piątek, 21 listopada 2008

Bezpieczeństwo internetowe w TV

Wczoraj obejrzałem koniec (jak zwykle ;) programu B. Wildsteina w TVP, w którym mowa była o bezpieczeństwie sieciowym, a forma programu była dość interesująca bo np. udowadniała grupce ludzi (chyba dziennikarzy) co można się o nich dowiedzieć z internetu;)

Jest to historycznie bardzo ważny program, gdyż (chyba) jako pierwszy pokazał widzom, że internet jest niebezpieczny i to zupełnie bez żartów. Innym bardzo ważnym zagadnieniem było ukazanie (oczywistego faktu), że polskie społeczeństwo sobie kompletnie nie zdaje sprawy z tego jak niebezpieczny jest internet - a jak wiadomo to co jest najbardziej niebezpieczne to właśnie to o czym nic nie wiemy...
O tę zasadę oparty jest sens instytucji takich jak np. służby kontrwywiadowcze itp.

Na szczęście program był prowadzony dobrze i wypowiedzi w nim cytowane miały sens oraz były zgodne ze stanem faktycznym (a to niestety jest bardzo rzadkie szczególnie w tej tematyce). Co prawda nie mogę się wypowiadać o całym programie, ale to co widziałem było ok. Nieco bardziej jestem niezadowolony z jakości merytorycznej, która była na bardzo niskim poziomie - jednak i takich programów powinno być dużo, aby wszyscy zrozumieli temat oraz jego powagę.

Nieco zabawne były gigantyczne parametry wyświetlane na ekranach w tle rozmów z "hakerami", czyli właściwie z crackerami. No cóż wyniki komend takich jak ping, nie robią na mnie wrażenia ;):)

Autorzy (a może autor ?) programu ukazali sondę uliczną, która zapewne nie jest w żaden sposób reprezentatywna, jednak WSZYSCY zapytani nie mieli pojęcia co to właściwie jest owo bezpieczeństwo w internecie (jakaś młoda kobieta rozumiała w tym pojęciu jeden z mniej istotnych pod tematów wiążących się z rodzicielstwem; inna wspominała coś o linkach - czyli całkiem trafnie). Z racji tego, że właściwie nikt nie ma gdzie się dowiedzieć, co to jest internet, dlaczego jest niebezpieczny (i kiedy) i jak zachowywać bezpieczeństwo - to myślę, że mimo owego braku reprezentatywności - jednak zdecydowana większość Polaków nie ma na ten temat zielonego pojęcia.

W programie ukazane były (dość pobieżnie) zagadnienia: ataków na konta bankowe, zwykłych szwindli finansowych (szukanie jelenia), działania śledcze w necie, phishing, cracking, handel bazami danych itp.

Dodatkowo za pomocą ciekawego doświadczenia (jak wspominałem), ukazany został problem bezmyślnego udostępniania w internecie informacji o sobie (które są w nim "wieczne"), co np. niejednokrotnie wyjaśniałem zbyt wylewnym osobom na forach internetowych.

Wspominano też o 1500 osobach w chińskiej armii, które zajmują się atakami elektronicznymi, a w szczególności atakami internetowymi (cyber wojna, ang. cyber-warfare), o czym wspominałem ostatnio w newsie pt. "Chiny – przyszłość świata ?".
Wspominane też były ostatnie wydarzenia wojenne, gdzie miały miejsce ataki cybernetyczne na dużą skalę. Czyli wtedy kiedy równolegle z atakiem konwencjonalnym Rosja atakowała poprzez net (Estonia, Gruzja).

Pojawił się też ciekawy wniosek, odnośnie paradoksu, że tworzone coraz to nowsze zabezpieczenia tak naprawdę nie stanową bariery dla przestępców (czyli dla tych przeciw którym są projektowane), natomiast stanowią coraz większe utrudnienia oraz inwigilację dla zwykłych rzesz użytkowników internetu.

Wspomniano też o nowej ustawie, w której nie sprecyzowano dobrze treści (jak zwykle...), dzięki czemu właściwie każdy internauta będzie mógł iść siedzieć na kilka lat, po przeczytaniu treści nie przeznaczonej dla niego. Ostatnia nadzieja w vecie prezydenckim - choć ono nie jest takie oczywiste - jak zostało to podkreślone.
Zaproszony do studia prawnik (nazwiska nie pomnę), zauważył tu kompletne zignorowanie tematu przez media - no cóż... nie trzeba mi tego tłumaczyć, że media od lat działają u nas FATALNIE :-(


Podsumowując można powiedzieć, że program wartościowy i mimo, że omawiał zagadnienia w sposób elementarny - to jest to raczej pozycja obowiązkowa dla każdego widza.

I co dalej ?


Co jest istotne, przeciętny widz (użytkownik internetu) po obejrzeniu takiego programu dowiedział się jak mniej więcej sprawy się mają. Problem jedynie w tym, że reakcja widza może być dwojaka: albo nic sobie z tego nie robię, albo jestem przerażony i przestaję korzystać z internetu...

Chcę tutaj zwrócić uwagę na fakt, że taki "Kowalski", nie ma zielonego pojęcia co dalej ? Co ma robić ? Jak ma korzystać z internetu ? Kiedy jest w niebezpiecznej sytuacji ?

Widoczna jest tu wielka potrzeba edukacji całego narodu. Już w szkołach podstawowych powinien się znaleźć przedmiot, w którym specjalista wyjaśnia jak to jest - bo niebezpieczeństwo pojawia się z chwilą nabycia umiejętności pisania...
Jednak w naszych warunkach to jest to istne marzenie ściętej głowy...

Ważną rolę może tu odegrać TV, gdzie powinien zostać uruchomiony jakiś cykl programów, którym całe społeczeństwo, krok po kroku dowiadywałoby się co to jest internet oraz przede wszystkim jak być bezpiecznym (w miarę), rozsądnym i świadomym tego co się robi.

Można spokojnie powiedzieć, że w ostatnich kilkunastu latach czas został stracony...

Szkolenia


Tak się składa, że ja wraz z Jakubem od jakiegoś czasu przygotowuję duży cykl szkolenia w zakresie bezpieczeństwa internetowego. Temat jest tak gigantyczny, że już w tej chwili zebrałem sporo materiałów (na kilkaset slajdów), ale cały czas jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia.

Temat szkolenia z zakresu bezpieczeństwa np. w firmie dla (KAŻDEGO!) pracownika jest w interesie każdego przedsiębiorcy czy szefa. Specjaliści od bezpieczeństwa w formie żartów opowiadają sobie dowcipy z życia wzięte, które demaskują to co wyprawiają pracownicy w firmach czy nawet urzędach państwowych, a czasami to nawet zwykła sprzątaczka potrafi nawywijać, czego była świadkiem moja żona (pracownik ministerstwa).

Kolega Jakub zajmuje się na co dzień audytami dotyczącymi bezpieczeństwa, w tym np. dla wiodących banków internetowych - sprawdza zabezpieczenia nieautoryzowanego dostępu itp. Co prawda utrzymuje swoją pracę w tajemnicy, jednak zwraca uwagę na to na jak niskim poziomie bezpieczeństwa znajdują się obecnie banki internetowe...

Ponieważ obaj widzimy duże zapotrzebowanie na takie szkolenia w różnych rejonach gospodarki, planujemy opracowanie kompleksowego programu, który w przystępny sposób wyjaśni, nawet osobom nieobeznanym z internetem, że np. hasła (nie tylko internetowe) nie mogą być proste, notowane na kartkach lub przekazywane np. telefonicznie jakimś osobom itp.
Ja przygotowuję gigantyczną prezentację będącą wstępem do zagadnień bezpieczeństwa (niekoniecznie komputerowego i internetowego), a Jakub przygotowuje część laboratoryjną, w której będzie prezentował sposoby ataków i obrony w taki sposób aby każdy mógł tego dotknąć - czyli całkiem interesująco się to zapowiada, a ja sam nie mogę się doczekać aż zobaczę to co przygotuje:)


Ale my nie jesteśmy sami w Polsce - ciekawe czy ktoś o tym zagadnieniu pomyśli i czy cokolwiek zostanie wykonane w celu odpowiedniego doinformowania całego społeczeństwa.

Brak komentarzy:



Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...