W Polsce w gazetach wypisuje się przeróżne głupoty, w tym takie które są dla nas zwykłych śmiertelników często bardzo obraźliwe (a jeszcze niewątpliwie do tego tematu powrócę). Tak było tym razem, kompletnie sobie nie zdawałem sprawy, że część warszawskiego Ursynowa weszła w konflikt ze swoimi władzami - w tym wspomniany doktor. Okazało się, że w okolicach metra czuć ulatniający się gaz, dlatego mieszkańcy interweniowali, co jak to zwykle bywa w fatalnych władzach było ignorowane, a i na tym się nie skończyło.
Okazało się, że mieszkańcy Ursynowa stali się celem ataków działaczy partyjnych, jakoby mieszkający w tym miejscu ludzie byli po prostu uprzedzeni do nowych - przecież jaśnie oświeconych i wspaniałych władz (o oświeconych już wspominałem wcześniej). W (chyba Gazecie Wyborczej) pojawił się artykuł opisujący mieszkańców jako zacofanych przygłupów, a co gorsze zostali ocenieni, że w tej części Ursynowa zamieszkują wykształciuchy (Wikipedia) napływowe itp.
To bardzo zdenerwowało takiego człowieka, który wiele lat pracował na swoje osiągnięcia (faktycznie cenne i interesujące). Określenie wykształciuch tak go dotknęło, że nie zagłosował na swoją partię.
Gaz oczywiście faktycznie się ulatniał, sprawa została namierzona i rozwiązana - ale jaka tu się ujawnia arogancja władzy (a jest to termin pochodzący z politologii - szkoda, że na Wikipedii nie ma haseł politologicznych).
Wspomniany, oburzony doktor, przekazał mi echo tamtej sprawy kilka dni temu opisanej (Gazeta.pl): Fatalny start nowej kadencji prezydent Warszawy:
- Fatalny start Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jej Platforma Obywatelska zostawia w dzielnicach nieudolnych burmistrzów, a niepokorny samorząd Ursynowa zamienia w pole bitwy
Dalej czytamy:
- Podczas kampanii wyborczej PO powtarzała: "Budujmy mosty, nie róbmy polityki". Problem w tym, że na Ursynowie Platformie budowanie nie wychodzi. W swoim mateczniku dostała od elektoratu żółtą kartkę za mierne rezultaty czteroletnich rządów z lewicą. Niespodziewanie partia Donalda Tuska znalazła się tu w mniejszości i jej władza wisi na włosku. Może ją utrzymać tylko fortelem, bo nie potrafi dogadać się z drugą największą siłą lokalnym ugrupowaniem Nasz Ursynów. Jeśli paraliż władzy potrwa miesiąc, burmistrz - naturalnie z PO - przyjedzie w teczce z ratusza.
- Chcecie wywrócić demokrację w dzielnicy? Wprowadzić na Ursynów swojego burmistrza-komisarza siłą? - pytamy. - Ależ skąd - zaprzecza Jarosław Jóźwiak, szef gabinetu prezydent miasta Hanny Gronkiewicz-Waltz. - Musimy pilnować procedur, a te zostały złamane.
I następnego dnia po wyborze nowego przewodniczącego rady dzielnicy varsavianisty Lecha Królikowskiego (głosami Naszego Ursynowa i PiS), co działo się na jego oczach, nagle stwierdza, że głosowanie było nieważne. Uzasadnienie wywołuje uśmiech i zmusza do postawienia pytania: czy to jeszcze państwo prawa czy już kabaret i mordowanie demokracji paragrafami?
(...)
W 2009 r. urząd, którym kierowała Urszula Kierzkowska wypadł najgorzej w Warszawie w rankingu inwestycyjnym: nie potrafił wydać dziesiątek milionów złotych. Wyjątkowo nieudaną kadencję zaliczył Janusz Warakomski, dotychczasowy burmistrz Żoliborza. Nie udało mu się rozwiązać żadnych istotnych problemów. (...)
Inne zastrzeżenia budzi Jarosław Dąbrowski z Bemowa. Był wprawdzie aktywnym burmistrzem (...) Dyskwalifikuje go jednak decyzja o przyznaniu mieszkania komunalnego matce koordynatorki jego sekretariatu, a prywatnie przyjaciółki. (...)
- Burmistrza Dąbrowskiego zweryfikowali wyborcy. Uzyskał rekordowy wynik w wyborach do rady dzielnicy - broni go Małgorzata Kidawa-Błońska, szefowa PO w Warszawie.
Przemilcza, że to w pewnej mierze efekt skandalicznie wysokich wydatków na własną promocję. Za pieniądze urzędu Dąbrowski kolportował gazetkę "Bemowo News", która stała się jego tubą propagandową. Kosztowało to aż 350 tys. zł rocznie. Kolejny numer trafił do skrzynek pocztowych bemowian tuż przed wyborami. Prawie w całości poświęcono go promocji starającego się o reelekcję burmistrza i jego planom dla dzielnicy.
(...)
Warto podkreślić, że skoro nawet Gazeta.pl pisze w tak ostrych słowach o PO, to musi być w tym coś większego. Szkoda, że ich reakcja jest z kilkuletnim opóźnieniem, bo wystarczy spojrzeć na mojego bloga (np. tu - choć jeszcze dość słodko lub tutaj) aby się dowiedzieć tego co oni nie widzieli...
W tekście pojawia się też nawiązanie do pierwszej opisanej wyżej historii, czyli do wykształciuchów w słowach (...) Tak czy owak ursynowski wykształciuch czuje się wystrychnięty na dudka (...).
W podsumowaniu tematu napiszę Wam, że tak jak wcześniej pisałem, że przez najbliższe 20 lat nie zagłosuję na SLD, tak po tym co wyprawia PO, przez najbliższe 20 lat nie zagłosuję na ten brak kompetencji, nieróbstwo i awanturnictwo polityczne (i społeczne).
Update 31 marca 2011:
W kanale Polsat News jakiś (chyba profesor) skomentował newsa np. Schetyna tłumaczy się z wysokich nagród (wiadomości.onet.pl), że jest to objaw arogancji władzy - jak widać jest to niepierwsza taka pula nagród, które politycy i urzędnicy sobie dają oraz niepierwszy przykład arogancji obecnej władzy :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz