć mego kolegę, którego poznałem ostatnio. Okazało się, że poszukiwanie go we wbudowanej wyszukiwarce kontaktów Skype po imieniu i nazwisku nie daje żadnych rezultatów. Nawet wpisanie samego imienia (w odmianach) oraz miasta nic nie pomogło - choć mocno wydłużyło wyszukiwanie :(

Nic nie dało nawet to, że On już jest w moich kontaktach:


Manipulacja opcjami również nie dawała lepszych rezultatów. Natomiast sam Kuba twierdzi, że ma starą wersję programu (3.x) i tam bez problemu znajduje siebie...

Rozwiązaniem okazało się skontaktowanie się z nim w inny sposób i gdy podał dokładną nazwę użytkownika to dopiero wtedy go znalazłem. Co ciekawe miał w systemie udostępnione: i imię, i nazwisko, i miasto - co za bubel...


Update:
Wcześniej o drobnym błędzie w Skype (tej samej wersji) wspominałem w poście Skype: "alternatywną instalacją" ?


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...