Nigdy, ale przenigdy nie można etykietkować danego tematu jako "teoria spiskowa" tylko dlatego, że poruszana tematyka dotyczy najbardziej znanych/najgłośniejszych tematów.
Przypomnę, że (jak już akurat jest o tym mowa) w przypadku koronawirusa, na samym początku jak tylko zaczęła się rozprzestrzeniać epidemia to największe światowe autorytety w temacie wypowiadały się, że stworzenie w laboratorium podobnej choroby jest kompletnie niemożliwe, po upłynięciu tych kilku lat - dziś twierdzą, że jednak jest to możliwe i że w tym wypadku najprawdopodobniej tak to było, że są biologiczne ślady, które mogą o tym świadczyć.
-
(obecnie upubliczniono dokumenty, które świadczą, że to z amerykańskich podatków z nieszczęsnego USAID rozpoczęła się ta pandemia - choć (na razie) nie wiadomo czy to było celem, czy tylko przypadkiem doszło do rozprzestrzeniania się, ale sama akcja na tak dużą skalę mogła mieć taki cel, że skoro wyślemy w różne miejsce świata takie świństwo to może gdzieś się zacznie rozprzestrzeniać - możecie o tym nowym wydarzeniu przeczytać w poście Czego wam nie powiedzą - wieści z USA cz. 2)
(inną kwestią jest afera, która miała miejsce w USA, gdy dyrektor Big Pharma wpadł w skrzętnie przygotowaną pułapkę (nafaszerowane pomieszczenie wszelką elektroniką) i zaczął ni z tego ni z owego zapewniać, że niebawem będą produkować swoje własne wirusy i szczepionki (łatwiej wtedy można zrobić i... zarobić(!)). Pewnie o tym nigdy nie słyszeliście więc poszukajcie: Jordie Wysocki dyrektor ds. komunikacji, Project Veritas)
A jak pamiętacie w TV nikt nigdy nie chciał słyszeć o czymś takim, że preparaty "szczepionkowe" mogą być w jakiś sposób groźne... Dziś oni wyszli na durni, którzy nie wiadomo dlaczego (tzn. wiadomo - wielu dziennikarzy doszło do tego o co tu chodziło) uparcie nie chcieli słyszeć o obawach, które przecież każdemu wolno mieć, skoro ma przyjąć coś bez testów klinicznych.
Dziś te pyszałki jakoś siedzą cicho i nie mają się zamiaru z tego tłumaczyć, a redaktorzy z TV wspaniałomyślnie do tematu nie wracają... :/
"Teorie spiskowe"
Ogromnym błędem logicznym jest nazywanie jakiś obaw "teoriami spiskowymi" tylko dlatego, że dotyczą koronawirusa, śmierci jakiegoś polityka, czy UFO. To nie temat rozmowy świadczy o tym, czy coś jest teorią spiskową czy nie.
Jeśli będziecie z automatu uznawać dany temat "teorią spiskową" to sami z siebie robicie niewolników "teorii spiskowych".
Naświetlając temat w co się pakujecie przypomnę jak to się zaczęło:
W dokumentach CIA po raz pierwszy pojawiło się sformułowanie "teorie spiskowe" w 1967 roku. Cytuję:
-
(dokumenty) rozważały możliwość propagowania informacji mających na celu zdyskredytowanie osób i teorii kwestionujących oficjalną wersję zamachów (np. zamach na JFK). CIA, posługując się tym pojęciem, starała się zdyskredytować tych, którzy nie wierzyli w oficjalną narrację, sugerując, że są to osoby „oszołomione” lub po prostu irracjonalne.
Chcieli, abyście nie myśleli i nie chcieli myśleć i panicznie bali się tego co może być prawdą.
Z dokumentów tych wynika jasna intencja: ludzie za dużo myślą i mówią, dlatego ośmieszmy tych zbyt odważnych!
Niestety numer na "teorie spiskową" genialnie zadziałał, mijają dziesięciolecia i cały czas to działa na ludzi na całym świecie: myślisz, mówisz co myślisz - to nie rozsiewaj "teorii spiskowych" bo będziesz potraktowany jak oszołom.
Co jest najistotniejsze?
Najistotniejsze jest to, aby faktycznie podważać "teorie spiskowe", ale nie na zasadzie jak to zaplanowali ludzie z CIA, tylko w taki sposób, aby szacować czy dana teoria ma większe czy mniejsze prawdopodobieństwo stania się prawdą.
To jest rozsądne i polecam to każdemu.
Bardzo przydatne w tym celu może być korzystanie z zasady Brzytwa Ockhama (Wikipedia), ale też poszukiwanie wiedzy, dokumentów, świadków i weryfikowanie tego. Bardzo istotne są przepływy środków, ile, kto, kiedy zapłacił.
W przypadku "teorii spiskowych" dotyczących koronawirusa okazało się że Brzytwa Ockhama była mało przydatna, a bardziej sensowne było szukanie wiarygodnych źródeł wiedzy np. głośno się u nas zrobiło, że na zamkniętej grupie dyskusyjnej na fb polscy lekarze bardzo ochoczo dzielą się swoimi wątpliwościami, tym bardziej, że omawiali przykłady swoich pacjentów. Czyli mieliśmy konkret, praktyczne przypadki i rozmowy specjalistów w danym temacie. Swoją drogą ciekawe, że poza tym forum nabierali wody w usta...
Bardzo pomocne było też to, że nikt, ale to absolutnie nikt nie chciał nawet podejmować tematyki zagrożeń, czy też potencjalnych zagrożeń najnowszych preparatów. Jeśli w danym temacie jest kompletna cisza, nikt nie chce zabierać głosu, temat nie istnieje - to znaczy, że powinna się nam zapalić wielka czerwona lampka o wielkości latarni morskiej!
Weźmy tak na zdrowy rozum: zwykle wszelkie preparaty badane są laboratoryjnie i na pacjentach całymi latami, tymczasem ten dotyczący koronawirusa pojawił się w trakcie trwania pandemii - więc bardzo szybko. To kiedy odbyły się testy? Oczywiste jest, że ich nie było, a ze względu na najnowszą użytą technologię mRNA to nie wiadomo jakie testy powinny być przeprowadzone i jak długo powinny być one przeprowadzane.
Więc mamy coś nieprzetestowanego, coś nowego i mają nam to zapodawać. W takich okolicznościach całkowicie sensowne są pytania: czy to jest bezpieczne? Czy to jest przetestowane? Czy coś mi grozi? Czego mam unikać po przyjęciu?
Jeśli te tak niezwykle istotne pytania, nie tylko pozostają bez odpowiedzi, ale nawet same ich zadawanie jest traktowane jak obraza absolutu - to coś jest baaardzo nie tak...
-
To podaję tak czysto informacyjnie:
1. Faza przedkliniczna - przed rozpoczęciem badań na ludziach trwa od 1 do 5 lat.
2. Faza I - testy na ochotnikach - trwają 1 do 2 lat
3. Faza II - testy na chorych pacjentach od 2 do 3 lat
4. Faza III - rozległe badania kliniczne (w tym ocena ryzyka itp.) od 3 do 5 lat
5. Faza IV - monitoring po wprowadzeniu preparatu na rynek, po zatwierdzeniu leku przez odpowiednie instytucje np. FDA i EMA. W tej fazie nie ma przedziału czasowego, ich charakter jest ciągły.
Czyli jeśli chodzi o preparat "szczepionkowy" na Covid nie udałoby się w tak krótkim czasie przeprowadzić nawet 1 fazy testów (przedklinicznych).
W takich okolicznościach, poddawanie w wątpliwość działania i bezpieczeństwa preparatu to nie jest żadna "teoria spiskowa" tylko rozsądek (wskazuje na przemyślenie i być może zweryfikowanie tematu) w takim wypadku fakty potwierdzają bezsprzecznie, że tak jest. Tymczasem CIA mówi: to właśnie tutaj należy uderzyć w myślących i ośmieszyć!
Ocena czy coś jest wyssane z palca czy faktycznie istnieje dane zagrożenie - jest kwestią niezwykle skomplikowaną. Sama analiza źródeł i ich weryfikacja nie tylko jest czasochłonna i kosztowna, ale wymaga wiedzy i doświadczenia. Dlatego jeśli ktoś w ciągu 0,5 sekundy nazywa coś "teorią spiskową" to powiedzmy sobie szczerze - nie zapoznał się z niczym, nic nie przemyślał i nic nie zweryfikował - np. nie sprawdził ile czasu średnio trwa testowanie nowego preparatu itp. a przecież to zależy od rodzaju preparatu, rodzaju choroby itp.
Dlatego w mojej ocenie jest to temat niezwykle skomplikowany, wymaga od danej osoby, aby potrafiła słuchać, myśleć i posiadała unikalne cechy przenikliwości oraz wnikania w dany temat. Naprawdę rozumiem, że to przekracza nasze zdolności (tym bardziej w 1 sekundę)...
Niemniej jeśli coś jest dla nas zagrożeniem, to nie mamy wyjścia musimy przeanalizować zagrożenie i w jakim zakresie nas obejmie i jak groźne dla nas może być. To pomaga podejmować mądre decyzje, jak zmiana trybu/miejsca życia, przygotowanie się zawczasu lub nawet zwykłe ubezpieczenie się. To całkowicie logiczne działanie.
Od szacowania zagrożenia - zależy nasze życie. Nie należy o tym zapominać, bo uśpiliśmy się, że to "przecież jest teoria spiskowa"...
Rozsądne jest myśleć
...a nie przyczepiać etykiety, tym bardziej że znamy ogromne ilości torii, które od dziesiątek lat uchodziły za spiskowe, a dziś mamy pewność, że to są fakty.
Przykładowo lot Orville’a Wrighta z 17 grudnia 1903 jest uznawany za pierwszy lot samolotu. Jednak w tym czasie w prasie pojawiały się prześmiewcze artykuły pozujące na naukową analizę, które "udowadniały", że taki lot nie jest możliwy ze względu na np. prawa fizyki itp. Przyznam, że w takich wypadkach Brzytwa Ockhama bywa zwodnicza i najlepiej udać się w miejsce gdzie przeprowadzane są testy lotów i przekonać się naocznie czy to wariaci mówią, że latają, czy nie;)
Kim tutaj byli ci dziennikarze, którzy wiedzieli lepiej, którzy lepiej znali prawa fizyki?
W mojej ocenie byli/są to ślepi ludzie, którzy nie mają pojęcia o czym piszą, ale uwielbiają etykietować tematy, które w ich wąskim rozumie się nie mieszczą!
Myślę, że jest to znacznie bardziej niebezpieczny przypadek oszustów, od tak prześladowanych roznosicieli "teorii spiskowych". To właśnie ci pierwsi zasługują na bardzo, bardzo surowe ocenianie ich kim są!