piątek, 28 grudnia 2012

Trwałość płytek CD-R

Przed świętami zdecydowałem się zrobić porządki w moim pokoju i przypadkiem wpadły w moje ręce dwie nieopisane płytki CD-R, na które nagrałem coś "cennego". Aby się przekonać co to takiego włożyłem pierwszą płytkę do czytnika i okazało się że jest tam zbiór cennych plików, które nagrałem dwukrotnie (na dwie płytki), aby mieć w miarę pewną kopię. Niestety wielu plików nie dało się już odczytać.

Jest to spowodowane tym, że płytki były wypalone dość dawno, około 2000-2003 roku. Próba odczytania danych z obu płytek, trwała około 5 godzin i z pierwszej płytki nie udało się odczytać ~25 plików, a z drugiej podobną ilość. Gdy się zsumowało odczytane pliki to cały czas pozostawały takie (z wszystkich ponad 800 plików), których nie dało się odczytać wcale (czasami czytnik sygnalizował krytyczne błędy).

Problem leży w tym że te ~10 lat temu bardzo mi zależało na tych danych, więc wypaliłem je na płytki właśnie w tym celu aby przetrwały przynajmniej 10 lat. W tym samym celu nabyłem dwie identyczne płytki, firmowe i nietanie (TDK), aby ich trwałość była większa niż innych. Jak widać na wiele się to nie zdało, bo odczytywać próbowałem nagrywarką, która zwykle lepiej sobie radzi z błędami odczytu.

Na całe szczęście plików nie straciłem, bo znalazłem je na dysku twardym, w katalogu gdzie skopiowałem zawartość jakiegoś starego dysku. Jak widać w ostatnich 10 latach lepiej dane trzymać na HDD niż na CD-Rach.

Nie jest to zjawisko nowe, bo pierwsza moja płytka jaką wypaliłem na początku lat 90 (też backup), również nie chciała się odczytać już pod koniec lat 90. A również była to płytka dobrej jakości, a nawet nagrywana w prędkości *2 (bo szybszych wtedy nie było). Jednak wiele osób podkreśla, że nietrwałość płytek rośnie, a najgorzej sytuacja się prezentuje z płytkami DVD.

Masz coś na starych płytkach CD-R ? Jeśli tak to sprawdź czy jest to jeszcze tam:P Bo ja mam setki płytek z ostatnich ~20 lat, więc będę chyba musiał poświęcić któryś urlop i sprawdzić które są do wyrzucenia już dziś.
Natomiast dyskietki z lat 80 zapewne się dziś odczytają - wiem bo sprawdzałem na moich starych dyskietkach...

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Życzenia Świąteczne

Wszystkim czytelnikom tego bloga (i nie tylko), moim znajomym, kolegom, koleżankom oraz wszelkim przyjaciołom pragnę złożyć życzenia:
    Zdrowych pogodnych świąt !
    Wszelkiej pomyślności, radości
    oraz spełnienia wszelkich marzeń
Wiem jak jest więc odpocznijcie sobie, całkowicie się rozluźnijcie, wyłączcie cały świat dookoła i cieszcie się spokojem. W końcu po całym roku ciężkiego pracowania (wiem że wielu z Was pracuje do późnych godzin nocnych), ze stadkiem dzieci, zapewniam że sobie zasłużyliście !;)

Christmas tree

Dziękuję Wam również za wszystkie życzenia, które do mnie nadesłaliście !;)

piątek, 21 grudnia 2012

Problemy z HDD w nagrywarce DVD

W listopadzie ubiegłego roku napisałem post Awaria HDD w nagrywarce DVD, gdzie opisałem problem ze stacjonarną nagrywarką (seria DMR-EH__). Byłem święcie przekonany, że dysk padł gdyż zachowywał się bardzo niestabilnie.

Nagranie czegokolwiek kończyło się tym że nagranie to nie nadawało się do odtworzenia (zawieszała się opcja odtwarzania oraz powtarzała w kółko różne uszkodzone fragmenty), jeszcze gorsze było to że wiele pozycji z dysku znikło na dobre, a to co ostatnio nagrałem (po awarii) nagrywało się częściowo na inne filmy znajdujące się na całej powierzchni dysku :-(
Czyli były to typowe objawy utraty spójności danych na dysku HDD, czyli fizycznego uszkodzenia określanej przez użytkowników padnięciem dysku (dodatkowo z czasem znikały następne pozycje, które jeszcze chwilę temu zgrywałem w pośpiechu na DVD-R).

Uszkodzone filmy zamiast miniaturki mają szare tło
Tych filmów nie udało mi się już odzyskać, co gorsze przy kilkuset nagraniach nie pamiętałem do końca co przepadło...

We wspomnianym poście przygotowywałem się do tego aby albo wmontować do środka nowy dysk, albo próbować ratować ten (przy okazji wyszło wiele niemiłych problemów z serwisami itp.). Jednak w pierwszej kolejności chciałem dysk sformatować, bo jeśli jednak mimo wszystko nie doszło do fizycznego uszkodzenia dysku (nie było powodu) to operacja ta powinna wszystkie problemy rozwiązać.
Jedyny problem to musiałem zgrać na DVD-R wszystko z dysku co się jeszcze zachowało i straciłem na to łącznie około tydzień czasu zgrywania.

Gdy jakiś czas temu skończyłem ten okropny proces (wiele z filmów było uszkodzonych, ale w większości przypadków nie straciłem najistotniejszych rzeczy) to przeszedłem do formatowania dysku (co na tego typu urządzeniach wykonywałem po raz pierwszy). O dziwo proces ten zakończył się bardzo szybko, co świadczy że dysk nie był formatowany a jedynie został na nim utworzony pusty system plików.

Tak wglądała cała strona z filmami, które bezpowrotnie przepadły. Na szczęście takich stron nie było zbyt wiele (najczęściej brakowało tylko części filmów, a nie wszystkich)

I tu zagadka, co dalej z dyskiem? Nagrałem kilka kilkusekundowych fragmentów i o dziwo na razie wszystko jest ok. Przeczekałem trochę czasu i nadal wszystko się zgadza. Rozpocząłem testowanie dysku: zgrywałem całymi nocami w maksymalnej jakości duże ilości danych (po raz pierwszy się dowiedziałem że nagrywarka po przekroczeniu chyba 8h sama dzieli materiał na oddzielne pliki). Testuję, testuję i cały czas jest ok!
Dziś minęło już prawie 3 miesiące zgrywania, zapełniłem cały dysk i wszystko działa w 100% sprawnie;)

Wygląda na to że dysk ostatnim razem nie został uszkodzony fizycznie, ale wskutek jakiś dziwnych przyczyn uszkodzony został system plików na dysku (brak spójności danych).

Przypomniałem sobie wtedy, że w instrukcji do nagrywarki co chwilę piszą aby wszystko nagrywać z dysku na płyty DVD, gdyż dysk HDD nie jest urządzeniem pewnym i trwałym w zapisie. Gdy to czytałem zaraz po kupieniu urządzenia podśmiewałem się pod nosem co oni tak to ciągle powtarzają, prawda dyski są delikatne i zawsze mogą się uszkodzić, ale nie przesadzajmy.

Dziś już wiem o co chodzi, w ich oprogramowaniu musi być jakiś błąd, który uszkadza spójność systemu plików na HDD i to o tym oni piszą w instrukcji, a nie o awaryjności dysków !

Porady dla użytkowników nagrywarek


Trudno jest mi określić dokładnie przyczyny itp., ale wygląda na to że nie należy przesadzać z nagraniami na dysk. Ja wykorzystywałem możliwości dysku maksymalnie, bardzo długo nagrywałem wiele materiałów, potem brakowało miejsca więc albo usuwałem wcześniejsze albo je przycinałem (gigantyczna fragmentacja plików na dysku), więc to może być jakimś warunkiem sprzyjającym.

Pierwszym dziwnym symptomem zdaje się zwiastującym przyszłą katastrofę był dziwny przeskok podczas usuwania np. reklamy z nagrania. Potem prawie zawsze miałem bardzo duże problemy z dokładnym wskazaniem momentu w którym chcę rozpocząć lub zakończyć usuwanie fragmentu nagrania. Objawiało się to tym że nie zatrzymywał mi się materiał w tym miejscu co chciałem (chyba przeskakiwał mi obraz po zatrzymaniu na inne miejsce).
W mojej ocenie to już w tym momencie nastąpiło jakieś uszkodzenie spójności plików (lub jakieś inne uszkodzenie istotnych plików). Dlatego myślę że jak i u Was pojawi się taki objaw to należy już się liczyć z totalną katastrofą jaką ja miałem, czyli lepiej już nie nagrywać, nie usuwać fragmentów, zgrać całość z HDD i go ponownie formatować.

Dwoma ważnymi faktami jest to, że wykonywałem przez około 2 lata wiele operacji przycinania nagrań oraz to że w ostatnim okresie dysk był zapełniony prawie całkowicie - być może jest to najważniejszym powodem do tego aby doszło do kompletnego uszkodzenia.
Wtedy kiedy nastąpiła totalna katastrofa miałem taką sytuację że przypadkiem wypełniłem dysk do prawie samego końca. Czyli doprowadziłem do sytuacji gdzie usuwając niepotrzebny fragment nagrania, pozostałe na dysku wolne miejsce było znacznie mniejsze niż usuwany fragment. Zdawałem sobie sprawę że być może jest to niebezpieczne, jednak operacja usuwania się powiodła.
Cóż z tego jak niedługo po tym nastąpiła awaria i w ułamku sekundy straciłem około połowę z zapisanych na dysku materiałów:(
Czy było to powodem problemów ? Nie wiem, ale można zakładać że któryś z tych problemów jest kluczowym.

Dlatego nasuwają mi się tutaj przede wszystkim takie rady:
- nie ignorować problemów ze spójnością danych na dysku (np. gdy przycinanie zachowuje się dziwnie)
- nie doprowadzać do całkowitego zapełnienia dysku jeśli chcemy jeszcze na nagraniach przeprowadzać jakieś skomplikowane operacje jak wycinanie, dzielenie itp.
- być może nie należy doprowadzać do tego aby na dysku znajdowały się duże ilości poprzycinanych materiałów filmowych (duża fragmentacja danych na powierzchni całego dysku) - nie jest to pewne
- gdy pojawią się jakieś problemy wyżej opisane, należy zgrać wszystkie istotne dane z dysku na DVD-Ry, bo katastrofa może nastąpić w każdej chwili
- jeśli są problemy należy zaniechać wszelkich operacji zapisu: nowych materiałów z TV na HDD, przycinania i dzielenia materiałów a nawet usuwania całych filmów z dysku (u mnie się to objawiało znikaniem innych do niedawna dostępnych lub dalszym uszkadzaniem dowolnych innych dostępnych na dysku - kluczowa jest tutaj operacja zapisu)
- uszkodzone filmy, których nie da się już odtworzyć nie mają miniaturek oraz pojawiają się na filmach dziwne nowe oznaczenia (szare ikonki widoczne na zdjęciach)
- jeśli doszło do utraty znacznej ilości filmów z dysku HDD, jedyne co możemy zrobić to zgrać szybko pozostałe na DVD, absolutnie unikając jakichkolwiek zapisów na dysk (bo objawia się to dalszymi uszkodzeniami i niczym innym). W takim wypadku czas działa na naszą niekorzyść, następne filmy będą samoczynnie znikać!
- nie wiem jaki jest schemat uszkadzania filmów, u mnie znikały filmy po całej powierzchni dysku. Dlatego należy szybko zgrywać na DVD głownie te najważniejsze, najbardziej unikalne nagrania!

Ikonki pojawiające się zarówno w nagraniach, które przepadły jak i tych które są cały czas dostępne (mają widoczny obrazek miniaturki). Tu są wszystkie zaobserwowane typy, ale nie udało mi się dojść do tego co oznaczają

Wydaje mi się, że jednak jest jakiś algorytm uszkodzeń, ale nie udało mi się go rozgryźć. U mnie głównie chodziło o to że jakimś cudem pozostały niemal wszystkie najważniejsze dla mnie nagrania - właściwie nie straciłem nawet jednego istotnego nagrania (na szczęście!), straciłem jedynie jeden odcinek Doktora, którego do dziś nie widziałem i nie zdążyłem go nagrać na DVD (resztę zgrałem). Jednak nie wiem czym one się wyróżniały, ani nie chodziło o ich jakość, długość ani o datę (bo miałem np. całe serie nagrań z tego samego okresu i część z nich w znacznej ilości znikła, a część kolejnych pozostała nienaruszona).

Inna sprawa że podczas nagrywania całych serii nagrań na DVD, niestety znikały cały czas następne :/ Czyli np. widziałem że dopiero co nagrałem dany materiał na DVD, a już zaraz nie był dostępny itp. albo chciałem właśnie nagrać i już nie mogłem bo znikł !
Dlatego gdy nastąpi taka awaria nagrywarkę należy wyłączać i włączać tylko na czas zgrywania co się tylko da na DVD. Są to objawy typowe dla fizycznego uszkodzenia dysku, jednak jak pokazuje mój przypadek nie doszło do fizycznego uszkodzenia, jak na razie wszystko mi działa - no może jedynie za wyjątkiem przycisku wysuwającego płytkę, który się przedwcześnie zużył :(

poniedziałek, 17 grudnia 2012

I co z tym końcem świata?

Na początku roku w poście Witam w nowym roku! ale czy ostatnim?;) analizowałem tak głośne ostatnio w mass mediach analizy podobno spodziewanego końca świata. Jednak wczoraj National Geographic Channel wyemitowało film poświęcony tej tematyce (widziałem fragment) i okazało się że tylko nasz świat żyje tymi przepowiedniami!

W dokumencie tym prezenter udał się w długą podróż do źródeł przepowiedni (fantastyczne krajobrazy) i okazało się, że tubylcy kompletnie nie wiedzą o jakie przepowiednie chodzi!

My tu od lat jesteśmy przez media karmieni różnorakimi analizami, a tam oni sobie żyją spokojnie i bez żadnych obaw;) Miejscowy naukowiec (nie pamiętam teraz chyba archeolog) twierdzi, że oni po zastanowieniu dochodzą do wniosku, że z tymi przepowiedniami wiąże się chęć zarabiania przez świat zachodu (książki, filmy itp.).

Potem prezenter odwiedzał różne ciekawe miejsca, muzea itp. i między innymi dotarł do kamienia opisującego owe "przepowiednie" czyli dokładnie tego z którego treści wzięło się całe zamieszanie. Majowie mieli niewiarygodnie rozwiniętą naukę, język pisany i matematykę (przytaczano że nikt w to nie wierzył że "barbarzyńcy" są do tego zdolni), dlatego zrozumiałem że ten opis należy bardziej traktować jako wyznaczanie cykli, czyli co najwyżej matematyczną aproksymację, a nie "przepowiednie".

Jednak jest bardzo konkretny powód, dla którego owe zamieszanie się nam wtłacza do głów. Otóż kamień ten jest ułamany właśnie w miejscu gdzie miał opisać co będzie po 2012 roku, dlatego spekulacje mogą nie mieć końca.

Jednak nie panikowałbym, co się stanie to się nie odstanie, a ów kamień nie wyglądał mi na taki (z jego treści), który miałby obwieszczać cokolwiek więcej niż jedynie zaznaczenie, że kończy się jeden z cykli i zaczyna następny (a ich cykle mają bodaj 144 000 dni). Cała reszta to zwykłe domysły, bo treść która na kamieniu się zachowała jest zwyczajna, nie ma tam kompletnie mowy o czymś strasznym, czy też o tym że treść kamienia ma się w choćby najmniejszym stopniu odwoływać do jakichkolwiek przepowiedni.


Update:
Co ciekawe następnego dnia ta sama stacja wyemitowała inny program, w którym nastroje były znacznie bardziej poważne i zatrważające. Najbardziej zaskakujące było jednak to że tym razem naukowcy pokazywali inne muzealne eksponaty. W powyższym poście mowa była o kamiennych płytach z mocno wypukłymi rzeźbieniami, a tym razem pokazano jedynie kartki z rysunkami (być może przerysowane z innego źródła - nie wiem bo widziałem tylko mały fragment dokumentu). Tym razem treść rysunków była bardziej ponura, opowiadała między innymi o katastrofie polegającej na gigantycznych powodziach, a źródłem był krokodyl, który generował tę wodę.

Nie mniej o ile koniec kalendarza jest ciekawy historycznie, to jednak nie ma się co tak bardzo tym końcem świata przerażać. Bardziej prawdopodobne są ogólne katastrofy niż koniec świata, a do tego niekoniecznie muszą mieć miejsce jutro.

piątek, 30 listopada 2012

Przybyłek vs Woźniak na PGA 2012

Jak ostatnio parę razy pisałem (np. tu), byliśmy w Poznaniu na PGA i ZTG. Tu jest jeden z filmików, w którym jeden z wykładowców ZTG mówi o świecie swoich książek. Jest to bardzo ciekawe, nawet pomimo że są to książki SF to jednak (w tym filmiku) Marcin zahacza o naszą obecną rzeczywistość i wyjaśnia jakie są jej wady u podstaw. W mojej ocenie warte do dalszych przemyśleń:

PGA 2012 #9 - Przybyłek vs Woźniak o nieustatniie ewoluującym świecie Gamedec.

Jeszcze nie przeczytałem książek Marcina (za dużo gier chyba robię:P), ale muszę bo po tym filmiku widać, że takich ludzi warto czytać i słuchać, nie wspominając o tym że gdy patrzę na osobę, która bez problemu myśli i wysławia się to chciałbym kogoś takiego na premiera czy prezydenta (w końcu dobrze aby na takim stanowisku reprezentował mnie ktoś kto jest do tego zdolny, a nie ktoś komu się jedynie zdaje).

piątek, 16 listopada 2012

Windows 7 i problem z dyskiem ?

Wpadłem ostatnio do znajomych i ich syn powiedział mi że ich komputer się od wczoraj nie uruchamia. Zaczął mi opowiadać o problemach z dyskiem twardym, więc powiedziałem że być może dysk nawalił i że być może utracili dane z tego dysku.

Uruchomiłem komputer, a ten się jednak uruchomił, system Windows 7 (edycja "home"), zgłosił problemy z dyskiem oraz że będzie odzyskiwał poprzedni stan systemu gdy jeszcze działał (i że jest to operacja nieodwracalna). Wykonałem wszystkie kroki tego procesu co nie było pozbawione radości, bo Windows 7 co chwilę zaskakiwał nas wyszukanymi tekstami:

Niestety wykonane zdjęcia systemu Windows 7 na razie są nie do odzyskania (więcej)

Teksty wyznaczające nową jakość polskiego słownictwa informatycznego typu "wejcie" i "wyjcie" (poprawnie powinno być wejście i wyjście), przypominają mi stare czasy Windows 95 i 98, które również w kłopotliwych sytuacjach popisywały się swym językiem, który kiedyś mój kolega określił mianem afrykańsko-polskiego. Nawet w tamtych czasach jedno z pism komputerowych 1 kwietnia zażartowało sobie, że doszło do spotkania Billa Gatesa z profesorem Janem Midkiem, aby wreszcie oprogramowanie Microsoftu zaczęło do nas mówić po polsku, a nie afrykańsku.
Co za czasy, znów się cofamy: Windows 7 tak jak Windows 9x mówi do nas językiem przodków Billa, a Microsoft Office 2008 tak jak jego wersja z lat 90 znów nie działają, nawet pomimo reklam w stylu "Madzia łać" - co za firma, wciąż musi się reklamować, że jej produkty w ogóle działają :(

Po restarcie systemu wszedłem do setupa, aby sprawdzić co się dzieje z dyskiem oraz płytą główną, tam wszystko było ok. Pocieszyłem ich, że być może z dyskiem nie jest tak źle.


Po restarcie system ten o dziwo się uruchomił, gdy ujrzałem poprawny pulpit z tapetą, powiedziałem że możemy odetchnąć z ulgą, dysk na razie jako tako się trzyma. Wtedy syn zwrócił moją uwagę na to, że ich program antywirusowy (Kaspersky) wskazuje na zagrożenie systemu, to mnie zmartwiło i moje myśli skierowało w zupełnie innym kierunku...

Kliknąłem w informację, a ten podał że system jest zagrożony, rozpocząłem skanowanie sytemu, a ten poinformował że mamy 2 wirusy oraz 2 rootkity - O! no to i mamy powód problemów - z dyskiem twardym wszystko jest jednak ok.

Walka o wolność systemu


Program rozpoczął usuwanie malware'u, wirusy szybko usunął, ale rozpoczął walkę z rootkitami. Pasek postępu przesuwał się dość szybko, doszedł aż do 90-ciu kilku procent co oceniłem za bardzo dobry wynik, gdyż w walce z tego typu zagrożeniem programy antywirusowe są właściwe bezbronne i stało się... komp się zawiesił...
Jądro jeszcze reagowało, ale nic zrobić się już nie dało...

Po restarcie ponownie rozpocząłem skanowanie, pomimo wcześniejszej porażki, uznałem że po wcześniejszym (wstępnym) usunięciu innych zagrożeń, być może coś się uda. I faktycznie tym razem system się nie zawiesił, program usunął wszystkie wirusy oraz jednego rootkita, drugi pozostał w systemie :(

I nic dziwnego pod tym względem zagrożenie jakie stanową rootkity jest takie, że usunięcie ich z systemu jest niemożliwe, gdyż mogą one być wyposażone w wiele mechanizmów ochronnych oraz sposobów ukrywania się przed programami antywirusowymi - to kompletnie nierówna walka. I tak było tym razem program poddał się przy usuwaniu ostatniego, niestety nadal aktywnego i niebezpiecznego malware'u.

Podjąłem kilka prostych prób zdiagnozowania problemu np. program Kaspersky wskazał mi źródło zagrożenia, co potem okazało się niezwykle ważne. Był to program instalacyjny, znajdujący się w katalogu Internet Explorera, a w swojej nazwie miał PDF - stary numer !;)
Plików tych już w tej lokalizacji nie było, albo ze względu na to, że program antywirusowy usunął źródło problemu albo dlatego że rootkit plik ukrywał.

Podłubałem trochę w systemie i wypaliłem płytkę z dystrybucją linuksa, mając nadzieję, że rootkity są inteligentne, ale nie na tyle aby móc uniemożliwić wypalenie lub zainfekować plik ISO - co swoją drogą byłoby perfidne, rootkit wmontowany w system Linuks :P

Do tego czasu rootkit nie tracił czasu, ściągnął i uruchomił sobie braciszka, okazało się że w systemie znów są dwa rootkity ! To ważny powód do tego aby nie uruchamiać systemów Windows, które są tak poważnie zainfekowane, po pierwsze mogą się infekować jeszcze bardziej, a po drugie mogą wykonywać wiele nielegalnych operacji, których nie chcielibyśmy gościć w swoich domach.
W najgorszym przypadku może zawitać do nas policja, a znając ich metody może to być wyjątkowo nieprzyjemne, o czym pisałem w poście Ofiary ataków internetowych – bójcie się !.

Rozpocząłem ponowne usuwanie agresorów z systemu, co zakończyło się tym samym rezultatem, 2:1 dla rootkita.

Uruchomiłem system Linuks z płytki (tzw. Live CD), zamontowałem partycję C:\ zawierającą system Windows 7 i rozpocząłem poszukiwania, plików oczywiście w podanych lokalizacjach nie znalazłem. Programy instalacyjne pewnie usunął antywirus, a reszta syfu siedziała już zainstalowana w systemie Windows.

Usuwanie malware'u w takich warunkach jest teoretycznie bardzo łatwe, gdyż zainfekowany system Windows może być pod wpływem rootkita i nie wyświetlać plików faktycznie przechowujących wroga lub blokujący jego usunięcie. Jednak gdy mamy uruchomionego Linuksa to system Windows oraz rootkit nie działają, czyli mamy dostęp do wszystkiego tego co miało być chowane i chronione przed usunięciem.

Te kroki się powiodły, co prawda odradzam robienie czegoś podobnego przez osoby, które nie znają się na budowie, strukturze i bezpieczeństwie Windows, gdyż w takich warunkach całkowite unieruchomienie i uszkodzenie systemu (dowolnego do którego mamy tak specyficzny dostęp) jest bardzo realne.

Po uruchomieniu systemu Windows, okazało się że wszystko jest ok, jednak program antywirusowy nadal twierdził, że system jest zainfekowany, ale pewnie robił to tylko dlatego, że miał to zapisane w rejestrze Windows. Właściwie jest w tym pewna logika, skoro nie usunął zagrożenia to niby dlaczego miał się spodziewać, że to samoistnie znikło, a tak właśnie teraz się stało. W pewnym momencie program zaskoczył i oświadczył, że system jest czysty.

Oczywiście w przypadku rootkitów informacja podawana przez program antywirusowy nie jest i nie powinna być dla nas wiążąca, ale zawsze jest to coś. Następnym krokiem jest jeszcze dokładniejsze przeskanowanie systemu pod kątem rootkitów (czyli najlepiej właśnie z poziomu innego systemu operacyjnego; np. dedykowanym do tego jest program Gmer) oraz wybranie się na szkolenie z bezpieczeństwa, aby potem Internet Explorer nie był powodem następnych podobnych infekcji ;)

Nazw rootkitów nie pomnę, bo miały długie i trudne nazwy - wybaczcie.


Podsumowanie


Ogólnie całą sytuację oceniam jako bardzo niepokojącą, mijają kolejne lata, a systemy Microsoftu, cały czas są tak samo podatne na infekcje i to jeszcze znów z IE, co jest już przerobione w necie na 1000 sposobów do znudzenia.

Pisałem o tej karygodnej sytuacji w poście Pretensjonalna reklama Microsoftu w PL (2010 r.), co gorsze reklama o której jest mowa bezczelnie przekonywała biednych użytkowników i potencjalnych klientów, że IE jest bezpieczny, a jak to wygląda w praktyce - doskonale widzimy w historii opowiedzianej w tym poście: jeden komp w domu wiele osób z niego korzysta i o problem nie trudno.

Doceniam jednak fakt, że system ten przynajmniej wiedział że jest poważnie uszkodzony (to dużo !), w związku z tym zaproponował procedurę odzyskiwania danego stanu systemu, co było o tyle pomocne że w ogóle umożliwiło jego uruchomienie. Jednak też nie jest to nic nadzwyczajnego bo podobne mechanizmy funkcjonują w systemach Microsoftu od dobrych 11 lat, a złośliwi powiedzieliby o następne 11 za krótko ;)

Historia ta, ponownie na wzór lat np. 90. przypomina jak dużym zagrożeniem są programy funkcjonujące w systemach Windows oraz jak bezbronne w nich są mechanizmy obronne programów antywirusowych (rootkit się bez problemów zainstalował pomimo działania najnowszej wersji programu oraz nie można go było usunąć!).

Jeszcze inną kwestią są programy firmy Microsoft, które są następnym zagrożeniem dla wątłych systemów zabezpieczeń systemów Windows, samo korzystanie z programów tej firmy stanowi poważne zagrożenie, jak widać nie chroni nas nawet dobry program antywirusowy. A do klasyki tej firmy zaliczyć należy właśnie Internet Explorer lub np. Worda czy Excela, które przykładowo kiedyś głośne były z tego, że zapisywały hasła użytkowników, a ja sam kiedyś byłem świadkiem równie absurdalnych zachowań.


W 2009 roku napisałem post Bracia: Windows i Linuks, i cóż... trudno się z tym nie zgodzić. Warto jednak podkreślić, że brat Windows nie jest nikomu do niczego potrzebny, ale za to Windowsowi brat Linuks wielokrotnie ratował skórę, a ja mogę przytoczyć całą masę przykładów to potwierdzających, wziętych oczywiście z życia;)


Przeczytaliście więc możecie już wyjć z przeglądarki internetowej :D


Info:
Post napisany w marcu br. nie opublikowany wcześniej ze względu na to że nie mogłem się dostać do fotek, które miały ilustrować ten post. Teraz niestety sprzęt uległ awarii i zdjęć już się chyba nie odzyska.
Nie udało mi się zastąpić tych fotek czymś z netu bo jeśli wierzyć wyszukiwarkom to jeszcze nikt nie zamieścił takich fotek, więc tym bardziej mobilizuje mnie to aby dostać się do pamięci smartfona.

środa, 7 listopada 2012

Humor: Star Wars + Disney

Jak pisałem ostatnio Lucasfilm stał się własnością The Walt Disney Company i jest to oczywiście powodem do wielu gorących komentarzy, dlatego zebrałem dla Was mieszankę internetową, jak to faktycznie wygląda:


źr. 'Star Wars: Episode 7' Coming in 2015 as Disney Purchases Lucasfilm for $4.05 Billion



źr. Lucasfilm/’Star Wars’ acquisition gives Disney a bright digital media future



źr. This Is What a Disney Star Wars Universe Looks Like [COMIC]



źr. Star Wars / Disney mashup image



źr. BREAKING NEWS – Disney Buys Lucasfilm, Announces Star Wars Episode VII



źr. Top 5 Star Wars Disney Internet Trends


Ten obrazek jest zupełnie serio, choć świetnie tematycznie pasuje:


źr. OMG: Disney Buys LucasFilm for $4Billion, Promises Star Wars: Episode 7 In 2015

Ten też:


źr. George Lucas Sells Lucasfilm To Disney For $4.05 Billion, 'Star Wars Episode VII' Planned For 2015



źr. Star Wars According to Disney


Tu mamy trzy obrazki z The best of the Star Wars Disney mash up meme (www.anorak.co.uk):


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme

oraz:


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme

oraz:


źr. The best of the Star Wars Disney mash up meme


Kilka obrazków z Secret Disney Star Wars Movies (designyoutrust.com):


źr. Secret Disney Star Wars Movies

oraz:


źr. Secret Disney Star Wars Movies

oraz:


źr. Secret Disney Star Wars Movies



źr. Disney Characters as Star Wars Action Figures



źr. New 'Star Wars' Trilogy Will Be Original, Won't Be Adapted From Book Series



źr. POLL: How Do You Feel About Disney And STAR WARS: EPISODE VII?



źr. Concepts For How Disney Might Update Star Wars Characters



źr. Use the Force, Mickey Mouse



źr. Disney owns Star Wars? Turn down the snark, and let’s celebrate!


Tu z kolei mamy dowcip bardzo podobny do mojego (w relacji z PGA 2009):


źr. Star Wars Weekends


Dwa obrazki z Reaction to Disney now owning Star Wars(www.dadsbigplan.com):


źr. Reaction to Disney now owning Star Wars

oraz:


źr. Reaction to Disney now owning Star Wars


Dwa obrazki z 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come (www.heavy.com):


źr. 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come

oraz:


źr. 20 Horrifying Images of the Disney Star Wars Galaxy to Come



źr. Disney/Star Wars Mashup Sampling



źr. Disney’s new Star Wars movie will be all original



źr. Disney Buys Lucasfilm and the Star Wars Sequels Begin


Oraz dwa z 28 Badass Disney/Star Wars Mashups (www.smosh.com):


źr. 28 Badass Disney/Star Wars Mashups

oraz:


źr. 28 Badass Disney/Star Wars Mashups


Update:
Oraz inne podobne zbiory:

- Graficzne reakcje fanów na sprzedaż Lucasfilm #1 (Bastion)

- George Lucas Sells the Empire to Disney

- Graficzne reakcje fanów na sprzedaż Lucasfilm #2 (Bastion)

Huragan Sandy w Nowym Jorku

Właśnie rozmawiałem z mieszkańcami Nowego Jorku o tym jak wygląda u nich życie po przejściu huraganu Sandy. Okazało się że im się nic nie stało gdyż znajdują się na samym środku (jedynie płot mają przekrzywiony), natomiast na wybrzeżu jest bardzo źle. Jest jedno takie miejsce gdzie wybuchł pożar i faktycznie cała okolica wygląda jak pustkowie z wystającymi gdzieniegdzie zgliszczami.


źr. Źr. New York Hit By Two Unusual Tornadoes (www.netquake.net)

Kuriozalne jest to, że najbogatsi wydawali gigantyczne pieniądze na domy, które znajdowały się najbliżej wody. Teraz właśnie tylko ci najbogatsi odczuli uderzenie żywiołu, a pozostali nie.

Druga ciekawa kwestia jest taka, że straty tym razem są znacznie większe, gdyż społeczność była niewrażliwa na apele. Wcześniej gdy szedł huragan to bardzo ostrzegano, a okazało się że straty były niewielkie. Dlatego tym razem zgodnie z typową amerykańską beztroską, większość osób zignorowała ostrzeżenia i teraz boleśnie odczuli efekty ignorancji.


Piszę o tym, gdyż nasze media piszą/mówią o: ofiarach, stratach finansowych a jak faktycznie tam jest nie mówią nic. Za co redakcje tym ludziom płacą??

wtorek, 6 listopada 2012

Drugie metro - jak klęskę przekuć w sukces?

Nie trzeba być jakoś szczególnie spostrzegawczym aby zauważyć, że obecnie w Warszawie panuje bezmyślność (oczywiście o tym pisałem wielokrotnie) oraz dziwnie pojmowany kult pieniądza. Efektem tego jest wiele mniej lub bardziej poważnych wpadek, afer i katastrof (czego efektem jest np. obrażanie polaków), jedną z nich jest niewątpliwie zalanie aktualnie wstrzymanej budowy drugiej linii metra.

linie metra w Warszawie oraz w Nowym Jorku
źr. deser.pl

Fakt ten spotkał się oczywiście z wieloma złośliwościami oraz podsumowaniami wspomnianej wcześniej bezmyślności (że teraz będziemy mieli basen narodowy i metrowy itp.). Jednak mi w tym wszystkim brakuje odpowiedzi na pytanie jak zaradzić takim klęskom, bo to że będą się zdarzać tak niefrasobliwej ekipie to jest pewne (w końcu jak ostatnio pisałem nawet sama pani "ministra" przyznała, że brakuje im dalekowzroczności - wprost strzał w dziesiątkę bo niekompetentnym i bezmyślnym brakuje właśnie dalekowzroczności).

Zalane metro w Wawie źr. www.demoty.pl

Istota zagadnienia polega na tym aby klęski przekuć w sukcesy, przykładowo słynęły z tego Stany Zjednoczone, że to co było niemal ogólnoświatową klęską zamieniali w sukces czy nawet rodzaj patriotycznej dumy. Zgoła odmienne podejście miał ZSRR (ówczesny rywal na scenie międzynarodowej), tam wychodzono z założenia że jak ktoś np. zginął to należy to przemilczeć (włącznie z wymazywaniem go z historii i zdjęć!), dziś można o tym oglądać dokumenty opisujące takie zdarzenia w szczegółach.

Bilet ZTM za 5,2 zł - ''bilet kompromitacji miejskiej'' źr. wpolityce.pl

Jednak aby przekuć porażkę w sukces to trzeba mieć choć kilka funkcjonujących komórek w mózgu, dlatego absolutnie nie wymagam tego od naszych światłych notabli. Muszę wyręczyć ich z tego niemożliwego zadania, oto moje rozwiązanie:

Wody nie należy wypompowywać (choć nie wiem dlaczego oni to stawiają jako pierwsze i priorytetowe zadanie), należy zwodować tam łódź podwodną, która będzie pełniła rolę warszawskiego metra II. Następnie dopiero w drugim kroku należy częściowo wypompować wodę, a następnie wpompować pewien brązowy płyn z bąbelkami;) Wtedy za oknem Warszawiacy będą mieli reklamę (nic nowego), a kasa od reklamodawcy będzie wpływać codziennie do kasy miasta, by mogli się oni w niej taplać (może być i nawet na stadionie).

Następnie należy namówić jakiegoś parszywego kłamcę (sporo jest ich obecnie zatrudnionych więc nie trzeba daleko szukać), aby powiedział że przecież taki plan był od samego początku...


A bardziej poważnie to w mojej ocenie nie wpadliby na to geniusze warszafki, nawet pomimo tego, że oni faktycznie obecnie promują coś co się nazywa "Miasto na sprzedaż" (tu news z gazety.pl).

niedziela, 4 listopada 2012

Star Wars by Disney?

Sikor przypomina, że przespałem spore wydarzenie, które może mieć gigantyczny wpływ na dalsze losy tego niezwykłego fenomenu, jakim niewątpliwie są Gwiezdne Wojny. Dlatego za Wikipedią podaję:
    30 października 2012 roku wytwórnia Lucasfilm odpowiedzialna za dotychczasowe epizody serii, została sprzedana korporacji The Walt Disney Company, która zapowiedziała, że w 2015 roku ukaże się film Star Wars Episode 7, a także kolejne filmy w późniejszych latach.
Jak widać już teraz jest jasne, że losy filmów się zmienią, gdyż George Lucas od kilkudziesięciu lat się upierał, że następnych filmów nie będzie, teraz jak widać jest planowany epizod 7, który był wcześniej zapowiadany już w czasach klasycznej trylogii.
He he no trudno powiedzieć co z tego będzie;) Internet huczy od komentarzy skierowanych w obu kierunkach, ja wyrażę zadowolenie że w ogóle się coś dzieje, że ma być jakiś film. No a jak się okaże że będzie kiepski, to nie będzie to dla nas żadna nowość :D :D

Ale George Lucas jest właśnie bardzo krytykowany za swoje podejście do sagi (kasy) oraz swoje "kosmiczne" wizje, przykładowo zwróćcie uwagę, że najbardziej lubiany film z serii, nie został wyreżyserowany przez papę Lucasa (oczywiście chodzi o Imperium kontratakuje z 1980 roku). Wiele osób podkreśla, że to nie był przypadek :P:):)

Pozostawiając złośliwości, trzeba przyznać że coś w tym jest bo faktem jest że plany George'a Lucasa zwykle były bardzo ekscentryczne. Przykładowo nie wiadomo dlaczego przez chyba 10 lat papa twierdził, że nie będzie filmów w wersji DVD i faktycznie nie było (wystarczała mu wersja VHS??). Skoro wszystkie inne filmy zostały już dawno wydane w wydaniu DVD, efekt tej niemal żelaznej decyzji był taki, że cały świat tonął w pirackich kopiach filmów, widocznie piraci wychodzili z założenia, że jak Lucas nie wyda wersji DVD to my to zrobimy :D
Sprawa zakończyła się wtedy gdy papa smerf zdał sobie sprawę, że cały świat ogląda jego filmy na pirackich płytach DVD, wtedy się przełamał i w końcu mogliśmy zobaczyć oficjalną wersję DVD, która trzeba przyznać była wydarzeniem.
Oczywiście to tylko jeden z przykładów poczynań papy ekscentryka:P


Natomiast wczoraj Adam podesłał mi taki filmik, który przypadkiem jest dobrym komentarzem do tego handlu własnościami:

'The Star Wars That I Used To Know' - Gotye 'Somebody That I Used To Know' Parody

Tradycyjnie przesyłam podziękowania dla Sikora i Adama (choć do tego po raz pierwszy i mam nadzieję że nie po raz ostatni;)


Update:
Dodam do powyższego opisu kilka istotnych cytatów, które przybliżą ten temat, bo jednak potraktowałem go bardzo pobieżnie:

    Tak o tej transakcji wypowiedział się Robert A. Iger CEO, czyli głównodowodzący The Walt Disney Company: ”Lucasfilm odzwierciedla nadzwyczajną pasję, wizję i umiejętność opowiadania historii ich założyciela, George'a Lucasa. Ta transakcja łączy światowej klasy portfolio znakomitych materiałów, włączając w to Star Wars, jedną z największych franczyz rozrywki dla całej rodziny, z unikalną i niepowtarzalną kreatywnością Disneya, na przekroju wielu platform, biznesów i rynków, które pozwalają na utrzymanie stabilnego rozwoju i prowadzenia długoterminowych zysków.”

    Źr. Disney kupuje Lucasfilm, będzie Epizod VII (Bastion Polskich Fanów Star Wars)
Odnośnie ostatniego zdania to te długoterminowe zyski, wzbudzają u mnie niesmak...

    (...) pamiętajmy, że one istniały gdzieś w pajęczynie niedomówień prawie 40 lat! 29 grudnia 1975, podczas rozmowy z Alanem Deanem Fosterem o adaptacji powieściowej „Gwiezdnych wojen” Lucas wspomniał o trylogii prequeli, tak samo jak o tym ,co potem stało się Epizodem V i VI (...)

    Źr. Długie i powolne kształtowanie się Epizodów VII, VIII i IX (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

Oraz bardzo ciekawe o tym co mówił George Lucas:
    Jednak i tak najciekawsze wypowiedzi miał w tym roku sam George Lucas, który dwukrotnie zaprzeczał planom kolejnych filmów. W styczniu George Lucas był w Daily Show u Jona Stewarta. Panowie znają się i lubią (...) Jon Stewart zapytał Lucasa o to, czy możemy się spodziewać sequelu „Red Tails”. Lucas zaś odparł, że do tego jest nawet bliżej niż do siódmej części „Gwiezdnych Wojen”. Co oczywiście było żartem.

    (...)

    Jednak najbardziej stanowcze stwierdzenie Lucasa o trzeciej trylogii padło w marcu, kiedy to George’a dopadli fani i pytali o trzecią trylogię. George tylko stwierdził: „Nigdy. Jestem na emeryturze.” Gwiezdne Wojny są martwe. Ale to już nieaktualne! Tak niby brzmiało oficjalnie ostatnie zaprzeczenie, ale jak to mówią nigdy nie mów nigdy.


    oraz

    Potem przy innych wywiadach, przy okazji „Red Tails” Lucas wspomniał, o emeryturze i o tym jak odbierają go fani. Być może właśnie w tym tkwi niechęć twórcy do trzeciej trylogii. (...)

    Źr. Jak nas ściemniano o trzeciej trylogii (Bastion Polskich Fanów Star Wars)


Update:
Pomimo tego że w necie nie brakuje siarczystych i ostrych ocen Lucasa (na które sobie zasłużył, jak przemawiają fakty), okazuje się że jego cele są naprawdę istotne, a ja jako wykładowca szczególnie to doceniam. Zapraszam do lektury: Co Lucas planuje zrobić z pieniędzmi.


Update:
Tu mamy istotniejsze z newsów, które poszerzają temat przejęcia oraz nowych filmów:
- Disney kupuje Lucasfilm, będzie Epizod VII (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Długie i powolne kształtowanie się Epizodów VII, VIII i IX (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Disney kupił Gwiezdne Wojny - komentarz redakcji Bastionu (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Pablo Hidalgo o sprzedaży Lucasfilmu (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Jak nas ściemniano o trzeciej trylogii (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Disney+Star Wars - komentarz Steve`a Sansweeta (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Trzecia trylogia opowie o Luke'u w średnim wieku? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Mark Hamill wypowiada się o przyszłości Gwiezdnych Wojen (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Co chcieli ukryć Lucas i Disney? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)

- Epizod VII w produkcji jako „1952”? (Bastion Polskich Fanów Star Wars)


Update:
Jak widać z powyższych linków, oceny sytuacji są różne, choć redakcja Bastionu, jest raczej zgodna co do tego, że tchnie to w Gwiezdne Wojny nową energię i że należy się z tego cieszyć.

Ja też się z tym zgodzę, George Lucas jest osobą ekscentryczną, która zrobiła wiele złego dla Gwiezdnych Wojen (np. Vader w grze Galactic Battlegrounds itp.) oraz mocno je spowalniał w rozwoju, choćby planując początkowo 12 epizodów i kończąc na 6 itp. (oraz to co wyżej opisywałem z wydaniem DVD). Fakty są takie że mogliśmy doczekać wielu fantastycznych filmów do dzisiaj, a nie doczekaliśmy. Mogliśmy się doczekać nowych filmów reżyserowanych przez np. Irvina Kershnera, a nie doczekaliśmy, gorzej Lucas objechał go za jego absolutnie przecież rewelacyjną wizję świata SW :-/


źr. I DON'T EVER WANT NEW STAR WARS FILMS TO BE MADE AFTER I OR RETIRE. (...)

To nikt inny tylko George Lucas mówił co będzie robione i kiedy, a jego wizje były takie że Gwiezdne Wojny mają się rozwijać bardzo powoli, oczywiście rozumiem że miał takie czy inne problemy, ale to go nawet w 50% nie tłumaczy. Dlatego też uważam, że mądrze poprowadzony Lucasfilm (i pozostałe firmy) mogą pokazać faktyczny swój potencjał, teraz nowe fajne rzeczy mogą powstawać (od filmów po gry), bez magicznego "nie", które papa wypowiadał jak cesarz, którego wszyscy się słuchali... niestety...

Dlatego jest się z czego cieszyć, bo Gwiezdne Wojny zostały kupione nie przez Myszkę Miki, tylko Disneya który wielokrotnie pokazał że wie po co kupuje czyiś dorobek.


Z drugiej strony bardzo spostrzegawczy jak zwykle Falcon napisał na Facebooku, że od tej pory Gwiezdne Wojny nie będą miały tej czołówki co zawsze, że to jednak już nie będzie ten film. Trudno się z tym nie zgodzić, mogę jedynie powiedzieć, że życzyłbym sobie i Wam aby czołówka filmu była dla nas jedynym zmartwieniem :)


Update:
Pisałem ostatnio, że przespałem to wydarzenie... no cóż... powiem jedynie tyle że obecnie cały wolny czas poświęcam na kilka ciekawych rzeczy;) A jakie to rzeczy to dowiecie się pewnie już niebawem, w każdym razie jestem usprawiedliwiony;)

środa, 31 października 2012

Nie myśleć

Jeśli ktoś przekroczy granicę skrajnej głupoty gdy nie myśli, to znajdzie się ZA tą granicą, której nie radzę Wam przekraczać;):)

Ostatnio byłem w Poznaniu i tam zobaczyłem autobus, który miał podświetlaną tablicę, na której znajdował się ostatni przystanek, którym był "Zaniemyśle" (Wikipedia).

Cóż, jedyne co przychodzi do głowy w obliczu takiego autobusu to że pewnie był to tuskobus :D

Jakby tego było mało rejestracje w Poznaniu rozpoczynają się od "PO"...


Jak ktoś ma jakiekolwiek wątpliwości, że to świetna nazwa dla tuskobusa, to proszę sobie przeczytać np. to lub to.

piątek, 26 października 2012

Prelekcja na ZTG 2012

Już w ten weekend w Poznaniu odbędą się dwie imprezy równocześnie Poznań Game Arena oraz Zjazd Twórców Gier (piąta edycja). Na pierwszej ponownie serwis Atarionline.pl (+ inni) będzie miał własne stoisko z retro grami (i wykładami), a na konferencji ZTG 2012, będzie można wziąć udział w naszym wykładzie.

Wykład będzie dotyczył tego czym jest demoscena, jak ją rozumieć i jak się w niej odnaleźć. Współautorem tej prelekcji jest sam V0yager, a ja będę mu nieco przeszkadzał;)
Niemniej zapraszam na te ciekawe wydarzenia;)

Nasza prelekcja odbędzie się w niedzielę 28 października o godzinie 12:00, w sali A (multimedialnej), hali 8A (zaraz obok w halach 7 i 7A odbywać się będzie PGA).


Zapraszamy!

czwartek, 25 października 2012

Polska tonie w urzędniczej makulaturze

Wczoraj byłem w urzędzie i zobaczyłem urzędniczkę z "toną" papierów. Wydało mi się to mocno dziwne, dlatego rozmawiając w mojej sprawie zapytałem się czy mogę to przesłać w formie elektronicznej...

W odpowiedzi otrzymałem "ciekawostkę dropsa" (co starsi pamiętają co to jest;) że oczywiście mogę przysłać wszystkie materiały na np. płytce CD, ale oni i tak muszą sobie to wydrukować...

Przypomniało mi się gdy jeden z moich wykładowców na uczelni (to jeszcze lata 90!), po powrocie z USA powiedział, że tam duże firmy szczycą się tym, że wszelkie papierowe operacje (np. rekrutacja itp.) zamienili na ich elektroniczne odpowiedniki i w ten sposób zaoszczędzili gigantyczne pieniądze, nie wspominając o ochronie środowiska.

Gdy tak patrzę na nasze urzędy, instytucje i ministerstwa to albo żyjemy w najbogatszym kraju świata, albo wszystkie wspominane funkcjonują na informatycznym poziomie kamienia gładzonego (zapewne łapówkami :P ).

Powiedzmy jasno i otwarcie: likwidacja przynajmniej tej papierowej funkcjonalności biurokracji, powinna być dokonana przynajmniej 10 lat temu, co w skali całego kraju co roku dawałoby nieprawdopodobne oszczędności (nie mówiąc o oszczędnościach wynikających z usuwania nadmiaru samej biurokracji oraz poprawiania prawa aby urzędnicy nie musieli się zajmować bzdurami i zaprzeczającymi się paragrafami).
Za taką obecną zacofaną sytuację odpowiadają wszystkie ostatnie rządy, a szczególnie obecny bo ten: 1. obiecywał nam tutaj urodzaj intelektualny i gospodarczy na miarę drugiej Irlandii 2. rządzi drugą kadencję 3. ma pełnię władzy.

Jakby tego było mało rząd i politycy odnośnie światowego kryzysu cały czas mówią o oszczędnościach, w momencie gdy wypłacają gigantyczne nagrody za np. stadiony bez odpływu deszczu (jesteśmy w Afryce?) i niedziałającym w zimie dachu (też pewnie Afryka), czy też właśnie owe urzędy puchną od ilości kolesiów jak nigdy dotąd.

Właśnie dziś obiegła kraj wiadomość, że Pani "ministra" została obroniona przez premiera...
... fajnie gdy osoby niekompetentne są chronione (wiemy że nie bez przyczyny), a osoby kompetentne muszą pisać książki i prace naukowe bo oczywistych rzeczy nie mają jak wprowadzić w życie...

Jak ktoś chce zaoszczędzić jakieś istotne kwoty to wystarczy się znać na tym co się robi, wystarczy się rozejrzeć i pomysłów wszędzie jest wiele, szczególnie że właśnie nie jesteśmy najnowocześniejszym krajem świata (znacznie łatwiej jest go modernizować, bo nie trzeba do tego być np. Stevem Jobsem itp.).

Niech no mi któryś polityk tylko powie, że w kraju potrzebne są drastyczne cięcia i oszczędności...

No niech tylko spróbuje.


Update:
Dziś (25 X) w Polsat News gościem była Pani "minista" i tłumaczyła te dziwne ostatnie błędy (słuchałem jedynie przelotnie), przy tym powiedziała dość dosadne słowa (po tym gdy została już pogłaskana przez premiera), że zabrakło im dalekowzroczności. Zdaje się że większość moich postów na tym blogu w ostatnich latach pośrednio pokazuje że tej ekipie brakuje: pomyślunku, dalekowzroczności, planowania a co najgorsze to kompetencji - więc ja jakoś specjalnie nie jestem tym zaskoczony.

Piszę o tym jednak z innej przyczyny otóż okazało się, że tym razem Pani "ministra" została podpisana jako "minister", jak widać nie wydurniają się już, bo wiedzą że nie jest nam do śmiechu...

Swoją drogą, kobiety powinny działać obecnie za dwóch, gdyż po wprowadzeniu parytetów powinny pokazać, że to było dobre posuniecie, że nie trzeba mieć zbyt dobrych układów z premierem aby być "ministrą", tylko że jest się: odpowiedzialną, doświadczoną, kompetentną, zaradną i gospodarną na danym stanowisku. A tak, to już "ministra" będzie się nam kojarzyć z gorszym dnem niż było wcześniej...

wtorek, 23 października 2012

Dobre ręce...

Wczoraj przechodząc przez pasy zobaczyłem na słupie wlepkę (Wikipedia), a właściwie na znaku drogowym (a to nieładnie) o takiej treści:
    Oddam politykę w dobre ręce

poniedziałek, 8 października 2012

Koszulki Star Wars - w sklepach

Tak, jak jakiś czas temu pisałem, obecnie w sklepach znów są dostępne koszulki i bielizna w klimacie Star Wars.

Kilka dni temu wszedłem do sklepu Reserved i tam znalazłem ostatnie sztuki kilku nowych wzorów koszulek, z postaciami z filmów. Wszystkie koszulki były z nowej serii, która traktuje tematyką humorystycznie, jest to właściwie klasyka związana z tematem, np. kto jest Twoim ojczulkiem? itp.
Koszt koszulki to około 70 zł.

Było też bardzo dużo bokserek z różnymi wariantami Yody czy też komiksów z postaciami Star Wars, tu wyraźnie jest większy wybór asortymentu. Znajdowała się tam też dwuczęściowa piżama.

piątek, 21 września 2012

Dziennik programisty - 7 dni do deadline'u

Jest 21 września, pozostało już tylko 7 dni do deadline'u. Jednak dziś kod zaczął mi działać





...na nerwy.


Dla wyjaśnienia właśnie pracuję nad programem na Game compo, które odbędzie się na Wap-niaku.

środa, 19 września 2012

Mistrzyni rowerowych akrobacji

Wczoraj jechałem przy Carrefour Bemowo i na skrzyżowaniu przed nim widziałem taką akcję, że żałuję że nie miałem kamery, zaraz dałbym na YouTube!;)

Mistrzyni rowerowych akrobacji tak fantastycznie się postarała, że zatrzymując się na światłach przed pasami (od wewnętrznej strony czyli po minięciu pierwszych pasów oraz torów tramwajowych), hamując przeleciała przez przednie koło a następnie znajdując się na ziemi wpadł na jej plecy fikołkując jej własny rower!

Jak ona to zrobiła???

Aby przelecieć przez własne koło to trzeba hamować przednim hamulcem, wstać i być dość mocno rozpędzonym, a tu skoro to już było na pasach to raczej dużej prędkości nie było, a sama kobieta nie stała na rowerze. Do tego tak to zrobiła, że nie upadła na pasy na jezdni tylko zrobiła to nieco wcześniej - co też jest dla mnie dziwne.

Ja ćwiczyłbym coś takiego dwa miesiące i nie zrobił bym tego !

Potem ta osoba, tak się rozpędziła, że mnie wyminęła jadąc bez trzymanki i rozmawiając przez telefon. Jak dla mnie parę mandatów się jej należy. Minęła mnie, osobę która jeździ na rowerze bezwypadkowo od kilkudziesięciu lat, samo to już jest wymowne.

Jeśli ta osoba potrafi zrobić takiego karkołomnego fikołka na równej drodze na pasach to w mojej ocenie należy jej dać nie tyle mandat co dożywotni zakaz dotykania się kierownicy!


Aż strach pomyśleć co by było gdybym jechał na rowerze za nią lub obok niej i również zacząłbym hamować przed pasami...


Ogólnie w tym roku widzę, że bardzo spadła jakość rowerzystów, są coraz bardziej bezmyślni i niebezpieczni (a rowerowa akrobatka jest tylko jednym z przykładów tego co się dzieje na naszych ulicach). Ostatnio trasę rowerową tarasowała jakaś dziewczyna na rolkach, słuchała muzyki i za nią utworzył się korek rowerowy bo ona nic nie słyszała. Potem ja mało na nią nie wpadłem gdy hamowała przed pasami, bo zahamowała bardzo ostro i o parę metrów za wcześnie co spowodowało że mnie zaskoczyła. Ostatnio też kilkuletnie dziecko wpadło mi dwa razy(!) pod koła roweru i to na oczach matki i ojca (no i na szczęście zatrzymałem się na czas, około 20 cm od dziecka), a wszystko przy przystanku obok trasy rowerowej. Ja wyhamowałem, ale jakby jechał jeszcze ktoś za mną to mogłoby być znacznie gorzej.

Niebezpieczne są też samochody i ich pasażerowie, z zasady patrzę na to co robią osoby wysiadające z samochodu bo zwykle kompletnie nie myślą. Ostatnio pod blokiem miałem taką sytuację że dwie osoby wysiadły z samochodu i następnie nachyliły się i rozmawiały z kierowcą, potem raptownie wykręciły i zaczęły się kierować w stronę budynku, czyli na środku jezdni zamiast sprawdzić czy coś nie jedzie raptem zmienili kierunek pakując się prosto pod mój rower, na szczęście bacznie ich obserwowałem i nic się nie stało.

Natomiast w zeszłym roku to była sytuacja już bardzo niebezpieczna gdzie bardzo poważnie nawalił kierowca, jechałem osiedlową ulicą, gdzie wzdłuż znajdowały się (akurat) wolne miejsca postojowe. Właśnie przejeżdżał obok mnie samochód w miejscu gdzie znajdował się tzw. leżący policjant, jednak kierowca wykombinował sobie że wykręci w stronę parkingu i wyminie go... problem tylko że ja tam wtedy jechałem rowerem...
Ja jechałem zgodnie z przepisami, ale ten kierowca był naprawdę bezmyślny zdawał się zachowywać jakby mnie nie widział (a w to trudno uwierzyć), ja ostro wykręciłem i cudem nic się nie stało (jechaliśmy równolegle do siebie i odstęp między nami był minimalny). Byłem naprawdę mocno zaskoczony tym, że samochód może skręcić prosto na mnie z jezdni, na szczęście refleks mam wyrobiony na Atari;)

Przydała się moja forma, pojechałem za nim i złapałem go gdy się zatrzymał. Objechałem go równo, a ten powiedział mi głębokie przepraszam, które mnie jedynie zirytowało. Gdyby trzeba było mnie zbierać albo spod jego kół, albo z samochodu zaparkowanego obok (na szczęście nie było tam żadnego), to jego przepraszam by mi niewiele pomogło.

czwartek, 13 września 2012

Mamy nowożeńców !

W minioną sobotę 8 września odbyła się uroczystość, mego ucznia Adama, który czasami podsyła nam jakieś ciekawe materiały (np. tu bardzo ciekawy temat).


Adam może być Wam znany, gdyż był obecny na party u Vasca (czyli ostatnie party w Opalenicy) oraz był też wiele lat temu na imprezie organizowanej w Warszawie pt. CorusCon. Obecnie żartował sobie, że wpadnie na party Sikora - no mam nadzieję że jednak nie żartował;)

Ja wśród tych kompletnie nieznanych mi osób czułem się bardzo dobrze, goście przybyli bardzo licznie, a ogólnie panowała bardzo sympatyczna atmosfera potęgowana przez rodziców Adama;) No naprawdę wiele osób chciałoby mieć tak udaną ceremonię;)

Życzymy Wam długiego, dostatniego i szczęśliwego życia ! Oby życie było dla Was szczodre we wszystkim!

wtorek, 21 sierpnia 2012

WAP-NIAK już we wrześniu

Niedawno pojawiła się invitka nowej imprezy, która odbędzie się w Warszawie w celu odbycia game compo, czyli konkursu w tworzeniu gier na Atari i ZX Spectrum. Tu znajduje się stronka party.

Party jest o tyle niezwykłe, bo dwuplatformowe. Początkowo miało być to spotkanie sceny Atari, ale w ostateczności dołączyła scena ZX Spectrum, która od lat nie miała żadnej imprezy w PL. Dlatego po wieloletnich zmaganiach na Grzybsoniadzie, tym razem czeka nas coś zupełnie nowego;)

WAP-NIAK inwitka party 2012


Warto zaznaczyć, że to ciekawe przedsięwzięcie jest w całości organizowane przez Sikora, który tutaj czasami pisze i często podsyła różne ciekawostki do opublikowania (nawet nie wiem ile ich czeka na publikacje w e-mailach - big sorry Sikor!)

Zatem do roboty, zabierać się za klawiatury i pisać gry, niech wasz 6502 lub Z80 zawrze !

Do zobaczenia na WAP-NIAKu!

środa, 15 sierpnia 2012

Następny dokument tym razem o Wikipedii

Zupełnie przypadkiem (następny w TV cyfrowej) trafiłem na ciekawy dokument zatytułowany "Prawda według Wikipedii" (na kanale Planete+). Wszelkie rozważania o prawdzie są bardzo ciekawe, ale te z uwzględnieniem Wikipedii jeszcze ciekawsze, szczególnie że wiele należałoby tam poprawić.

Dokument dotyka naszej współczesności, która w znacznej mierze opiera się o internet i Wikipedię. A ta ostatnia staje się dla wielu internautów podstawowym źródłem wiedzy i tej powszedniej i tej wymaganej w szkole. I tu zaczynają się problemy...

W filmie tym przedstawiono przekonania chyba wszystkich stron zainteresowanych, dzięki czemu naprawdę warto się z nim zapoznać. A skoro temat dotyczy nas wszystkich, to powinien się z tym zapoznać każdy. Przykładowo omawiany był temat tego, że często wartościowsza wiedza znajduje się w dyskusji do artykułu - i faktycznie, ja ze swojego doświadczenia również to potwierdzam (odnośnie polskiej Wikipedii) i zachęcam do czytania tych rzeczowych dysput, gdyż naprawdę można się wiele z nich dowiedzieć (a w samym artykule takie argumenty, fakty i stanowiska nigdy się nie pojawią bo są w jakiś tam sposób sprzeczne z panującymi tam zasadami - inna sprawa zbyt bardzo restrykcyjnymi, na czym cierpi jakość Wikipedii).

Jednym z poruszanych tematów jest ogólny spadek jakości wszelkich publikacji (nie tylko odnośnie Wikipedii). Przyznaję że też to obserwuję i muszę się zgodzić, że bzdura ostatnio pleni się tak jakby była najbardziej pożądana. A jako blogera bardzo mnie to boli :( W filmie wiele osób wskazuje internet, Wikipedię i YouTube jako miejsca przepełnione głupotą oraz bezwartościowymi treściami - których niestety są ogromne ilości. W mojej ocenie to poważny problem, no ale cóż widocznie taki jest świat, bo w internecie to każdy robi to co chce.

Kilka wypowiadających się osób w mojej ocenie nieco przesadzało z tym jak krytykowali Wikipedię. Przykładowo jeden z autorów encyklopedii (Brytanicy; chyba profesor ale nie pomnę) mocno atakował np. mówiąc że Wikipedia nie jest encyklopedią, a raczej zbiorem artykułów, które są napisane takim stylem itp. Oczywiście miał sporo racji w swojej krytyce, ale nie przesadzajmy. W mojej ocenie jego tak radykalna ocena wynika z tego, że pozycja Brytanicy została w ostatnich latach mocno podważona (zapewne przez internet oraz również Wikipedię, bo wcześniej przeciętny czytelnik sięgał po encyklopedię do poważnych i błahych tematów, a teraz nie musi wcale szczególnie do tych właśnie błahych bo ma net).

Nie mogę się też zgodzić z człowiekiem, który wskazywał wzór do naśladowania (dla Wikipedystów), którym ma być szeroko pojęta praca dziennikarzy. Szczególnie w Polsce (ale podobno na świecie też) praca mass mediów jest fatalna, jeśli coś należałoby z nich czerpać to w mojej ocenie jakość na ostatnim miejscu. Niezwykła ilość bzdur i manipulacji jakie podaje TVN, Polsat oraz TVP (o niekompetencji i ograniczonych horyzontach to nie będę wspominał) nie przekonuje mnie do tego aby to miał być wzór dla kogokolwiek. Było a o tym mowa na tym blogu wielokrotnie, ale też ostatnio rozmawiałem z jedną bardzo doświadczoną osobą, która jak mi opisywała jak dzisiaj powstaje Gazeta Wyborcza lub newsy na Onetcie to mój blogerski włos się jeży! :-(


Bardzo mnie cieszy, że na Planete+ pojawiają się dokumenty, które dotyczą problemów współczesnych, które dotyczą naszego codziennego życia (przy całym moim uwielbieniu historii). Ten niezwykły twór jakim jest Wikipedia jest nowy, niezgłębiony i z tego powodu wymaga jeszcze wielu dyskusji, w tym ten dokument jest dobrym do tego początkiem.

Film "Prawda według Wikipedii", nie jest rewelacyjny, przełomowy (tak jak inne filmy o których tu rozmawialiśmy), ale fajnie oddaje sedno tematu, skłania do refleksji i przemyślenia samego tematu oraz jego pochodnych (jak jakość publicystyki, prawdy itp.). Poruszane w tym dokumencie tematy, nie są dla mnie ani nowe, ani zaskakujące, ale ja jestem nieco związany z Wikipedią więc moja wiedza na ten temat jest zapewne ponadprzeciętna, jednak dla innych widzów tematyka ta będzie pewnie nowa i zapewne jest też w wielu przypadkach elementarna (np. jak Wikipedia powstaje, jak bardzo można jej wierzyć, jak jest uźródławiana itp.). Dlatego nie jest to może film, który musisz zobaczyć, ale ja go polecam, szczególnie jeśli Wikipedia jest przez Ciebie w jakikolwiek sposób wykorzystywana.

sobota, 21 lipca 2012

Znów masakra, znów winne gry

Aby było jasne wszelkiego rodzaju tego typu wydarzenia (jak te teraz przekazywane 1 i 2) uważam za objaw poważnych problemów z jakimi się borykają największe i najbardziej nowoczesne państwa świata. Coś w tym jest, ale w Polsce jeszcze nie mamy takich problemów (z wyjątkiem ostatniego zabójstwa z tłem politycznym w siedzibie PIS), ale w mojej ocenie jest to tylko kwestia czasu (niedawno pisałem o tym, że w UE rośnie ilość osób chorych psychicznie). Jest to problem pokazujący, że system ten nie działa prawidłowo, rodzina jest ułomna a co najgorsze wygląda na to, że nikt nie umie tego problemu rozwiązać. Dziś otwarcie eksperci mówią w polskich mediach, że to nie jest do rozwiązania, choć mają oni na myśli rozwiązania prawne (broń itp.), czyli chcą to rozwiązywać niewłaściwymi metodami.

Ja o tych wszystkich oczywistościach bym nie pisał, gdyby nie to że pojawia się tutaj bardzo duże nadużycie i manipulacja. Gdy tylko coś podobnego wydarzy się gdzieś na świecie pojawiają się zaraz gry komputerowe, jako tło lub prawdopodobna przyczyna zaburzeń danego delikwenta.

Powiedzmy sobie jasno i otwarcie, że jest to bzdurna i dziecinna próba usprawiedliwienia poważnego problemu. Wmawianie tego sto razy przez wszystkie mass media jest nadużyciem i manipulacją, bo zabójstwa mają miejsce nie od wczoraj (i to te "zwykłe", i seryjne) więc upatrywanie problemu w grach komputerowych jest co najmniej śmieszne.

Jednak w owych mediach zupełnie poważnie z kamienną twarzą podaje się ludziom na całym świecie, że "oni grali w Quake" itp. sugerując że skoro grali w tak krwawą grę to chcieli taką dziwną zabawę urzeczywistnić. Nie chcę tutaj bronić zbędnej i często nadmiernej przemocy w mediach, filmach i grach. Jednak wmawianie nam, że osoba która zabiła gazetą, zrobiła to bo wcześniej czytała gazetę o tytule X, jest w mojej ocenie celowym ucięciem sprawy na poziomie zerowego zrozumienia i zgłębienia problemu. Ja rozumiem że dziennikarze nie muszą być wykształceni we wszystkich możliwych kierunkach, nie muszą być bardzo inteligentni (a powinni!), jednak nieco wiedzy i pomyślunku przydałoby się.
A tu warto jeszcze wspomnieć o zwykłym powtarzaniu bzdury, którą kiedyś ktoś dla uproszczenia sobie życia podał w jakieś gazecie. To bardzo niebezpieczne, bo o takiej manipulacji mawiał Stalin, plujcie a na pewno coś przyschnie itp.

Dziś prześledziłem sobie doniesienia w nocnych powtórkach z całego dnia z kanału TVN24 i większość osób mówiło o jakiś absurdach, wnikali w treść i życiorys bohatera filmu na jakiego premierze odbyła się owa masakra itp. Tylko jeden z zaproszonych ekspertów (od pomocy psychologicznej dla ofiar) stwierdził, że to takie proste nie jest i nie należy tego tak rozumieć. Problem jednak w tym, że jego głos zginął w gąszczu, nawet w ramach tylko tego jednego kanału TV.

Dlatego powiedzmy otwarcie osoby w ten sposób strzelające do ludzi zwykle mają bardzo poważne problemy psychiczne i nie zaczęły się one wczoraj ani od czasu grania w grę komputerową, bo w gry gra cały świat a jakoś nie widzę aby tak często ludzie do siebie strzelali na ulicach. Wiąże się to też z jakąś potrzebą zakomunikowana innym jakiś swoich frustracji (wyimaginowanych lub prawdziwych). Jest wiele instytucji, jest bogaty dorobek naukowy, więc takim ludziom trzeba pomagać gdy mają 2-5 lat życia, a nie zwalać wszystko na gry, gdy mleko jest już rozlane.

Dlatego gdy następnym razem jakiś dziennikarz będzie Wam próbował wcisnąć jakąś głupotę o grach to pomyślcie sami: oni twierdzą, że bardzo (np. ekstremalnie) częste zabijanie na ekranie widziane z perspektywy gracza (tzw. FPP), zwiększa wewnętrzną agresję i napięcia oraz przyzwyczaja do brutalności, a to wszystko doprowadza do takich tragedii.
Na pierwszy rzut oka wydaje się to układające w logiczną i sensowną całość, jednak wiele faktów i argumentów nie jest w ogóle przytaczanych (manipulacja aby uwiarygodnić utartą tezę, niestety bardzo częsta technika stosowana przez polskich dziennikarzy).

Ja coś podobnego słyszałem już przysłowiowe sto razy, a czy słyszeliście kiedyś taki argument: osoba która bardzo lub ekstremalnie często gra w gry tego typu jest bardzo doświadczona i szybka, zdobywa coraz to większe wyniki, pnie się w rankingach, które naprawdę są wyśrubowane. To dlaczego raptem chce wparować do jakiejś szkoły czy kina i strzelać do zupełnie bezbronnej i zaskoczonej masy ludzkiej ? Dla tak doświadczonego gracza to żadna radocha, to zupełnie tak jakby taki gracz stał w kółko w jednym miejscu i rozstrzeliwał to co jest nieruchome, nieuzbrojone i nie daje punktów?

To skoro taki gracz zdaniem dziennikarzy chce grę komputerową przenieść do rzeczywistego życia to chyba powinien wparować przynajmniej do większej jednostki policji czy wojska, a nie do szkoły. W takich koszarach to byłaby radocha ze strzelania i faktycznego stawienia czoła wymagającemu przeciwnikowi (nie wspominając o napotykanym sprzęcie, na wzór tego w grach).

Ja jestem pewien, że gry uczą rywalizacji i sprzyjają szlifowaniu umiejętności (refleksu itp.), a nie robieniu czegoś banalnego co nie przyniesie dodatkowych punktów w rankingu. A jeśli mimo to ktoś chce postrzelać do prawdziwych ludzi to trzeba go izolować i leczyć psychicznie, skro jest już za późno aby mu pomóc w prostszy sposób.

Dlatego drodzy dziennikarze, proszę Was o minimum refleksji i konsultowania tego co mówicie i piszecie.


Update:
Polecam Przemoc w grach - fakty, gdzie znajdują się odnośniki do badań nad grami i wnioski z tych badań wynikające są jakby odmienne od serwowanej bezmyślnie tezy, że gry mogą doprowadzić do strzelania do ludzi w realnym świecie itp.

czwartek, 28 czerwca 2012

niedziela, 24 czerwca 2012

Nietuzinkowa lekcja - następny ciekawy dokument

Ostatnio byłem na konferencji CONFidence w Krakowie, gdzie (mówiąc w skrócie) spotykają się hackerzy i omawiają wszelkie aspekty swojego fachu. Jeden z dziennikarzy z którym rozmawiałem poruszył kontrowersyjny temat (niemal teoria spiskowa) urządzeń, które nie pozwalają na łamanie zabezpieczeń, podglądanie itp. ale na manipulowanie ludźmi.

Ja jednak szybko uciąłem te rozważania stwierdzając, że ludzi jest na tyle łatwo kontrolować, że w ogóle nie trzeba posługiwać się technologią. Nie odkrywam tu niczego nowego, właśnie przede wszystkim na naukowych konferencjach poświęconych bezpieczeństwu podkreśla się, że najsłabszym ogniwem jest człowiek. Niestety... psychika ludzka jest bardzo delikatna, a zachowania ludzkie można zmieniać diametralnie w dowolne sposoby, w zależności co się chce osiągnąć.

Jednak cały czas trzeba to powtarzać, gdyż ludzie słyszą to, ale nie słuchają. Odzywa się nas wewnętrzny głos, który chroni naszą samoocenę, a mówi on że inni są do tego zdolni, ale nie ja...

I o tym właśnie był wyemitowany w piątek na kanale Planete+ dokument pt. "Plan lekcji. Dyktatura Trzeciej Fali". To fantastyczny dokument, który polecam każdemu. Mnie on szczególnie zainteresował bo jako wykładowca jestem zainteresowany nieszablonowym myśleniem i prowadzeniem zajęć, a nauczyciel o którym jest mowa w tym filmie, jest wzorem dla każdego w tym fachu. Gdyby takich ludzi było więcej w szkołach, a nie takich którzy go potem zwolnili z pracy, to inteligencja i wiedza uczniów nie byłaby taka jak jest... i w Polsce, i na świecie (gdzie jest jeszcze gorzej o czym pisałem wielokrotnie np. w tym miejscu).

Dokument ten w skrócie opowiada o tym jak niezwykły nauczyciel, który nie tracił czasu swojego i swoich uczniów uzgodnił z nimi, że przeprowadzą pewien dłuższy eksperyment. W ten sposób zrobili sobie swoją własną III rzeszę (Wikipedia), wraz z własną policją, ochroną, prześladowaniami i pustą ideologią. O dziwo wszystko się w zastraszającym tempie rozrastało i samoistnie rozwijało do najgorszych form, a pobliskie szkoły chciały dołączać do tego przedsięwzięcia z własnej woli, co oczywiście nie było w planach, to miał być tylko eksperyment w klasie !

Bardzo ciekawy dokument, polecam każdemu do przemyślenia. Jednym z wniosków płynących z tego filmu jest to, że naród niemiecki niczym się nie różni od innych krajów, że wszędzie coś podobnego może się w każdej chwili rozwinąć, dlatego trzeba bardzo uważnie śledzić i ukracać podobne rzeczy w zarodku.

I tu jest sedno tematu, człowiek jest skomplikowany, ale też bardzo podatny na wpływy, przykładowo w tym programie widać wyraźnie z relacji, że młodzi ludzie chcieli do ruchu należeć bo chcieli być częścią całości i w żadnym wypadku nie chcieli zostać odtrąceni (co jest normą w takim przypadku).

To właśnie takie reguły, głęboko zakorzenione w każdym z nas mogą doprowadzić do wielu nieszczęść, wojen i całkowitej kontroli, inwigilacji oraz manipulacji masą, o ile ktoś wie jak i w jakim celu coś podobnego uczynić.

Dwa lata temu wspominałem w poście pt. Gdzie człowiek nowej ery ?, że człowiek się absolutnie nie zmienił, że ludzkość cały czas gnębią te same problemy. A jeśli ktoś nam wmawia, że właśnie oto jesteśmy nowi, lepsi itp. to albo plecie bzdury, albo może właśnie stara się nas zmanipulować ?

wtorek, 19 czerwca 2012

Spotkanie po latach - planujemy

Witajcie, w tym wątku podejmujemy dwie decyzje:
1. kiedy się spotykamy
2. oraz gdzie

Z wstępnych rozmów ustaliliśmy kilka rzeczy między innymi, że spotkanie może się odbyć w sobotę 23 czerwca lub 30. Odnośnie tego gdzie, to jest taka propozycja abyśmy się spotkali w Pizza Hut (np. na Bemowie aby było luźniej niż w centrum), gdyż serwują tam niemal wszystko co lubimy, a do tego mają tam niekończące się dolewki oraz będziemy mieli tam zniżkę 10%.


Piszcie w komentarzach jak to widzicie;)


Update:
Obecnie mamy spotkanie umówione na sobotę (30 czerwca) o godzinie 19:00 w Pizza Hut. Problem polega na tym, że jeszcze nie ustaliliśmy gdzie;)

Można spotkać się gdzieś bliżej centrum aby każdy miał w miarę blisko, jednak ja proponuję jakieś dalsze rejony bo w sobotę oni mają straszne tłumy i możemy mieć problem z wejściem. A z naszych wcześniejszych spotkań wiemy, że oni (przy takich obrotach) niechętnie rezerwują stoliki.

Więc gdzie chcecie ?

Update:
Wszystko wskazuje na to, że w awaryjnym trybie odwołujemy spotkanie w sobotę 30 czerwca, dlatego wstępnie proponuję 7 lipca, kto za?

Update:
Obecnie umawiamy się na sobotę 7 lipca, godzina 19:00 w Pizza Hut ul. Powstańców Śląskich 126 obok Carrefour.


Update:
No i już po!;) Impreza się udała (mimo małych kłopotów), spotkaliśmy się z wyjątkiem jednej osoby (oj co za plama!). Ja bawiłem się świetnie, uwielbiam imprezy spędzone na ciekawych rozmowach;) Trzeba to będzie szybko powtórzyć!;)

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Czy ta droga gdzieś prowadzi?

    Droga jest zła. Nie wiadomo dokąd prowadzi… Ale na pewno gdzieś nią można zajechać, inaczej nie byłoby drogi.

    Janusz Zajdel (Wikipedia)
    Źródło: opowiadanie Feniks, z Wikicytatów

sobota, 9 czerwca 2012

Orange skisło :(

W zeszłym roku pisałem o naprawdę niezwykłej ofercie przedłużającej konto do dwóch lat.

Podkreślałem, że oferta ta była absolutnie bajeczna... niestety aż zbyt... bo od kilku miesięcy użytkownicy wspomnianego rozwiązania, mają pierwsze w historii ograniczenia w korzystaniu z wydawałoby się zupełnie oczywistych przywilejów i funkcji.

Wszystko wygląda na to, że wiele osób przedłużało sobie konta do siedmiuset dni i firma odnotowała okazałe straty finansowe. Skoro obecnie wiele osób ma konto ważne jeszcze przez ~rok i nie chce im się wpłacać czegokolwiek, to Orange zdecydowało się na drastyczne ograniczenia.

A pierwszy ogień poszła jedna z najfajniejszych funkcji, mianowicie przelewy kasy SMSami. To bardzo przydatna funkcja, która nie przedłuża ważności konta, ale umożliwiała fantastyczne transfery w ramach rodziny czy aukcji internetowych (o czym była już mowa wcześniej). Usługa ta była bardzo wygodna, opłacalna oraz myślę że dla wielu absolutnie podstawowa. Ja uważam że te przelewy stawiały Orange (choć to nie ich pomysł, tylko wcześniejszej firmy) na pierwszym miejscu prepaidów, czegoś bardziej opłacalnego nie miał nawet Play.

Obecnie druzgocząca w skutkach opcja z kontem ważnym przez dwa lata, jest nadal aktywna, jednak przelewy ograniczono do 10 zł na jeden dzień (trwa to organicznie już kilka miesięcy). Taka opcja właściwe zamroziła cały system, a niewygoda przelewania większych kwot niemal zniwelowała tę opcję, gdyż najwygodniejsze były przelewy 50 i 100 zł (które były na aukcjach). Jeśli kupię na aukcji 100 zł to ktoś będzie musiał pamiętać o przelewie przez 10 dni - coś okropnego.

Tak to jest jak się przesadza, właściwie dziwne że już wcześniej różne promocje nie powodowały tak odczuwalnych strat, że należało wprowadzać tak drastyczne posunięcia. Wygląda na to że trzeba sobie zainstalować Skype itp. na telefonie;)

niedziela, 3 czerwca 2012

Dokument "Trucizna nasza powszednia"

Jury podsyła nam info o ciekawie zapowiadającym się dokumencie zatytułowanym "Trucizna nasza powszednia" ("Our Daily Poison", Francja, 2011, 113 min. reżyser: Marie Monique Robin).

W tym miejscu znajduje się polski opis tego dokumentu oraz zwiastun. Na tej stronie znajduje się informacja o najbliższych emisjach tego dokumentu, który faktycznie zapowiada się ciekawie.

Dzięki za info !;)


ps. Jeden z czytelników tego bloga zaoferował się że będzie dla nas nagrywał dokumenty o których tutaj rozmawiamy, niestety jego konto Gmail chyba już nie istnieje, dlatego proszę o kontakt !;)

środa, 16 maja 2012

Koncert Franklyna na Grzybsoniadzie 2012

Na minionej Grzybsoniadzie 2012, odbył się fantastyczny koncert (pierwszy!) Franklyna, który przypominał nam utwory, na których się wychowaliśmy.

Szczególnie podoba mi się ten fragment, gdzie możemy usłyszeć takie hity jak "Jet set Willy" (małe Atari) oraz "Lotus III" (Atari ST/Amiga): Koncert Franklyna na Grzybsoniadzie 2012 cz. 1

A tu jeszcze inny fragment z gry "Draconus" (małe Atari):


Draconus - Live - Grzybsoniada 2012 - Częstochowa

oraz "Zybex" (małe Atari):


Zybex - Live - Grzybsoniada 2012 - Częstochowa

Nie ma co ukrywać, interpretacje Franklyna w mojej ocenie miejscami są lepsze od oryginałów ;)

poniedziałek, 7 maja 2012

Naomi Klein - Doktryna Szoku

Właśnie obejrzałem sobie pół dokumentu opartego o wykład oraz bestseler Naomi Klein, wyemitowany na kanale Planete+ z cyklu "Filmowe dochodzenia", pt. "Doktryna szoku". Jest to dokument omawiający i podsumowujący wydarzenia gospodarczo polityczne z ostatnich kilkudziesięciu lat, w tym z Anglii, Niemiec, Polski (Solidarność itp.), Ameryki, Rosji i wielu innych krajów. Oto zwiastun:


The Shock Doctrine (trailer) Doktryna szoku...

Jest to absolutnie obowiązkowa lektura dla każdego, w każdym wieku oraz z dowolnymi przekonaniami, ideami i sympatiami politycznymi.

Tu mamy wywiady z Naomi Klein w języku angielskim:
- Naomi Klein - The Shock Doctrine - Part 1 of 6
- tu inny wywiad, ale niektóre odcinki są niedostępne: Naomi Klein - Shock Doctrine 2

Koszulki SW raz jeszcze

W listopadzie zeszłego roku pisałem o kolekcji fajnych koszulek z filmów w tym Star Wars, która była dostępna w sklepach Reserved (oraz potem pisałem o wyprzedaży).

Teraz podsyła nam info Pet, że w sklepach House dostępna jest ciekawa kolekcja koszulek Star Wars, w dobrych cenach: 39.99 do 59.99. Zapoznać się można z ofertą na stronie: house.pl/pl/limited/star-wars oraz w e-shopie.

We wcześniejszym poście pisałem, że to banalny pomysł: sprzedawać to co się sprzedaje, ale dopiero po tym jak kolekcja w sklepach Reserved sprzedawała się na pniu, inni sprzedawcy zorientowali się, że po co wymyślać coś dziwnego skoro lepiej sprzedawać to co się sprzedaje :D

Dzięki Pet za info!

czwartek, 19 kwietnia 2012

CryEngine 3 - SDK Update 3.4

Wielokrotnie z DAKiem poruszaliśmy temat nowoczesnych enginów działających w czasie rzeczywistym lub nie, efektów itp. (np. tu i tu). Tym razem kolejny filmik obrazujący nowe możliwości silnika CryEngine (wer. 3.4) opracowywanego przez Studio Crytek, a sam filmik podesłał mi mój uczeń Dawid. Oto opis dodany przez osobę zamieszczającą filmiki:
    Further increasing the creative power at developers' fingertips, Crytek today announced the arrival of a feature-filled update to its award-winning game development solution, CryENGINE 3. The CryENGINE 3 SDK now presents users with brand new tools to tap into, including revamped DirectX 11 tessellation, advanced character rendering options, improved AI system and much more.



CryEngine 3 - SDK Update 3.4 Trailer


W internecie trwają dyskusje czy widoczni na filmiku kosmici są nowymi przeciwnikami w grze Crysis 3.


Update:
Link od DAKa Revolutionary soft-body physics in CryEngine3 , dzięki!;)

Nie był bym sobą gdybym nie przygotował listy bugów;)
- czas: 0:27 lekko widoczne przenikanie maski samochodu ze ścianą
- 0:32 to samo co wyżej ale lepiej widoczne
- 0:39 tu widać jak ściana (ciemnoszary kwadrat) jest widoczna od wewnętrznej strony
- 1:04 źle zaprojektowana fizyka, samochody wyczynowe mają mocowaną metalową klatkę aby podczas dachowania nie zgniatały kierowcy. Tu widzimy że samochód nie ma klatki, a fizyka zachowuje się jakby ją miał. Powinno to wyglądać tak jak tutaj: 1:15.
- 1:10 a tu widać że ma cały czas przednią szybę w całości :P
- 1:09 przez maskę widać szybę
- 1:19 znów samochód się odbija jakby miał super klatkę zamontowaną
- 1:23 znów to samo
- 2:18 tu coś z samochodu przeszło na wylot
- 2:26 znów nieprawidłowe dachowanie
- 3:09 maska się nieznacznie przenika z rogiem ściany, a wszystkie szyby są cały czas całe!
- 3:20 ten skok jest bardzo ładny! Problem jedynie w tym, że w 3:23 powinien zarysować podłoże zderzakiem i innymi elementami...
- 3:26 tu spora część (dolnej, przedniej części) maski przenika się z podłożem - w zwolnieniu to bardzo dobrze widać, pod względem fizyki się tak "czepia" podłoża;)
- 3:35 oba tylne koła przenikają się z przeszkodą, ale przynajmniej fajnie sprężynowały;)

Jest jeszcze cała masa różnych innych uproszczeń, ale i tak bardzo mi się podoba bo to jest wreszcie liczone w czasie rzeczywistym !;) Dlatego dla Twórców CryEngine 3 należą się zasłużone brawa!;)


Jeśli nie jest zaznaczone inaczej (lub nie jest zaznaczone wcale) zamieszczone ilustracje pochodzą z Wikimedia Commons lub są mojego autorstwa.


Ta strona używa cookies oraz innych technologii Google (i innych firm w specjalnych dodatkach po prawej stronie) w celu prawidłowego działania tej stronki (jej elementów jak np. ankiety, reklamy itp.) oraz zbierania statystyk. Korzystanie z tego bloga powoduje zapisywanie typowych plików na Twoje urządzenie (np. komputer, tablet itp.) o ile w ustawieniach przeglądarki nie zmienisz tego.

W UE się ludziom w głowach przewraca, więc dla świętego spokoju zamieściłem to absurdalne ostrzeżenie...