Oprócz zwykłych tłumaczeń związanych z przyjętymi ustaleniami powiedziała (cytat z pamięci), że obecnie trzeba ratować to co jest efektem (kryzys) ich błędów z wcześniejszych lat (czyli błędów UE). To dalece posunięta samokrytyka, jak na obłudnych nic nie wartych polityków to aż należy tu szukać drugiego dna. Ja tego robić nie będę, ale sięgnę daleko do pamięci i zrobię konfrontację obecnego stanu z tym co politycy faktycznie mówili jeszcze kilka lat temu (czyli jest to najgorszy horror dla polityków - rozliczanie).
Po pierwsze w Polsce przed referendum akcesyjnym do UE miała miejsce duża kampania medialna promująca naszą obecność w UE jako rzecz absolutnie naturalną. I oczywiście konsekwencji z tego co wtedy mówili do nas celebryci z billboardów nie będę wyciągał bo oni tylko recytowali bezmyślnie (mam nadzieję) co im kazano, choć pewnie dzieci np. Edyty Górniak, Michała Żebrowskiego i innych nie będą z nich dumne, że brali udział w propagandzie, czyli manipulacji społeczeństwem (Wikipedia: propaganda, inżynieria społeczna, manipulacja). A manipulacja była wtedy tak daleko posunięta, że np. w mainstreamowych mediach prawie kompletnie wyłączono wypowiedzi osób, które miały do powiedzenia coś mądrzejszego od frazesów obecnych wtedy w reklamach lub nie daj boże, że ta finansowa unia jest niedobra.
Czym nas wtedy zwodzono ? Doskonale pamiętam, że głównie karmiono nas zupełnie nierealistycznymi oraz z sufitu wziętymi hasełkami, frazesami i ideologicznymi bzdurami, które ukazywały UE jako twór niezwykle wrażliwy, wręcz uduchowiony będący kwintesencją równości zróżnicowanych narodów Europy. Jak z tą jednością i równością to widzimy to teraz doskonale. Choćby widać to w faktach opisanych w pierwszym akapicie, gdy z jakieś dziwnej przyczyny dwójka Merkozy jest najważniejsza w całej UE. Brak jedności jest też dobrze widoczny (i jeszcze będzie), gdyż stoimy w obliczu kryzysu totalnego, a to jest najlepszy tester jedności i solidarności.
Przykładowo wtedy politycy SLD, powtarzali na okrągło jedno: szybko wchodźmy do UE bo będziemy wtedy tacy światowi. W ich mniemaniu przejawem tego miało być to, że po otwarciu granic nasza młodzież się rozpierzchnie po całej Europie, co jak zakładali jest ich celem oraz zbawieniem dla naszego kraju. Było to tak nagminnie powtarzane, że nie odbyła się chyba żadna rozmowa i debata w mass mediach, w której nie poruszono by tego tematu.
Jakie są dziś tego efekty nie będę przypominał, powiem tylko tyle: spróbujcie dziś jakiegoś polityka SLD zapytać dlaczego ta emigracja miała być dla naszego narodu takim złotem oraz dlaczego tak tego wtedy chcieli :D
Inni politycy wmawiali nam z mass mediów, że UE jest taka nowoczesna, taka bogata i tak rewelacyjna, że musimy się z nią łączyć. Jasne, łączenie się krajów w Europie, przymierza (różnego rodzaju) to dobra rzecz, jednak pytanie: kto z kim, po co i na jakich zasadach (a problem Merkoziego wskazuje dobitnie, że zasady były mętne lub kłamliwe).
I o dziwo wynik referendum ledwo co przesądził o naszym przystąpieniu, jednak propaganda zrobiła swoje (np. jak już kiedyś pisałem, prasa europejska rozpisywała się o gigantycznej korupcji w Brukseli, ale u nas była totalna cisza na ten temat). Zdecydowana większość społeczeństwa może niechętnie (jak wskazują wyniki referendum), ale jednak była za naszą asymilacją. Z moich rozmów wynikało wtedy, że przykładowo Polacy chcieli wtedy oddać się we władanie gryzipiórków z UE, nawet pomimo tego, że my jako naród nie cierpimy biurokracji. No ale trzeba przyznać, że o gigantycznej biurokracji w UE przeciętny Polak z mass mediów się nic dowiedzieć nie mógł, a powinien ! Powinien np. być wtedy edukowany o tym jakie chore i gigantyczne tony zaświadczeń będzie musiał złożyć petent aby coś tam otrzymać - dziś to już wiemy.
Ale nadal nie wiemy (ci dziennikarze to w ogóle coś robią ?!?!), że tylko w Polsce są tak chore wymogi. W innych krajach były one odrębnie negocjowane i są drastycznie inne (co już wtedy ukazywało, że Polska wchodzi do UE nie jako pełnoprawny udziałowiec, ale jako zbędny balast Merkoziego).
