- Historia
Ludzie od zawsze chcieli przewidywać przyszłość. Toteż rozmaite pomysły jak astrologia czy czarna magia miały odsłonić przed ludźmi wizje przyszłości. W miarę rozwoju technologicznego jednak, racjonalizm wziął górę nad czarami. Spróbowano więc przewidywać przyszłość naukowo. Termin "futurologia" wymyślił i wprowadził w 1943 roku Ossip K. Flechtheim, ale prawdziwą działalność nowa nauka rozpoczęła dopiero w 1962 roku, gdy rząd Francji powołał grupę "Roku 1985", która miała za zadanie uzyskać informacje o przyszłości kraju. Wkrótce świat opanowała futurologiczna moda: w Wielkiej Brytanii powstał projekt Mankind 2000, a 1965 w USA "Komisja roku 2000", zwana też RAND Corporation. W Polsce badaniami przyszłości zajął się "Komitet Badań i Prognoz Polska 2000". Większość z tych ośrodków z wielką, wręcz radosną ochotą prognozowały odważne przemiany. Jeden czynnik jednak sprawił, że ten przyszłościowy pochód stanął. Chodzi tu o rzecz prozaiczną - wybitnie nietrafne prognozy. Warto zwrócić uwagę, że żadna nie przewidziała np. upadku ZSRR. Obecnie, prognozowanie wydarzeń najbliższych jak najbardziej istnieje, jednak futurologia jako nauka mająca ambicje "poznania" przyszłych społeczeństw, skłonna rościć sobie prawo do przepowiadania struktury społecznej za kilkadziesiąt lat właściwie już nie istnieje, przede wszystkim z powodu, który zauważył Lem, mówiąc "Nawet niewielki postęp na każdym polu odsłania przed nami olbrzymie, a dotąd niewidzialne przedpole naszej ignorancji". Paul Kennedy, jakby na potwierdzenie tych słów przytacza słowa Thomasa Malthusa, który boleje na początku XVIII wieku nad przyszłością Ziemi, stwierdzając że ludziom z powodu zbyt dużych możliwości rozrodczych i zbyt małych możliwości Ziemi na wykarmienie. Kennedy pyta, dlaczego proroctwa się nie ziściły i podaje trzy sprawy, których Malthus nie wziął pod uwagę: emigracja ludzkości z Wysp Brytyjskich, wzrost wydajności rolnictwa na świecie i pierwszy etap rewolucji przemysłowej.
Tekst ten został skomentowany jako
- Sekcja Historia jest nieencyklopedyczna i nadmiernie rozwlekła.
Co do samego tematu to myślę, że bardzo ciekawe jest to, że ludzie cały czas nie mają naukowych (np. matematycznych) sposobów przepowiadania nawet niedalekiej przyszłości. Wspomniany tu upadek ZSRR, liczne krachy giełdowe, czyli wydarzenia, które przede wszystkim chcielibyśmy znać z wyprzedzeniem ;) są kompletnie poza możliwościami, choć z drugiej strony są tak dużej miary, że może właśnie powinno się je wyjątkowo łatwo przewidywać, przykładowo jak czytamy w Wikipedii
- Aby zatem uprawiać futurologię, trzeba przyjąć założenie, że przyszłość istnieje w takim zakresie, w jakim jest zdeterminowana przez łańcuchy przyczynowo-skutkowe, które sięgają już naszej teraźniejszości.
W haśle prognozowanie na Wikipedii, czytamy:
- Prognozowanie (...) lub predykcja (...) – naukowa metoda przewidywania tego, w jaki sposób będą kształtowały się w przyszłości procesy lub zdarzenia. W trakcie procesu prognozowania formułuje się sąd na temat przyszłych stanów zjawisk i zdarzeń nazywany prognozą.
(...)
Prognozowanie wykorzystuje informację dotyczącą tych czynników i ich wpływu na badane zjawisko. W prognozowaniu bada się relacje między tymi czynnikami a badanym zjawiskiem oraz kształtowanie się ich w przeszłości do wnioskowania o przyszłości. Do prognozowania stosuje się nauki statystyczne i matematyczne.
(...)
Prognozowanie gospodarcze
Prognozowanie znajduje szczególne zastosowanie w ekonomii i zarządzaniu.
Przykładowo w mikroekonomii prognozowanie popytu jest niezmiernie ważnym elementem działalności marketingowej, którego prawidłowość wpływa w przedsiębiorstwie produkcyjnym na procesy zaopatrzenia w surowce i materiały, a także planowanie procesów produkcji, sprzedaży i działań logistycznych. (...) Prognozowanie jest sztuką przewidywania zachowania się nabywców, przyszłego stanu rynku, relacji podaży i popytu oraz spodziewanej koniunktury gospodarczej na obszarach działania przedsiębiorstwa.
Do prognozowania w marketingu wykorzystywane są: ekstrapolacja trendów, analiza czynników kształtujących wielkość popytu i jego kształtowanie, analiza statystyczna i ekonometryczna, ankietowanie nabywców dla poznania ich zamiarów zakupu (badania rynkowe), metoda delficka i inne.
Naukowych metod nie brakuje i wciąż dochodzą nowe, a mimo to na najważniejsze pytania odpowiedzi brak. Co więcej widoczny jest pewien trend do odrzucania skrajnych ocen, wyników itp. np. we wspominanej tutaj metodzie delfickiej. W mojej ocenie jest to zapętlenie się w niemożności przewidzenia skrajnych, radykalnych, przełomowych wydarzeń. Przykładowo jeśli jeden z ekspertów spodziewa się np. krachu lub upadku waluty lub firmy czy też bankructwa np. państwa (co ostatnio obserwujemy), to w metodzie delfickiej jego ocena będzie marginalizowana, a cały algorytm będzie dążył do wykluczenia tej oceny/prognozy.
Na szczęście to nie moje zmartwienie - niech się martwią Ci którzy nad tym bezskutecznie pracują od lat ;)
Ciekawe jest to, że chyba nikt nie przewidział internetu, portali społecznościowych oraz telefonów komórkowych z dostępem do netu, które są w prawie każdej kieszeni. Innymi słowy dzisiejsze społeczeństwo, technologia zaskoczyły wszystkich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz