Od bardzo dawna wiemy, że w Polsce rozgrywa się bardzo mocna i często głośna wojna między tzw. skokami, a bankami (oczywiście zagranicznymi bo w ostatnich latach mieliśmy w kraju istne bankierskie eldorado, więc jak ktoś chciał otworzyć bank to Polska w całej UE była najlepszym rozwiązaniem).
Po raz pierwszy do publicznej wiadomości temat ten trafił przy okazji poprzednich rządów PISu (około 11 lat temu), gdy ten był atakowany jako przesadnie sprzyjający skokom. Zapewne większość Polaków nie wiedziała o co tu chodzi, a pewnie duża cześć w ogóle nie wiedziała co to jest skok.
O co w tym wszystkim chodzi?
Gdy popatrzę dziś na lokaty w moim banku (kiedyś świetny bank, lider w PL) to mogę sobie założyć zwykłą lokatę na 1,7% oraz specjalną na 1,8%. Tymczasem w skoku dostanę dziś lokatę dobrze ponad 2% (nie znam szczegółów, ale każdy może wybrać się do skoku i zapytać ile mu zaproponują, a potem nie omieszkajcie w komentarzu napisać ile zaproponowali - z góry dzięki!). Jakby tego było mało, wysokość oprocentowania w moim banku zależy od kwoty oraz od innych warunków np. od tego czy są to nowe środki czy nie (nowe są wyżej oprocentowane).
Bardzo podobnie było za czasów pierwszych rządów PISu, gdy był światowy krach, oprocentowanie w bakach rosło niebotycznie (
tu był filmik reklamujący oprocentowanie 10,5%),
rosły koszty usług bankowych (z resztą nie powróciły do dziś) (tu podawałem konkrety z 2009 roku, które dziś brzmią jak bajki!), a kredyty mieszkaniowe miały tak wyśrubowane warunki, że mało kto był dopuszczany przez bank do kredytu (zdolność kredytowa). Tymczasem skoki kredyty udzielały bez problemów i na lepszych warunkach.
To skoro oferta banków, z zasady jest gorsza i bardziej problematyczna od skoków, to mamy tutaj do czynienia z ewidentną walką rynkową. Nie trudno zrozumieć, że w takiej sytuacji banki zrobią wszystko, aby zdyskredytować skoki. Jeśli zrobią wszystko to znaczy, że nie jest to już walka rynkowa, ale pozarynkowa.
Z tym wiąże się największy polski konflikt ostatnich lat (który dzieli społeczeństwo), bo tak się składa, że PIS wspiera skoki (i jest wspierany), a PO w podobny sposób przez banki. To fantastyczny powód do tego, aby ten konflikt nigdy nie zgasł.
Z punktu widzenia banków sprawa jest prosta: mamy silnego wroga (skoki), z którym nie mamy żadnych szans i żadnych argumentów, więc muszą naciskać na PO, aby ci atakowali PIS, który ostatnio przejął władzę (a od afery frankowej, realnie zagraża bankom, bo społeczeństwo oczekuje rozwiązania dawnego problemu i zapobieżenia przyszłym).
Można powiedzieć piękna wojenka...
Zastanawiający jest fakt, że przez ostatnie kilkanaście lat nie spotkałem się z żadnym artykułem oraz żadną informacją w internecie lub w wiadomościach w TV, który objaśniałby genezę i istotę tego problemu (tak jak ja w tym poście). Temat ten był poruszany bardzo często, ale informowano jedynie o tym, że PIS jest zły bo skoki lub PO jest złe bo banki (choć to drugie drastycznie rzadziej było poruszane). Czyli tak naprawdę były rzucane konkretne osoby widzom na pożarcie, wzniecano emocje, ale w kompletnym oderwaniu od tego że np. gdyby widz skorzystał ze skoku to lepiej by na tym wyszedł (to ostatnie nigdy, przenigdy nie padło).
Temat jest oczywiście szerszy, ale to milczenie dziennikarzy pokazuje wyraźnie, że nie wiedzą co to znaczy być dziennikarzem, co to znaczy przekazywać rzetelną wiedzę, fakty które dotyczą wszystkich (którzy chcą korzystać z usług bankowych).
Dlaczego w tym temacie nie chcą wyjaśniać widzowi o co w tym wszystkim chodzi?
To dlaczego oni się tak niekompetentnie zachowują, pozostawiam do rozstrzygnięcia Tobie;)