Jeśliby kogoś na ulicy zapytać wtedy o to czy powinniśmy wejść do UE większość nie potrafiłaby zapewne podać choćby jednego rozsądnego (niezaczerpniętego z mediów) argumentu, ale że jednak jest na TAK. To typowy przykład efektów manipulacji mediów, gdy karmi się widza/słuchacza tym co chce usłyszeć i ten się na coś godzi. W naszym przypadku nowoczesna i postępowa UE była marzeniem bo niestety nasze społeczeństwo ma kompleks niższości, więc to był idealny argument aby przekonać masy za pomocą np. celebrytów.
Społeczeństwo było za, a politycy nie tylko byli za oni mając w perspektywie pensje europejskie (wiemy dziś, że to aż 34200 zł miesięcznie + bonusy), wprost wychodzili z siebie aby przekonać ludzi, że UE jest postępowe i jedynie słuszne. Wspominałem już o wielkiej zalecie emigracji, ale warto przypomnieć, że nasz sejm jest niezwykle opieszały i zwykle nic się tam nie dzieje, ale gdy okazało się że społeczeństwo w referendum może nie powiedzieć TAK to nawet zastanawiano się nad zwiększeniem swobody w głosowaniu (dwa dni na głosowanie itp.). Czyli o dziwo naszym politykom raptem zaczęło zależeć na tym, abyśmy (my społeczeństwo Polskie) mieli pełniejszą swobodę wyboru (większą demokrację). Jak wcześniej rozstrzygały się dla nas istotne sprawy to jakoś im to nie przyszło do głowy, a już szczególnie żeby takie zmiany pospiesznie uchwalać przed referendum :-(
Jeszcze dalej poszli politycy UE (którym kasa zbyt głośno brzęczała przed oczami) i zmusili kraj, aby ten rozpisał referendum ponownie bo osiągnięty wynik był "niewłaściwy". To będzie omawiane (do końca istnienia naszej cywilizacji) na uczelniach całego świata, jako jawny przykład manipulacji wolnością i prawem do głosu: głosujemy do skutku, aż przegłosujemy słuszną sprawę :-/
Czyli jednym słowem nasi politycy wtedy przekonywali nas, że ta wspólnota jest panaceum na wszystko, że to postęp w każdej materii i że absolutnie nie ma innej alternatywy (bo nie będą mogli pobierać europejskich diet). Jednak dziś ze słów Angeli Merkel jasno wynika, że europosłowie i cały aparat Brukseli to takie same patałachy jak nasi politycy i jedyne co potrafią zrobić to rozgardiasz i żyć ponad stan.
Takim dobitnym przykładem bezmyślności i braku kompetencji naszych polityków (będącym echem właśnie tej retoryki "nie ma innej alternatywy") jest poprzednia kadencja rządu PO-PSL gdzie premier zapewniał prawie przez całą kadencję, że jedyne co Polska powinna zrobić i co rozwiąże nasze wszelkie (dosłownie !) problemy jest wejście do strefy euro - pomimo tego że już wtedy wszyscy widzieli, że euro ma poważne problemy, a pisałem o tym np. już w lutym 2009:
- Wcześniej gdy było już doskonale wiadomo, że kryzys dotknął również Polskę (mówiły o tym wszystkie serwisy ekonomiczne) premier zapewniał jak cytuję „kryzysu nie ma”. Po jakimś czasie stwierdził, że jednak jest. Natomiast wczoraj powiedział, że „kryzys jest na pewno większy niż ktokolwiek się spodziewał” oraz „Jak dodał, rozmiary i głębokość tego kryzysu "są zaskakujące dla wszystkich bez wyjątku"” (wp.pl). „Ktokolwiek” ?? „Wszystkich bez wyjątku” ?? Po raz kolejny na tym blogu mówię otwarcie: mnie się mogli zapytać ! Ja bym im powiedział ! :D :D (...)
Czyli podsumowując politycy, którzy przez całe ostatnie ~10 lat wmawiali nam, że EU to dla nas "kraj mlekiem i miodem płynący", faktycznie niekompetentnie bredzili oraz celowo wprowadzali nas w błąd (co dziś jawnie mówi do nas Angela Merkel, że niejako będziemy płacić za wcześniejsze błędy EU) - bo czy warto wierzyć temu co nie zdaje sobie sprawy że wchodzimy do struktury, która faktycznie chyli się ku upadkowi a mimo to zachęca nas w sposób że nie ma innego wyjścia, że to jedyna droga do luksusu?
Chciałoby się powiedzieć uczył Marcin Marcina...
Piszę to bo cały czas jest wiele osób, które mimo wszystko bezgranicznie wierzą temu co mówią politycy (nie będę podawał już tutaj przykładów np. anonimowych komentarzy choćby z mojego bloga).
Więc może jednak warto się zastanowić nad tym co mówią do nas z TV ?
Update:
Inny przykład powyższego zagadnienia odnośnie mass mediów, gdzie czytamy:
- (...) ukazuje jak bezwartościowe są informacje przekazywane nam przez dziennikarzy, publicystów w mass mediach, jak mało się z nich dowiadujemy o faktycznych celach politycznych czy prowadzonych działaniach.
(...)
Często spotykam ludzi, którzy nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że bezdennie wierzą w to co im powiedzą w wiadomościach (...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz